Ja się już wypowiedziałem w temacie - kwestia indywidualna, co komu spasi. Dla przypomnienia i w skrócie: albo benzo(byle nie przesadzić), albo ziółko.
ćpunex pisze: ale laske bez zastanowienia wylizalem nawet nie wiem jak mi to latwo przyszlo
Pozwolę sobie tylko jeszcze odpowiedzieć na ostatnią pierdołę Feydeweya
Feydewey pisze: muszę "posiadać" świadomość, że mam prawo być kochanym, by osiągnąć pewność siebie? ;-) gdzie posiadać? czy to znaczy, że *to* należy do mnie? bez tego nie byłbym pewny siebie? gdzie moge to znaleźć? gdzie moge to kupić? ;-)
A w psychologii jest tak wiele nurtów, że traktowanie jej jako jednej dziedziny jest rażącym uogólnieniem - zwłaszcza, że odpowiednio dobrana psychoterapia przeprowadzona przez kompetentną osobę przy zaangażowaniu klienta może, bez dragów, pomóc zbudować/odbudować w sobie poczucie, że jest się kimś ważnym, posiadającym prawo do istnienia, szczęścia, spełnienia i miłości, nie zaś jakimś nic nie wartym robakiem pełzającym po ziemi, z którym każdy może zrobić co chce, bo jest się gorszym od każdego na tym usranym świecie.
End of topic z mojej strony, znużyły mnie szyderstwa Feydeweya.
Po prostu, dla każdego, kto jest niepewny - fight like a brave!
Jeśli faktycznie ćpał tyle koksu, ile twierdził, że ćpa, to ten temat jest chyba dowodem, że od niego może i człowiek robi się pewny siebie, ale i staje się nadętym palantem podchodzącym do każdego z wyższością, jakby pozjadał wszystkie rozumy.
feydewey ćpał koks raz, i stwierdził, że mu starczy na dłuższy czas. Zawarł to na forum parę razy. widzę, że użytkownik black lotus postanowił popłynąć na fali niechęci do feydeweya, by wspierany kolektywem swych współbraci-ćpunów nakreślić ocenę na temat feydeweya - widać, że plecy podniosły jego pewność siebie.
Hehe.
Dla feydeweya wszelkie osoby, które chcą wywindować swoją pewność siebie do góry przy pomocy narkotyków są, mówiąc kolokwialnie - bandą cieniasów. Bo - jak feydewey "szydził" wcześniej, korzystając z filozofii krishnamurtiego - pewność siebie to stan naturalny.
Pozwolę sobie, w imieniu feydeweya skomentować "pierdołę" black lotusa (który poczuł się na tyle mocny, że przechodzi do wulgaryzmów, widać że powoli pikuje już w stronę poziomu hyperreala, zatraciwszy swoją kwiecistą pisownie)
A w psychologii jest tak wiele nurtów, że traktowanie jej jako jednej dziedziny jest rażącym uogólnieniem - zwłaszcza, że odpowiednio dobrana psychoterapia przeprowadzona przez kompetentną osobę przy zaangażowaniu klienta może, bez dragów, pomóc zbudować/odbudować w sobie poczucie, że jest się kimś ważnym, posiadającym prawo do istnienia, szczęścia, spełnienia i miłości, nie zaś jakimś nic nie wartym robakiem pełzającym po ziemi, z którym każdy może zrobić co chce, bo jest się gorszym od każdego na tym usranym świecie.
To oczywiste, że umiejętny manipulator, albo inaczej: terapeuta zmanipuluje i nasyci ego pacjenta, (antysyndrom żony alkoholika) i przekona go w ten sposób, że jest kimś ważnym, posiadającym prawo do istnienia, szczęścia i miłości. Taki terapeuta podaje środek przeciwbólowy, zamiast wyleczyć chorobę - i na tym polega cała marność tych nurtów, a raczej jednego nurtu, co jest rażącym uogólnieniem :scared:. Sztuka, by każdy zrozumiał sam w sobie, intuicyjnie, kim jest -zamiast wynajmować do tego faceta, który rzuci pare komunałów i powie mu raczej kim powinien być - wtedy pewność siebie stanie się stanem naturalnym. Przedstawiam tutaj zdanie feydeweya, płynące z empirycznych doświadczeń.
