Lepiej zrobić to po "męsku" czyli bez rozdrabiania się na drobne i oszukiwanie siebie o zarzucaniu mniejszych dawek, rozłożenia sobie tego w czasie by mieć ten psychologiczny zapas bezpieczeństwa i świadomość, że przed Tobą czeka tam jeszcze w oddali działka towaru?
U mnie dziś wjeżdża kolejna próba (tak zwana "Dzień Sądu") rozstania się z syfem na własną ręką, a jak wiecie tak najtrudniej, ale jak się uda to najskuteczniej bo wiesz wtedy, że wszystko w Twoich rękach, silne umysłu, chartu ducha. Terapie, pasy, inni, czasami to bywa na siłę, jakbyś nie chciał tego, ale no trzeba... Mi się wydaje, że lepiej podjąć tą decyzję wcześniej niż będąc przypiętym pasami.
Prób było wiele, sposób tak samo, aż sam w sobie musisz odkryć co w końcu na Ciebie działa, co jest tylko na krótką metę, co rzucaniem najebanym obietnic, albo w sytuacji gdy jesteś w dupie. Najczęściej bywa tak, że właśnie sięgnięcie DNA, a każdy swoje dno definiuje na swój sposób to dopiero moment na ocknięcie się z tej iluzji rzeczywistości w jakiej jesteś.
Ile głów tyle sposób, rozmowy z bliskimi, terapie, ośrodki, zmniejszanie dawek, farmakologia, zmiana używki, na każdą chorą główkę działa co innego, a Wy wiecie co na Was najlepiej. Wybór jest prosty tak naprawdę, a decyzja tylko w Was samych.
Jestem zdumiony sobą, że z alkoholem dałem na wstrzymanie i to rekordowy czas od czasu 1 oficjalnego browara czyli 2004 roku. Nie ciągnie jakoś, nie planuje by znowu, czy to w towarzystwie czy sam, opanowałem szatana, ale jestem w pełni świadomy, że cały czas jest. Nie mam zamiaru podejmować jakiejś kolejnej walki. Dziś na ruszt biorę następne umysłowe dewiacje.
Wiem co mnie czeka, wypis emocji świadomy i spisany na kartce. Skrętka, a znowu ostatni raz, od poniedziałku stop, nowy tydzień, dobra skończę towar i koniec, karuzela emocji, wachlarz nastrojów, smutek, pustka, nicość, szarość, NATŁOK JEBANYCH OBOWIĄZKÓW, sytuacja w dupie... Już widzę to z boku, przerabiałem to i nie zaskoczę się jak znowu dam dupy, kolejny raz. Jestem na to przygotowany i pogodzony.
Atakuje samego siebie i to jeszcze pod prąd by sobie utrudnić, pokazać sobie. Choć krótko palę, to nieistotne, suchość w ustach jeszcze i to cholerna, na widoku będzie leżał by go wziąć i odpalić, bo ostatni przecież "to se go wypale", będą próby pod wpływem impulsu, a chuj w to wszystko itd. Znam siebie jak siebie samego. Tak jakby działkę położyć przed narkomanem czy przed żulem nową flaszeczkę, a on na skręcie ma sobie odmówić. Właśnie tak... Ma być najgorzej.
Pod ręką towar na wyciągnięcie ręki, prochy, pixy, zioło, a o kontaktach nie wspomnę. Zjazd? Dojście do siebie? Czy inne emocje itd. I tu walcz ze sobą, wyłącz muzykę i nagle ta otaczająca Cię pustka, cisza, rozdrażnienie, wkurw, wachlarz nastrojów, że trzeba syf posprzątać, pranie zrobić, a pralki nie ma, bo tak się czekało z tą pralką, a to już od <2017 nie ma bo mnie tu nie było, w misce się robi oldschoolowo.
Na pralkę to szkoda hajs było wydawać, bo nie wiadomo czy się tu będzie mieszkało... Tak samo jak i łóżka nie ma, bo na tu tylko na chwile, a to jest chyba 3-4 materac. Hajs na towar idzie... Chwilówki na głowie, pieniędzy nie ma, tego co potrzebne nie ma itd. Pizda w chuj niesamowita.
