Dział zawierający fachową wymianę zdań na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
Regulamin forum
Uwaga!
Dyskusje w działach Psychofarmakologia i Syntezy winny mieć charakter możliwie jak najbardziej ścisły i naukowy. W trosce o realizację tego celu posty wszystkich użytkowników muszą zostać zaakceptowane przez moderację.
Moderacja zastrzega sobie prawo do usuwania/nieakceptowania postów, które nie spełniają powyższych założeń, nawet jeżeli są zgodne z regulaminem!
ODPOWIEDZ
Posty: 12 • Strona 1 z 2
  • 331 / 63 / 0
Dobry wieczór drodzy użytkownicy. Zwracam się z tym pytaniem tutaj, ponieważ liczę na kompetencję, burzę mózgów i wskazówki, a wiem, że to jedyne miejsce gdzie mogę skonfrontować swoje doświadczenia z ludźmi światłymi i obeznanymi w sprawach fizjologii emocji i receptorów z grupy GPCR. Z racji sytuacji, która mnie dziś spotkała chciałbym poruszyć problem, o którym wspomniałem w temacie. Interesuje mnie fizjologia emocji w sytuacji dużego zagrożenia. Dziś musiałem się skonfrontować z taką sytuacją (nie pierwszy raz) i moja reakcja mnie nie zadowoliła, ponieważ od długiego czasu pracuję nad sobą i z innymi płaszczyznami daję sobie radę, ale nie wiem jak się zabrać za tę konkretną. Efekty na innych polach są, ale obiecałem sobie zachowywać zimną krew i całkowity chłód w takich sytuacjach. W skrócie napiszę, że chodziło o tak zwaną spinę z dresami, na drodze. Wywiązała się sprzeczka słowna z pewnymi jegomościami, którzy zaczęli się do mnie kolokwialnie mówiąc pluć. Odpowiedziałem tym samym, ponieważ nie wybaczyłbym sobie, gdyby było inaczej, ale nie zadowolił mnie mój poziom opanowania i chłodu w tej chwili. Odczuwałem następujące symptomy: lekko drżący głos, który starałem się opanować i silne wahanie w mózgu (konfrontacja, czy wycofanie), zawsze moja reakcja wygląda w ten sposób, nasilenie jest różne, zazwyczaj odpowiadam wyszczekaniem i agresją, ale kosztuje mnie to ogromny wysiłek i z ledwością przezwyciężam własny organizm, obawiam się, że jest to widoczne. Następnie do akcji włączył się mój stary, który wysiadł z auta i jego reakcja była taka, jaką chciałbym uzyskać w takich sytuacjach. Nie wiem jak on to zrobił, ale po prostu z pełnym wyluzowaniem i nieziemskim opanowaniem, zupełnie bez emocji zmiażdżył tych typów kilkoma tekstami aż się zrobili tacy malutcy i zaczęli przepraszać, widać było, że byli kompletnie, prymitywnie przerażeni, co mnie nie zdziwiło, bo ten chłód + postura mojego starego to wystarczający powód, by unikać konfrontacji. Potem wsiadliśmy do auta, a mój ojciec zaczął, jak gdyby nigdy nic spokojnie dalej gadać przez telefon z kumplem. Jak odwiozłem ojca do miejsca docelowego to poczułem silną potrzebę udowodnienia sobie swojej siły i zawróciłem autem do tego miejsca, gdzie stały te dresy. Zaparkowałem, wyszedłem z auta