Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
Przeszukałem forum i nie znalazłem analogicznego wątku o tej konkretnej substancji, więc będę wdzięczny za odpowiedź, bo ewidentnie lepiej ogarniacie wszystkie procesy fizjologiczne związane z zażywaniem niż taki laik jak ja.
Opiszę dość szczegółowo, bo może właśnie któryś z tych niepozornych elementów wpływa na mój "problem".
Otóż parę lat temu zdarzało mi się zażywać amf rekreacynie parę razy w miesiącu, obecnie robię to naprawdę symbolicznie ok. 1 raz w miesiącu, za każdym razem 1 lub max. 2 kreski na zakrapianej imprezie w sumie głównie dlatego, że mam słabą głowę, a amfa pozwala mi zachować większą trzeźwość umysłu i lepiej czuć się ze sobą podczas zabawy.
Po impreze wrzucam symbolicznie benzo ok. 1,5mg, żeby lepiej spać i koniec.
No właśnie, moim subiektywnym zdaniem całość brzmi dość niewinnie, ale to jak się czuję przez kolejne ok. 3 dni jest dla mnie okropnie ciężkie: nie mam do niczego motywacji, pewności siebie, każda czynność przychodzi mi z trudem, czuję się cholernie depresyjnie.
Po ok. 3 dniach wszystko wraca do normy.
Stąd moje pytania:
- Pierwsze (mniej ważne): jakie procesy w moim mózgu zachodzą, które powodują tak negatywne emocje?
- Drugie (ważniejsze): skoro to zawsze mija po ok. 3 dniach, pewnie znaczy, że coś się "wypłukuje", a potem odbudowuje, czy można ten proces jakoś wspomóc/przyspieszyć?
Zjazd występuję prawie po każdej substancji, dla amfetaminy typowe są właśnie amotywacja, anhedonia, zmęczenie, pogorszenie nastroju itd.
Sama intensywność zjazdu jest mocno uzależniona od uwarunkowań genetycznych człowieka. No tyle tytułem wstępu, a teraz przejdę do pytań : P
1. amfetamina jest silnych stymulantem OUN (ośrodkowego układu nerwowego).
Pobudza działanie neuroprzekaźników (szczególnie noradrenalinę - uczucie pobudzenia i dopaminę - odczuwanie przyjemności, skupienie).
Najprościej rzecz mówiąc zmusza twój mózg do pracy na maksymalnych obrotach co oczywiście kiedyś musi się skończyć : P
2. Tak jak wspominałem wypłukuje się głównie dopamina i to ona jest najbardziej odpowiedzialna za zjazd. Jak można temu zaradzić? Najważniejsza jest odpowiednia suplementacja - produkty bogate w dopaminę, ale także suplementy diety (poczytaj o suplementach zawierających L-dopa).
Jak masz jeszcze jakieś pytania to wal śmiało : P
Ps. Jestem 30 letnim studentem XD
Moje obstawienie jest takie, że właśnie dopiero teraz w moim mózgu coś wzrosło do fajnego poziomu (może tak jak wspomina @Macislav15 dopamina), a wcześniej kiedy coś zarzucałem raz na tydzień/dwa/max. 3 - poziom tego czegoś był niższy na stałe.
I teraz spadek z tego wyższego poziomu bardziej dobija. Bo w sumie bardziej boli upadek z 30 metrów, niż z 5 ;)
Ale niestety w zagadnieniach medycznych mimo szczerych chęci jestem totalnie zielony, więc tak sobie zgaduję.
22 maja 2023Wodazkranu pisze: Dzięki za odpowiedzi! Są one przejrzyste i zrozumiałe, ale pozwolę sobie dopytać o początek: tak jak pisałem - nie jest to moje pierwsze rodeo ;) A dopiero teraz przy rzadszym i mniejszym spożyciu zacząłem odczuwać tak intensywnie negatywne skutki. Czy to może oznaczać, że: z wiekiem takie odczucia pogłębiają się i dla 30-latka są gorsze niż dla 20-latka, czy może że im rzadziej i mniej substancji tym gorszy zjazd, czy coś jeszcze innego?