Rodzina, bliscy, coś takiego czy będzie pomoc. Takim "znajomym" od serca, coś sugerowałem że to coś za daleko zaszło, a człowiek dostaje wiecie - mele na twarz, odwrócenie się, palenie frana, odsuwanie się od Ciebie... Czyli to co można zrobić osobie uzależnionej coś najgorszego, jak bliscy na takich ostatnich których liczyłeś mają w Ciebie wyjebane. Zostajesz sam w dupie.
Właśnie to idealne miejsce by pokazać się, no kurwa pokaż stary teraz... Nie, że tam siłą kurwa na bombach ambulans zabiera i później Ci ryją banie, jakoś wychodzisz. Sam po prostu, robisz to wykaraskujesz się z gówna w które wdepłeś. A jaki plus jest tego? Że wstajesz tylko mocniejszy, to gówno w jakim się znalazłeś wbrew pozorom buduje Cię, odbijasz się wyżej, albo lecisz dalej...
Wkurwia wszystko, a to pocisz się, włosy masz za długie bo już idziesz do fryzjera od iluś tam czasu i jesteś w momencie gdy nie masz tych 10-20 zł na taką błahostkę. A tu jakaś niechcący guma do włosów się przykleja i wkurw jeszcze większy... Pizda w pierwszych dniach w chuj będzie, wyjałowienie zainteresowania i wrzucaniem na YT czegoś, czy innego oglądania czegoś - patrzenie się w ekran z bezosobowym podejściem, z komentarzem na buzi typu "AHA". Zastanawiasz się i zazdrościsz jak ludzie pasjonują się jakimś muzeum regionalnym czy innych figurkach, a przecież tam jest kamerzysta, kręci to, montują itd. - mają fajnie, a Ty jesteś gównem sobie myślisz. Też tak chciałbyś, by cieszyły się takie gówna.
Ten perfekcjonizm w czymkolwiek... Dobra to teraz sprzątanie chaty! - Całą, wszystko, po każdy zakamarek, aż chwile się zastanawiasz wyluzuj, po kolei, rozplanuj to sobie, bo wiesz że to się nie uda, nie udawało... Wszystko przyjdzie z czasem. Cukier, kawka i energetyki mogą iść na bok, wiesz że to lubisz i te rytuały, już tęsknisz za nimi, że nie ze wszystkiego, daj sobie na wstrzymanie, bo nie dasz rady, mózg pracuje gdy znasz siebie. Papieros z rana, kawka i sranie... Może czas na coś innego? Będzie kąsać Cię w głowie cały czas, albo najgorszy moment... Impuls, ale bądź świadomy nie działać gdy on jest w Twojej głowie.
O 21 żegnam z forum, w następnych minutach, godzinach pójdą w odstawkę kolejne rzeczy. Ostatnie pręgi już posypane, ciastko, czekolada, fajeczek itd. Czekają i są świadome dnia zero, gdy już bomba zejdzie, będzie atakowało się łóżko u mnie to będzie materac i otworzenie oczu z rana... Pusty DOM, cisza, pierdolnik, problemy, kredyty, obraz swojego życia i styutacji z boku, popatrzenie na znajomych życia, a swoje, skrętka, myślenie o towarze na wyciągnięcie ręki, ostatni raz, zajęcie się czymś, od czego zacząć, trzeba wstać, huśtawka nastrojów, marazm, spojrzenie na siebie w lustro i zadanie pytań co ty kurwa robisz z sobą, -10kg, pryszcze, długie włosy itd. Wszystko Cię wkurwia, a najbardziej gdy się budzisz ta samotność taka, że serio w Twoim życiu nie ma nikogo, nie masz miłości, chyba nikt Cię nie kocha, rodzina to było jakieś patożulerskie koło, w tam ktoś siedzi na detoxie jak to się nazywało chyba mama czy tam tata, tak kmninisz ze do matki kocham cie czy tam mama to powiedziales z dobre 20 lat temu jak nie wiecej. Całe inne gówno jakie masz w głowie i to jest właśnie ten moment...
Gdy wiesz co Cię czeka, kim jesteś, jakie emocje, gdzie jesteś, co robisz, pełni świadom otaczającego Cię gówna zwanym życiem, rzeczywistością, gdzie to zmierza, co dalej, czy dasz radę itd. Wtedy to robisz... Pokazujesz charakter.