i podbiłem do nich, bujając się (ale nadal czułem wspomniane symptomy), zacząłem z nimi gadać i wyjaśniać problem, starając się tłumić tę emocję i wyjść na twardziela, było widać, że oni też się bali, gdy ze mną rozmawiali i było to widać wyraźnie, tyle, że nie wiem, czy bali się mnie w tej chwili, czy może powrotu mojego kochanego staruszka. W każdym razie całą rozmowę usiłowałem panować nad tymi emocjami, ale podejrzewam, że było widać je po mnie, a na pewno nie była to taka reakcja i taki spokój jak u mojego starszego. Jednak panowałem nad sobą wcale nieźle. Dopiero potem była tragedia, gdy z gadką twardziela pożegnałem kochanych rycerzy ortalionu, wsiadłem do auta i odjechałem poczułem uwalniającą się, potężną reakcję nie do opanowania, wyrzut katecholamin i koorewską adrenalinę (tak mi się wydaje, że ten właśnie neuromediator) objawiało się to mimowolnymi skurczami mięśni w nieprzewidzianych momentach, wysokim ciśnieniem, drżeniem głosu, brakiem opanowania, a do tego, gdy zajrzałem w lustro to moje oczy były koorewsko przekrwione, a źrenice jak igła od szpilki (dziwne, bo myślałem, że strach rozszerza źrenicę), potem długo dochodziłem do siebie i opanowania. Stan ten był nieprzyjemny. I teraz w skrócie co chciałbym uzyskać to po prostu taki chłód i brak tego pobudzenia, zimno i brak jakichkolwiek emocji. Nie wiem jak to zrobić, bo czuję, że tłumienie tego jest dla mnie trudne i chciałbym w jakiś sposób zrobić tak, by w ogóle taka reakcja się nie uruchamiała, bo gdy już się pojawi to mam problem z jej opanowaniem. Czy jest jakiś sposób, by zdesensetyzować receptory adrenergiczne na stałe, bym po prostu tak bardzo tego nie odczuwał? O czym może świadczyć taka reakcja i dlaczego nie mam tak jak mój stary? Skoro on ma to znaczy, że można i ja też tak chcę. Jeśli zamierzacie napisać, że strach to przydatna reakcja to powiem wam, że w moim przypadku to znacznie lepiej sprawdziłoby się w takich sytuacjach opanowanie, bo słabo działam pod wpływem strachu, a mam umiejętności, które na chłodno lepiej potrafiłbym wykorzystać. Dodam też, że nie jest to kwestia braku doświadczenia, bo miałem już kilka bójek, zarówno wygranych, jak i przegranych. Nie wiem, czy to coś dało. Reakcja jest chyba taka jaka była zawsze, muszę przyznać, że odrobinkę słabsza i bardziej satysfakcjonująca, ale to jeszcze nie to co chcę uzyskać. Moim celem życiowym jest dojście do takiego opanowania, by mieć całkowity luz w takich sytuacjach i czuć się tak komfortowo, jak w fotelu przy książce. Co muszę zmienić w neuroprzekaźnikach i receptorach, by tak się stało?
  • 2278 / 274 / 3
Temat trochę infantylny z grubsza, ale niech będzie...
Twój staruszek swoje przeżył i się uodpornił psychicznie. Dla Ciebie to by coś nowego, a mechanizm "walcz lub uciekaj" zadziałał trochę z opóźnieniem, jak widać. :P

