Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 14 • Strona 1 z 2
  • 94 / 2 / 0
Cześć
Marność nad marnościami, że uciekam się do zakładania wątku na ćpuńskim forum w poszukiwaniu uśmierzenia bólu, choć to forum było po części motorem tego, co doprowadziło do mojej życiowej tragedii.
Ale tylko na tym forum mogę być szczera w temacie narkotyków...

Jestem świeżą wdową(nieformalnie) po jednym z użytkowników. Ten związek trwał 2,5 roku, czyli bardzo długo, a ja poświęciłam się jemu w 100 procentach.
Śmierć była wypadkiem, indukowana dragami, na pewno nie było to samobójstwo.
Byliśmy sobie najbliższymi osobami, więc siłą rzeczy ja go znalazłam. Wzięłam odpowiedzialność za posprzątanie jego wynajmowanego pokoju, w którym go znalazłam, bo chciałam i czułam, że on by chciał żebym to ja się tym zajęła. Zrobiłam to wszystko sama. Przy okazji odciążyłam trochę jego rodziców.

Póki działałam na adrenalinie, byłam nie do zatrzymania. Nie brałam nic poza tym co mnie uchroni przed padaczką z nagłej odstawki benzo. Tak mi minął tydzień, w przerwie między zbieraniem jego rzeczy rozmyślałam i planowałam samobójstwo. Po pogrzebie zabrała mnie do siebie bardziej liberalna rodzina, ale nie mogę z nikim porozmawiać o tym, co tak naprawdę mnie gryzie, bo jestem jebanym ćpunem i chyba już do końca będę chciała zachowywać pozory jak to na takiego przystało.

Minął tydzień, upijanie się do nieprzytomności dzień w dzień, zażeranie opio w rozsądnych dawkach, bo nie chciałabym żeby przeżywali to samo co ja i żeby ich nowe mieszkanie kojarzyło im się do końca już z moją śmiercią, to skrajnie egoistyczne.
Chodziłam zbombiona wykręcając się kacem, w dodatku z okazji na ciężkie przeżycia są dla mnie bardzo wyrozumiali, a ja nie odwalam nic, co zakłóciłoby ich spokój, więc jest si.
Ten tydzień nawet nie płakałam, bo niewiele do mnie dochodziło.

Trzeci dzień bez opio, dzisiaj chyba czuję lekkiego skręta, bo leciałam ok 9 dni, ale mam też we krwi tyle alpry, że mi to nie przeszkadza.

Przeszkadzają mi jedynie flash backi, które nakurwiają z każdej strony. Nawet sobie nie wyobrażacie, chyba że spotkało Was coś podobnego.

Słowa otuchy odbijają się ode mnie, chyba że jestem akurat zrobiona, wtedy jest znośnie i rzeczywiście czuję, że to ma jakąś moc. Nie jestem w stanie słuchać muzyki czy oglądać filmów chyba że jestem zrobiona czy pijana xD

Moi starzy są alkoholikami, matka okradła mnie z pieniędzy po moim narzeczonym zanim go pochowano. Z drugiej strony też pojebana rodzina, aczkolwiek bez nałogów, do której nienawiść wyrosła, gdy zdałam sobie sprawę, że po prostu mnie szanowali mojego życia. Nie wiedzą, że ćpam i się nie dowiedzą.

Znajomi, których mam to głównie ludzie, z którymi utrzymuję kontakt korespondencyjny. Są raczej normalni, w sumie po półtorej tygodnia jak się nie zabiłam przestali dawać większe jebanie o mnie. Wiadomo, to nie real. Ćpun-znajomych odcinałam od dłuższego czasu z myślą o naszej wspólnej przyszłości, bo wiedziałam, że są przeważnie śmieciowi.

Festiwal tej śmieciowości, który odbył się po jego śmierci pozostawię bez komentarza...


Piszę do Was, ćpaki, bo dźwigamy jednak to samo brzmię, którego nie dźwigają osoby z mojego otoczenia i brakuje mi możliwości wygadania się.

