Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
Nie wiem czy grzyby ci coś na to pomogą. Mnie pomogły z objawami depresyjnymi, bo samo natężenie objawów ADHD to u mnie jest raczej graniczne i co najwyżej upierdliwe, a nie uniemożliwiające funkcjonowanie. Prokrastynacja jest u mnie bardziej związana z odczuwanym bólem.
Tu jest fajny artykuł na temat kofeiny i ADHD. Nie jest tak skuteczna jak leki na receptę, ale teoretycznie też ma jakiś potencjał. Zawsze jakiś punkt startowy zanim otrzymasz diagnozę i ewentualne leki.
https://www.webmd.com/add-adhd/adhd-caffeine
Teoretycznie podobny potencjał ma też teanina:
https://www.verywellmind.com/l-theanine ... hd-5248441
Dieta przy ADHD jest ważna, bo niektóre dodatki używane w przemyśle spożywczym potrafią napędzać niektóre symptomy. Tu możesz sobie znaleźć wskazówki pod tym kątem. W twoim wypadku raczej w jakimś wariancie wysokobiałkowym:
https://www.healthline.com/nutrition/mind-diet
Budowa mięśni to niestety dobry trening siłowy + właśnie dieta. Raz, że nadwyżka kaloryczna, a dwa że odpowiednie makro (bez białka ani rusz). Czy ci się chce jeść, czy nie, to po prostu musisz. Kreatyna jest zawsze dobrym wyborem, ale też pamiętam, że gdzieś czytałam o protekcyjnym działaniu HMB pod tym kątem i ogranicza to ubytki masy mięśniowej jak jesteś na deficycie.
5g dobrych grzybów daje takie "nabuzowanie", dużo energii w myślach. Stan jest intensywny, mocno ekstatyczny. Mózg jest bardzo pobudzony. Wizuale są intensywne, wizje "fruwają w powietrzu", a pomieszczenie w którym będziesz będzie innym pomieszczeniem, np. pałacowym. Efekt podniesionego nastroju trwa długo, często trzeba też kilka dni lądować po takim tripie, nie podejmować ważnych decyzji itd. Mniejsze dawki wystarczą do zobaczenia czegoś z grzybowej perspektywy, nie ma takiego nabuzowania, zazwyczaj nie trzeba lądować po tripie, a jak coś pójdzie nie tak, będzie to płytsze.
Z mojej perspektywy uczyć się najlepiej na dawkach większych, wszytsko jest wtedy wyraźniejsze. Gdy człowiek nabierze obycia z tym stanem, nauczy się z nim pracować, wtedy wystarczą mniejsze dawki. To moja opinia, sam tak zrobiłem. Warto jeszcze zapoznać się z opiniami innych.
Z tego co czytałam na ten temat (a staram się czytać wszystko co się publikuje - i opowieści różnych ludzi i badania naukowe i artykuły przeróżne) to im większa dawka tym większe ryzyko bad tripa i nie przekłada się to na zastosowanie terapeutyczne. Większość dawek terapeutycznych z jakimi się spotkałam to był przedział od 2,5 do 3,5g suszu. W badaniach, na ile kojarzę to świta mi dawka 0,25 mg (syntetycznej) psylo na każdy kg masy ciała. Można użyć AI do zrobienia matematyki jakie to powinny być widełki suszu konkretnej odmiany.
Substancje aktywne:
psylocyna – realnie odpowiada za efekt; szybsze i bardziej „emocjonalne” działanie. Jej ilość zależy od świeżości i suszenia (łatwo się degraduje).
baeocystyna i norbaeocystyna – alkaloidy pokrewne; modulują efekt (często opisywane jako „mentalna klarowność” lub zmiana tonu tripa).
Aeruginascyna – śladowa; bywa wiązana z łagodniejszym, bardziej euforycznym profilem (dane ograniczone).
Od czego zależy jakość tripa:
Stosunek psylocybina : psylocyna – wpływa na intensywność, tempo wejścia i „kolor” doświadczenia.