Blokować receptory alfa-adrenalinowe i beta-adrenalinowe można. Ale po co? One też są potrzebne. Przypominam, że także noradrenalina na nie działa.
Fenetylamina@tutanota.com
Karny jeżyk: SŁABO OGARNIAM ANATOMIĘ!
  • 331 / 63 / 0
06 kwietnia 2017PEA pisze:
Temat trochę infantylny z grubsza, ale niech będzie...
Twój staruszek swoje przeżył i się uodpornił psychicznie. Dla Ciebie to by coś nowego, a mechanizm "walcz lub uciekaj" zadziałał trochę z opóźnieniem, jak widać. :P

Blokować receptory alfa-adrenalinowe i beta-adrenalinowe można. Ale po co? One też są potrzebne. Przypominam, że także noradrenalina na nie działa.
Z góry proszę o wyrozumiałość bo wiem, że to się może wydawać infantylne z waszej perspektywy, ale nie muszę chyba wyjaśniać, że obecnie to panuje kult faceta macho, twardziela bez emocji, nie żebym się tym jakoś specjalnie przejmował (choć obojętne mi to nie jest), ale po prostu mam nieszczęście do częstego ładowania się w takie sytuacje i z tego względu to chyba zrozumiałe, że wolałbym być przygotowany, a wiem, że znacznie lepiej sobie z nimi poradzę, będąc opanowanym. Pomijając już fakt takich sytuacji to będę po studiach starał się o pracę w zawodzie, który również może ode mnie tego wymagać (związane z pewnym ryzykiem). Więc z mojej perspektywy byłaby to przydatna umiejętność, nigdy nie wiemy co nas spotka. Napisałeś "Twój staruszek swoje przeżył", czyli mam rozumieć, że wiek uodparnia na takie sytuacje, czy bardziej konfrontacja z nimi? Zastanawiam się, czy to była rzeczywiście adrenalina, noradrenalina, kwas glutaminowy, czy wszystko naraz. Nie wiem, ale jestem takim człowiekiem, który w młodości miał skłonność do ekscytacji i przeżywania bodźców z zewnątrz. Z biegiem czasu to mija (może to doświadczenie, trening [medytuję dużo], może wiek, albo unormowanie gospodarki neurotransmiterów), ale ta tendencja się jak widać objawia nadal. Mam jeszcze takie pytanie, czy ma z tym jakikolwiek związek GABA, ostatnio podejrzewam u siebie dużą ilość, lub wrażliwość na kwas glutaminowy. Czy jest jakiś sposób na trwałą poprawę przekaźnictwa GABA? Nie interesują mnie doraźne środki, bo po ich odstawieniu zazwyczaj jest jeszcze gorzej. Jak ja coś robię to staram się celować w efekty długofalowe.
  • 98 / 13 / 0
Nie ma chyba sensu (czy możliwości to nie wiem) sztucznie wywołać takiej reakcji, jakiej oczekujesz. Miewałem podobne sytuacje i z własnego doświadczenia podpowiem Ci, ze jeżeli nie będziesz sam nad sobą pracował, to żadna substancja tego nie zmieni. To jesteś Ty i musisz nauczyć sie odpowiednich zachowań, ale wiąże sie to z czasem i przede wszystkim z doświadczeniem. Żyjemy w cyfrowym świecie i widać, ze młode pokolenie lubi chodzić na łatwiznę i szukać pigułki na każdą niedogodność. Nie medytuj nad tym, czy wszystko gra z Twoimi neuroprzekaźnikami, tylko naucz sie czuć, jak człowiek. Opanowania nie kupisz za 14,98 w dwóch paczkach w aptece, tylko za doświadczenie, które sie zbiera przez całe życie %-D. Jesteś jeszcze małolat z tego co widzę i troche wody upłynie zanim zaczniesz czuć sie pewnie w różnych sytuacjach, wiec sie nie stresuj i skup na tych swoich studiach, zamiast zajmować sobie głowę pierdolami.
skurwysyny, robione chujem z plasteliny
  • 3431 / 1087 / 0
Witam, od siebie mogę polecić medytację, jeśli nie masz oczywiście większych problemów psychicznych. Wygląda na to, że pod tym względem - wbrew Twoim pozorom - nie jest wcale tak źle.
Guide do nikotyny w Stymulantach Roślinnych.
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:

