Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3609 • Strona 361 z 361
  • 5801 / 1193 / 43
Niechaj ta opowieść będzie dla wielu przestrogą.
Muszę to napisać, bo pewnie może się przydać komuś kiedyś, choć lepiej nie.

Wczoraj to sobie przypomniałem.
Zdarzenie miało miejsce ok 2018/ 2019 roku. W owym czasie mieszkałem w NL i tam pracowałem. Sam, mieszkanko małe, pokoik z kuchnią i to wszystko.
Tego dnia sporo wypiłem giebla, do tego sporo alko, benzo i (broń boże) oxy dorzuciłem. Tak, oksy jeszcze pamiętam...

Obudziłem się na łóżku. Ja pierdole, co jest >? Ja się duszę ! O kurwa, uświadomiłem sobie że nie jest dobrze. Oddech płytki, liczę na minutę. Jak zasnę to kaplica, i koniec, nikt mnie tu prędko nie znajdzie. Może w poniedziałek dopiero. A to był piątek. Moja nieobecność w pracy kogoś musi zaniepokoić. No chyba, ufff, ufff tak...
Liczę, i słabo.... Jak się teraz położę to się już pewnie nigdy nie obudzę. Co robić, myśl, myśl...
O ! Przypomniałem sobie że mam nieco amfy w lodówce. Tak, tego mi trzeba teraz. Jak pomyślałem to tak zrobiłem.
Na szybko kreskę i wciągnąłem do nosa. Noo. Już mi lepiej. Teraz mogę giebla polewać dalej.
Nalej.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 2049 / 243 / 0
@london5 Przypomniała mi się moja angdota. 2 w zasadzie. Pierwsza lajtowa, początki eksperymentów z kodą, pierwszy raz wjechało 300mg z thiocodinu. Wieczór w domu, miałem 17 lat. Zgrzało mnie tak mocno, że usypiałem i budziłem sie jak brakowało mi powietrza. Przestraszyłem sie, ze jak usnę glębiej to się uduszę. Poszedłem do kuchni, zrobiłem herbatę z kilkunastu torebek (jeśli dobrze pamiętam), jebnąłem takiego czaja i walczyłem z sennością przez jakiś czas, az w końcu usnąłem późno w nocy, jeszcze balem się depresji oddechowej. koda mocno mnie grzała.

