Wątki traktujące o muchomorze czerwonym (Amanita muscaria).
ODPOWIEDZ
Posty: 3672 • Strona 249 z 368
  • 2310 / 11 / 0
@Alembik. Gratuluję przeżycia :-) Jak widac, Muchomór działa. Polecam próbę z większą ilością.

Bardzo się cieszę, że z roku na rok przybywa coraz więcej pozytywnych, lub rzetelnych raportów z przeżyc po Amanitach.

BTW. Planuję zjeśc kapeluty w poniedziałek po południu :-)
  • 60 / 21 / 0
Mam lekkie schorzenie wątroby, podniesiony poziom bilirubiny, powinna zawierać się miedzy 0,2 - 1,2, a mam 2,1. Pozostałe enzymy w normie. Czy mogę spróbować je zjeść bez obaw ?
Inne pytanie to: Czy z muchomorowego tripa można wynieść jakąś naukę jak np. z tripa łysiczkowego ? Po łysiczkach zawsze mam stan wewnętrznego spełnienia i wrażenia, że wszystko jest na miejscu, który utrzymuje się przez długi okres. Czy po muchomorach występują tego typu rzeczy ?
  • 417 / 18 / 0
Alembik pisze:
Hej. Wczoraj zjadłem 7 muchomorów. (...)
Ile mniej więcej trwało wszystko od zjedzenia do obudzenia ze snu? 5, czy bardziej 10 godzin? Po jakim czasie od spożycia zapadłeś w sen? Jak wyglądał u Ciebie stan po przebudzeniu(zajebany nie do życia-widać, że czymś odurzony, czy da się z kimś porozmawiać)? Suszone, czy świeże? Z blachami się rozumie? Jakiej wielkości tak orientacyjnie(5cm, czy bardziej 20cm)? Pytałeś dziewczyny dlaczego nie mogła Cię obudzić? Poruszała twoim ciałem, a ty nic, czy coś bełkotałeś, ale świadomość nie wracała? Wystąpiło mocne pocenie?
Bo człowiek widzi to, co wie.
Mies van der Rohe
  • 1817 / 106 / 0
gratulacje Alembik ze przezyles tripa i podzialaly na ciebie grzyby.Bo czasem jak slucham ze ktos zjadl 2 okazy i nic niepoczul to mnie szlak trafia ;) tak jak piszesz,grzybow trzeba zjesc wiecej minimum z 5-6 i jeszcze trafic na aktywne okazy a wtedy muchomor naprawde zaczyna pokazywac swoje prawdziwe oblicze silnego psychodeliko-dysocjanta. :D Up@ jak sie wybudzisz z snu to tak jak kolega mowil czasem sie nierozroznia czy juz jestesmy na jawie czy jeszcze nie(watki z podrozy mieszaja sie z rzeczywistoscia troszeczke),ale jak sie poczai ze sie jest na jawie to jest sie rzeskim i normlanym do zycia,ba nawet powiem ze sie chce zyc i mozna z kazdym pogadac normalnie a oczy sa normalne.Co ty masz z tym snem?przeciez wlasnie muchomor jak dziala na powaznie to sie zasypia i taki jest sposob dzialania i juz,zrozum ze muchomor to nie lysiczka.Poczytaj troche o ludziach ktorzy naprawde podrozowali?Zawsze to bylo na snie bo ten grzyb tak ma,ze jak dziala na powaznie to usypia i nic z tym niezrobisz.Taki urok tej podrozy i dzialania tego grzyba.Jak niespisz to znaczy ze niedziala jak powinien :)
  • 417 / 18 / 0
NavyBlue pisze:
Wiele osób tu pisało, że wywar robią po wysuszeniu. Po co? Podobno do rozpadu kwasu iboteinowego do muscymolu wystarczy temperatura, więc jeśli będę gotował jeden albo trzy posiekane świeże kapelusze to powinno być ok? Są jakieś przeciwskazania? Na działeczce pojawiły się kapelusze a nie mam tam piekarnika i nie mam czasu na suszenie.
Kwas ibotenowy nie rozpada się w wodzie, potrzebne jest do tego suche środowisko. Temperatura nie ma tu znaczenia - w 37 C, czy w 100 C, reakcja dekarboksylacji nie zajdzie o ile kwas ibotenowy będzie w kontakcie z wodą. Dochodzi do niej dopiero w suchym środowisku, bądź w ok. 100 C w niskim pH; ok. 3. Dekarboksylacja w wodzie o niskim pH występuje na pewno po 2 h, nie wiadomo, czy krócej i jak wysoka jest jej skuteczność.