Mimo poniżenia się black lotusa, feydewey go pozdrawia. Być może black lotus, zamiast wchodząc w zbiorowość swych "współbraci" i równając w dół, pomyśli samodzielnie i nauczy się polemiki bez pyskówek.
Is this shit worth doing?
Ivghald pisze: feydewey ćpał koks raz, i stwierdził, że mu starczy na dłuższy czas. Zawarł to na forum parę razy. widzę, że użytkownik black lotus postanowił popłynąć na fali niechęci do feydeweya, by wspierany kolektywem swych współbraci-ćpunów nakreślić ocenę na temat feydeweya - widać, że plecy podniosły jego pewność siebie.
Po drugie - masz wgląd w moją głowę? Nie. To nie wypowiadaj się, jakbyś był telepatą.
Lepiej popatrz, z jaką uprzejmością i cierpliwością odpowiadałem w ciągu całej dyskusji na jego 'co-to-ja-nie-jestem' niż doszukuj się wpływu społecznego u kogoś, kto ma wyjebane na cudze zdanie. Dyskusję z nim zacząłem dobrze wiedząc (choć nie, za co), że jest nielubiany - miał już dwa ostrzeżenia i był w jakimś temacie nazywany pedałem, niespecjalnie to śledziłem - a mimo to starałem się być rzeczowy i w ogóle nie przejmować się tym, co inni sobie o nim myślą. A to, że pod koniec miałem dosyć jego okazywania wyższości, jest chyba zrozumiałe. A może nie.
Dla feydeweya wszelkie osoby, które chcą wywindować swoją pewność siebie do góry przy pomocy narkotyków są, mówiąc kolokwialnie - bandą cieniasów.
Dla wyjaśnienia]
(który poczuł się na tyle mocny, że przechodzi do wulgaryzmów, widać że powoli pikuje już w stronę poziomu hyperreala, zatraciwszy swoją kwiecistą pisownie)
[/quote]
Tak jak Feydewey, który twierdził, że wie, z czym tutaj przyszedłem (choć jestem tutaj od ponad 5 lat) ten kawałek o nadziei na dyskusję na poziomie czy jakoś tak, w śmietniku jest - myślisz, że wiesz, co mam w głowie i znowu bawisz się w telepatę. Wyżej srasz niż dupę masz, nie wiesz i z takim podejście raczej się nie dowiesz. Ktoś kiedyś napisał "...I wtedy zakrada się do umysłu błędne mniemanie, że wiesz, zanim jeszcze poznałeś". Strasznie to do was obu pasuje.
To oczywiste, że umiejętny manipulator, albo inaczej: terapeuta zmanipuluje i nasyci ego pacjenta,
A tak gwoli tej wypowiedzi - powiedz mi, czym wg Ciebie różni się manipulacja od terapii, terapia od wpływu na drugiego człowieka, a te poprzednie od perswazji?
Jeżeli ktoś przychodzi i mówi, że ma z tym a tamtym problem, po krótkim wywiadzie podpisuje dobrowolnie kontrakt terapeutyczny, to dla mnie to nie jest manipulacja tylko zgoda na terapię - nie mówię tu o nieuczciwych terapeutach, którzy 'wkręcą' klientowi, iż ten ma jakieś problemy i tylko ten terapeuta może mu pomóc.
Nieuczciwi ludzie są wszędzie.