Duga sytuacja, z 2 osobami z tego forum pojechalismy do Czech na opium. @PilotTupolewa i @pilleater . Jeszcze w Polsce przyjebaliśmy amfę, najlepsza amfa jaką brałem. Przyjebałem iv ze 150mg razem z herą, zmiotlo mnie, wjazd przechuj. Przed wejsciem na pole jeszcze ostatnia kreska tej samej amfy, wyśmienity towar, nie wiem skąd Pill go miał. Pill rzadko brał opiaty, zebrali mleczko z 200 głowek, które przeacetylowałem. Rozpuściłem towar i policzyłem, ze dla Pilla 1ml powinien być ok. Podałem mu i czekamy na efekty, igła dalej w żyle, bo może będzie za mało. Pill mówi, ze nic nie czuje, to podaję jeszcze pól. Czekamy. Nic. Następne pół, potem cały, bez efektu. Podawanie trwało długo, Pill dostał 4 albo 6 centów, znacznie więcej niż wyliczyłem na początku. W końcu powiedziałem, ze więcej mu nie podam, Pill nie był zrobiony, nie miałem pojęcia co jest grane. Zapomniałem zupełnie o tej amfie, byłem tak wygrzany herą, że juz prawie jej nie czułem. Pojechaliśmy do Polski po strzykawki i chyba po acatar też, Pill ledwo szedł, co chwilę się zatrzymywał i łapał zwisa. Pilotka martwiła sie o niego, mówiłem, że jak nie uśnie to nie umrze. Wróciliśmy do Czech, spaliśmy w namiotach na polu makowym. Jeśli sie nie mylę, zrobiłem mocnego czaju dla Pilla, Pilotka dobudzała go do późnych godzin nocnych bojąc się, ze może umrzeć. Jak to piszę jestem przerażony, człowiek mógł umrzeć. Ale naprawdę starałem się to zrobic odpowiedzialnie, podawałem po małej dawce i czekaliśmy na efekty, po Pillu w ogóle nie było widać zgrzania. W końcu stwierdziłem, ze nie rozumiem co się dzieje i dalej już nie podaję. Coś nad nami czuwało chyba
  • 1744 / 574 / 0
A propo oxy też miałem akcje. Miałem jakoś 240 mg, tolerka taka sobie, dwie paczki Thiocodinu czasem klepały delikatnie a czasem wcale, o. Jakoś na raty zacząłem kruszyć te trzy tabletki i wciągać, coś tam czytałem w międzyczasie że intranasal słabo, no to pozwalałem sobie na więcej i szybciej. No i nagle uświadomiłem sobie, że przed wciąganiem zjadłem już półtora 80-tki i czekam na efekty, a przed chwilą jeszcze dojadłem. Po prostu film mi się zaciął, odkleiłem się, nie miałem pojęcia co robię i jakie to niebezpieczne. No i chyba moment w którym sobie to uświadomiłem musiał być pierwszą utratą przytomności, z której wybudził mnie bezdech, stąd spanikowany umysł chyba połączył kropki. Panika, bo znowu odlatuję i znowu budzę się ledwo, bo się duszę. Za którymś razem mogłem się już nie podnieść i po prostu przestać oddychać na amen. Nie pamiętam już jak to było dokładnie, ale zjadłem chyba pół paczki Sudafedu które cudem miałem z poprzedniego dnia i wypiłem dwa Monsterki z lodówki, resztkami sił. Stanąłem w łazience, taki wąski pokój wielkości kabiny prysznicowej z kiblem pośrodku (stancja i właściciel oszczędzał na miejscu żeby zrobić pokój więcej). To był jakiś przebłysk geniuszu albo naiwności ale udało się — za każdym razem, gdy traciłem przytomność leciałem na ścianę, lekko uderzałem o nią łbem i się wybudzałem na chwilę. Brałem panicznie oddech i znowu odlatywałem. Nie wiem ile to trwało, ale w końcu udało mi się już zachować przytomność, usiąść, wyrzygać się i finalnie nie umrzeć. Możliwe, że coś przekręciłem z dawką, ale reszta się zgadza, to było dawno. I nie chcę pamiętać.
Uwaga! Użytkownik WladyslawWygiello jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3195 / 906 / 5
Szedłem sobie na festiwalu ze znajomą. Akurat 200mcg kwacha się załadowało i stwierdziliśmy, że dorzucimy jeszcze pogryzione 20mg 2C-B.
Dodam, że przez pierwsze trzy noce pracowałem i ostatnia miała być ta imprezowa. Tylko muzyka chujowa, experimental psycore. Gówno jakich mało.
Więc idziemy po zapitkę do bombek, wchodzimy na takie pole, a mi się nagle łamie noga kurwa i leżę w błocie jęcząc z bólu.
Dwie godziny tak przejęczałem zanim przyjechała karetka i dała mi fenta. Najgorsze co w życiu przeżyłem, przebiło nawet moją sadystyczną matkę.
W drodze do szpitala dostałem więcej febta ale że nie było na miejscu tutaj żadnego lekarza w sumie to potem przeleżałem X godzin z dwoma złamanymi kośćmi wijąc się z bólu.
Teraz jestem naćpany i jest całkiem spoko.
Messenger_creation_DF60E1D1-6846-421F-B257-4581CF668FD4.jpeg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=69736&hilit=Chef&start=170
Podziel się posiłkiem
  • 1308 / 355 / 2
@DzoBajden z jednej strony spoko, że nie miałem opcji jak pojechać, z drugiej chciałbym przy tym kurwa być XDDD

