Blu pisze:Nie oczekuj cudów, takie rzeczy pomagają tym którzy sami sobie chcą pomóc i to jest dla nich życiowy priorytet.
Nie jestem zatwardzialym ćpunem, próbowalem wyjść z nalogu, przez jakiś czas utrzymywalem abstynencję, ale znów wróciłem. Wiem, ze jeszcze na pewno spróbuję zyć na trzeźwo, bo wierzę, ze jest to mozliwe. Nie mniej jednak wiem, ze terapia mi w tym nie pomoże.
Niektórzy potrafią sie dostosować do terapii, dla innych to takie udawanie, terapeuci udają, ze pomagają, pacjenci udają, ze to pomaga, bo jak powiedzą prawdę to zostana wyrzuceni z terapii/ośrodka i juz nikt im nie pomoże. Znam ludzi, którzy przestali cpac bez zadnej terapii i jest ich wiecej niż tych, którym pomogła terapia. Przeciętny ćpun jest zdany tylko na siebie. No ale to tylko moja opinia nt terapii.
olac dyskusje na temat substancji..znaja mechanizmy jak pomagac..a wtedy to od czego jestes uzalzniony ma male znaczenie.
Nie wierzę, że komuś taki terapeuta-ignorant może pomóc. Zwłaszcza że skład Akodinu można wygooglać w minutę.
Jak już coś robić to porządnie, jeśli ktoś się bierze za pomaganie innym to powinien to robić nie rutynowo, tak samo od 20 lat tylko podmiotowo, indywidualnie, być na bieżąco, znać się na substancji którą zażywa podopieczny, to podstawa.
ale trza mieć otwarty umysł
terapeuta nie jest bogiem i nie musi wiedzieć wszystkiego,
przypierdalając sie do szczegółów odwraca się uwagę od konkretów.
być moze i tolerują lekko najebanych oszustów, bo im zalezy by było więcej ludzi - bo moze mają wtedy więsze dofinansowanie. może rozumieją że każdemu noga sie moze powinąć.
a moze te testy są do dupy...
moze terapeuci myślą ze lepiej niech ktos siedzi na terapii chocby lekko najebany ale moze coś posłucha i coś zrozumie, a jesli wyjebią takiego to napewno nie wyleczą...
ale jeśli chcesz sie leczyć to nie patrz na tych co oszukują, bo oszukując nie wyleczysz sie.
nałóg przeciez polega na oszukiwaniu sie.
co do boga to jest wersja 12 kroków dla ateistów więc nie musisz byc wierzący
można zamiest boga przyjąć jakąś siłę wyższą (ewolucje, podświadomość)
jesli są jakies modlitwy to wez pod uwagę ze modlitwa polega na przemawianiu do podświadomości nie traktuj tego jak zmuszanie do chodzenia do kościoła ale jako rodzaj medytacji
to ze dostajesz zjebe to może znaczyć ze im zalezy na tobie a ci co olewają terapie moga nie miec zjebów bo i terapeuci ich olewają... (moze, nie wiem)
terapeuta nie prędko powie ci ze jestes wyleczony bo to jak tak o sobie pomyslisz to często jest parakoksalnie oznaką nawrotu.
edit: a skrytykowac terapeute możesz i nie zostaniesz wyrzucony ale zrób to lepiej z 4 oczy
bo krytykując w grupie bedziesz podkopywał wiare innych i autorytet terapeuty a na pewno nie bedzie mile widziane...
a co do pomyłki acodin kodeina - nazwa jest zmylająca a wzór sumaryczny rózni sie tylko dwoma cyferkami :)
wiem ze każdy cpun jest z zamiłowania chemikiem i takie rzeczy ma w jednym palcu ale dla terapii nie ma znaczenia co sie ćpa
znajdzie większe pomyłki
dobrych ocen nie przyniesie ...
znajdz lepszego,
samemu też sie można uczyć/leczyć ale nawet chujowy terapeuta może prowadzić, bedzie kims kto patrzy z boku i pozwoli zwrócic uwagę na to co samemu łatwo przeoczyć
zwłaszcza że nałóg potrafi zajebiscie zaślepic.