Taki terapeuta podaje środek przeciwbólowy, zamiast wyleczyć chorobę
Równie dobrze brak poczucia szacunku do samego siebie może prowadzić do identyfikacji z Cieniem osobistym i motywacji do zachowań antyspołecznych (realizacja antywartości panujących w kulturze, w której wychował się dany człowiek) tudzież stać się źródłem frustracji, która zostanie rozładowana w destrukcyjny sposób? Albo jeszcze prowadzić do postawy 'na przekór' - ja mogę wszystko, bo ja to ja? Przykładów konsekwencji spaczonego poczucia szacunku do samego siebie jest tyle, ile ludzi, których problemy mają swoje źródło właśnie w nim.
Nie mówię w tym momencie, że KAŻDE zaburzenie psychiczne ma takie pochodzenie. Ale zaburzenia nerwicowe, bardzo powszechne we współczesnym świecie, oraz pewne psychozy - jak najbardziej.
- i na tym polega cała marność tych nurtów, a raczej jednego nurtu, co jest rażącym uogólnieniem :scared:.
Podejrzewam, że jednak będziesz obstawał przy swoim i twierdził, że to tylko różne formy manipulacji - masz do tego prawo. Ja się z tym nie zgadzam. Swoją drogą zaczynam się zastanawiać, czy z Feydeweyem nie jesteście neurotykami bojącymi się możliwości jakiejkolwiek ingerencji w waszą 'wolność' ponieważ obawiacie się zranienia, zaś całe wasze poglądy nie są po prostu zrobioną z rozmachem, inteligentną racjonalizacją. Raczej się tego nie dowiem przez internet.
Sztuka, by każdy zrozumiał sam w sobie, intuicyjnie, kim jest -zamiast wynajmować do tego faceta, który rzuci pare komunałów i powie mu raczej kim powinien być - wtedy pewność siebie stanie się stanem naturalnym. Przedstawiam tutaj zdanie feydeweya, płynące z empirycznych doświadczeń.
To, że jemu udało się osiągnąć pewność siebie samemu to jego sprawa - gratulacje. Ale nie każdy ma na tyle siły i ma wolny wybór, by 'wynająć sobie faceta', który mu w tym pomoże. A techniki terapeutyczne dalekie są od 'rzucania komunałów', chyba że trafiliście na psychologów tylko z nazwy, a nie prawdziwego sortu. Wiem, że takich jest wielu, ale ponownie - tworzenie takich twierdzeń ogólnych, uniwersalnych, na podstawie jednostkowego doświadczenia i ignorowanie przypadków innych ludzi czy możliwości innych scenariuszy jest... uwaga uwaga, teraz będzie strasznie - rażącym uogólnieniem.
Mimo poniżenia się black lotusa, feydewey go pozdrawia. Być może black lotus, zamiast wchodząc w zbiorowość swych "współbraci" i równając w dół, pomyśli samodzielnie i nauczy się polemiki bez pyskówek.
...wiesz adwokacie Ivghald, 'pyskówki' nie koniecznie polegają na używaniu wulgaryzmów - równie dobrze mogą objawiać się w podejściu do drugiego człowieka. A Feydewey cały czas podchodził do każdego jak co najmniej do niedorozwiniętego, z pozycji kolesia, który wie wszystko o wszystkim i nigdy się nie myli. Jeżeli jego delikatne ego zostało tak bardzo zranione określeniem 'nadęty palant' i uważa to za chamówę, to równie dobrze może to odsunąć od niego bolesną refleksję, że naprawdę zachowywał się - niekoniecznie tylko w tym wątku - jak nadęty palant. Jeśli mesje Feydewey pozwoli sobie na dopuszczenie do siebie możliwości, że przeholował w relacjach z innymi i zachował się jak powyższy nadęty palant, Black Lotus przeprosi za nadętego palanta i uzna, że to było chwilowa 'pomroczność jasna'.
Swoją drogą podsumowanie całej grzecznej jak sto skurwysynów (ojej, znowu brzydkie słowo...) polemiki na podstawie ostatniego, bynajmniej nie pozbawionego podstaw, określenia sugeruje znaczną... wybiórczość percepcji.
