Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 213 • Strona 21 z 22
  • 73 / 7 / 0
Kiedyś się przyznawałem, już od gimbazy to był jakiśtam powód do poczucia się bardziej dorosłym - że my palimy trawkę w szjkole na przykład, a te leszcze tylko grzecznie się uczą. Z tego powodu o przyznawaniu się publicznie decydowałem będąc jeszcze głupim dzieciakiem. W liceum było podobnie, wręcz byłem zdziwiony mając znajomka który był ćpunem, a ukrywał w szkole ten fakt przed wszystkimi. Teraz wiem, że to rozsądne podejście.

Obecnie nowopoznanym ludziom nie pucuję się nic a nic, jak sam ktoś zacznie coś gadać o trawie to też uchylam rąbka tajemnicy.

Ale największy klasyk to jak kiedyś poszedłem na ognisko gdzie były wszystkie dzieciaki sąsiadów itd, z którymi się nie bujałem i wpadłem tam z kieszeniami pełnymi Xanaxu i Tramalu i zacząłem zachwalać i afiszować się swoją wiedzą. Jestem przekonany, że wszyscy sąsiedzi moich rodziców tylko wypatrują kiedy umrę lub zdegeneruję totalnie, ale minęło z 15 lat od tego ogniska i nadal mam się dobrze, a nawet lepiej bo wielu rzeczy zwyczajnie nie biorę (własnie alko, benzo i mam nadzieje rowniez opio)
Uwaga! Użytkownik kaduceusz666 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5800 / 1191 / 43
I tak wszyscy wiedzą.
Staram się mieć to w dupie.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 776 / 179 / 0
Kiedyś tak, bo był to dla mnie jakiś chory powód do dumy. Teraz trochę mi wstyd, że się tak staczam ale generalnie 90% osób z mojego środowiska i tak wie nawet jak staram się ukrywać
"Ta, może dlatego mówią mi: "weź no lecz się"
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
:płacz:
  • 1660 / 300 / 0
Jedyne osoby, które mogą coś podejrzewać, to te w autobusie, bo takich noodów nie miałem od czasu pamiętnego Kresto, parę lat temu %-D
Wybaczcie, ale nie odpowiadam na PMy nowych użytkowników w sprawie lekarzy, którzy wystawiają mi recki na IV-P. Ruszcie głową, panowie z komendy. A jak macie mniej niż 18 lat, to wypierdalać do szkoły, a nie bierzecie się za benzo za kasę starych.
  • 549 / 179 / 0
Kiedy mogę, przyznaję się chętnie. Robię to jednakże tylko w stosunku do osób, którym wiem, że mogę zaufać, albo takim spotkanym przelotnie; są to sytuacje typu powiedzenie komuś, kto zaczepił mnie na ulicy prosząc o kasę, czy podczas rozmowy przez sklepem z miłym panem żulikiem. Kiedyś nawet zadzwoniłam na telefon zaufania, bo tak mnie korciło, żeby z kimś o tym pogadać, o opionałogu, o tym, jak jest dla mnie ważny i przy tym zadać kilka pytać o tematyce morfinowo-życiowej. Albo przy spowiedzi z księdzem też chętnie to konsultuję. Jednakże przed większością osób muszę niestety to ukrywać, nad czym ubolewam - jednak tak jest już ten świat skonstruowany. Co ciekawe, wybieram sobie te osoby, którym mówię, na tyle ostrożnie, że nigdy nie zostałam jeszcze zjechana czy potępiona. Najgorsze, co zdarzyło mi się po przyznaniu, to namawianie na ośrodek, przez co później dużo myślałam o tym i śniły mi się koszmary, że wylądowałam w takim miejscu, bez opio, samotna i przerażona. Do dzisiaj boję się ośrodków, myśl że ktoś stałby nade mną i starał się - w swoim mniemaniu - pomóc mi wyzwolić się, jest dla mnie straszną myślą, ponieważ wtedy byłoby mi straszliwie przykro, że ktoś naprawdę szczerze próbuje mi pomóc, a ja tę pomoc przecież wypaczę i wykorzystam dla swoich korzyści. Bo myśli, że pomoc mogłaby zadziałać, nie dopuszczam do siebie nawet w najczarniejsze z nocy.

