Dział zawierający fachową wymianę zdań na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
Regulamin forum
Uwaga!
Dyskusje w działach Psychofarmakologia i Syntezy winny mieć charakter możliwie jak najbardziej ścisły i naukowy. W trosce o realizację tego celu posty wszystkich użytkowników muszą zostać zaakceptowane przez moderację.
Moderacja zastrzega sobie prawo do usuwania/nieakceptowania postów, które nie spełniają powyższych założeń, nawet jeżeli są zgodne z regulaminem!
ODPOWIEDZ
Posty: 2608 • Strona 116 z 261
  • 1472 / 196 / 0
Grentoo pisze:
Tyler w pełni zgadzam się z Tobą w kwesti leków SSRI, próbowałem chyba kurwa wszystkich. Które działają? Trójcykliki! Lub SNRI! Tylko trójcykliki mogą wywołać skurwiałe skutki uboczne, u mnie powodowały okropne zatrzymywanie moczu, w sumie do dziś sikam na siedząco. I trudno mi pasuje.
Jechałem długo na klomipraminie (niskie dawki 10-50 mg dziennie, bo depresji nie mam i nie miałem, to był mój alfa bloker, przeciwpsychotyk i "podtrzymywacz humoru" przy NDRI). Odstawiłem i jednak lepiej jest bez niej. Skutki uboczne były nieciekawe: nadmierna potliwość masakryczna, bardzo wysoka termogeneza, dymanie bez orgazmu (no dobra, był, ale po kilku godzinach dopiero jak udało się tyle wytrwać :P ), do tego odstawianie to masakra (miesiąc po odstawieniu stopniowym niektóre rzeczy mnie jeszcze trzymały + inne się pojawiły).

Są środki mniej ingerujące w biochemię mózgu, dodatkowo te podniesienie serotoniny przez SSRI/SNRI (w tym trójcykliki) jest takie dziwne, nie podnosi humoru tylko jakby wyłącza emocje. Nie testowałem fluoksetyny, ale po wynikach badań i ludziach, których znam, którzy byli na innych SSRI lub też na klomi, widzę że fluo jako jedyny SSRI potrafi faktycznie podnieść humor (pewnie dlatego Prozac był tak popularny).
Wiem, że inhibitory MAO pięknie działają i jak mówisz są uniwersalne. Jednak cpanko na nich musi być jeszcze bardziej skomplikowane niż na SNRI które biore. U mnie od zawsze brakowało noradrenaliny oraz hormonów tarczycy, dopiero po ich uzupełnieniu zacząłem "żyć". Fakt nie łączymy ćpania z lekami, ale jak się dba się o siebie to można bez szkody. Tylko jest to trudniejsze. I naprawdę jak żrecie SSRI to zmieńcie je na coś innego... Co prawda moja ukochana wenlafaksyna da mi przy odstawianiu niezłe piekło ale przeżyje. Odpowiednia suplementacja, aktywne życie, miłość. I się żyje!
Samo zażywanie stymulantów to wystarczające ćpanie, ja tam do miksu już nic nie dopierdalam nawet do imprez. No oprócz GBL testowania ostatnio, ale GHB nie jest zbyt komplikujące miks.
iMAO są prostsze w działaniu (praktycznie tylko blokują enzym MAO-A lub MAO-B lub oba), ale mogą powodować faktycznie poważniejsze interakcje z monoaminami, które ten enzym rozkłada.
Tyler nigdy nie pisałem że stymulanty obniżają humor nawet w depresji, jedynie chodziło mi o to, że mogły one zaburzać albo raczej przesłaniać działanie leków; a później powodować zjazd. A benzo może nie jest najlepszym rozwiązaniem przy stymulantach, ale wolę mieć je przy sobie na wszelki wypadek, bo kiedyś chyba uratowały mi życie jak miałem sytuację awaryjną.
Możesz podać jakieś linki do sposobów na tą prokrastynację? Organizacja typy wypisywanie questów próbowałem już lata temu. Wegetuję już zbyt długo. Są jakieś materiały w języku polskim, bo z angielskim u mnie tak średnio?
Polecałeś stymulant przy depresji, a one niestety często pogarszają stan.