no cóż, zdrowiej przyjacielu.
Wspomóż edycję narkopedii - https://narkopedia.org/
"Narkotyki to syf i mega biznes czaisz? ktoś żyje z Ciebie i Twoich ziomali"
  • 5801 / 1193 / 43
Przypomniała mi się pewna historia.
Kolo z kumplem punkiem poszli srać w krzaki.
No i się pyta tamtego :
- Tej jk ty dupę wytarłeś/ czym ? No ja skarpetki zdjąłem i się podtarłem.
- Nie wycierałem.
- Dlaczego ?
- Bo prawdziwy punk, nie wyciera dupy.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 3459 / 730 / 9
No to a propos tutaj blisko tego, że tak powiem, niedaleko pada jabłko od jabłoni. Rzecz z ostatniego wyjazdu nie na ten festiwal Uroczysko psytrans. Jako że dojechaliśmy tylko do miejscowości oddalonej o 8 km no to mówimy idziemy z buta. Zagadałem w sklepie do typiary ona mówi, że mają transport, ty podjeżdża tym kamperem mówią, że mają tylko jedno miejsce a ja londiego no kurwa jakbym cię londi zostawił to byś wtedy przepadł już jak kamień w wodę, braci się nie traci co nie. No to idziemy we dwóch tam te 8 km, lądi po drodze spadł na rondzie przez barierkę, podałem mu rękę jak Stworzenie Adama, gdyby nie ja wpadłbyś do rzeki już, co to by to było jakbym Cię zostawił pojechał z tymi ludźmi tam, swoją drogą dziwne, mieli kampera nie mieli miejsca co nie dla dwóch osób dwóch ziomeczków kurwa z jakimś tam małym mandżurem. No i chuja mówiłem że chciałbym już tam dojść, bo kurwa w ogóle droga okazała się bardzo trudna ten treking to był no naprawdę hardkorowy, do tego przewyższenia jakieś kurwa 20% nie. No i chuj, mówiłem cały czas że chcę tam przyjść kurwa zmienić sobie na lekkie spodenki nie, wykąpać się w ogóle no i dotarliśmy tam. Londyn się nie chciał wykąpać, się zawiesił, tylko mówi że chce dropsa no złapał zawias jak chuj tam, był ciężki. No ale w końcu przebrałem sobie na te lekkie spodenki, i spoko było to właśnie że kurwa to były takie no dosłownie kurwa gatki takie nie, ale ja lubię se tak po domu chodzić. Jak mówi słynna maksymana to tam twój DOM gdzie twój zadek co nie jak Hakuna Matata, więc kurwa no nie widziałem nic w tym dziwnego, że wiesz ja tam nie jestem jakiś tam z kijem w dupie że muszę mieć kurwa spodnie, pas i tak dalej nie, normalnie kurwa se chodziłem w gaciach kurwa trąbka mi myrdała, i chuj było spoko. Może to było dziwne nie, ja to miałem w dupie no i londi też to podchwycił i widzisz ta karma wróciła, że braci się nie traci i on typowe bokserki już założył takie batmany gdzieś jakieś takie z kreskówkowe motywem, z takim rozporkiem nie na jeden guziczek z przodu. Kurwa piona brachu zajebiste to było. Właśnie taka fajna emfaza nie, że kurwa dwóch typów w bieliźnie centralnie sobie chodzi kurwa i chuj Zakon nie, bokserkowicze.

edycja na prośbę użytkownika - db
Nawet Obi-Wan Kenobi był kiedyś helupiarzem.
  • 584 / 78 / 0
Lubię po psychodelikach i dysocjantach zajmować się czymś nieszablonowym. Nie ciągnie mnie do leżenia i odkrywania jakichś głębi. Tutaj tylko dla przykładu wymienić mogę niewielką kooperację i później obiad z nagrywającą w mieście dokument ekipą CANAL+. Nie było roboty w pandemii i zaciągnąłem się na chwilę na recepcję w chujowym przydrożnym hotelu. Przyjechali jednego wieczoru filmowcy. Jak malowani. Jeden z nich zapytał, czy wydrukuję mu coś na kilkunastu kartkach. Podejrzałem – to było streszczenie historii regionu. Ucięliśmy sobie pogawędkę. Potrzebowali człowieka do opowiedzenia o powodzi tysiąclecia. Przyszedł mi więc do głowy ojciec narzeczonej, któremu sklep, chyba nawet z towarem, zalało wówczas doszczętnie. Nazajutrz rano, po nocce w hotelu, podczas której spałem w najlepszym przypadku przez dwie godziny, wziąłem w sumie 400 lub 450 mg DXM i poszedłem spotkać się z ekipą. Dźwigali w cholerę ciężki sprzęt, to i ubrani byli luźno, sportowo. Ja przyszedłem prosto z recepcji (no, zachodząc po drodze do dwóch aptek i na chwilę do fryzjerni, gdzie pewien natchniony palant robił mojej J. włosy), więc koszulą i spodniami garniturowymi trochę kontrastowałem. Ale po pewnym czasie nie to przede wszystkim odróżniało mnie od stołecznej delegacji. Bomba zaczęła mi wchodzić tuż przed rozpoczęciem zdjęć. Wiadomo, nie ja tym razem dawałem swoją facjatę do kamery (rwałem się za to zawsze wcześniej i później do wypowiedzi dla lokalnych telewizji – głównie po klonazepamie i alkoholu), ale to producentka zagadywała, to „teść” spoglądał, a ja myślałem z coraz większym trudem, choć im bardziej w głąb tej deksotomii, tym w większym byłem zachwycie. Już naćpany ganiałem za jakąś dzieciarnią z marginesu, bo hałasowała przy piwie jakby nigdy nic. Na chwilę zapomniałem, co robię, i jak przedszkolak odgoniłem jeszcze grupę gołębi. Pewnie to widziano, ale w tamtym momencie chciałem mieć już tylko swoją frajdę. A ponadczasowa frajda jest w restauracjach, w jedzeniu i piciu. Poleciłem więc knajpę i poszliśmy wszyscy jak jeden mąż ze mną i historykiem na czele. Na koszt firmy zjadłem i popiłem. Resztkami intelektualnych sił opowiadałem, a oni – ku mojemu zdziwieniu, choć oczywiście mogło mi się tylko tak wydawać – byli zachwyceni. W pewnej chwili historyk zapytał mnie o „pomnikową matrioszkę” – przeprojektowany na kolumnę-reklamę PZU pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej, nadbudowany na pomniku pruskiego generała von Götzena – o której słyszał i marzył zobaczyć, a ja bez chwili namysłu powiedziałem: „Chodźmy” – i wybiegłem z restauracji. Historyk pobiegł za mną. W konkurencji – przez jego wiek, a moją nietrzeźwość – szlibyśmy na remis. Była w nas czysta, dziecięca wręcz radość. Dobiegliśmy, zachwycony zrobił parę zdjęć i wróciliśmy do knajpy. Wypiłem jeszcze ze dwa piwa i w którymś momencie się rozstaliśmy. Oni pojechali ciąć swój film, alkohol zaczął ciąć mój. Więcej z tego dnia prawdopodobnie już nie pamiętam. A restauracji już nie ma. Cztery lata później zabrała ją kolejna powódź.