Obecnie, zrobić 2-3g i nie spać 2-3 doby, to rodzi tragedie. Niezależnie, czy było w miarę podczas fazy jedzone/suplementowane/pite. Po pół roku przerwy zjadłem 2g, co prawda, brudnego, żółtego ścierwa, poszedłem spać po 48 albo 72h, nie pamiętam. No i co, potem 7 dni wychodzenia z takiej mini depresji, z czego pierwsze 3 to totalne warzywo, wegetacja po całości. Nie potrafi człowiek, nie chce, nie umie, no nie da się kurwa z wyra wyjść, porobić czegokolwiek. Potem powolne stawanie kroków od nowa, dzień po dniu, żeby wrócić mniej więcej "do siebie". To jest męka, człowiek nie może i nie chce sobie pozwalać na taką wegetacje, ale nie da się inaczej
Jak tego kurwa uniknąć? Da się w ogóle? Czy pogodzić się z losem, nie fukać, albo fukać, będąc zawsze świadomym co nastąpi
Jeżeli nie ma żadnego rozwiązania, to w takim równaniu lepiej mieć 2 tygodnie wolnego i napierdalać cały tydzień siuwaks, a drugi tydzień dochodzić do siebie. Ponieważ paradoksalnie, przynajmniej w moim przypadku, nawet po w chuj długich ciągach i totalnej odstawce bania się ogarnia i tak do 7-10 dni i potem jest już w miarę
Tak zwany Wielozakonnik
Z tytułem Zakonnego Doktorka
Tak myślę, że intensywność zjazdu zależy od wieku. Myślę, że podobnie jest jak z alkoholem. Jak człowiek miał 15 to wyjebał pół litra i zapił piwkiem, a dla smaku wypił jeszcze lampkę czerwonego wina, a rano wstał może trochę bardziej zmęczony niż zwykle :P
A teraz to już strach piwko wypić bo kac morderca czeka :)
Niezaprzeczalnie z wiekiem spadają możliwości regeneracji organizmu, kości się dłużej zrastają, rany goją, a wypłukane hormony i neuroprzekaźniki przywracane do normy. Choć pewnie jest to też uwarunkowane genetycznie :P
Czy jest jakieś rozwiązanie tego problemu? Tak, nie ćpać :D No ale tu pewnie nie o taką odpowiedź chodzi. Myślę, że nic nie da się zrobić poza podstawowym harm reducing :P
Inna kwestia, że w im dłuższy ciąg polecisz to tym dłużej potrwa regeneracja. Coś za coś :)
Ps. Jestem 30 letnim studentem XD
07 czerwca 2023LiquidStranger pisze:Czynnikiem może być wiek, a jeszcze bardziej z pewnością, przeryty latami durszlak. Mam to samo niestety. Tak jak kiedyś zjazdy po jakichkolwiek speedach i grubych długich lotach (Ketony, amfetaminy), to była fraszka, człowiek odespał długo, zjadł porządnie, kolejne 24h i było już w miarę w porządku22 maja 2023Wodazkranu pisze: Dzięki za odpowiedzi! Są one przejrzyste i zrozumiałe, ale pozwolę sobie dopytać o początek: tak jak pisałem - nie jest to moje pierwsze rodeo ;) A dopiero teraz przy rzadszym i mniejszym spożyciu zacząłem odczuwać tak intensywnie negatywne skutki. Czy to może oznaczać, że: z wiekiem takie odczucia pogłębiają się i dla 30-latka są gorsze niż dla 20-latka, czy może że im rzadziej i mniej substancji tym gorszy zjazd, czy coś jeszcze innego?
Obecnie, zrobić 2-3g i nie spać 2-3 doby, to rodzi tragedie. Niezależnie, czy było w miarę podczas fazy jedzone/suplementowane/pite. Po pół roku przerwy zjadłem 2g, co prawda, brudnego, żółtego ścierwa, poszedłem spać po 48 albo 72h, nie pamiętam. No i co, potem 7 dni wychodzenia z takiej mini depresji, z czego pierwsze 3 to totalne warzywo, wegetacja po całości. Nie potrafi człowiek, nie chce, nie umie, no nie da się kurwa z wyra wyjść, porobić czegokolwiek. Potem powolne stawanie kroków od nowa, dzień po dniu, żeby wrócić mniej więcej "do siebie". To jest męka, człowiek nie może i nie chce sobie pozwalać na taką wegetacje, ale nie da się inaczej
Jak tego kurwa uniknąć? Da się w ogóle? Czy pogodzić się z losem, nie fukać, albo fukać, będąc zawsze świadomym co nastąpi
Jeżeli nie ma żadnego rozwiązania, to w takim równaniu lepiej mieć 2 tygodnie wolnego i napierdalać cały tydzień siuwaks, a drugi tydzień dochodzić do siebie. Ponieważ paradoksalnie, przynajmniej w moim przypadku, nawet po w chuj długich ciągach i totalnej odstawce bania się ogarnia i tak do 7-10 dni i potem jest już w miarę
Po 24h zaczyna się już jazda. W nocy zaczyna się już lekkie porycie i obsesyjne walenie konia. Dziwnie się zachowuje i juz widać, że coś nie teges ze mną. Zaczynam mieć mordę chomika z wywalonymi źrenicami, a mam błękitne oczy więc widać kurwa z daleka, że mam jakis obłąkany, dziki wzrok i nawet wydaje mi sie jakby jedna powieka była bardziej opadnięta na oku i jakbym miał lekkiego zeza. Podczas tej loty zjdłem np. tylko 0,7 gieta. Nie potrafię spać następne 24h, chodzę wkurwiony i płakać mi sie chce. Wszystko mnie denerwuje i jestem totalnie aspoleczny. Następne dni 3-7 mam wkurwe depresje i stany lękowe, przygnębia mnie wszystko i wkręcam sobie jakieś chujowe scenariusze. Nie mam pojęcia jak potrafiłem wciągnąć 4 gramy gówna i przez 4 dni chodzić do pracy ciągiem. Masz racje im człowiek starszy tym coraz gorzej to wyglada.
Nie próbowałem leczyć zwały jaraniem. Jak naprawię swój błąd, to zdam raport jak poszło.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut_ekranu_z_2025-01-17_11-55-24.jpg)
„Wokół marihuany medycznej wciąż jest wiele stereotypów, a największą bolączką jest dezinformacja”
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psiloshrooms25.jpg)
Psychodeliki mogą wspomagać onkologiczną psychoterapię i leczenie alkoholizmu
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pszelef.jpg)
Jak zwiększyć moc i profil sensoryczny kawy z przelewu? Fizycy opisali prosty sposób
Czy jest sposób, by – nie zmieniając ilości kawy w przelewie – zwiększyć jej moc i uwypuklić profil sensoryczny? Otóż jest. I został on opisany na łamach pisma Physics of Fluids wydawanego przez Amerykański Instytut Fizyki (AIP).
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/profesor.jpg)
Profesor znów za kratami. Spec od narkotyków zwany także Chemikiem zatrzymany w Skarżysku
Na pięć lat trafi za kraty 73-letni mężczyzna w półświatku znany niegdyś jako Chemik lub Profesor czyli człowiek wielokrotnie notowany za przestępstwa narkotykowe, między innymi za wyprodukowanie na początku lat 2000 w laboratorium w Bliżynie dziesiątek tysięcy tabletek ecstasy.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".