Przeczytaj sobie wpierw "Obudź w Sobie Olbrzyma" Anthonego Robbinsa, świetna książka. Dalej idzie "Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec" Kiyosakiego. Co prawda ta druga jest głównie o biznesie, ale właśnie pokazuje świetne sposoby jak się nie opierdalać tylko napierdalać.

Te dwie książki zmieniły moje życie.
Spinasz dupe i jedziesz. Nie ma czegoś takiego że nie mozesz czegoś zrobić. Też znam ten problem i przeważnie zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. Jednak niczego nei zawalam bo wiem że i tak trzeba to ogarnąć. Mnie najbardziej motywuje brak czasu. Branie jakiegoś chujstwa to tylko rozwiązanie doraźne a i tak wszystko zależy od Ciebie i Twojego podejścia.

Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/doping-mozgu ... z2TIRSbjgb
Jasne, że najważniejsze jest podejście, przekonania i ruszenie dupska. Stymulant pozwala jednak na większe wykorzystanie potencjału - zniesienie zmęczenia, zwiększenie adaptacji, koncentracji, napływ szybszych i lepszych pomysłów, szersza perspektywa i ocena sytuacji, lepsze zdolności analiz, ogólnie do wszystkiego masz przynajmniej +1.
Możesz podnosić wszystko naturalnymi sposobami, ale stymulant zawsze pozwoli dać z siebie więcej, zawsze.

Pytanie ile jesteś w stanie zrobić, żeby osiągnąć cel?
Bover0 pisze:
Johny apropo tej soli potasowej.Jak szukałem w googlach to wszędzie o nawozie... Znalazłem jedynie informacje o soli "Salvita" czy o to tą chodzi ? Jak nie to co to dokładnie za sól i gdzie ją kupujesz ?
Juz mi sie niechce zarzerać wagonami bananów i asparginów :P
O'Sole
Dexxter pisze:
Czy jest sens mixować etylofenidat z piracetamem i miłorzębem lekarskim (podobno iMAO)? jak tak to w jakim stosunku? I jaką do tego dorzucić suplementacje? Chodzi mi o mix do nauki.
Nie ma sensu.
Święta prawda - stymulanty, nawet najlepsze, nie uleczą prawdziwej prokrastynacji bezpośrednio - dlatego radzenie sobie z nią jest takie trudne! Niekiedy wręcz komplikują sprawę, bo po zażyciu stymulantów mamy większą przyjemność z robienia tego, co lubimy i chcemy trwać w tym stanie, wiec odkładamy znowu na później czynności, które skojarzyliśmy z "nieprzyjemnością". Wiem coś o tym, bo prokrastynację znam z introspekcji na wylot
Niestety jak dotąd nie udało mi się z niej wyleczyć i wele rzeczy nadal zaprzepaszczam

Czytaj więcej na: http://talk.hyperreal.info/doping-mozgu ... z2TISDaMgV
Prokrastynacja to nie jest choroba (a jak już to choroba społeczna). To bardziej skutek uboczny współczesnego stylu życia. Media mówią ze wszystkich stron, że należą nam się samochody, mieszkania, że wystarczy odbębnić 8 h dziennie w pracy, wziąć kredyt i kupować te wszystkie gówna, którymi chcemy zaimponować ludziom, których nie lubimy.
Pragnienie posiadania dla złudnej przyjemności (tak, złudnej - jak będziecie mieć okazję posiadać fajne rzeczy to zobaczycie, że to tak naprawdę nic niewarte), połączone z mentalnością ludzi i pracą, której się nie lubi daje prokrastynację. Po prostu zaburza naturalne procesy rozwoju (stąd też info, że ludziom po ok. 25 roku życia nie wzrasta IQ - a jak ma wzrastać skoro robią dziennie to samo?).