misspillz.blogspot.com
  • 331 / 63 / 0
06 kwietnia 2017robbon pisze:
Nie ma chyba sensu (czy możliwości to nie wiem) sztucznie wywołać takiej reakcji, jakiej oczekujesz. Miewałem podobne sytuacje i z własnego doświadczenia podpowiem Ci, ze jeżeli nie będziesz sam nad sobą pracował, to żadna substancja tego nie zmieni. To jesteś Ty i musisz nauczyć sie odpowiednich zachowań, ale wiąże sie to z czasem i przede wszystkim z doświadczeniem. Żyjemy w cyfrowym świecie i widać, ze młode pokolenie lubi chodzić na łatwiznę i szukać pigułki na każdą niedogodność. Nie medytuj nad tym, czy wszystko gra z Twoimi neuroprzekaźnikami, tylko naucz sie czuć, jak człowiek. Opanowania nie kupisz za 14,98 w dwóch paczkach w aptece, tylko za doświadczenie, które sie zbiera przez całe życie %-D. Jesteś jeszcze małolat z tego co widzę i troche wody upłynie zanim zaczniesz czuć sie pewnie w różnych sytuacjach, wiec sie nie stresuj i skup na tych swoich studiach, zamiast zajmować sobie głowę pierdolami.
Ja właśnie jestem jak najbardziej zwolennikiem ciężkiej pracy nad sobą i uzyskiwania wszystkiego treningiem, doświadczeniem (i tak staram się robić), jeśli jednak farmakologia może mi jeszcze pomóc pogłębić efekty to jestem za tym, żeby ją stosować, ale ja absolutnie nie mówię o farmakologii, która przyniesie efekty doraźne, tylko długofalowe, bo mnie nie interesuje rozwiązanie, że łyknę pigułę, która na chwilę rozwiąże mój problem, jak benzo, czy zacznę łoić alko, a potem go pogłębi i będę w jeszcze gorszym punkcie. Interesuje mnie efekt zmiany samego siebie na lepsze. Zdecydowanie wolę coś co zadziała na zasadzie reakcji zwrotnej i przyniesie mi długotrwałe efekty, które pozostaną, gdy już tego nie będę brał. Myślałem o czymś co działa antagonistycznie na GABA A (byle nie to chooyowe GABA B, które jest winne za wszelkie problemy ludzkości), żeby uzyskać zwiększenie przekaźnictwa GABAergicznego. Myślałem o czymś naturalnym, niestety tujon jest szkodliwy i lękam się niezmiernie to brać, przychodzi mi do głowy jeszcze kofeina w dużych dawkach, stosowana przez długi czas, ale to też nie jest do końca zdrowe, bo kortyzol tworzy szkodliwe środowisko w organiźmie. No, ale chyba jednak to lepsze od tujonu rozpieprzającego nery. Z treningu to jedyne co przychodzi mi do głowy to częsta ekspozycja na podobne sytuacje i w jakiś sposób wywoływanie takiej reakcji, żeby się uniewrażliwić na te bulgoczące we krwi katecholaminy. Co do studiów stary to bez obrazy, ale już je kończę i leję na nie, stwierdziłem, że najistotniejsze w życiu to jest kontrola nad własną emocjonalnością i właśnie tymi neuroprzekaźnikami (niekoniecznie farmakologiczna), bo jak masz nad tym kontrolę to kontrolujesz z automatu wszystkie pozostałe sfery życia, na które masz jakiś wpływ i możesz działać. Jeśli ktoś z zewnątrz ma duży wpływ na Twoje emocje to nie jest dobrze, a jeśli ktoś wywołuje w Tobie taką reakcję, jaką ja opisałem u siebie to wpływ ma. Uważam, że emocje pozytywne są ok, ale emocje negatywne w większości sytuacji, jak taki stres to zły doradca, który utrudnia klarowne myślenie i skuteczne działanie.
  • 130 / 6 / 0
W twoim przypadku ciesz się, że masz wykozaczonego starego i masz się od kogo uczyć.

Poćwicz, urośniesz, dasz sobie radę.

Jeżeli Ci zależy na pewności siebie, to dużo więcej niż leki da ci trening MMA i siłownia.

Acha, no i wyluzuj i się tak tym nie spinaj, za parę lat zrozumiesz, że to jednak nie najważniejsze w życiu ;-)


EDIT: jeszcze pamiętaj, że adrenalina i strach skądś się bierze i może Ci uratować życie, jeżeli nie czujesz się pewnie "kozacząc" do bandy dresów, to może twój organizm chce Ci powiedzieć, że może to jednak nie jest super pomysł. Pzdr.
  • 331 / 63 / 0
06 kwietnia 2017marwit pisze:
W twoim przypadku ciesz się, że masz wykozaczonego starego i masz się od kogo uczyć.

Poćwicz, urośniesz, dasz sobie radę.

Jeżeli Ci zależy na pewności siebie, to dużo więcej niż leki da ci trening MMA i siłownia.

Acha, no i wyluzuj i się tak tym nie spinaj, za parę lat zrozumiesz, że to jednak nie najważniejsze w życiu ;-)