wisior pisze:hmmm...bylam na mazowieckiej w osrodku dziennym dwa razy.,moze lacznie wytrzymalam tam kilka tyg...chyba tak nie pamietam.
czy to pomaga?hmm nie oczekujmy cudow bo sie przejedziemy na kazdej terapi.
mi osrodki z perspektywy patrzac akurat wtedy nie pomogly ale nabralam jakiegos dowiadczenia.np.pewne zachowania wtedy wiem co teraz oznaczaja...ale potrzebowalam czasu by na to inaczej spojrzec.
na terapi trzeba sie jaknajbardziej otworzyc...nauczyc pokory...dla niektorych to mega trudne bo wydaje im sie ze sa sterowani ze wmawia im sie nowa osobowosc itd.-hmm...no ale jak ma sie traktowac kogos kto przecpywa swoje zycie...trza nauczyc go zycia od nowa...jakims cudem...praktycznie syzyfowa praca gdy nie ma wspolpracy.
Rozmowy acreal
voorman pisze:Pobozny user: no widzisz jak ciężko w życiu ma człowiek, który myśli samodzielnie. Z tego wynika że najlepiej być owieczką, która wierzy we wszystko co jej wmówią.
W jednym osrodku jakiemus pacjentowi nie spodobalo sie, ze biegałem w krótkim rękawku. Z tego wyniknęła cala awantura, bo nie chcialem go słuchac po prostu, a on łapał agresora. Na zebraniu społeczności kazano mi biegać w koszuli z dlugim rekawem nie podajac przyczyny, no ok, zgodzilem sie, w końcu chciałem sie leczyć. Później tamten pacjent cały czas cos do mnie miał, gadal na około, ze jakos źle sie do niego odezwalem, a ja w sumie do niego nic nie mówilem. Cala spolecznosc i terapeuci najechali na mnie, wiec poprosiłem, zeby pozwolili mi z nim porozmawiać, bo chcialem tą głupią sprawe wyjaśnic, lubię zyć z ludźmi w zgodzie. Oczywiscie mi nie pozwolono, miałem rozmowę z terapeutami, która wyglądała tak, ze oni mnie zjechali z góry na dól, a jak chcialem coś powiedziec nawet po długiej ciszy to mówili, ze im przerywam i ze jestem w ogóle źle wychowany, że teraz wychodzi ze mnie narkoman, ze oni nie beda ze mna gadac i takie tam. Dali mi wtedy 5 minut na zastanowienie sie, czy chce zostać w ośrodku, wiec wyjechałem. Jak oni mogliby mi pomóc, skoro nawet nie chcięli rozmawiać? Co wspólnego z moim ćpaniem ma to, ze lubie żyć w zgodzie z ludźmi i wolę dyskutować niż żyć w niezgodzie nie wyjaśniajac nieporozumień? Oni chcięli zmienić u mnie pozytywną cechę, która ułatwia mi życie. Co wiecej uważam, że każdy powinien tak robić, mozna przez to wyeliminować wiele niepotrzebnych napięć. W drugim ośrodku było juz lepiej, tam podstawową zasadą był szacunek dla drugiej osoby niezaleznie od zachowania, poglądów. I to mi pasowalo. Oczywiście i tak nie rozumialem jak terapeuci w tym drugim ośrodku mogą pomóc, gdy rozmawialem z pacjentami to oni też mówili, ze musimy poradzić sobie sami, ze ośrodek ułatwia wytrwanie w początkowym okresie abstynencji. Nie dokladnie tak mówili, ale taki to miało sens.
Doskonale wiem jaką pułapką są narkotyki, niedługo znów spróbuję wyjść z nalogu, ale jak mi sie uda to dzieki mnie, a nie dzieki terapii. Prawdopodobnie pójdę też na terapię, tak na wszelki wypadek, zeby w razie czego nie straciś jakiejś szansy, wiecie pewnie o co mi chodzi.