Jedyny sposób to zmiana przekonań, wtedy gdy odpowiednio przeramujemy przyjemność i cierpienie w stosunku do naszej pracy, nawyków, spędzania czasu wolnego itp., prokrastynacja znika i pojawia się motywacja.

Masz ustawione dwa budziki lub 5 drzemek w telefonie? Czas zmienić pracę. Ludzie, którzy lubią to, co robią, zasypiają z satysfakcją późno (wykonanie pracy przez cały dzień było dla nich przyjemnością), a wstają wcześnie (z powodu ekscytacji "chcę już następny dzień!") bez budzika. Sam tego doświadczam ostatnio.

Paradoksalnie, gdyby nie stymulanty, nie zrozumiałbym tego tak szybko.
Alkohol - rzadko. Czasami jak jest jakaś ważne impreza - piwo. Rzuciłem papierosy, ale właśnie sęk w tym, że co jakiś czas wracam do palenia po 3;5;8 miesiącach wtedy kiedy pojawia się jakiś dead line (zwiększa się motywacja, lekko niweluje senność, a prokrastynacja też poniekąd odchodzi w zapomnienie, znika też to "przymulenie" jakby "odrealnienie"). Macie pomysł dlaczego?
Rzuciłeś i wracasz - nie ma tu sprzeczności? Naucz się podejmować prawdziwe decyzje, skojarz papierosy z cierpieniem, a nie przyjemnością.

Stymulację z fajek możesz zastąpić czym innym, ogólnie nikotynę możesz odpuścić, ale fajki zawierają iMAO, które wchodzą bardzo szybko. Ogólnie stymulują bardzo szybko, ale każdy kolejny buch natychmiast blokuje receptory nAChr i efektem jest w końcu wyłączenie całej fazy. Jak chcesz zapalić to pociągnij mini bucha i tak jedna fajka starczy ci na kilka dni. Tyle, że wtedy iMAO będzie za mało :)
Dlatego fajki to bardzo kiepska opcja, która jedynie rozwala układ cholinergiczny, wyłącza inne środki (przynajmniej po części) i dodatkowo dorzuca sporo toksyn.

Odrealnienie spowodowane jest kiepską suplementacją i/lub odwodnieniem (najczęściej).
jabolman pisze:
Nie bierz tego do siebie ale dla mnie to wygląda na syndrom leniwego dziecka bananowców. Albo ogarniasz życie albo nie, nie wmawiaj mi że jest coś takiego co uniemożliwia Ci wzięcie się do roboty bo czegoś takiego nie ma. Kto jest kurwa kapitanem Ty czy Twoje lenistwo? Podobnie wygląda sprawa z załatwianiem sobie papierków na dysleksje. Co drugi pajac takie coś i może pisać jak mu się podoba ale kurwa co ci ludzie robią w tym kieruunku żeby pisać poprawnie? Ile czytają książek miesięcznie?
Żyjemy w czasach gdzie każdy sobie szuka drogi na skróty a na chorobę najłatwiej wszystko spierdolić. Możesz kupić pół apteki ale samo się nic nie zrobi, bo to tak nei działa, 90% to Twoje nastawienie resztę możesz sobie "dorzucić".

Myślisz że wole siąść do książek jak mam do wyboru pójście na browara czy pojeżdzenie na rowerku? Ni chuja, mnie też to boli ale życie to nie tylko przyjemności. Na wszystko jest czas.
Widzisz, dobrze zacząłeś, ale ostatnie zdanie jest kiepskie. Zmuszanie się zawsze daje kiepskie efekty. Przykłady można mnożyć (zresztą rozejrzyjcie się wokół - większość ludzi zmusza się do wstawania wcześnie i siedzenia w pracy, której nie lubi, uczenia się materiału, którego nie znosi itp.).