Najlepiej jest je wysuszyć w wysokiej temperaturze. Inną opcją prócz piekarnika jest jeszcze kuchenka mikrofalowa, nie wiadomo jednak czy promieniowanie elektromagnetyczne w tej formie spowoduje powstanie akurat muscymolu, czy tak jak przez promieniowaniu UV 35 % z tego to będzie muskazon, który ma bardzo słabe działanie.

Co do muchomorów to ostatnio zebrałem jakieś 10 małych amanit, podzieliłem je żeby się lepiej suszyły. Zjadłem jakieś 0,5 muchomora - wielkość nie ma zbyt dużego znaczenia, ważne jest tylko jaką część pojedynczego kapelusza się je, dlatego najlepiej zbierać te małe, jeszcze nie wyrośnięte, uważać tylko by nie pomylić ich z innym muchomorem. Szybkiej dekarboksylacji dokonałem w mikrofali, nie wysuszyły się do końca, ponieważ suche końce zaczęły się spalać i je wyciągnąłem wcześniej.

Ledwo czułem działanie samego muchomora, jednak gdy zacząłem zasypiać (albo się wybudziłem?), miałem dość silne omamy. Cały pokój zacząłem widzieć potrójnie, z czego te iluzje były w białym kolorze, dodatkowo widziałem nad sobą postać z tego białego światła. Nie był to paraliż przysenny więc wstałem, machnąłem ręką na postać, halucynacja zaczęła w tym momencie znikać co trwało jakieś 10 s. Działanie GABAergiczne muscymolu było wyczuwalne, bo pomimo odczuwanego w tamtym momencie strachu, był on słabszy niż gdyby wydarzyła się taka akcja na trzeźwo.
Panowie i Panie, niech osoba, która ma pewne źródło(badania?) odpowie, czy rzeczywiście "reakcja dekarboksylacji nie zajdzie o ile kwas ibotenowy będzie w kontakcie z wodą."
W faqach mamy info, że można robić wywary ze świeżych amanit. Błagam, niech ktoś w końcu to raz, a dobrze wyjaśni, bo wychodzi na to, że ktoś umyślnie truje już kilkanaście pokoleń amatorów amanit podsuwając pomysł robienia wywaru :wall:
Bo człowiek widzi to, co wie.
Mies van der Rohe
  • 110 / 6 / 0
efekt dekarboksylacji kwasu ibotenowego. To właśnie kw. ibotenowy jest toksyczny i może wywołać zatrucie pokarmowe, któremu towarzyszy biegunka, wymioty, dreszcze, czy bóle brzucha nie wysuszenie gzrzyba drastycznie zwiekszy jego efekty pod wpływem wysokiej temperatury przechodzi w panterynę (muscymol)muscymol to wlasnie boska czastka ktora w niezmienionej formie wychodzi z organizmu czyli ci co pija mocz typa ktory jadl grzyba byli madzrzejsi ale nie kazdy mogl bo przemiana kwasu iboitonowego to jest iwidualna sprawa organizmu dlatego szaman to nie tylko byla osoba madra ale i pewnie fizycznie najsilnieisza z calej ekipy reasumujac jedzenie tego grzybajest niezbyt mÓdre lepiej pic po tym typie z nocnika wedlug mnie to jakas chora desperacja a nie cpanie

