Postaram się ująć temat, szanując Wasz czas i energię. Od ponad 20.stu lat czuję ze zmiennym natężeniem bezsens - poczucie braku sensu robienia czegokolwiek, życia. Zaczęło się to po kilku użyciach mj i LSD w liceum. Teraz już to odczucie nie jest w zasadzie związane z towarzyszącymi mu myślami, po prostu to czuję. Są dni, tygodnie czy godziny, gdy jest dobrze, pozytywnie, nawet radośnie (nie w 100%, ale w większości), a są takie, gdy czuję ten dojmujący stan całym sobą. Choćby cień tego jest odczuwalny niemal stale.
W gratisie mam brak dłuższej pamięci, brak intuicji dostępnej dla świadomości, wizualizacji, spojrzenie na życie jakby zza szyby, czyli poczucie niepełnego uczestnictwa w życiu, jakby do mnie nie docierało. Ma to wpływ na wszystko. Już tysiąc razy myślałem, że to już za mną (zwykle, gdy kilka dni czy dłużej jest lepiej), ale to znów powraca. Jest to złożone, bo np. kontakty z dziećmi czy młodymi, z moim domowym zwierzątkiem dają mi radość, tylko, że nawet to jest zza szyby.
Wcześniej było znacznie trudniej - aktywne myśli nawet odejścia, agresja do siebie, lata bezczynności; teraz "normalnie" żyję, pracuję, leki sam rzuciłem dwie dekady temu; jest rytm życia, a jednak jestem wciąż obok siebie. Nauczyłem się z tym żyć, lecz nie chcę tak spędzić reszty dni: chcę żyć w radości, w pełni swojego potencjału. Jest gdzieś w głębi zagadka, którą pragnę rozwikłać, a więc mój cel numer jeden: dotrzeć do siebie.
Pracuję nad sobą od wielu lat - kontroluję myśli, zachowania, staram się żyć jak najlepiej. Więc są postępy znaczne w porównaniu do wcześniej, jednak to nadal daleko od optimum.
Czego próbowałem, by odmienić ten los: najpierw standardowo "lekarze" + "leki", sam podziękowałem. Na tzw. psychoterapii role mogły by się odwrócić. Większości rzeczy nie pamiętam niestety, ale to, co pamiętam: extrakt z psilocybe(1), sassafras, regresja hipnotyczna(2), wizyty u różnych "uzdrowicieli", "widzących"(3), skok ze spadochronu.
Proszę o podpowiedź, co Wam pomogło w wyzwoleniu się z ograniczeń, które Was pętały, przygniatały. To jest dla mnie na wagę złota. Ja chcę odzyskać swoje życie, a jestem kurva zamknięty w niewidzialnej bańce - bardzo Was proszę o wsparcie z serca, jakbyście mieli pomóc osobie bliskiej. Potrzebuję wskazówek tylko z doświadczenia. Teraz wymyśliłem MDMA, by dotrzeć do swego serca.
Mimo, że miałem okres kilku tygodni leczenia klinicznego na depresję, kilka lat leków, proszę nie sugerujcie podejścia konwencjonalnego w stylu "lekarze" i spółka, oszczędźcie energię. Spotykam się od czasu do czasu z życzliwą mi kobietą, to - niestety - też niewiele daje. Generalnie interakcje z innymi to, jak do tej pory, ślizganie się po powierzchni. Każdy z nas w sobie ma wszystko, szkopuł w tym, jak do tego dotrzeć.
Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie i tym bardziej płynące z serca odpowiedzi.
M.
(1) Dwa doświadczenia, raz dawka mała, a 2.gi 4.krotna - jeśli ktoś z Was będzie zainteresowany mogę opowiedzieć. W skrócie: okno się otworzyło, zamknęło i już - tylko dzień po czułem się wspaniale, jak nigdy przedtem
(2) Dla mnie nieporozumienie, nic mi to nie dało, mimo, że jak nigdy cieszyłem się przed będąc pewien, że to jest nareszcie to
(3) Mimo, że nikt z nich mi nie pomógł, nadal jestem przekonany, że istnieją ludzie połączeni z sercem, universum, którzy mogą realnie pomóc lub choćby coś zobaczyć, czego sami (jeszcze) nie widzimy
Oderwać się od świata - ja chcę spojrzeć w twarz temu i to pożegnać, nie uciekać. Tego czasu to już minęło 2 dekady i nadal się magicznie nie wyleczyło, przyczyna wciąż istnieje.