Sęk w tym, żebyś właśnie wolał poczytać książkę zamiast opierdolić browara. Dla mnie to też było nie do pojęcia początkowo, ale z czasem przy zmianie przekonań, kiedy zobaczyłem efekty pracy na NAPIERDALANIU jak dzika świnia (swojego biznesu, bo etat nie daje możliwości rozwoju), zacząłem Z CHĘCIĄ odmawiać wyjść na imprezy i rwania dup, odstawiłem kompletnie alkohol i skojarzyłem go z cierpieniem (każde wypicie browara = rozjebanie koncentracji i zdolności do pracy na cały dzień, wypicie wódy = następny dzień lub dwa do tyłu), a czysty umysł i wykorzystywanie go w praktyce z przyjemnością (nic dziwnego - biznes z efektami daje ogromną satysfakcję i ekscytację, wrasta pewność siebie).
Po czasie wszystko zaczęło tak wyglądać ("Hm może tak kupić Twixa? Nie, po huj będę to brał, lepiej zrobić trening i wpierdolić normalny obiad" :D ) i teraz jestem MASZYNĄ NISZCZĄCĄ :D Na stymulantach to już w ogóle ogarniam wszystko. I teraz jest najlepsze - nagradzam się za określone etapy prac, które dają namacalne EFEKTY, dzięki czemu układ nagrody przestawił się na jeszcze wyższe obroty, bo dalsza praca kojarzona jest z większą przyjemnością na końcu.

Tak to się robi :) Zmuszanie nigdy nikomu nie wyszło na dobre (wyprawy krzyżowe polecam sobie przypomnieć :D ).
Podając mnie jako login polecający ekspertowi JohnyHa, otrzymujecie zniżki na konsultacje :)
  • 144 / 1 / 0
Tyler Durden pisze:
Prokrastynacja to nie jest choroba (a jak już to choroba społeczna). To bardziej skutek uboczny współczesnego stylu życia.
Tyler, masz rację - powinienem wziąć "chorobę" w cudzysłów, użyłem tego słowa w znaczeniu "przypadłości", czegoś, co nam psuje jakość życia, a osadza się w naszej własnej psychice.
Jeszcze raz zaznaczę, że bardzo lubię Twoje wypowiedzi - bystry z Ciebie Gość i masz naprawdę duże doświadczenie.
Słuchajcie Tylera - dobrze gada!

Żebyśmy nie zbaczali zanadto w jakieś psychologiczne dywagacje, to powtórzę raz jeszcze moje pytanie związane z tematyką wątku:
czy warto suplementować acetylo-l-karnitynę razem z acetylo-l-tyrozyną? Dodam, że biorę regularnie Wellbutrin.
Chodzi mi zwłaszcza o acetylo-l-tyrozynę i jej długofalową suplementację, ponoć lepiej stymuluje i wchłania się skuteczniej niż zwykła tyrozyna. Wzmocni działanie antydepresantów?

Do Tylera i innych: próbowaliście?
Ostatnio zmieniony 14 maja 2013 przez Bonhart2000, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 36 / / 0
Są środki mniej ingerujące w biochemię mózgu, dodatkowo te podniesienie serotoniny przez SSRI/SNRI (w tym trójcykliki) jest takie dziwne, nie podnosi humoru tylko jakby wyłącza emocje. Nie testowałem fluoksetyny, ale po wynikach badań i ludziach, których znam, którzy byli na innych SSRI lub też na klomi, widzę że fluo jako jedyny SSRI potrafi faktycznie podnieść humor (pewnie dlatego Prozac był tak popularny).
Fakt, faktem, że SSRI w większości tak działają. W ciężkich depresjach nie raz to wyłączenie emocji sprawia, że człowiek zaczyna jakoś funkcjonować. Tylko przypomina wtedy bardziej zombie zdolnego do wykonywania swoich obowiązków. Ja z SSRI/SNRI chwalę wenlafaksynę, która jednak potrafi dać kopa. W połączeniu z mirtazapiną działa też skutecznie na anhedonie i sprawia, że jednak dostrzega się światło w tunelu :P Inne prozaki i citale, które brałem nadają się tylko do wyjebania do kosza.
Uwaga! Użytkownik Askero nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 335 / 1 / 0
Czorny
Ha to była literówka :) Żyję dla walki z samym sobą.