EDIT: jeszcze pamiętaj, że adrenalina i strach skądś się bierze i może Ci uratować życie, jeżeli nie czujesz się pewnie "kozacząc" do bandy dresów, to może twój organizm chce Ci powiedzieć, że może to jednak nie jest super pomysł. Pzdr.
Spokojnie stary, ja trenuję cały czas, właściwie bez sportu to ja nie mógłbym żyć, siłka i sporty uderzane oczywiście są. Właśnie zrozumiałem stary już jakiś czas temu, że to jest jednak najważniejsze w życiu i nie chodzi już tylko o sytuacje z dresami, ale chodzi o ogólną kontrolę i zarządzanie reakcjami własnego organizmu. Jeśli nasze emocje są kontrolowane z zewnątrz przez innych ludzi to podejmujemy szkodliwe decyzje, exempli gratia (żeby nie było tylko o dresach): Facet, który pod wpływem hormonalnego haju zakochania przepieprza wszystkie pieniądze na jakąś kobietę, jest jej psem i sługą, pogrąża swoje życie. Inny przykład: Stresująca praca, wyścig szczurów, mobbing ze strony pracowników. Kto przetrwa? Osoba, która ma największą kontrolę nad swoją emocjonalnością i robi postępy. Dlatego zdecydowałem, że to jest dla mnie najważniejsze. Emocje to nie jest koniecznie zły doradca, można je wykorzystać i ukierunkować tak, by z nich korzystać, ale jeśli to osoby z zewnątrz sterują reakcjami Twojego układu limbicznego, czy innych struktur i robią z Tobą co chcą to nie jest dobrze. Stąd sądzę, że jest to najważniejsza umiejętność życiowa i stało się to moim życiowym priorytetem.

P.S.
Wiem, że adrenalina może mieć rację, ale może jej też nie mieć i tylko pogarszać sytuację i ku tej opcji bardziej się skłaniam, bo jak widzę decyzje, które ludzie podejmują pod wpływem emocji to zazwyczaj są to działania katastrofalne w skutkach, kompromitujące i bardzo niekorzystne w dłuższej perspektywie (podałem już przykłady). Jestem gotów pozbyć się tej reakcji i nie chcę jej, na własną odpowiedzialność, wiem, że mam umiejętności, które lepiej sprawdziłyby się na chłodno. Nie potrzebuję tej adrenaliny, bo mam też rozum i gdybym skalkulował spokojnie, że sytuacja jest dla mnie bardzo niekorzystna to podjąłbym inne środki i uniknął głupiego, bezsensownego ryzyka, które skazałoby mnie na porażkę. Jak widać tutaj reakcja mojego ojca sprawdziła się lepiej niż moja i to kolejny przykład, że mam rację. Jeśli się mylę to tylko ja będę ponosił tego konsekwencje.
Co do
  • 60 / 34 / 0
Co muszę zmienić w neuroprzekaźnikach i receptorach, by tak się stało?
Musisz zmienić swoje podejście do lęku i zaakceptować go.

Wcześniej też miałem takie ciśnienie na bycie opanowanym w takich sytuacjach i im bardziej próbowałem zachować zimną krew, tym bardziej lęk przybierał na sile. Bierze się to z tego, że wypieranie lęku daje mu jeszcze większą moc.
W końcu zrozumiałem, że lęk nie jest niczym złym, bo chroni mnie przed zagrożeniem. Lęk jest przejawem inteligencji i instynktu samozachowawczego, który pozwolił przetrwać naszym przodkom przez miliony lat na ziemi. Jeśli nie ma korzyści wynikających z odwagi, a potencjalne straty mogą przeważać nad zyskami z takiego aktu odwagi, to lepiej się wycofać nawet za cenę póżniejszych wyrzutów sumienia i pogardy do samego siebie. Lepsza pogarda ( która przecież nie będzie trwała wiecznie), niż możliwość nie wyjścia w jednym kawałku z takiej zagrażającej sytuacji.
Paradoksalnie takie prawo do odczuwania lęku spowodowało, że ten lęk zaczął się kurczyć z czasem. Z czasem pojawiało się coraz większe opanowanie, ponieważ akceptowałem fizjologiczne reakcje swojego organizmu na lęk i możliwość przypięcia mi łatki tchórza przez osoby postronne. Nogi miałem z galarety, drżący głos i szereg innych objawów, co z czasem zaczęło zanikać, bo przestałem hamować naturalne odruchy swojego organizmu na bodżce stresowe.