(oczywiscie mechanizmy uzaleznienia to każdy ćpun powienien kumać, ale leczenia to co innego)
ja do tej pory nie kumam do końca jak działa metoda dzięki której zerwałem z wszelkimi prochami...
oczywiscie też ze jesli sie wyleczysz to na pewno dzieki sobie - bez siebie to nic nie pomoze
terapeuta jest przewodnikiem ale droge musisz przejsc i tak - a bez terapeuty mozesz łatwiej zabłądzić...
a co do tamtej sytuacji to nie wiem nie było mnie tam,
ale jesli było tak jak mówisz, to moze terapeuci bali sie że jeśli bedziesz gadał z nim sam na sam, to np zagrozisz mu?
a wysłuchałeś co do Ciebie mieli dokładnie (cała społeczność jak najechała na ciebie)? bo tego nie podajesz.
Oni poza tym nie chcieli Ci zmieniać cechy pozytywnej ale może zobaczyć jak sobie poradzisz w sytuacji kofliktowej? nie zawsze z każdym da się dogadać...
poza tym chyba wszyscy byli wtedy ostro wkurwieni a w takim stanie nie powinno sie niczego wyjaśniać...
ale nie wiem bo mnie tam nie było - próbuję tylko bronić nieobecnych.
próbowałeś się dogadac z jednym gościem a miałeś konflikt ze wszystkimi nie widząc tego.
trza zrozumieć terapeutów że wymagają i nie tłumaczą bo jakby mieli każdemu tłumaczyć to by nie mieli czasu na terapie.
madafakers pisze: trza zrozumieć terapeutów że wymagają i nie tłumaczą bo jakby mieli każdemu tłumaczyć to by nie mieli czasu na terapie.
Tak sobie myślę, ze terapeuci moze i wiedzą jak pomagać uzależnionym, ale po prostu im się nie chce, dostali jakieś tam stanowisko, nie zarabiają malo, pracę mają siedząca, lekką, bezstresową i bez odpowiedzialnosci. Jak komus nie pomogą to przecież dlatego, ze ten sie nie chcial leczyc, i tak mijają lata, pieniażki leca, nikt sie nie doczepia. Złota robota. Moze Wy po prostu trafiliscie na terapeutów zaraz po studiach, którzy jeszcze byli jakos zaangażowani, a moze po prostu przeceniacie rolę terapeutów w drodze do Waszej trzeźwosci.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/b/b0e24262-13b8-4e0c-a82f-504acf353217/chujnialody.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250813%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250813T232002Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=e0b13f8f1d651de44c54d8ba18d45f094f6ca6dc4f2534b3edf4b242cab7788f)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/gdfgdfgdfg-1038x1038.png)
Marihuanoholik – nowa definicja dla nowego języka debaty o uzależnieniu
W świecie, w którym alkoholik nie jest „ćpunem”, tylko „osobą z chorobą alkoholową”, a osoby uzależnione od leków otrzymują wsparcie zamiast pogardy i aresztów – czas również na zmianę języka wokół marihuany, która prędzej niż później zostanie w Polsce zdepenalizowana. Dlatego proponujemy wprowadzenie nienaukowego terminu „marihuanoholik” – jako neutralnego określenia osoby, która straciła kontrolę nad swoim używaniem marihuany i odczuwa tego konsekwencje w codziennym życiu. Zaznaczamy, że definicja ta nie ma zastąpić klasyfikacji medycznej, a jedynie usunąć stygmantyzację.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/dhh.jpg)
Bransoletka, która chroni przed „pigułką gwałtu”. Wynik w kilka sekund
Naukowcy z Portugalii i Hiszpanii opracowali papierową bransoletkę wyposażoną w miniaturowy czujnik, który w ciągu kilku sekund potrafi wykryć w napoju najczęściej stosowane substancje odurzające, m.in. GHB, skopolaminę, ketaminę czy metamfetaminę.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pippismoking.jpg)
Legalizacja marihuany a młodzież: Nowy raport z USA obala mity
Czy legalizacja marihuany dla dorosłych sprawi, że nastolatki zaczną masowo po nią sięgać? To jeden z najczęstszych argumentów przeciwników zmian w prawie. Najnowszy, obszerny raport federalny ze Stanów Zjednoczonych pokazuje coś zupełnie innego. Użycie marihuany przez młodzież nie tylko nie rośnie, ale w niektórych grupach nawet spada. Czas przyjrzeć się faktom.