Wątpię czy przeżywaliście coś podobnego, ale pewnie zdajecie sobie sprawę, że marne szanse na to, że wjebana w benzo politoksykomanka ruszy nagle z kopyta i będzie zdobywać świat i dacie jakieś rady z perspektywy osob ze spieprzonym układem nagrody?

aha, o terapii mi nie piszcie
Staying awake to chase a dream
  • 3362 / 353 / 0
Idz pobiegac, 5km, odzywiaj sie zdrowo i spij regularnie. Reszta sama przyjdzie.

Sily.
  • 50 / / 0
Jeśli będziesz chciała pogadać możesz do mnie pisać na hajpowego maila. Nie pomogę Ci, pewnie nawet nie zrozumiem, ale mogę wysłuchać i pogadać. Trzym się!
"It's not the end of the world. But you can see it from here"
  • 10 / 3 / 0
Z tego, co widzę, masz o wiele większe doświadczenie ode mnie w ćpaniu. Ale to chyba popularny schemat- nagle dzieje się tragedia i powoli uświadamiasz sobie, że ta zabawa nie może trwać wiecznie. U mnie to były długi, zespół serotoninowy (szpital, wstyd) -do dziś bliski mi jest ten lęk przed śmiercią której bliskości byłam pewna przy zs. Kilka innych spraw. Na początku faktycznie to układ nagrody miesza w głowie. Później wspomnienia jaką byłam idiotką, co odpierdalałam na haju. Wstyd. Ile straciłam, co zmarnowałam. Refleksje, że to już nie jest dla mnie wzmacniają we mnie chęć spojrzenia na życie inaczej. Pytanie- dlaczego ćpałaś? Chciałaś od czegoś uciec? Skoro nie chcesz być tu, to gdzie chcesz być? Nie bój się marzyć. Mnie tylko marzenia trzymały w największych kryzysach wychodzenia z tego koszmaru. Pomyślałam sobie, że chcę w życiu jednak doświadczyć jeszcze czegoś zajebistego, prócz zaspokajania chwilowych potrzeb na haj. Powoli budowałam w sobie przekonanie, że cieszą mnie różne inne rzeczy niż ćpanie- i to działało i działa coraz bardziej. Każdy ma inną drogę, mi pomagają sporadycznie książki motywacyjne (może to trochę głupie, ale wybieram z nich to co mi się przydaje). Lista marzeń których chciałabym doświadczyć przepisywana codziennie po kilka razy. To już półtora roku jak nie ćpam, kilka miesięcy jak nie piję alkoholu nałogowo. Nawet fajki rzuciłam bez większego trudu. Wszystko zmienia się u mnie w szybszym tempie niż bym przypuszczała. Kilka miesięcy po rzuceniu to wciąż była rozpacz, nie ukrywam, jak czytam pamiętnik z tamtego czasu ogarnia mnie ponury żal. Ale jestem dumna z siebie, że wytrzymałam to. Po części nie miałam wyboru, po przerzyciu życiowego kryzysu. Ty właśnie przeżywasz taki kryzys. Jeśli raz dojdziesz do refleksji, że te ćpanie to jednak nie jesteś prawdziwa ty a najlepsze jeszcze przed tobą- nie będzie dla ciebie już miejsca w tym narkotykowym bagnie. Możliwe, że za każdym razem będąc na haju poczujesz, że coś tu jest nie tak. Te poczucie bardzo pomaga. Przepraszam, że się tak rozpisałam. Współczuję ci, nie oczekuję że weźmiesz moje słowa jako rady. Każdy ma inną drogę. Trzymaj się.
  • 94 / 2 / 0
NazwaUżytkownika pisze:
Możliwe, że za każdym razem będąc na haju poczujesz, że coś tu jest nie tak. Te poczucie bardzo pomaga.
Pomaga na pewnym etapie. Cieszę się, że udało Ci się wykorzystać ten wewnętrzny głos do zmiany na lepsze.
Niestety z czasem ten głos cichnie, bo nie możesz znieść siebie, bo coraz więcej gówna się nazbierało, a przez zjebany układ nagrody nie chce ci się go przerzucać łopatką, po trochu - a to jedna jedyna skuteczna metoda na posprzątanie, bo najchętniej chciałoby się to wszystko przewalić łopatą, ale ta łopata jest za ciężka.

