TALK - Rozmowy [H]

[grizzly1982]

Z tym skrętem to dużo psychika Cię nakręciła. Na pewno jest to najlżejszy z możliwych. Im dalej tym ciężej będzie ale to każdy wie.

[leiche]

Też jestem ciekawa jaki to skręt. Mnie po dwutygodniowej przerwie owszem jest zimno na drugi dzień po strzale, ale najbardziej wariuje głowa i to przez głowę człowiek się w tempie błyskawicznym wpierdala. Po przerwie uzależnienie psychiczne przybiera kosmiczne rozmiary i gra pierwsze skrzypce. Myślenie zawęża się praktycznie do "muszę znów przywalić, muszę znów przywalić, co będę czekać jak mogę już". Potem jest "dwa dni grzania to mi jeszcze skręta nie zrobią", a po trzecim dniu to już się człowiek zaczyna bać zgięcia fizycznego i leci dalej.

[Warszawski Cpun]

Jaki skręt? Tragiczny.. 1 przyjebanie i 2 TYGODNIE NA ZGIĘCIU, jakbym po kilku latach odstawiał. Ja już się w to nie bawie, to nie jest fajne. A psychika.. kiedy po 2och miesiacach abstynencji przyjebiesz 1x i masz 14 dni kurewskiego skręta.. ale po 10ciu dniach już nie wyrabiasz.. 10 dni bez snu, jedzenia, wody.. zaczyna się psychoza.. czas stoi w miejscu a shizy i ból są coraz silniejsze.. nie wyrabiasz.. przypierdalasz porcje kodeiny po tych jebanych 10ciu dniach. Nie chcesz hery, boisz się jej. Twój organizm po 10ciu dniach masakry jest bezsilny. Sulfgwajkol pali Ci przełyk, żołądek i zatrzymuje śluz w płucach, którego na skręcie masz od zajebania. Płuca nakurwiają, serce nakurwia, wszystkie flaki nakurwiają. Skręt trwa dalej. I ta myśl. Ta pierdolona myśl doprowadza Cię do obłędu. Znów wszystko od początku.. choć mineło 10 dni i zostały by tylko 4.. znów od początku 14 dni. Ta myśl potęguję psychozę x 100. Nie możesz tego znieść.. chlasz wódę by się znieczulić. Choć wóda wykrzywia Ci ryj pijesz łapczywie ledwo powstrzymując się od wymiotów. Chwilowo nie kontaktujesz. O to Ci chodziło. Oddalasz się od bólu. Czujesz go w sobie ale Twój napruty mózg nie rejestruje go.. do czasu.. Budzisz się z amoku i jest chwilowo dobrze. Oszołomiony mózg nie wie co się dzieje. Lecz w pare, może parenaście sekund apogeum cierpienia powraca.. powraca ze zdwojoną mocą.. oprócz tego wszystkiego organizm jeszcze zużywa energie (której już nie ma od tygodnia) na zmetabolizowanie alkoholu. Nie wierzysz w to, że można aż tak cierpieć jak cierpisz. Psychoza podnosi poziom. To nie ludzkie. Znów chlejesz wóde do nieprzytomności.. i znów trzeźwiejesz w coraz gorszym stanie psychicznym i fizycznym.. i tak kolejne dni.. Znów następuje 10 dnień czy 11sty, a może nawet 12sty. Piekło. Chociaż masz świadomość, że już zostały tylko 2 dni i będzie dobrze to szczyt Twojej psychozy osiąga zenit.. samobójstwo.. to będzie chyba jedyne wyjście.. ale nie ma paska pod ręką by się powiesić, a szukanie jego wykracza poza Twoje możliwości. Dzwoni telefon "mam morfine".. Nie wiesz co się dzieje. Gdy odzyskujesz świadomość wyciągasz igłe z bata. Serce zastyga w miejscu.. skręt nie minął.. od początku 14 dni..

[Tsar_]

szczerze mowiac zastanawiam sie jak to jest fizjologicznie mozliwe... słyszałem o podobnych przypadek, ale nie dawałem wiary...

[leiche]

Jaki skręt? Tragiczny.. 1 przyjebanie i 2 TYGODNIE NA ZGIĘCIU, jakbym po kilku latach odstawiał.

Może powinieneś się gdzieś zgłosić, żeby Cię przebadali.
Swoją drogą piszesz o zgięciu po 1 strzale, a nie dajesz wiary że ludzie po morfinie mogą przysypiać.

[Warszawski Cpun]

Przysypiać mogą jak najbardziej. Nie daje wiary w zaliczenie narciarza.
http://www.youtube.com/watch?v=RRery6QYDys

[leiche]

Aha. To ja nie daję wiary w Twojego skręta po 1 strzale.

[Warszawski Cpun]

Mam świadków :)

[Mnc]

Hoho, niestety taka to prawda ;/ chociaż dobrze- opiatów prędko nie będziesz tykać ;)

[vester]

Ja też niestety mam skręta po jednym strzale H. i też nikt mi nie wierzy, że to możliwe :)