TALK - Rozmowy [H]

[DobryTemat]

Osobiście nie jestem w stanie tego przeliczyć, ale na pewno dziesiątki tysięcy. Z alkoholem jest ten problem, że sama butelka nie jest wcale najdroższa. Więcej według mnie kosztują sprawy poboczne takie jak zniszczony telefon (mam w szufladzie z 10 rozwalonych telefonów) izby wytrzeźwień, dołki, mandaty, zniszczone ubrania, kupno niepotrzebnych, bezsensownych rzeczy... I tak mógłbym wymieniać bez końca...

[Verbalhologram]

Ja wogóle się nie martwię że wydałem pieniądze na alkohol, bo dobrze wiem że faza jest jakimś kosztem, który ja w pełni akceptuję. Ewentualnie mam moralniaki jak pożyczam od kogoś żeby kupić jakieś coś, ale nie chodzi tylko o pieniądze, tylko np płaszczenie się i cały rytuał pytania i apelacji o udostępnienie gotówki na alkohol. Zawsze oddaję, ale i tak moralniaki pożyczkowe to jedyne co zakłóca mi fazowanie komfortowe.

[deadmau5]

Ja przebalowałem sporo kasy. Zazwyczaj sporo wydaję na piwa kraftowe. Ktoś by pomyślał, że to dziwne, no ale jakoś tak mam. Ostatnimi czasy nakupowałem ich sporo, teraz jakoś przystopowałem. Jeżeli pamięć mnie nie myli, to pewnie już powyżej 6.000 pln się przebimbało na same piwa, jak nie więcej. Na krafty myślę, że spokojnie poszło z 2.000 zł (bawię się jakoś od 6-7 miesięcy).