Tyler Durden
Obawiam się że z innymi lekarzami jest tak samo jak piszesz o psychologach. Po prostu jestem dla niej dobry.
Zycie mnie nauczyło najbardziej jednego. Nie przysięgaj Bogu czegoś czego nie zrealizujesz. Lepiej milcz.
  • 992 / 17 / 0
Aksero, wenlafaksyna jest super, z mirtazapiną jeszcze piękniej. Ale ostrzegam Cię, oj ostrzegam, jak odstawisz z dnia na dzień (lub zagapisz się i skończą się tabsy) to gdy opuści ona Twój mózg... oj nie dobrze wtedy się robi. Nie to, że depresja wraca, nie, brain-zapsy, taka ciągła niewygoda, każdy przeżywa to inaczej ale jest to nieprzyjemne fchuj. Jednak no z tymi wszystkimi lekami tak jest, SSRI niby najbezpieczniejsze, MAO najpotężniejsze (fenelzyna bodajże najlepsza ze wszystkiego co istnieje, ale sera nawet jeść na niej nie wolno), SNRI fizycznie uzależnią, Trójcykliki suchość w gębie, no ogólnie tak jak to opisali poprzednicy. Żeby trafić na lek potrzeba jednego: kupy szczęścia.
Tak wiem Tyler używanie stimów najzdrowsze nie jest, ale patrząc na to jak często ich używam, to póki co szkody nie widać. Teraz dojdzie tylko etylofenidat na poranną pobudkę, ale przy zdrowej diecie i wywalaniem dawek (jak czytam że ktoś wciaga po 100mg to mnie dech zapiera, toż to od 40mg robi się mocno, dalej tylko zjaaaazd) to może doda mi trochę motywacji. Pamiętam, że po ciągu na kanna, miks etylo+noopept w ciągu tygodnia wyciągnął mnie z ingorancyjnego zadupia i otępienia. Od dużych dawek noopeptu i dobrych białek mózgowina rośnie. Pieprzona koordynacja ruchowa mi się polepszyła na stałe. Doping mózgu działa, ciekawe jaka jest granica wykokszenia tych biednych neuronów?
SHHHHHEEEEEEEEIIIITT
  • 3959 / 148 / 0
JohnyHa, mam do Ciebie takie zapytanie. jakis czas temu, jesli pamietasz, rozkminialismy w tasiemcu efekt, jak to ladnie nazwales, "przywracania klimatu" po DXM. jesli dobrze pamietam to pisales, ze odpowiadaja za to receptory nikotynowe. i tutaj moje pytanie, czy i jak da sie czyms poza DXM osiagnac ten efekt przywrocenia klimatu? co jeszcze moze wplywac na receptory nikotynowe w taki sposob zeby osiagnac ten efekt?
Ostatnio zmieniony 15 maja 2013 przez eso, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 144 / 1 / 0
Grentoo pisze:
Pieprzona koordynacja ruchowa mi się polepszyła na stałe. Doping mózgu działa, ciekawe jaka jest granica wykokszenia tych biednych neuronów?
Czym tak sobie przeczesałeś mózgowie?
  • 749 / 86 / 0
@Johny Ha