Moja rodzina wie dobrze i widać po nich, że mają dosyć tematu, bo co oczywiste i widoczne na [h], mam na punkcie dragów takiego hopla, że gadam o nich o wiele za dużo i za często. Nawet narkomani mnie nie rozumieją. Oni zawsze mówią o nałogu, jakby to było coś złego, pytają, kiedy pójdę się leczyć... Zresztą rodzina też zadaje takie durne pytania, mimo że tysiąc razy mówiłam, że nigdy; że bardzo mi przykro, ale nigdy i jest to mój świadomy wybór i będę żyć jak chcę i jeśli coś robię przy tym źle, to proszę mi powiedzieć co to było i jak powinnam to zmienić. Staram się tłumaczyć spokojnie i cierpliwie, że narkotyki to narzędzie - owszem, cholernie niebezpieczne - ale ja mam mnóstwo chęci do tego, aby używać tego narzędzia w najlepszy i najbezpieczniejszy sposób z możliwych. A jeśli to niemożliwe... to trudno. Poniosę wszelką odpowiedzialność.

W tej chwili przemyśliwuję lekko wyprowadzkę, do jakiegoś bardziej ogarniętego pod względem podejścia do nałogu kraju, najlepiej takiego, gdzie dostępne jest leczenie anty-substytucyjne (co oznacza "leczenie" uzależnienia od substancji, z którą człowiek związał się uzależnieniem dokładnie tą samą substancją, takie programy występują m.in. w Holandii i ta myśl jest dla mnie taką furteczką - że jakby stało się coś złego i nie mogłabym już brać tak "normalnie", jak teraz, to zawsze mogę spróbować tego wyjścia. Tylko czy wtedy można pracować? Musiałabym to dużo bardziej przemyśleć, wydaje mi się że mogłoby być średnio z pracą, a ja nienawidzę nie pracować). No i jeśli już o zawód chodzi - marzy mi się, by mieć pracodawcę, któremu będę mogła powiedzieć o swoim uzależnieniu; nie musząc tego ukrywać przed pracodawcami czułabym się milion razy pewniej, niż teraz. No cóż, być może kiedyś się uda. Miałam dotychczas np. sytuację z lekarzem, któremu powiedziałam o moim nałogu, a on machnął na to ręką i przepuścił mnie dalej, widząc że mi zależy - były to badania do pracy.

Naprawdę chciałabym powiedzieć całemu światu, ale wiedząc, ile kłopotów by to spowodowało, nie mam na tyle odwagi :zły: Ze wszystkich sił staram się jednak przynajmniej nie kłamać w tym temacie i jeśli ktoś mnie np. spyta o doświadczenia ze środkami psychoaktywnymi, a ja uznam, że lepiej by było się z nim nie dzielić informacjami o morfinie, to po prostu odpowiadam, że wolałabym o tym nie mówić.
Here is my tribute to morphine
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
  • 1180 / 399 / 0
nie.
Uwaga! Użytkownik spiderek jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 605 / 89 / 0
Nie. Prowadzę podwójne życie.
LUBIĘ GRZEŚKI CZEKOLADOWE.
  • 774 / 141 / 0
Nie przyznaję się, nie lubię szpanować takim czymś, dla mnie to wstyd, że ćpam ale i tak wszyscy wiedzą. Przyznaje się za to chętnie gdy ktoś częstuje. Nie wstydze się również obszernej wiedzy w tej dziedzinie ale co, jak, ile, gdzie, z kim to moja sprawa i z tym sidzę cicho.
  • 70 / 6 / 0
U mnie nikt z moich znajomych i rodziny jak na razie nic nie podejrzewa, sam nie mam zamiaru się przyznawać. Przez jakieś 5 lat robiłem za najgorszego alkoholika w okolicy od końca lipca 2019 nie pije wcale. Z tramadolem zacząłem przygodę gdzieś w czerwcu tego roku. Sam po sobie widzę jak to mnie zmienia i czasem zastanawiam się czy inni nie udają że nic nie widzą
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi;-))
  • 1930 / 191 / 0
U mnie różnie. Kiedyś byłem bardziej otwarty w tej kwestii, ale życie to boleśnie zweryfikowało.
Take DXM and Be Happy
ODPOWIEDZ
Posty: 213 • Strona 21 z 22
Artykuły
Newsy
[img]
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat

Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.

[img]
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"

Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.

[img]
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję

Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.