2015 paź 10, 19:42 / scalono

i apeluje do was bo na pewno znajda sie ludzie ktorzy juz mysla jak trzymane zwierze domowe w jakims garnku czy misce bedzie im produkowac muscymol nie idzcie ta droga ha
Uwaga! Użytkownik totem500 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2310 / 11 / 0
@totem500. Kwas ibotenowy, bo o niego się głównie rozchodzi i niektórzy sugerują, że nic im się złego nie dzieje po spożyciu świeżych okazów tegoż grzyba. Weźmy pod uwagę słuchy, że to niby biedota piła mocz zamożniejszych ( chociażby przytok o Amanicie z Pokarmu Bogów Mc Kenny ) i "byli bardziej pijani niż od wódki". Sam nie wiem co tym wszystkim myślec i raczej robię to po swojemu, ale najlepszy trip raport po Amanicie jaki czytałem na Erowidzie sugerował wypicie własnego moczu (linku teraz nie dam, bo internet szwankuje).
  • 417 / 18 / 0
totem500, tak Cię ładnie proszę-wyjdź, takich postów jak twój jest za dużo w tym wątku. Twoje "według mnie" tez nikogo oprócz Ciebie nie interesuje ;)

Opierając się na TYM artykule;
Kwas ibotenowy (...) Dehydratacja prowadzi do dekarboksylacji, w której powstaje muscymol...
Moje pytanie: czy wystarczy poddać k. ibotenowy zawarty w świeżych kapeluszach działaniu czystej gotującej się wody, aby przeszedł w muscymol?
Wiemy i w powyższym artykule zostało przetłumaczone, że trzeba się pozbyć wody, aby to nastąpiło. Pomińmy to, czy podczas suszenia musi być wysoka temperatura czy nie. Nie chce suszyć i jeść suchych, nie chce suszyć i robić wywaru z suszek. Chcę wpierdolić żywe kapeluty do rondla, wygotować, wypić wywar, mieć od razu muscymol w żołądku. Na forum jest opisane, że można tak robić, ale w tym artykule, ani słowa, czy uzyskamy w ten sposób muscymol, czy może ibotenowy przejdzie nam do wywaru.
Prosta piłka, bez pierdolenia o złotym deszczu z boskiego prącia :wall:
Bo człowiek widzi to, co wie.
Mies van der Rohe
  • 296 / 19 / 0
Właściwie poza tym ostatnim tripem kilka razy piłem w tym roku wywar z mniejszej ilości muchomora i chociaż nie przeżyłem lotu to czasami zdarzały się ciekawe rzeczy. Na przykład gdy pierwszy raz piłem wywar w tym roku, następnego dnia znalazłem pierwsze w życiu łysiczki. Zjadłem wtedy 22 sztuki. Ale o tym nie chce mi się opowiadać. Działały bardzo dobrze. Niestety później przyszła susza i jak na razie następne nie wyrosły, chociaż sporo czasu poświęciłem na szukanie. To znaczy wyrosły, ale już nie udało mi się zebrać takiej ilości, żeby mi wystarczyła a przydały by się ze dwie trzydziestki.

Innym razem z dziewczyną byliśmy w lesie i postanowiłem, że dziś zamiast akodinu wypijemy trochę wywaru z muchomora. Siedzieliśmy trochę nad stawem. Rzucaliśmy kamienie do wody i hipnotyzowaliśmy się odbiciem drzew i brzegu w wodzie i falami. Ale mniejsza o to. Nieopodal w lesie jest pensjonat i trwało tam właśnie wesele. W każdym razie jak wracaliśmy już z lasu było później natknęliśmy się na 'bramkę'. Byli to moi sąsiedzi. Byli pijani i hałaśliwi, ale bardzo zabawni. Namawiali nas żebyśmy stanęli razem z nimi to dostaniemy wódkę i cukierki. Ale próbowaliśmy się wymigać. Później się okazało, że spóźnili się, bo przecież wesele już trwało i widocznie stali tam niepotrzebnie. Dałem im po piwie, bo trochę mi się szkoda zrobiło, że im się nie udało. Pewnie ślub zajechał z innej strony żeby ominąć bramkę. W każdym razie byli oni tak głośni i w ogóle zabawni strasznie. Nastawili się psychicznie na zaatakowanie wesela i na kimś musieli wyładować energię i gadkę. W pewnym momencie jeden z nich poprosił żebyśmy ich podwieźli. Było zimno więc się zgodziłem. Okazało się że odległość na jaką chcieli być podwiezieni, to było około 300 metrów. :D Serce rozbolało mnie wtedy ze śmiechu. Z dziewczyną chyba jeszcze z 20 minut śmialiśmy się z tej całej sytuacji. Później jak położyłem się spać miałem wizje różnych grzybów. Jeden za drugim, różne rodzaje i kształty. Ale poza tym nic szczególnego.