Wspominales kiedys ze na HPPD pomogla Ci pietrucha oraz rumianek. Znalazlem tynkturę z rumianku 50 ml na ebauy kupie to, ale z pietruszka jest problem, chodzi o korzen czy o liscie czy jak ? Gdzie swoje kupiles co za ile i jak ?
Rumianek kupowałem i dalej kupuje zwykły w torebkach w kaulfandzie lub sypany w zielarskim. Co do pietruszki to zarówno korzeń jak i liście działają. Do herbatki jednakże stosuję zawsze korzeń, a natką pietruszki zagryzam czosnek.
Nie testowałem tego, bo szkoda mi czasu na kombinowanie agonisty D2 (receptor hamujący układ dopaminergiczny). Testowałem memantynę (też agonista D2) i było średnio oraz klomipraminę (antagonista D2) do NDRI i było grubo (na klomi jechałem bardzo długo). Poza tym klomi też jest antagonistą alfa.
D2 nie można nazwac receptorem hamującym układ dopaminergiczny, Takim receptorem można nazwać przykładowo GABA-B. Jedynie D2 ma atuoreceptory inhibitujące wyrzut dopaminy, ale te się szybko desensetyzują przy stosowaniu agonisty D2. Do tego memantyna to zły przykład agonisty, gdyż agonizm D2 jest jedynie dodatkowym działaniem memantyny. Tak samo antagonizm klomipraminy jest jednym z wielu rzeczy które ona robi i to trochę jakbyś podał kofeinę jako przykład antagonisty glicyny.