Musisz sobie uświadomić że ten krok trzeba zrobić, nie zostawiaj sobie "ostatniej" dawki tylko podejmij decyzje i skończ. Jeden duży krok, a później małe i do celu ; ) Nie da się go osiągnąć od razu, ale patrząc wstecz z czasem zobaczysz że jest lepiej. Powodzenia!
A nie kurwa "dzień sądu".
Nie mnie to oceniać. Nie znam Cię.
Ćpanie to nie tylko branie narkotyków, a styl życia, tak myślę. Zastanawiałeś się może co będzie jak się nie uda? Bo może, a tu taki obszerny temat założony. Chyba lepiej w drugą stronę :)
Coś zrobić i to opisać, fajnie dzielić się z innymi swoimi sukcesami. Rzucić to nie problem. Problem do tego nie wrócić.
Jeżeli pomaga mu taka forma terapii jak wywalenie całego syfu na ekran, to czemu ma tego nie robić. Niech pisze.
Powodzenia
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
Co nie zmienia faktu, że sam preferuje ten sposób, robienie rytuału z rzucania jest równie podniecające co kołowanie nowego sortu, koniec końców najdłuższe detoksy wykonywałem w ten właśnie sposób. Symboliczna data, hop siup i udawało się wytrwać dobre miesiące na trzeźwo budując się od nowa. No ale mimo wszystko przychodzi taki czas, że trzeba się ze sobą pogodzić, i to tak jak teraz nie jesteś w stanie bo wolisz unosić się dumą i próbą charakteru.
W innym wypadku upadek będzie bardzo bolesny i może zakończyć się nawet ciągiem.
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Wręcz mogę stwierdzić, że obecnie po przemęczeniu się tych pierwszych dni/tygodni czuję się zarabiście i wszystko jest lepsze niz było :)
Najgorzej jest się przełamać i przetrzymać tą pierwsza faze.
i dzieciakom piszącym "XD" w co drugim zdaniu... :kotz:
Sporo też zależy od rodzaju używki, odstawiając np. alkohol "na raz" będąc uzależnionym można nawet wylądować w kostnicy.
Szlugi- w ty przypadku "na raz" jest najlepszą metodą (mi się tak udało).
Co do reszty to u mnie to były dłuższe posiadówy z RC, alko. W "dniu sądu" nawet kawę przestałem pić :E
Dla mnie najgorsze było wytrzymać jakieś pierwsze 2-3 tygodnie. Zwłaszcza, że wtedy kiedy ty nie chcesz albo nie możesz to ludzie z każdej strony cię bombardują propozycjami.
Ale po tych 3tyg weszło mi to już w nawyk.
i dzieciakom piszącym "XD" w co drugim zdaniu... :kotz:
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/uecocaine.jpg)
UE alarmuje: coraz więcej Europejczyków zażywa kokainę i inne ciężkie narkotyki
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/p06p0z0v.jpg)
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/weedtravelbyair.jpg)
Podróż z medyczną marihuaną samolotem – co musisz wiedzieć?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sorgorzow.jpg)
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków
Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/malenczuk2.jpg)
Maleńczuk bez ogródek o przeszłości. „Tęsknię za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie”
Chociaż dziś Maciej Maleńczuk prowadzi względnie ułożone i spokojne życie, w młodości był uosobieniem hasła „sex, drugs, rock and roll”. Jak wielokrotnie wspominał, brakuje mu niektórych aspektów tamtych lat – przede wszystkim heroiny. – Tęsknię zwłaszcza za heroiną. To najlepsza rzecz na świecie – mówił bez ogródek muzyk.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/ghbtatoo.jpg)
Wystarczy sekunda i kolor się zmienia. Ten tatuaż wykrywa groźną pigułkę w twoim napoju
Chociaż dużo mówi się o zagrożeniu, jakie niosą ze sobą tzw. pigułki gwałtu, rozpoznanie ich na imprezie wciąż bywa trudne. Właśnie dlatego naukowcy z Korei Południowej zaprezentowali nowatorskie rozwiązanie, które działa błyskawicznie i jest niemal niewidoczne.