Po drugie - masz wgląd w moją głowę? Nie.
Nie trzeba wejść w głowę kogoś, bądź być psychologiem ;-) by zinterpretować konkretne zachowanie. W pewnych przypadkach, jest to zupełnie proste.
Lepiej popatrz, z jaką uprzejmością i cierpliwością odpowiadałem w ciągu całej dyskusji na jego 'co-to-ja-nie-jestem' niż doszukuj się wpływu społecznego u kogoś, kto ma wyjebane na cudze zdanie. Dyskusję z nim zacząłem dobrze wiedząc (choć nie, za co), że jest nielubiany - miał już dwa ostrzeżenia i był w jakimś temacie nazywany pedałem, niespecjalnie to śledziłem - a mimo to starałem się być rzeczowy i w ogóle nie przejmować się tym, co inni sobie o nim myślą. A to, że pod koniec miałem dosyć jego okazywania wyższości, jest chyba zrozumiałe. A może nie.
winny się tłumaczy : D
Czyli ocenia innych - ergo stawia się ponad nimi. Tak, jakby miał do tego jakieś podstawy. Jest takim samym człowiekiem, jak każdy z nas, a to że najwyraźniej odnalazł jakąś homeostazę psychiczną dzięki Krishnamurtiemu i sądzi, że jego metoda to jest tą najwłaściwsza, a każda inna jest zła - wynika z pychy (tł. 'nadęcia').
Feydewey zawsze powtarza, że wszyscy jesteśmy równi. Jednak, nawet mimo tego faktu, gdy ktoś celowo chce obniżyć swój poziom - to jego sprawa. A niestety, bardzo dużo ludzi w ten sposób pikuje w dół.
Tak jak Feydewey, który twierdził, że wie, z czym tutaj przyszedłem (choć jestem tutaj od ponad 5 lat) ten kawałek o nadziei na dyskusję na poziomie czy jakoś tak, w śmietniku jest - myślisz, że wiesz, co mam w głowie i znowu bawisz się w telepatę. Wyżej srasz niż dupę masz, nie wiesz i z takim podejście raczej się nie dowiesz. Ktoś kiedyś napisał "...I wtedy zakrada się do umysłu błędne mniemanie, że wiesz, zanim jeszcze poznałeś". Strasznie to do was obu pasuje.
Powtórzę, gdy większość populacji działa w sposób zautomatyzowany - powiedzmy, Twoja zmiana tonu, epitety, oceny, wartościowanie -skądś musi się to brać, i łatwo przewidzieć skąd. Po co telepatia? w ludziach można czytać jak w otwartych księgach: )
btw: zabawny ten argument - ostatnia deska ratunku - nie znasz mnie, nie znasz mnie: )
Tak z ciekawości, czy Ty i Feydewey prezentujecie nurt zwany antypsychiatryzmem?
A tak gwoli tej wypowiedzi - powiedz mi, czym wg Ciebie różni się manipulacja od terapii, terapia od wpływu na drugiego człowieka, a te poprzednie od perswazji?
Jeżeli ktoś przychodzi i mówi, że ma z tym a tamtym problem, po krótkim wywiadzie podpisuje dobrowolnie kontrakt terapeutyczny, to dla mnie to nie jest manipulacja tylko zgoda na terapię - nie mówię tu o nieuczciwych terapeutach, którzy 'wkręcą' klientowi, iż ten ma jakieś problemy i tylko ten terapeuta może mu pomóc.
Nieuczciwi ludzie są wszędzie.
Każdy wpływ nosi znamiona manipulacji - gdy człowiek przyjmuje autorytet, albo daje się komuś prowadzić, to samodzielnie nigdy niczego nie zrozumie, chyba, że w pewnym momencie przestanie iść dać prowadzić się za rączkę terapeucie/psychiatrze/księdzu etc etc
Zgoda na manipulację. Być może ta manipulacja może w jakiś sposób ukryć, zmniejszyć, przytłumić problem. nie ma w tym nic złego, ale to tylko painkiller.