Świeżość i przechowywanie – światło, tlen i ciepło obniżają psylocynę → słabszy/„płaski” efekt.
Genetyka grzybów – różnice między rzutami i klonami.
Warunki uprawy – podłoże, temperatura, stres (wpływają na profil alkaloidów).
Metabolizm osoby – enzymy, masa ciała, tolerancja.
Więc nawet rozne zbiory z tego samego growkita mogą się znacznie różnić. Zalezy ile wachlowałeś, ile tlenu miał, ile co2, ile swiatla, jaka tempeartura itd. Kazdy zbiór zawsze się będzie różnił. Dlatego jak wczesniej zostało napisane, najlepsza metoda to mielenie, mieszanie i masz pewnosc ze towar bedzie taki sam. A reszta to juz set & settings.
Jednym razem gdy byłem na większej dawce(nie pamiętam ile ale na pewno poniżej 5g), dostałem tak potężnego pozytywnego kopa że przez kolejne pół roku Żyłem Prawdziwie, nadzieja,sens istnienia itp.
Wiele było wysokich lotów które mnie uratowały na jakiś czas, raz na miesiąc raz na pół roku, nie dużej.
Ostatnio mikrodawkowałemPlus 1/2gramy co ok 5 dni średnio. No i właśnie stan otępienia,paranaje,depresja itp. ustawały na 3 dni, po czym wracały stopniowo i cały sens bycia/próbowania bycia ulatywał. Pomagało na krótko, ale to zawsze coś i pomagały mi bardziej niż leki.
Ostatnio dawka powyżej 6g. muzyka lajtowa, odpowiednie przygotowanie itp. było powiedzmy lajtowo, lot pozytywny.
Jestem 3 dzień po locie i jakbym miał porównać efekty lecznicze mikro z pełnym lotem już po paru dniach, chyba nie widzę różnicy jak na razie.
Parę lat temu duże dawki mi pomagały bo miałem jeszcze ostatnie tchnienia sensu i nadziei w mojej bani, gdy grzybki dawały sens i nadzieje nie dławiłem ich jak teraz, a rozchajcowywałem je.
Także wszystko myślę, że zależy od Ciebie, na jakim etapie życia jesteś.
Rób coś puki możesz, ratuj się.
Osobiście polecam mniejsze dawki potem ewentualnie skok na wyższy poziom, a jak złapiesz pozytyw istnienia to pielęgnuj go, badtrip to go przetrwaj i wyciągnij wnioski, badtripy zawsze też w czymś mi pomagały.
1. Duza dawka
2. Świadomość ze grzyby chcą zawsze dobrze
3. Z badtripa na dużej dawce wyciągniesz najwiecej dla siebie
Ja uciekam mam nadzieje jak najdalej od używek, nałogów i przywiązań które mi nie służą. Trzymam za wszystkich kciuki!
Ja mam jak Gazyfikacja, z tym że na przestrzeni blisko 10 lat zauważyłem prawidłowość: inaczej było na heroicznej na początku, inaczej jest teraz - materiał przerobiony wcześniej już się nie powtarza. Tylko raz zrywasz kajdany.
Mnie dzisiaj małe dawki nie dają nic, poza kolorkami pod powieką. Zachwycam się wszechświatem na codzień, więc Grzyby obecnie służą mi tak naprawdę do osiągania stanów nadświadomości i głębokiego połączenia z matrycą. Jest to swego rodzaju katharsis, ale też żaden przymus. Mogę, ale nie muszę - kwintesencja wewnętrzenej wolności.
12 grudnia 2025PsiloKilo pisze: [...] gdy grzybki dawały sens i nadzieje nie dławiłem ich jak teraz, a rozchajcowywałem je.
