pz3e pisze:50mg2c-p
Ontopic:
Ekstrakt Szałwii na peaku DXM. Do tej pory twierdzę, że tamtem świat był bardziej prawdziwy niż ten.
Amaterasu pisze:Ekstrakt Szałwii na peaku DXM. Do tej pory twierdzę, że tamtem świat był bardziej prawdziwy niż ten.pz3e pisze:50mg2c-p
Mówisz: inny świat, a ja ostatnio oglądam Fringe, już trzeci sezon, jak pojebany
ontopic: 40mg 4-ACO-DMT z metoksetaminą, bad trip :)
Amaterasu pisze:Nie pomyliło Ci się coś?pz3e pisze:50mg2c-p
Byłem u kumpla we trójkę w jego domu poza miastem.
Jakieś 50 metrów od domu miał taką fajną komórkę, miała ze 16m^2, jakieś stare dywany, stara rozwalająca się sofa i podarty fotel.
Zero okien, jedyne źródło światła to czerwona świetlówka która oświetlała całe pomieszczenie na ciemny czerwony kolor.
Posiedzieliśmy tam chwilę, ale znajomym zrobiło się zimno i chcieli już iść, ale ja upierałem się, że chcę tu jeszcze zostać.
Po chwili przekonywania udało mi się wyjść na swoje, ale powiedzieli, że zamkną drzwi na klucz, żebym nie wylazł i nie zrobił sobie krzywdy, a oni wrócą po mnie za pół godziny (ta komórka była umiejscowiona w środku jakiegoś magazynu, a do niego prowadziła droga przez lasek).
Drzwi zamknęli, poszli wpizdu.
Siedzę sobie na fotelu, pod przeżartym przez mole kocyku, rozmyślam o wszechświecie aż przychodzi mi do głowy, że mieli przecież po mnie przyjść.
Patrzę na telefon, a tu minęły dwie godziny ( a mieli wrócić po 30 minutach ).
Paranoja okrutna się załączyła. Zero środków na koncie więc nawet nie miałem jak zadzwonić.
Wkręciło mi się, że jest mi duszno (nie ma tam okien), myśli zabijały mnie od środka.
Próbowałem z tym walczyć, ale było zajebiście ciężko, bo nawet nie miałem ze sobą żadnej muzyki by próbować zagłuszać myśli.
W końcu dojebało mi w głowie tak, że stwierdziłem, że moja śmierć tutaj będzie moim życiowym spełnieniem.
I pewnie zabiłbym się tam, ale w całej tej jebanej komórce nie mogłem znaleźć żadnego noża ani nic, czym mógłbym się zabić.
Siedzę, leżę na tej starej sofie, w oświetlonym czerwoną świetlówką komórce. Ciągle słyszę jakieś głosy , ciągle mam nadzieję, że oni tutaj już idą.
Dopiero po ~4 godzinach przyleźli po mnie. To było jak zbawienie, na kolanach siedziałem i patrzyłem na nich.
Zryło mi to beret wszystko bardzo konkretnie, przez jakieś 8-9 miesięcy nic poza jaraniem nie ruszyłem od tamtego wydarzenia.
A na koniec mała ciekawostka... tamte chuje nie zamknęli drzwi
Po prostu mnie wkręcili, że zamknęli drzwi, pokręcili dla picu kluczem w drzwiach, ale ich nie zamknęli.
A ja przez te jebane 4 godziny katorgii nawet nie pomyślałem, by nacisnąć klamkę.
ten post prawdopodobnie pisany był pod wpływem GBL, nie przejmuj się nim
not anymore
+ 20-25 mg 4-HO-MET
+ benzydamina, ekstrakcja z 4 saszetek tantuma
+ jeszcze kilka pigułek się znajdzie ;D
1) imprezę zacząłem we środę zaczynając od 250mg MDMA, dorzucając nad rankiem 2mg 25D-NBOMe co wybiło mnie do stanu w którym nie wiedziałem czy leżę czy stoję, świat eksplodował wizualami, totalna dezorientacja, pusta wędrówka w głąb niczego, piękna proteza duchowości, tak chyba zamiast filmu na dobranoc.
2) następnego dnia zakupiłem pewien lek na kaszel z którym nie miałem do czynienia przez spory czas (4 lata prawie), celem zbicia tolerki z ranka. Zarzuciłem więc 1.5 listka, co transkrybuje się na circa 225 mg, a po dwóch i pół godzince zapodałem 36mg 2C-B. Też było kolorowo.