Byłam bliska śmierci kilka razy, ani razu nie zadzwoniłam na pogotowie ze wstydu przed tym, że prawda wyjdzie na jaw.
Później dawałam sobie spokój na jakiś czas. Dawaliśmy, ale potem znowu, bieganie w kółko, tańczenie na krawędzi, przeginanie. W końcu szczęście opuściło naszą dwójkę.

Spytałaś - czemu zaczęłam? Przed czym uciekam. Zaczęłam pewnie dlatego, żeby uciec właśnie, bo to cholernie niesprawiedliwe mieć tak pod górkę na samym starcie.

Nigdy nie paliłam, zaczęłam gdy on umarł. Chyba dopierdalam do pieca, bo chcę po prostu spłonąć?

Najgorsze jest że zamiast zajebać się tymi tabletkami, bo miałam ich wystarczająco, wybrałam bycie naćpaną żeby zabić czas i czuję się z tym podle. Nie chciałam czuć, nie chciałam się rozklejać przy rodzinie, która uważa mnie za nadzwyczaj silną. Kolos na glinianych nogach.

Wiem, smutne wysrywy xD będę ćpać dalej, cieszy mnie jak zamiast zapierdolić się opio alko i benzo wybiorę samo alko i benzo, bez którego dostałabym padaczki, uważam to za sukces.
Jeszcze przed tym co się stało chciałam być trzeźwa, ale teraz. xD Może jednak jestem beznadziejnym przypadkiem. Daję sobie 50% szans

Anyway, dziękuję Wam za odpowiedzi
Staying awake to chase a dream
  • 138 / 1 / 0
Pół roku to wystarczająco dużo żeby uzyskać poprawę w czymkolwiek jeśli chodzi o przekonanie psychiki, czasem potwory wracają ale już je znasz więc nie są takie straszne, a jak przychodzą nowe to wiesz, że to one i to zjawisko traci na sile. Trzeba coś robić i obserwować postępy, to strasznie satysfakcjonujące cokolwiek by to nie było bo to Twój świat, cel i postęp jeszcze jak celem jest jak największy postęp to do samiutkiego końca ma się ręce pełne roboty.
Chyba, że się nie chce. Można ćpać.
Uwaga! Użytkownik nierozumiem nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 9 / 1 / 0
Jestes z wielkopolski? Moze moglbym Ci pomoc.
Chciałbym Ci powiedzieć, że wszystko jest w Twoich rękach. Znajdź tą siłę ostatni raz, jest inne życie niż to zamroczone dragami i alkoholem. My już sami mamy w Sobie najsilniejszy legalny towar - emocje. Poznaj Siebie, pewnie siebie nie znasz, to co lubisz robic, książki, może sport? Może szachy? Masz prace? Nie masz ? Znajdź. Świat jest piękny wiesz? Nawet gdy będziesz sama nie wymiekaj. Musisz znalezc bodziec, impuls który Cie pchnie. Przecież ludzie odmieniają swoje losy, zmieniają tory! Naucz sie żyć ,,szarą rzeczywistością``. Odkładaj pieniądze, wakacje to wszystko jest tyle pięknych rzeczy na świecie.... w Polsce które warto zobaczyć. Spróbuj ten cholerny raz, naćpaj się życiem, chocbyś to zrobiła resztkami sił. Każdy jest w stanie sie zatrzymać. Uzależnienie jest w głowie, wszystko jest w głowie. Trzymam za Ciebie kciuki, uda Ci sie. Niezaleznie kim jestes i byłaś w przeszłosci. Wierze w Ciebie. Każdy zasługuje na godne życie, i powinnas próbować by je mieć. Zacznij chcieć żyć, zacznij odstawiać wszystko. Szczęście idzie do Ciebie małymi krokami, czasami trzeba mu troche pomoc i je sprowokowac.
  • 46 / 2 / 0
Dokładnie, walcz o swoje życie!
Ja walczę każdego dnia i na prawdę czuję, że wygrywam.
  • 122 / 7 / 0
Tego właśnie nienawidzę w naszej zachodniej kulturze.
O Boże, umar !