A wg Ciebie jeśli ktoś nie potrafi podjąć jakiejkolwiek inicjatywy, by spełnić swoje cele i zrealizować siebie, ponieważ ma zakorzenione w sobie poczucie 'niewartości' nie potrzebuje pomocy?
Potrzebuje, jak najbardziej, by sobie pomóc.
Uważasz, że można na równi postawić terapię poznawczo-behawioralną ('tresurę ludzi'), z terapią psychodynamiczną (grzebaniem się w przeszłości), arteterapią, hipnoterapią, terapią Gestalt, jungowską terapią kulturową i tak dalej i tak dalej? Jeśli wsadzasz do jednego worka tak różne sposoby oddziaływania na człowieka, to dla mnie to JEST rażące uogólnienie.
Swoją drogą zaczynam się zastanawiać, czy z Feydeweyem nie jesteście neurotykami bojącymi się możliwości jakiejkolwiek ingerencji w waszą 'wolność' ponieważ obawiacie się zranienia, zaś całe wasze poglądy nie są po prostu zrobioną z rozmachem, inteligentną racjonalizacją. Raczej się tego nie dowiem przez internet.
Z jednej strony Feydewey zdawał się mówić o tym, że każdy jest indywidualny, a z drugiej ignoruje tak prosty fakt, że niektórzy nie mają odpowiedniej zdolności do introspekcji, choćby z powodu skrajnego ekstrawertyzmu - nie chce mi się znowu mnożyć przykładów, Ivghald, chyba znasz wiele różnych wariantów psychiki, które uniemożliwiają takie spojrzenie wgłąb siebie, bo chyba oboje mieliście ponadprzeciętną styczność z psychologią (cokolwiek ukrywa się pod enigmatycznym określeniem 'empirycznych doświadczeń').
Wydaje mi się, że mówiąc o empirycznych doświadczeniach, chodzi tutaj o empiryczne doświadczenia nie z psychologią, albo jakimś jej wariantem, ale z rzeczywistością ;-)
To, że jemu udało się osiągnąć pewność siebie samemu to jego sprawa - gratulacje. Ale nie każdy ma na tyle siły i ma wolny wybór, by 'wynająć sobie faceta', który mu w tym pomoże. A techniki terapeutyczne dalekie są od 'rzucania komunałów', chyba że trafiliście na psychologów tylko z nazwy, a nie prawdziwego sortu. Wiem, że takich jest wielu, ale ponownie - tworzenie takich twierdzeń ogólnych, uniwersalnych, na podstawie jednostkowego doświadczenia i ignorowanie przypadków innych ludzi czy możliwości innych scenariuszy jest... uwaga uwaga, teraz będzie strasznie - rażącym uogólnieniem.
Poniżyłem się, a on w swej wielkości, high & mighty Feydewey, raczy w swej wielkiej łaskawości obdarzyć mnie pozdrowieniem. Po prostu zaraz zesram się ze szczęścia - a w dupę wsadź sobie swoje pozdrowienia. Nie czuję tutaj ani grama serdeczności, tylko podkreślanie mojego pełzania po ziemi i jedzenia prochu.
A teraz zupełnie serio: stary, uspokój się. To zrozumiałe, że mogłeś odnieść wrażenie, że ktokolwiek, np feydewey traktuje Cię z góry, i dlatego reagujesz agresywnie i wulgarnie. Skoro chlubisz się psychologią, to odsuń na chwile swoje ego, i spójrz na to inaczej. Pokój, miłość, zrozumienie, spokój, luz. Nie doszukuj się niczego więcej w postach. Bardzo luźna, nie nawiązująca zupełnie do feydeweya alegoryjka - Jezusa ukrzyżowali, chociaż głosił dobrą nowinę. Ale ktoś się wkurzył, bo żydzi pomyśleli, że się wywyższa. To zwykle problem ludzi, co sobie myślą o innych - nie problem tych, o których się tak myśli. CHILL.