Dzięki za dobrą wolę.
Słuchaj swego serca zawsze.
Wiem że to przejebane, zią....
E: Zaraz Ci wyjadą fachowcy z zestawami leków, czy dragów, ale to nic nie da raczej jak lata leczenia nic nie dały.
MDMA generalnie powoduje uszkodzenie rejonow mozgu, ktore odpowiadaja za twoja depresje i bardzo czesto, wywoluje gleboka depresje na cale zycie. Nawet po kilku miesiacach od spozycia. To, ze to jest zupelnie nieszkodliwy drag, to mit. Do tego MDMA w zaden sposob tez nie leczy z depresji. Od tego sa leki np. SSRI, ktore potrafia nawet po zaprzestaniu podtrzymywac wysoki poziom serotoiny, w odroznieniu od MDMA, ktore potrafi obnizyc a czasami nawet znacznie i do konca zycia.
21 października 2020dobroJestwNas pisze: Od ponad 20.stu lat czuję ze zmiennym natężeniem bezsens - poczucie braku sensu robienia czegokolwiek, życia.
21 października 2020dobroJestwNas pisze: spojrzenie na życie jakby zza szyby, czyli poczucie niepełnego uczestnictwa w życiu, jakby do mnie nie docierało
21 października 2020dobroJestwNas pisze: Na tzw. psychoterapii role mogły by się odwrócić.
21 października 2020dobroJestwNas pisze: Proszę o podpowiedź, co Wam pomogło w wyzwoleniu się z ograniczeń, które Was pętały, przygniatały.
@ZX Widzisz, ja nie dostrzegam wpływu czynników zewnętrznych na ten stan, to znaczy np. siedzenie samemu w domu nie ma wpływu negatywnego, beznadzieja potrafi dopaść w każdych okolicznościach. Brałem jakieś tam ssri (np. polski prozac); ja nie wierzę w farmację, jej czyste intencje, ani też, że coś chemicznego, sztucznego z zewnątrz może mi realnie, trwale pomóc. Chcę dotrzeć do przyczyny w środku, jestem pewien, że ją znam. Znając przyczynę, możesz już się jakoś zorientować wobec niej. Nie chodzi o uleczenie depresji, tylko odkrycie przyczyny tego stanu.
Jako dziecko, byłem (podobno, bo nic nie pamiętam) bardzo radosny, spontaniczny. Czuję, że taki jestem, a to co jest teraz, to właśnie anomalia. Były i są prowadzone terapie z użyciem m.in. MDMA (np. Terapia z użyciem MDMA i innych entaktogenów P. Torsten) czy LSD (np. prace S. Groffa).
Ja ci napisalem w czym tkwi problem - po prostu masz taka osobowosc, tak jestes skonstruowany, tak sie urodziles, problem lezy w tobie a czynniki zewnetrzne moga to nasilac. Wystepuja rozne czynniki u roznych odmian osobowosci, ktore to dotyka, jeden np. sie zabija od samotnosci krotkiej a drugi ze wzgledu na np. zle relacje, nie koniecznie aktywne, chocby zle kiedys, albo ich brak.
Poza tym brak sensu zycia to ewidentna depresja, sa rozne odmiany i rozne powody, ale cos takiego generalnie pod to sie kwalifikuje.
Inne cechy osobowosci tego typu to osobowosc paranoiczna, podejzliwa, nieufna, choc ty sam tych cech nie koniecznie musisz dostrzegac i to tez nie tylko powoduje, ze jestes w depresji, ale tez ze nie mozesz sie wyleczyc (przez brak logicznego myslenia).
leczenia terapeutycznego, ale nie same w sobie! Tylko jako dodatek, właśnie do pracy specjalisty. W Polsce ciężko znaleźć kogoś kto prowadzi terapie wspierane psychodelikami, które są niestety nielegalne. Warto poszukać pomocy u terapeuty, nie na forum.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut_ekranu_z_2025-01-17_11-55-24.jpg)
„Wokół marihuany medycznej wciąż jest wiele stereotypów, a największą bolączką jest dezinformacja”
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/jalowki.jpg)
Przemycają narkotyki w ciałach żywych jałówek. Eksport bydła z Meksyku do USA kwitnie
Meksykańskie kartele wykorzystują żywe bydło do przemycania narkotyków przez granicę USA. Narkotyki zaszywają wewnątrz zwierząt.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/f5.large_.jpg)
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu
Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lotnisko-w-pyrzowicach-.jpg)
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk
Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".