Do tego selektywny agonista D2 przez swoje działanie dysocjacyjne może mieć również działanie przeciwdziałające tolerancji. Z pewnością częściowy agonista D2 by miał znaczące działanie antyuzależnieniowe, szczególnie w połączeniu z antagonistą D3(ten receptor odpowiada za kompulsywne granie czy ćpanie).
Notabene - większość leków antydepresyjnych czy to citalopram, czy moklobemid czy buprion ma takie same efekty kliniczne bądź porównywalne (po około 3 miesiącach).
Podaj badania, bo te trzy substancje mają zupełnie różny profil działania.
Udowodniono, że stosowanie alfosceranu choliny podnosi syntezę acetylocholiny (fakt niezaprzeczalny). Masz jakiś merytoryczny argument przeciwko?
Podaj badania.
Nie dość, że relatywnie szybko wyrabia się tolerka to dochodzi uzależnienie psychiczne (niekiedy fizyczne). Stymulanty mają wspomagać, a nie zastępować - takie jest moje zdanie.
Moja wiedza z kolei jest taka, że tolerancje da się usunąć całkowicie, uzależnienie psychiczne także, a fizyczne przy stymulantach nie występuje.
Przekłada się to w jakiś sensowny sposób na życie ? Czy tylko spełnia się hedonistyczne potrzeby ? A może jeszcze inaczej, chodzi o to by kontemplować się samemu? Gratulacje...
Mi daje. Gdyby nie suplementacja to bym był teraz wrakiem po dwóch latach ćpania stymulantów odstawionych cold turkey. Pani psychiatra mi nie wierzy, że nie mam problemów większych psychicznych i czuje się ciągle zajebiście :cool:
w olbrzymim skrócie polega on na tym, że mamy przykładowo 18 godzin postu, a przez 6 godzin wpieprzamy całe zapotrzebowanie kaloryczne. Chciałbym się dowiedzieć jak to by miało się w odniesieniu do funkcjonowania umysłu/funkcji poznawczych ;)
Jak na trzeźwo to raczej tylko zmulenie początkowe. Jak na stymulantach to milutka psychoza z tego wyjdzie i rozjebanie glikemiczne.
Chcę sobie zrobić zestaw do oczyszczenia organizmu i na "odmułkę". Wszystko będzie pakowane do kapsułek. Przydałoby się też coś na zwiększenie metabolizmu bo brzuszek jest
Póki co suplementuję 5 htp, noopept i cholina. Co jeszcze do tego dorzucić? Bardziej jestem za ziołami niż chemią ;). Czytałem np. O kurkuminie...
Moje trio na odchudzanie, które zawsze polecam to: pieprz cayenne, cynamon i imbir. Na tym przytyć się nie da praktycznie, a nadwagę zrzucasz bez zmiany diety. Ja mam lekką niedowagę(raptem 3-4kg), a wpierdalam dużo i syto :-D
A przy okazji chcę coś dla babci. Cel: obniżenie ciśnienia, cholesterolu i poprawa pamięci.
Zdecydowanie dużo imbiru i kurkumy. Pierwszy głównie na ciśnienie, a drugi głównie na pamięć.
Tylko trójcykliki mogą wywołać skurwiałe skutki uboczne, u mnie powodowały okropne zatrzymywanie moczu, w sumie do dziś sikam na siedząco.
Na moczu lepsze wydalanie pomaga imbir trochę. Czasami może to być powodowane niedoborem sodu. Jeszcze pomaga na to cytryna(wciskasz jedną całą cytrynę do wody i pijesz).
Do tego dojdzie zapas etylofenidatu (mam nadzieje, że wreszczie to będzie sort umysłowy bez tego rozjebania fizycznego! [mimo dobrego poziomu minerałów dawało mi straszny niepokój])
Niepokój na stymulantach to prawie zawsze hiperwentylacja.
Zauważyłem też ciekawą rzecz związaną z synth kanna, otóż przez ciągi na nich usunęły mi się fobie. Mimo warzywienia na nich, i dosyć mocnego uzależnienie, to te 40-50 dni paranoji nonstop wyrobi mi tolerke na lęk.
Jedz mak do jarania. 50g maku z rana i poprawka 50g wieczorem. Mak to taki wolno uwalniany wapń z magnezem i powinno to świetnie polepszyć terapeutyczny efekt jarania.
zuciłem papierosy, ale właśnie sęk w tym, że co jakiś czas wracam do palenia po 3;5;8 miesiącach wtedy kiedy pojawia się jakiś dead line (zwiększa się motywacja, lekko niweluje senność, a prokrastynacja też poniekąd odchodzi w zapomnienie, znika też to "przymulenie" jakby "odrealnienie"). Macie pomysł dlaczego?
Nikotyna to dobry nootrop i tyle. Proponuję ci przejść na plastry z nikotyną na stałe i połączyć to z małą dawką DXM i dużą ilością imbiru.
JohnyHa, mam do Ciebie takie zapytanie. jakis czas temu, jesli pamietasz, rozkminialismy w tasiemcu efekt, jak to ladnie nazwales, "przywracania klimatu" po dxm. jesli dobrze pamietam to pisales, ze odpowiadaja za to receptory nikotynowe. i tutaj moje pytanie, czy i jak da sie czyms poza dxm osiagnac ten efekt przywrocenia klimatu? co jeszcze moze wplywac na receptory nikotynowe w taki sposob zeby osiagnac ten efekt?
Każdy voltage-dependent antagonista nACHr daje ten efekt. Poza DXM to ketamina, mxe czy ibogaina(najlepsza :-p ).
  • 992 / 17 / 0
Bonhart2000, mózgownice przeczesałem kompulsywnym paleniem syntetycznych kanna, gdzie na na koniec wielkiego ciągu zacząłem wpierdalać noopept z etylofenidatem, od tamtej pory koordynacja lepsza... Może też jest to wynik tego, że kocham po psychodelikach jeździć na rowerze, w sumie na wszystkim na nim jeżdże oprócz alkoholu (i DXM bo 30 krotne wpadanie do rowu boli nawet przy mocnej dysocjacji :nuts: , na MXE lepiej). JohnyHa, ja mam bardzo ważne pytanie, które w sumie od jakiegoś czasu powstrzymuje mnie przed używaniem dysocjantów nawet w dawkach malutkich, otóż depersonalizacja i derealizacja. Chyba nie każdemu na MXE zdarza się, obudzić się w łózku, spojrzeć na własne dłonie i pytać "siebie" (chociaż siebie wtedy nie istnieje) czyje to ręce? Wyglądam przez okno: Kto tu mieszka? Kim ja jestem? Co to jest ja? Strach, lęk i obrzydzenie... Potem załapałem manie, i chyba z rozsądku więcej nie chcę używać dyso. Gdzieś doczytałem, że noopept jest agonistą NMDA (ale słabiutkim, chociaż MXE w czasie kuracji noopeptem klepie słabiutko), dobra do rzeczy. Przyczyny derealizacji i depersonalizacji? Wspominałeś Johny w jakimś poście, że może to być związane z poziomem glukozy w mózgu. Narazie, dzięki odstawieniu używek, i użyciu 5-MAPB niemal całkiem odwróciłem derealizacje, jednak to uczucie wraca co jakiś czas. O ile w małym natężeniu jest to do wytrzymania, to gdy czasami pieprznie to na mieście... Śmierć ego bez niczego. Tak w ogóle, to co wy myślicie o noopepcie, jako dodatku do stałej suplementacji? Zdania są strasznie podzielone, na mnie jednak działa on przepięknie. Z opisów piracetamu, to wnioskuje, że na mnie noopept w dawce 50mg działa jak 10g piracetamu. Rozjaśnienie umysłu ale bez natłoku myśli, czasem nawet poczucie czasu trochę się zmienia... W sumie kopuły raczej nie zarysowałem sobie dragami aż tak bardzo (no może poza dwoma czy trzema ciągami na psychodelikach, tak da się kurwa mieć na nich ciąg, z dnia na dzień żreć więcej, wszystko działa, ale psychodeliki szybko mówią stop panie, nie jesteśmy od ćpania w ciągach)...
SHHHHHEEEEEEEEIIIITT
  • 144 / 1 / 0
Grentoo pisze:
Chyba nie każdemu na MXE zdarza się, obudzić się w łózku, spojrzeć na własne dłonie i pytać "siebie" (chociaż siebie wtedy nie istnieje) czyje to ręce? Wyglądam przez okno: Kto tu mieszka? Kim ja jestem? Co to jest ja? Strach, lęk i obrzydzenie... Potem załapałem manie, i chyba z rozsądku więcej nie chcę używać dyso.
1. Pewnie zostanę wyzwany od ignorantów i ogólnie zbluzgany, ale tak szczerze, to nie bardzo rozumiem, dlaczego tak wielu z Was poleca do mieszanek stymulująco-dopingujących używać DXM.
Wydaje mi się, że po dłuższym czasie może to poważnie zaszkodzić a zalety nie są dla mnie do końca jasne...