...wiesz adwokacie Ivghald, 'pyskówki' nie koniecznie polegają na używaniu wulgaryzmów - równie dobrze mogą objawiać się w podejściu do drugiego człowieka. A Feydewey cały czas podchodził do każdego jak co najmniej do niedorozwiniętego, z pozycji kolesia, który wie wszystko o wszystkim i nigdy się nie myli. Jeżeli jego delikatne ego zostało tak bardzo zranione określeniem 'nadęty palant' i uważa to za chamówę, to równie dobrze może to odsunąć od niego bolesną refleksję, że naprawdę zachowywał się - niekoniecznie tylko w tym wątku - jak nadęty palant. Jeśli mesje Feydewey pozwoli sobie na dopuszczenie do siebie możliwości, że przeholował w relacjach z innymi i zachował się jak powyższy nadęty palant, Black Lotus przeprosi za nadętego palanta i uzna, że to było chwilowa 'pomroczność jasna'.
Feydeweya zapewne nie bardzo zraniły epitety kierowane w jego stronę. Gdy ktoś pozwala sobie na zdenerwowanie (które wyzwala agresje) z powodu interpretacji albo paru negatywnych słów, jak np nadęty palant - to świadczy o jego słabości. Historyjka: jeden człowiek parę lat chodził do kiosku po gazetę. W tym kiosku zawsze sprzedawca traktował go nieuprzejmie i arogancko. Gdy przyjaciel spytał tego człowieka - dlaczego nie pójdziesz do kiosku naprzeciwko, tam jest miły sprzedawca? a on mu: tamten człowiek nie będzie mi dyktował, do jakiego kiosku mam chodzić. Manipulacja, jakby nie było. Antyterapia? może:)
Zdaniem feydeweya, gdy black lotus zrezygnuje z oceniania feydeweya, interpretowania jego sposobu mowy, przychylania się i ulegania wrażeniom innych to jest się pewnym, że dwaj panowie tutaj dojdą do wspólnego zrozumienia.
Jednak, niech to będzie symbolem wyciągniętej ręki - feydewey obiecuje zastanowić się w wolnej chwili nad tym, jaki z niego drań i nadęty palant.
:-D
Is this shit worth doing?
Zgadzamy się w wielu sprawach, ale wyrażacie je w taki... skrajnie nie akceptujący możliwości mylenia się sposób, że to zniechęca do dyskusji.
winny się tłumaczy : D
Wierz mi lub nie, ale to nie kolesie z działu o metalu, których Feydewey nazwał pryszczatymi gówniarzami - czy coś w ten deseń (ach, ta jego skromność i niechęć do oceniania innych...) - na mnie wpłynęli (who gives a fuck about them?). Tutaj z nim dyskutowałem i tutaj wszedł mi na ambicję. On. Zero wpływu cudzego. Jestem wysoce wewnątrzsterowny. Nie wierzycie? Wasza sprawa. Naprawdę nie kłamię, choć może to tak wyglądać dla was.
Gdybyście naprawdę znali charakter natury ludzkiej, wiedzielibyście, jak bardzo złożona jest i jak jedno zachowanie może wynikać z setek motywów, procesów, zjawisk. Ale gdybyście takie coś uznali, świat pełen ludzi stałby się światem chaotycznym, niepokojącym, światem, w którym nic nie jest pewne - lepiej stać w jednym miejscu i twierdzić, że moja prawda jest mojsza niż twoja twojsza. Wygodne to takie, wysiłku nie wymaga.
Już sobie pogadałeś, homie? Teraz idź na spacer, zobacz jak jest pięknie na dworzu i pomyśl, co do tego mają nurty, terapie i rażące nieogólnienia.
