Zauważmy, że jeśli jesteśmy szczęśliwi i zapalimy potrafimy cieszyć się z "byle czego" nawet, ale jeśli mamy zły humor i multum problemów na głowie to palenie skłania (bynajmniej mnie) do przemyśleń i rozwiązania problemów, a nawet jeśli pozwoli mi o nich zapomnieć to i tak nie potrafię cieszyć się z "byle czego", tylko jestem taki odrealniony...
Pozdrawiam
Co do innych srodkow to najpierw sam musze pokosztowac :).
Procentee pisze: Brak poczucia humoru ? Pokolenie Ł.K, proszę, wyjeba ten temat.
Z głębokości uzależnienia swego wołający lub wołającym być chcący pomocnym? - Hyperreal [H]elp
(bynajmniej mnie)
Kurde, ostatnio tak zjarana kminiłam, żeby namówić babcię na zapalenie jointa (kurzy papierosy :-p * ) ale chyba się nie odważę
*że nie wspomnę o opio (na które chętnie bym się przyczaiła ale babcia nigdy nie opuszcza pokoju w którym są leki:D)
(bynajmniej mnie)
A takie słówko jak "przynajmniej" to już kurwa przestało w naszym języku funkcjonować?
Ogólnie ja bym się na coś takiego nie zdecydował. Umysł raczej zbyt dobrze nie znosi bycia niewidomym i przykutym do łóżka. Widziałem już, jak ganja potrafi styrać psychę młodym osobom o nienaruszonej jeszcze mózgownicy (tzw bad trip ;p). Wierz mi, że nie chciałbyś babci czegoś takiego zafundować.
Pojedźmy hardcorowym schematem: babcia ma bad tripa, przerasta ją, mamy wylew / zawał / whatever. Babcia umiera, w czasie sekcji (jeśli takowa by była, a możliwe) wychodzi obecność THC w organizmie. Szybko dochodzą do twojej osoby. No i przejebane =]
To, że tobie, mi i całej masie ludu marihuana zapewnia dobre samopoczucie i przyjemne oderwanie od rzeczywistości, nie musi koniecznie znaczyć, że tak samo działa na wszystkich (bo nie działa ~~).
niewidomym ludziom bardzo poprawia humor kontakt ze swiatem. nie widzisz: zostaje sluch i dotyk na dobra sprawe, bo reszta dostarcza skromnego procenta bodzcow. a skoro babcia sama nie pochodzi, nie poslucha swiata i zdana jest na laske. nie doczytalem sie chyba - gdzie jest babcia? w waszym domu? wnioskuje ze gdzies dalej, bo napisales 'bedac ostatnio u babci...'
ale czy to jest w jednym miescie? jak tak, to najwiekszym odmuleniem dla babci beda codzienne wizyty. chuj tam w to ziolo, sam mozesz zajarac i potem empatyzowac z babcią na potege.
bo dwie wazne rzeczy:
pierwsza to wrazenia, jakich dostarcza babci kontakt z drugim czlowiekiem + to, co kontakt ze soba niesie(opowiesz babci co za oknem, wezmiesz na spacer czy powiesz jak ci mija zycie... prosta rozmowa a wazna jest w chuj)
druga, to regularne urozmaicenie dnia babci. jezeli znajdziesz dla niej godzine dziennie (plus dojazdy, razem moze wyjsc mnostwo czasu, ale jezeli serio ci zalezy i mozesz podjac sie takiego czegos, napewno zaklepiesz sobie tym miejsce w niebie ;) ) jakosc zycia babci napewno wzrosnie [osmiele sie powiedziec, ze wrecz wzrosnie w chuj :-D]
p.s. na koniec powiem ci co trzeba wiedziec, zeby babcia ie przypadkiem nie zamulila na skutek niewiedzy.
czytalem o badaniach[autorow wlasnie szukalem ale nie przypomne], zdaje sie nad poczuciem kontroli czy nad potrzebą tejże. kontrola w tym wypadku byla dla obiektow badania bardzo istotna, bo byli to ludzie w podeszlym wieku, w domu starcow, do ktorych przychodzil mlody czlwoiek, student, pomocnik eksperymentatorow. byly dwie grupy emerytow. i jedni byli poprostu odwiedzani - wpadal ziomek, poczytal gazetke, w szachy przyjebali czy porozmawial z emerytem poprostu - a druga grupa mogla sama decydowac ze student przychodzi i o ktorej przychodzi.
no i ci, ktorzy byli w trybie neispodzianki, tzn. nie wiedzieli kiedy zostana odwiedzeni i nie mogli kontrolowac odwiedzin, zniesli zaprzestanie eksperymentu znacznie gorzej niz ci, ktorzy byli przekonani ze maja rzeczywisty wplyw na te urozmaicenie zycia jakim byly odwiedziny i kontakt z mlodym czlowiekiem. bo oczywiscie badani nie wiedzieli, ze ten mlodzian odwiedzac ich beidze przez tylko pol roku i tylko w ramach eksperymentu.
bo w tej drugiej grupie w przeciagu bodajze 6 miesiecy od zakonczenia eksperymentu, zmarlo 2 wiecej emerytow.
;]
wiec nie uzaleznij babci od siebie.
jednak pozostala kwestia ktora wyszla przy okazji, a mianowicie wlasnie ci niewidomi ludzie, oni tez prowadza zycie, maja znajomych, jakies rozrywki wiec i pewnie nie jeden mial stycznosc z narkotykami. Wiec ciekawi mnie jak dzialaja nakrkotyki na osoby niewidome. Jesli ktos ma jakies teksty ktore moglyby zaspokoic moja ciekawosc bylbym wdzieczny.
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
Gdańsk: Chciał sprzedać policjantom narkotyki w promocyjnej cenie
- Czego potrzebujecie? - usłyszeli policjanci w cywilu od 38-latka na jednym z gdańskich parkingów. A potem padła oferta zakupu w promocyjnej cenie marihuany i amfetaminy.
Kokaina w gumie do żucia
Celnicy na lotnisku Gardermoen postanowili sprawdzić dokładniej paczkę z Peru pełną słodyczy. Jak się okazało - mieli wyczucie. W środku zamiast gum do żucia znaleźli 300 gram kokainy, czytamy w dzienniku Dagbladet.
W sieci prowadził "sklep" z narkotykami
Prowadził "sklep" na jednym z komunikatorów internetowych. Przyjmował zamówienia na narkotyki, które następnie dostarczał w wybrane miejsca, przekazując kupującym współrzędne geograficzne. Wykorzystywał również firmy kurierskie, co umożliwiało bezkontaktową dostawę narkotyków.