Później już po tych wywarach nie działo się zbyt wiele ciekawych rzeczy. Poza tym, że rozmyślałem dużo o naturze grzybów. Między innymi raz złapało mnie po nich silne przekonanie, że grzyby rozmnażają się pod ziemią i że tam dokonuje się krzyżowanie się grzybów. Później w necie wyczytałem, że faktycznie tak jest. Z zarodników powstaje męska i żeńska grzybnia, które łączą się pod ziemią w jedną grzybnie, która wydaje owoce. A później jakby dowiedziałem się od muchomorów, że trochę źle je zażywam a mianowicie, że trzeba je suszyć w całości i z blaszkami a do każdego przy zrywaniu podchodzić indywidualnie. Później próbowałem wyleczyć przeziębienie wywarem z muchomorów. Zjadłem dwa mniejsze muchomory i zdawało się że podziałały już inaczej niż muchomory pocięte i pozbawione blaszek. Mianowicie zobaczyłem wizję dwóch tańczących kulek za którymi tańczyły węże światła. Nie była to zbyt mocna wizja, ale dostałem dreszczy. Był to początek przeziębienia i czułem się okropnie tego dnia a następnego już znacznie lepiej, myślałem nawet że wyzdrowiałem. Niestety nie mogłem leżeć w łóżku, bo musiałem pomagać bratu remontować komin i przeziębiłem się ponownie. Ale może jakbym został w łóżku to nawet te muchomory wyleczyły by wtedy przeziębienie. A przynajmniej gdzieś tak kiedyś w necie czytałem, że muchomor czerwony był w dawnych czasach używany do leczenia przeziębień. No i to tyle jeśli chodzi o muchomory w tym roku. Ogólnie w małej ilości muchomor tak jakby dodawał mi rozwagi, więc nie jest tak, że całkiem nie było warto go brać. Kilka razy mi pomógł pokonać naprawdę potężne stresy. Po prostu chyba jednak lepiej brać większe ilości. Ale mniejsze też nie są złe. Tylko że nic tak szczególnego jak sen muchomorowy się wtedy nie zdarza. Tak że to dobrze, jeśli najpierw trochę się poeksperymentuje z mniejszą ilością. Tym bardziej, że na każdego muchomor działa inaczej.