Bezpośrednio nie mają nic - ja potrafię po prostu usiąść na ławce w parku w centrum, cieszyć się ciepłem słońca, delikatnym wiatrem niosącym woń jesieni, szelestem liści, śpiewem ptaków i pięknym błękitnym niebem. Tu i teraz. Ale nie każdy tak potrafi i tacy ludzie mogą wybrać sobie pomoc specjalisty jakiegoś nurtu psychoterapii, który być może mu pomoże w dostrzeżeniu piękna przemijającej chwili. (jak poetycko, blech - zaraz pojedziesz po mnie znowu, że mam 'kwiecisty' styl).
Mogą, nie muszą. A w psychoterapii bez zaangażowania pacjenta - bez tej pracy nad samym sobą, do której zdajecie się ciągle pić, by odwalać ją samodzielnie - nic nie wyjdzie. Psychoterapeuta daje tylko możliwości do wykorzystania.
Swoją drogą zaczynam się zastanawiać, czy nie jesteś post sowieckim filatelistą, któremu ukradziono znaczek pocztowy z engelsem i teraz się naprawde mocno nie wkurza z powodu tego faktu (parabolicznie przedstawiłem podobne "zastanowienia" jak te Twoje;))
psychologia nie jest absolutnie potrzebna do samopoznania, głębokiej analizy samego siebie, dyskusyjnym pozostaje, czy wręcz nie przeszkadza w tym
Powiedziałoby się raczej, że nie każdy ma przeświadczenie o tym, że ma wystarczająco dużo siły i wolny wybór. A raczej, że ma przeświadczenie odwrotne - sztuka to przełamać, a raczej pozwolić temu "odpaść".
Teraz Ty mówisz to, o co sami oskarżaliście psychologów - człowiek cierpi, a Ty mu mówisz, że po prostu ma złe przeświadczenie i po prostu musi mu ono odpaść i wszystko będzie cycuś. Banał i komunał, by wykorzystać dwa ulubione słówka Feya.
Co do psychologów, to niezależnie czy są prima sort, czy używani, czy importowani - prezentują mniej więcej (pomijając skrajności i chlubne wyjątki) to samo.
A z tym, co napisałeś, nie zgadzam się zupełnie - różni psychologowie mają różne perspektywy na człowieka i zupełnie różne podejścia do niego prezentują. That is true i nie wmówisz mi, że jest inaczej. Mówię to na podstawie 'empirycznego doświadczenia'.
Poza tym mylisz się też mówiąc, że większość z nich chce dobrze. Większość tych łachów wykorzystuje drugiego człowieka dla naprawienia swoich własnych braków, niedoborów, potrzeb. Znam to aż za dobrze i czasami mi aż wstyd za poziom hipokryzji w tej profesji. :-/
Historyjka: jeden człowiek parę lat chodził do kiosku po gazetę. W tym kiosku zawsze sprzedawca traktował go nieuprzejmie i arogancko. Gdy przyjaciel spytał tego człowieka - dlaczego nie pójdziesz do kiosku naprzeciwko, tam jest miły sprzedawca? a on mu: tamten człowiek nie będzie mi dyktował, do jakiego kiosku mam chodzić. Manipulacja, jakby nie było. Antyterapia? może:)
A teraz zupełnie serio: stary, uspokój się.
Fey mnie wkurwił swoją postawą podczas całej naszej dyskusji, którą to postawę grzecznie długo znosiłem. Miarka się przebrała. Tyle. Nie będę krył, udając stoika który jest ponad wszystko i wszystkich, że zostałem zdenerwowany i że kiedy moderatorzy go wyjebali, to poczułem delikatne ukłucie satysfakcji. Za bardzo się woził.
Jak lubicie przebieranki, wasza sprawa.
I skończcie z tym twierdzeniem, że 'poczułem się silniejszy, bo inni jechali po Feyu' i zacząłem po nim jechać - wkurwił mnie swoją postawą wobec mnie i tyle. A określenie 'nadęty palant' to nie ocena - to spostrzeżenie.