Nakładanie blokady na emocje powoduje że stają się one patologiczne, nieadekwatne do sytuacji, przejaskrawione. Nie tyczy się, to tylko lęku, ale również zazdrości, złości czy gniewu. Nasza kultura uczy nas wypierania tych emocji, ponieważ są one uważane za wstydliwe i niegodne współczesnego, logicznie myślącego człowieka. Opanowanie jest ważniejsze od zdrowej ekspresji w naszym pojebanym świecie.
Szkoda że ludzie nie rozumieją jaka siła tkwi w tych emocjach i że nasi przodkowie żyjąc z nimi w zgodzie dysponowali o wiele większą siłą niż my. Człowiek wcale nie staje się słabszym pozwalając sobie na wyrażanie emocji. Są one naszymi sprzymierzeńcami i ważnymi komunikatami, które pozwalają poprawnie reagować na sytuacje występujące w naszym środowisku.

Twój lęk zmaleje, jeśli pozwolisz mu istnieć. Akceptacja jest dużo większą siłą od oporu, co zrozumiałem z czasem. Odkąd zacząłem akceptować swój lęk, to przestałem się bać różnych osób i sytuacji, które wcześniej wywoływały we mnie wręcz paniczny strach.
Zgrywanie bohatera i herosa w każdej sytuacji może sprawdza się na filmach, ale nie w realnym świecie. W brutalnej rzeczywistości wygrywa inteligencja i instynkt samozachowawczy. Cechą inteligentnego człowieka jest umiejętność przejścia przez zagrażające warunku bez szwanku i bez prowokowania ryzyka o ile nie jest to rzecz niezbędna w danej sytuacji. Tchórzliwość bywa balastem w sytuacjach, w których brak przełamania własnego lęku może przynieść jedynie pogorszenie obecnej sytuacji. Jednak bywa również atutem, który pomaga przetrwać i wtedy wcale nie jest powodem do wstydu.

W ostatecznym rozrachunku wygrywają osoby, które nie mają ciśnienia na to by być wiecznie odważnymi. Przełamują lęk kiedy jest to niezbędne ( np trzeba obronić kogoś bliskiego), a nie po to by realizować jakieś własne ambicje. Ten ma przewagę, kto potrafi się adaptować do niekorzystnych warunków i odpowiednio reagować w różnych sytuacjach. Odwaga bywa wrogiem inteligencji. Bywa nawet przejawem czystego debilizmu i sprowadzania na siebie niepotrzebnego zagrożenia.

Teraz pomimo tego że większy typ ode mnie nie wywołuje we mnie panicznego strachu i pojawia się odwaga oraz gotowość do walki, to jednak naturalny instynkt podpowiada, żeby spierdalać, bo jak przecenie swoje siły , to mogę zostać uszkodzonym do końca swoich dni.
  • 130 / 6 / 0
06 kwietnia 2017Ptaszyna pisze:
Jak widać tutaj reakcja mojego ojca sprawdziła się lepiej niż moja i to kolejny przykład, że mam rację.
Widzisz, niekoniecznie. Nie znam Twojego ojca więc trudno mi mówić, ale może mieć on na tyle doświadczenia życiowego, żeby wiedzieć jak gadać z dresami na luzie i żeby nie doszło do spinki a jakąkolwiek spinkę rozmontować zanim dojdzie do spięcia fizycznego. Ty możesz tego doświadczenia jeszcze nie mieć (bez urazy) i wpierdolić się w coś niepotrzebnie.

Jak byłem młody to też tego nie rozumiałem, myślałem, że spinka = wstęp do bójki, albo "przegrałeś".

Ale poznałem ludzi, którzy potrafili "rozbrajać" takie sytuacje na luzie i to wcale nie byli mega kozacy od MMA a czasem wręcz przeciwnie.

Za gruby temat, można gadać i gadać, każdy jest inny i każdego przypadek jest inny.


Moim zdaniem cały czas widzisz takie sytuacje jako potencjalną konfrontację i stąd ta adrenalina. W Twoim przypadku myślę, że doświadczenie i luz przyjdzie z czasem, nie sądzę, żeby był sens brać farmakologię tylko dlatego, że się stresujesz jak jesteś sam vs pięciu dresów, hehe.

Tu jest forum dla mózgowych zjebów i ćpunów, i zaraz wymyślą ci taki koktajl, bez którego już za miesiąc nie wyjdziesz na ulicę. Po co ci to?
ODPOWIEDZ
Posty: 12 • Strona 1 z 2
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.