Kolejna sprawa to suszenie. Zauważyłem że lubię suszyć te muchomory i wdychać ich opary, obracać je. Blaszka muchomora wygląda trochę jak słońce, którego promienie podczas suszenia zaczynają się robić pofalowane. Właśnie z tego względu że tak wygląda ją zostawiam. Kapelusz muchomora też ma kolor jesiennego zachodzącego słońca. Dlatego tak myślę, że jest to grzyb słoneczny :) Dziewczyna twierdzi że rozbolała ją od nich głowa przy suszeniu. Ale ja chyba ostatnio ze dwie godziny siedziałem przy grzejniku, później przy piekarniku i obracałem te muchomory. Aż później gdy położyłem się do łóżka wydawało mi się, że sam leżę w piekarniku. Rzeczywiście trochę mnie od tego rozbolała głowa. W każdym razie od ostatniej fazy zamierzam, że wejdę na wyższy level z tymi muchomorami i będę je brał tylko do wywołania snu a nie do łażenia po lesie. Bo to jednak znacznie ciekawsze. Mam wrażenie że w ogóle za dużo ich nazbierałem na zimę. Leżą ususzone w zamrażarce. To dlatego, że tak fajnie się je zbierało i suszyło, że nawet nie zauważyłem ile nazbierałem. No cóż, może będzie okazja z kimś się podzielić.
Co do suszenia, chyba najlepiej jest wysuszyć je tak, żeby całkiem straciły giętkość. Ale też tak, żeby nie wytwarzały podczas suszenia zbyt wiele oparów a więcej zatrzymały w sobie. Ale tak, żeby nieco zmieniły zapach z lekko cuchnącego na ładniejszy, bardziej słodkawo pachnący. Może to właśnie po tej zmianie zapachu można poznać, kiedy kwas ibotenowy przemienia się w muscymol... W tym roku liczę jeszcze, że uda mi się zebrać trochę łysiczek. A to z tego względu, że muchomory jakby zamykają serce. Może nie w złym sensie, że człowiek staje się skurwysynem. Ogólnie sprawiają, że serce staje się bardziej odporne na stresy ale też na wzruszenia. A łysiczki z tego co zauważyłem robią odwrotnie.
Dlatego mimo druty, wieże i strażnice
tam chcemy dotrzeć gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
  • 209 / 10 / 0
Te "większe ilości" to może jednak nie tak kilka razy w tygodniu, te substancje mogą się kumulować i zaszkodzić w końcu naprawdę... Do tego częste siedzenie w oparach.
I te.... dwie godziny obracania :) Na dwie godziny obracania to chyba nie każdy zasłużył;)
A wcześniej przedzieranie się przez suche sosenki i drapanie sobie pyska w patyczkowym lesie - ale to akurat jest najfajniejsze:)
Swoją drogą gdybyś się przyznał że zjadłeś 7 sztuk to pewnie byłbyś walony po pysku do skutku aż jednak byś się obudził. Bo to i tak było niepokojące że tak mocno spałeś. Fajnie że miałeś ciekawe sny ale można było się przestraszyć że nie jesteś w najlepszym stanie...
Zadanie: Alicja leciała do wonderlandu tunelem o średnicy 5m przez 12 minut a Dorotka pofrunęła do OZ z prędkością 300m/s. Pytanie: która miała lepszą fazę? W zasadniu nie uwzględniamy wilka, który coś czerwonego w lesie wpierniczył i padł.
ODPOWIEDZ
Posty: 3672 • Strona 249 z 368
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Nowa nadzieja dla pacjentów ze schizofrenią. Opracowano przełomowy lek inspirowany LSD

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis stworzyli nową cząsteczkę o nazwie JRT, która może zrewolucjonizować leczenie schizofrenii i innych chorób mózgu. Lek działa podobnie do LSD, ale nie wywołuje halucynacji. Dodatkowo, wykazuje silniejsze działanie niż stosowana obecnie ketamina.

[img]
Jak zwiększyć moc i profil sensoryczny kawy z przelewu? Fizycy opisali prosty sposób

Czy jest sposób, by – nie zmieniając ilości kawy w przelewie – zwiększyć jej moc i uwypuklić profil sensoryczny? Otóż jest. I został on opisany na łamach pisma Physics of Fluids wydawanego przez Amerykański Instytut Fizyki (AIP).

[img]
Szympansy biesiadują? Sfilmowano je, gdy dzieliły się owocami zawierającymi alkohol

Ludzie od dawna spożywają alkohol i od tysiącleci odgrywa on rolę we wzmacnianiu więzi społecznych. Nowe badania wskazują, że nasi najbliżsi krewni – szympansy – mogą wykorzystywać alkohol w podobnym celu. Po raz pierwszy udało się sfilmować szympansy, które dzielą się sfermentowanymi owocami, w których stwierdzono obecność alkoholu.