Z czasem grzyby postawiły ścianę, nie mogłem ich jeść. Za każdym razem widziałem po nich coś co bardzo negatywnie wpływało na jakość mojego życia i z perspektywy poznawczej nie mogłem tego rozwiązać. Zależało mi na rozwiązaniu. Długi i trudny proces przeszedłem. W pewnym momencie pojawiło sie zrozumienie, ze ten bolesny wgląd to znak stop, że za bardzo rozkręcam mózg. Że wgląd nie jest prawdą, że to sygnał z nieświadomej części, że mam nie rozkręcać mózgu po psylo tak jak to robiłem wcześniej, bo traciłem wtedy neurony. Po zrozumieniu tego, mogę znowu jeść grzyby, ale robię to teraz dużo ostrożniej. Wcześniej "znak stop" pojawiał sie nawet po dawkach typu 0,4g, obecnie nie pojawia się wcale, ale też wiem czego nie robić. To mnie przekonuje, że dobrze odczytałem sygnał.
Teraz sugeruję ludziom uważać na to rozkręcanie, choc nie dysponuję twardymi dowodami. Myślę po prostu, że nie wszytsko można robic z mózgiem jeśli ma nam długo i dobrze służyć, a myślenie że można sobie zafundować niezwykle ekstatyczny haj bez ponoszenia kosztów, jest naiwne. Moje odkrycie powinno zainteresować przede wszystkim osoby, które szukają w grzybach efektu przeciwdepresyjnego.
A Twój case @PsiloKilo , heroiczne dawki grzybów i przełamywanie schematu wymaga wysiłku. Wygląda jakby siła Ci się skończyła, a sytuacja zyciowa nie zmieniła w stopniu wystarczającym. Moim zdaniem dobrze poszukać swojej ścieżki rozwoju. Zarówno mentalnego jak i takiego przyziemnego, wg potrzeb. Musi to być scieżka, która Cię przekonuje. Jeśli wiesz, ze cos nie jest dla Ciebie, poszukaj czegoś innego. Sytuacja komplikuje sie jak ktoś ma więcej niż jeden gruby temat do zmiany, ale wciaż można tym zarządzać. Jeśli sie z czymś siłujemy, dobrze jak wysiłki doprowadzą nas do trwałej zmiany, bo siły się wyczerpią. Nie można się szarpać w nieskończoność. Moim zdaniem należy zmierzać w kierunku stworzenia sobie sprzyjajacych warunków, których utrzymanie będzie wymagało mniejszego wysiłku niż ich osiąganie, takiego możliwego wysiłku. Może pomóc odpowiednia filozofia, terapia, medytacja, pasja, wartości, cel i wiele innych. Czasem cos może pomóc ruszyc na tej drodze, czasami mogą to być leki, czasami coś innego. A nadzieja moim zdaniem nie wygasła u Ciebie całkiem, jest aktualnie słabsza i odpoczywa sobie, żeby później znów umożliwić Ci zryw.
Marihuana negatywnie wpływa na płodność kobiet? Nowe badania kanadyjskich naukowców
Efekty terapii wspomaganej psychodelikami są zachwycające
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
Elitarna funkcjonariuszka wpadła po klubowej nocy. Ale to wyrok zaskoczył najbardziej
Dorota K., szerzej znana jako "Doris", była sierżantem w jednym z najbardziej tajnych wydziałów Komendy Stołecznej Policji. Dziś nie łapie już przestępców, teraz bije się w klatkach freak fightowych. Ale to nie sportowy zwrot w jej karierze wywołuje dziś największe emocje, tylko jej sądowa historia. Za posiadanie narkotyków spotkała ją tylko grzywna.
Złagodzony wyrok za przemyt narkotyków. „To od pana zależy, czy skorzysta z tej szansy”
Półtora roku więzienia za przemyt trzech kilogramów narkotyków z Holandii do Polski. W kwietniu tego roku w mieszkaniu Tomasza M. z Lęborka znaleziono duże ilości różnego rodzaju środków odurzających. Sąd Okręgowy w Słupsku zdecydował się na złagodzenie kary dla 37-latka.
Chcieli ukryć tony narkotyków w bananach
Peruwiańska policja antynarkotykowa skonfiskowała 3,4 ton kokainy, która miała zostać umieszczona w ładunku bananów przeznaczonych na eksport do Belgii – poinformowały w sobotę czasu lokalnego władze.