Nikt nie umarł. Żyje dalej, tyle, że w innym wymiarze, porzucił ciało fizyczne i tyle, cała tragedia umierania.
To jak zasypianie, tyle że budzisz się po drugiej stronie barykady.

A takie opłakiwanie, jest po prostu przejawem egoizmu "bo nie ma go/jej tu ze mną!"
Daj odejść, prędzej czy później i tak się spotkacie.
Wrzuć na luz.
To nie jest prawdziwe życie, to tylko marna symulacja.
Uwaga! Użytkownik GetBuzzed jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 94 / 2 / 0
GetBuzzed pisze:
Tego właśnie nienawidzę w naszej zachodniej kulturze.
O Boże, umar !

Nikt nie umarł. Żyje dalej, tyle, że w innym wymiarze, porzucił ciało fizyczne i tyle, cała tragedia umierania.
To jak zasypianie, tyle że budzisz się po drugiej stronie barykady.
Nie jest to pierwsza bliska osoba, ktora umiera w tym roku. Ledwo skonczylam oplakiwac poprzednia i wtedy dokladnie te same slowa, ktore czytam tutaj padaly z moich ust. Teraz sklaniam sie ku mysleniu, ze jednak nic nie ma po drugiej stronie. Z dnia na dzien coraz bardziej. po prostu Ci zazdroszcze punktu widzenia, hope so ze go jakos przywroce
Dzieki za "to egoistyczne" anyway, bede nad tym z pewnoscia kminic.

@Gamer
Nie jestem z wlkp, ale blisko mi do niej i bede czesto odwiedzac. Poruszyl mnie ten post,ale nie chce juz tutaj sie rozdrabniac, bo to nieodpowiednie miejsce na odkrywanie przeszlosci, a doo niej przemowiles.

Swoja droga zastanawia mnie ze na hajpie ludzie odwodza mnie od cpania? Czy to kwestia tego JAK a nie samego faktu uzytkowania?

Und myslalam zeby przyjebac jakis psychodelik, kiedys nawet bad tripy dawaly jakies tchnienie, a przy dlugotrwalym stosowaniu depresantow zmienia sie przede wszystkim ta jebana motywacja, ktora jest tak potrzebna zeby sie wygrzebac z kurwidolka
Staying awake to chase a dream
ODPOWIEDZ
Posty: 14 • Strona 1 z 2
Newsy
[img]
Tysiące nielegalnych roślin konopi indyjskich usunięte z popularnego parku narodowego

W mediach pojawiła się niedawno informacja o likwidacji gigantycznej, nielegalnej plantacji marihuany w sercu Parku Narodowego Sekwoi. Dla wielu to kolejny „dowód” na szkodliwość konopi. Ale dla nas [społeczności FaktyKonopne.pl], ta historia jest czymś zupełnie innym. To potężny dowód na to, jak destrukcyjny jest czarny rynek i dlaczego tak bardzo potrzebujemy świadomej, legalnej i w pełni regulowanej branży.

[img]
Narkotyki. Nie trzeba dealera, młodzi kupują przez internet

Narkotyki są coraz mocniejsze i coraz łatwiej dostępne, alarmuje pełnomocnik rządu Niemiec ds. uzależnień.

[img]
Wszędzie zapach marihuany. Partner Świątek mówi głośno o problemie

Casper Ruud, mikstowy partner Igi Świątek na US Open, skarżył się na zapach marihuany na kortach w Nowym Jorku. To nie pierwszy raz, gdy zawodnicy zgłaszają ten problem.