3) jest piątek, miałem udać się ze znajomymi ćpunami na imprezę jednakże popełniłem strategiczny błąd zostawienia im 2C-B wcześniej (we środę), co skończyło się tym iż na imprezę nie dotarli bo "boimy się wyjść z mieszkania". Tym razem reszta DXM na zbicie tolerki, 2C-B (40,5 mg) i resztka MDMA (250mg). Teraz wiem, że na mnie ta substancja będzie się marnować, za duża tolerka po latach bycia ćpunem bez wyobraźni
4) Nastaje sobota, umawiam się na spotkanie ze znajomym ćpunem, wcześniej widzę się psiapsiółką, jem kaszlodyn, przepijam piwem, 25D ląduje pod górne dziąsło -> ławka w parku, czuję jak ciało jest mgłą, i jestem dźwiękiem który odbija się od drzew, a którego źródłem jest sowa która łypie na mnie oczyma schowana wśród gałęzi drzew, która jest podróżnikiem w czasie z przed paru miesięcy wcześniej i LSD z tego samego parku (próbowałem ją wtedy ogarnąc kamerą ale niestety nie wyszło). W końcu godzina spotkania się zbliża więc wyruszam zostawiając psiapsiółkę w oczekiwaniu na TAXI, zapierdalam, przestrzeń pod nogami się rozrywa. Mój towarzysz tym razem niczego nie zapodaje ale raczy mnie smakowitym paleniem, po którym włącza mi się fleszbek z LSD. Fajnie. i właśnie w tym momencie zaczyna się niedziela.
5) po ponad dwugodzinnej podróży autobusem jestem trochę wyjebany, ale jest ok. tutaj właśnie na scenę wkracza wspomniane powyżej 50mg 4-AcO-DMT na podkładzie z moklo + palenie. Obawiałem się że tolerka zrobi swoje i skończy się na zmarnowaniu substancji (zapomniałem kupić za wczasu kaszlodynu), jednak ku mojemu miłemu zaskoczeniu zaczynają się bardzo głębokie CEVy w akompaniamencie typowych OEVek, + tryptaminowe poczucie energii które zapewne wiele osób zna z doświadczenia (niektórzy nazywają to bodyloadem, ale w wypadku tryptamin jest to przyjemne - moim zdaniem, przynajmniej
ps. ja sobie czytam ten wątek to widzę paru niespełnionych kandydatów na nagrodę darwina :)
2)Najdalej byłem chyba MXE, wtedy świat w ogóle nie istniał, ja też nie.
Chronologicznie: alko, mj, alko, amf, mj, BDF (na wazce cala noc). następnego dnia oczywiście alko i mj, potem 2 x LSD + jakaś maczana (jak spotkam jeszcze raz gościa który mnie namówił do palenia tego to mu jaja urwę
Wszystko na przestrzeni 46 godzin (bez snu :scared: ).
Kurwa nigdy nie zapomnę jak po tym wszystkim nie moglem złożyć dłuższego zdania, toteż moje wypowiedzi ograniczały się do `tak`i `nie` :-D
Po kilku godzinach snu naładowałem baterie i bylem gotowy na MXE, mahometa, DOI i kolejne porcje palenia i alko. Ostatniego dnia na chillout 2 antki i mj.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Od 2019 roku trwa złota era medycyny psychodelicznej
Pacjenci szukają ulgi w bólu. Jak zmienia się podejście do medycznej marihuany w Polsce
Efekty terapii wspomaganej psychodelikami są zachwycające
Fatalna pomyłka - myślał, że to klienci i wręczył narkotyki nieumundurowanym policjantom
Policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie zatrzymali mężczyznę, który podczas kontroli klatki schodowej… sam podał funkcjonariuszowi woreczek z suszem roślinnym. Interwencja doprowadziła do zabezpieczenia większej ilości narkotyków.
Palenie marihuany na mrozie: Dlaczego „faza” uderza dopiero po wejściu do ciepła?
Stoisz na balkonie, skulony w kurtce, przestępując z nogi na nogę. Jest minus pięć stopni. Odpalasz jointa, zaciągasz się mroźnym powietrzem i… masz wrażenie, że to nic nie daje. „Słaby temat?” – myślisz. Dopiero gdy wchodzisz do ciepłego salonu i zdejmujesz czapkę, rzeczywistość uderza Cię z siłą pociągu towarowego. Nogi robią się miękkie, a głowa nagle waży tonę.
Konopie i tytoń: niebezpieczne połączenie dla mózgu
Naukowcy z McGill University w Kanadzie odkryli, że używanie zarówno marihuany, jak i tytoniu, prowadzi do wyraźnych zmian w mózgu. Badania wskazują, że osoby korzystające z obu tych substancji częściej doświadczają depresji i lęku. Wyniki badań opublikowano w magazynie „Drug and Alcohol Dependence Reports”.