2.I pozwolę sobie powtórzyć pytanie, bo poprzednio jakoś mało widoczne było: włączył ktoś z Was do stałej suplementacji N-acetyl-l-tyrozynę? jasiek efekty?
ODPOWIEDZ
Posty: 2608 • Strona 116 z 261
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
Zagadka stabilności piwnej piany rozwiązana. To postęp w wielu dziedzinach nauki

Piękna stabilna piana to jeden z elementów piwa, którego poszukują miłośnicy tego napoju. Niestety, często spotyka ich zawód. Tworząca się podczas nalewania pianka błyskawicznie znika, zanim zdążymy wziąć pierwszy łyk. Są jednak rodzaje piwa, szczególnie piwa belgijskie, na których pianka jest wyjątkowo stabilna. Naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu, pracujący pod kierunkiem profesora Jana Vermanta, odkryli właśnie sekret długotrwałego utrzymywania się piany na piwie. Poznanie tej tajemnicy zajęło 7 długich lat badań.

[img]
Prezes giganta zamieszany w narkotykową aferę. Myślał, że to legalne

Takeshi Niinami — prezes koncernu Suntory Holdings, słynącego z produkcji napojów alkoholowych, m.in. whisky — zrezygnował 1 września ze swojego stanowiska. Ten jeden z najbardziej znanych japońskich liderów biznesu podjął taką decyzję po tym, jak policja wszczęła związane z nim śledztwo w sprawie narkotyków — informuje Agencja Reutera.

[img]
Legalna marihuana tańsza niż u dilera, egzotyczne smaki. Jak rynek radzi sobie z obostrzeniami

Po przepisach utrudniających frywolne przepisywanie "zioła" jego spożycie rośnie - wynika z danych Centrum e-Zdrowia. W pierwszej połowie 2025 r. sprzedano więcej surowca niż w analogicznym okresie ub.r. Ograniczenia nie zdołały zahamować popytu i podaży, a rynek adaptuje się do restrykcji.