No ale dobra... jak rąsia to rąsia - po prostu się szanujmy, starajmy zrozumieć jeden drugiego, przedstawić konstruktywną krytykę i nauczyć czegoś od siebie nawzajem. A nie podchodzić do dyskusji z przekonaniem, że już już wszystko wiemy a ten drugi, to od razu głupi i pikujący w dół, ok?
Bo sorry, ale cały czas mam wrażenie, że taką postawę wykazujecie. Dyskusja to nie dwa monologi.
tylko po koksie jakos latwiej mi sie dj zasnęło
Na pewność siebie mi pomagają opiaty, a dokładniej w momencie, gdy ich działanie jest już prawie niewyczuwalne. Człowiek jest spokojny, ale jednocześnie myśli trzeźwo.
A tak wogóle, to pewność siebie można sobie chyba wyrobić?
Imho pomaga mówienie powoli, ważenie słów, wiąże się to też ze spokojniejszym oddychaniem, co również uspokaja. Najważniejsze to uświadomić sobie, że nikt nas nie goni. Cechą charakterystyczną osoby niepewnej siebie jest mówienie szybko, głos się podnosi, staje się piskliwy. Takie biegnięcie jak najszybciej do końca to najgorsze, co może być.
Hurra, diese Welt geht unter
Dobrze się zjarać. Ma się tyle pewności, ile trzeba, aby podjąć się napisania takiego posta.
mi poki co ssri nie pomagaja, ale chce zmienic grupe lekow i zobaczymy... poki co najlepszy jest alkohol no i dex... a dokladniej wczoraj (jestem na escitalopramie i wenlafaksynie) dostalem gdzies 20-30 minutowej euforii jak deks wchodzil, nabralem takiej pewnosci siebie i takiego uwielbienia dla wlasnej osoby ze zaczalem sie calowac po rece tak ze mam dzisiaj malinke
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/3/356fa493-ba6f-420e-8edd-b5004580628a/rok2091.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250717%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250717T061802Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=39fd91bbf8203b18c4d8cc7b1f2d94f7308cd232c01602b43b09c6dd2bb813ca)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cbd_0.jpg)
Legalne, ale traktowane jak podejrzane. Nowy biznes tonie w absurdach przepisów i kontroli
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/germancannaclubs.jpg)
Niemiecki ekspert: trudno dostrzec w legalizacji konopi cokolwiek pozytywnego
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/new_york_weed.jpg)
Stan opublikował raport o spożyciu marihuany. Niemal 15 proc. nowojorczyków zażywa ją regularnie
Tylko 14,7 proc. dorosłych nowojorczyków regularnie spożywa konopie indyjskie – zgodnie z najnowszym raportem stanowego Departamentu Zdrowia. Najwyższy odsetek korzystających z marihuany w dowolnej formie występuje u osób w wieku 21-24 lat. Z raportu wynika ponadto, że większą tendencję do zażywania konopi mają osoby, które jednocześnie nadużywają innych używek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/1460x616.jpg)
77-letnia cudzoziemka oskarżona o produkcję narkotyków
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 77-letniej obywatelce Rosji, która miała na swojej posesji uprawiać konopie indyjskie i wytwarzać z nich narkotyki. Na poddaszu jej domu znaleziono 19,5 kg suszu i 197 sadzonek ziela konopi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/175-284921000.jpg)
Wpadli w trakcie transakcji
Piaseczyńscy kryminalni zatrzymali narkotykowy duet. Mężczyźni wpadli w trakcie transakcji, która odbywała się na jednym z parkingów w Wólce Kosowskiej. Na posesji 49-letniego obywatela Ukrainy, policjanci znaleźli uprawę marihuany. Krzaki konopi indyjskiej zostały zabezpieczone. 44 i 49-latek usłyszeli zarzuty karne oraz zostali objęci policyjnymi dozorami.