Ave DXM
11 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze:
Ty kurwo już sklej tą pizdę tak samo, bo ani to śmieszne, ani żałosne w twoim wykonaniu.
  • 1537 / 197 / 0
historia miała miejsce rok temu , byłem umówiony na rozmowe o pracy w pewnej firmie , nie stresowałem się za bardzo bo która to już praca z kolei.. no ale do rzeczy. Przed wyjściem otrzymałem recepte na alprazolam , jako , że miałem postanowienie ułożenia sobie życia i skończenia z używkami itd ( który to już raz ) to postanowiłem zjeść z pół opakowania na raz , kupiłem alpre po drodze w aptece i udałem się piechotą do miejsca zatrudnienia po drodze kupująć jeszcze puszczke coli. Po drodzę poszło z 10 mg i doszedłem na miejsce . Tam poczekałem chwilę a póżniej poszedłęm do kierownika podpisywać umowę i tutaj zaczyna się najlepsze bo siadam przed nim na krześle i daje mi arkusz do wypełnienia a ja nie potrafie pisać :D i coś baźgram , okej napisałem daje mu on patrzy na mnie na kartke i mówi , może Pan jeszcze raz to napiszę , ja ok , daje następną kartkę po drodze prawie zasypiając na krześle przed nim , piszę piszę no kurde okej wszystko, daje mu a on patrzy znowu na kartkę i na mnie i mówi : wię Pan co może ja to napiszę a Pan podyktuje ;D , ja że ok ... noi jakoś poszło . Koniec końcców przyjęli mnie jakoś , ale wyobrażam sobie swoją minę tam i stan :D
ODPOWIEDZ
Posty: 3609 • Strona 361 z 361
Newsy
[img]
Jednorazowa dawka leku psychodelicznego zmniejsza objawy zespołu lęku uogólnionego

W prestiżowym czasopiśmie JAMA opublikowano wyniki badania klinicznego fazy 2b, które rzucają nowe światło na leczenie zespołu lęku uogólnionego (GAD – generalized anxiety disorder).

[img]
Marihuana ukryta w grze planszowej. Paczkę przechwyciła Krajowa Administracja Skarbowa

Funkcjonariusze śląskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) udaremnili próbę przemytu marihuany do Polski. Narkotyki ukryto w nietypowy sposób – wewnątrz popularnej gry planszowej. Do wykrycia trefnej przesyłki przyczynił się pies służbowy Kodi.

[img]
Polska narkotykowym liderem Europy. Kwitną nielegalne laboratoria

Bijemy europejskie rekordy w produkcji narkotyków syntetycznych. W 2024 r. laboratoria opuściło kilkadziesiąt ton substancji. W 2025 ten problem jeszcze się pogłębił.