-brak zainteresowań, niechęć do czegokolwiek, brak chęci poszukiwania nowych doznań
-użalanie się nad sobą, rozpamiętywanie przeszłości, wyrzuty sumienia z powodu swojego zachowania lub osobowości
-zdenerwowanie na moją motorykę ruchów, często wydają mi się niezgrabne, wtedy zwracam uwagę na to co robię dokładnie co pogarsza mój stan często powodując jeszcze gorszą koordynację ruchową (np. zwracam uwagę na swój chód na ulicy co powoduje że staje się nie naturalny), nieraz o tym problemie zapominam lub czuję lekkie zadowolenia gdy widzę że moje ruchy się kleją
-poczucie bezsensu czegokolwiek, wszystko co obowiązkowe robię na siłę bo wiem że tak trzeba, nie daje mi to jednak poczucia satysfakcji ze spełniania obowiązków, radości że będzie mi lepiej,
-ogólnie złe postrzeganie świata, często niewłaściwie coś interpretuję, np. nieprzyjemny ton szefa zawsze kojarze jako pretensjonalny do mnie lub jako brak życzliwości chociaż mógłbym to zbagatelizować lub wytłumaczyć sobie, że ma gorszy dzień,
-brak odczuwania przyjemności z jakiejkolwiek czynności, wszystko wydaje się nudne, nie ciekawe, nie daje mi tego poczucia radości
-brak odczuwania szczęścia, nie docenianie pozytywnych rzeczy w swoim życiu, patrzenie na wszystko głównie pesymistycznie choć odczuwam lęk przed utratą tego
-niewłaściwie interpretuję zachowania ludzi oraz ich stosunek do mnie
-nie umiałem nawiązać normalnego, zdrowego kontaktu z drugim człowiekiem, każdy był oparty na zgrywaniu kogoś innego, na nie byciu szczerym, zatajaniu wad, idealizacja samego siebie, dopiero gdy poznałem moją dziewczynę zaczyna mi się to nieco poprawiać, z Nią mam kontakt jak z nikim w życiu, ostatnio zmuszam się do mówienia o moich problemach mimo że boję się jak jakis idiota odrzucenia, to jednak wiem, że jest mi to potrzebne, takie wygadanie się, bardzo się zmagam ze sobą z powiedzeniem czegoś ale udaje mi się. Ona zna mnie chyba najlepiej na świecie, mamy dobry kontakt, bardzo wesoły i szczęśliwy związek jednak ostatnim czasu jest to trochę pogorszone, myślę że przez pojawienie się jakiegoś nawrotu depresji którą u siebie podejrzewam
-brak akceptacji samego siebie, zawsze chciałem być kimś innym i dążyłem do tego, np. naśladując kogoś, później zacząłem brać narkotyki bo one na trochę pozwalają mi nieco inaczej spojrzeć na świat, odpocząć od siebie, często lęk przed kontaktem między ludzkim, obawy, o moje wysławianie się, często mam natrętne myśli które pogarszają nastrój, że nie umiem się wysławiać, mimo, że wiem, iż potrafię czasami sypać słowami jak poeta, często to powoduje całkowitą izolacje, obawy przed tym, czy będzie o czym z kimś rozmawiać, lęk przed ucięciem tematu, lęk przed tym, że mając gorszy stan gdy nie będzie mi się nic chciało, żartować, rozmawiać, często czuję pustkę w kontaktach z innymi ludźmi, obawiam się o to jak będę odebrany
-niska samoocena, uważam się za człowieka nudnego, często ogłupiałego, bez chęci, w związku z tym jestem bardzo zazdrosny o dziewczynę, wydaje mi się nie raz, że po co marnuje czas z kimś takim jak ja i że może mnie zostawić
-pojawianie się myśli o tym, że jestem oszukiwany przez dziewczynę mimo że na co dzień wiem, że jest mi wierna, jest to takie chwilowe natręctwo gdy np. długo nie odpisuje, czasem się to kumuluje
-często moja mowa jest nasycona lękiem przez co mam wrażenie że jest nienaturalna i zmieniam tonację
-poczucie otępienia, często wydaje mi się że moje zdolności intelektualne są marne, brakuje mi błyskotliwości, że ciężko mi coś przychodzi, to są bardziej stany niż wrażenia gdyż rzeczywiście wtedy tak jest, czasem są przebłyski pozytywnego myślenia o swoich zdolnościach kiedy mi się coś uda ale jest to krótkotrwałe i takie nie zakorzenione, w tych stanach brakuje mi tematów do rozmowy, odczuwam pustkę, poczucie bezsensu, niechęć do wszystkiego,
-niecierpliwość i to ogromna
-niechęć do zmierzenia się z problemami
-poczucie wstydu i strach gdy ktoś obserwuje moją pracę
-poczucie wstydu i lęk w miejscach publicznych, przed spotkaniem z kimś, nasila się kiedy mam ogólnie kiepski dzień
-częsta ocena samego siebie, niestety negatywna
-nie dostrzeganie swoich pozytywnych stron i nie czerpanie z tego radości
-cały czas chciałbym być Bóg wie jaki wygadany, z milionem zainteresowań, dowcipny, szczery, móc przestać się lękać
-sporadyczna poprawa ogólnego nastroju gdy coś mi się w miarę uda, czy to zrealizować jakieś zadanie, czy z kimś porozmawiać dobrze i swobodnie to robiąc, czasami odczuwam taki nastrój jaki wydaje mi się że powinienem mieć, jest to chwilowe ale występuje, czuję wtedy że bywam i umiem być takim, jakim chcę być i przede wszystkim być sobą
-często się modlę, ogólnie jestem bardzo wierzący jednak nie umiem w 100 % oddać się wierze co może by mnie uzdrowiło, czasami czuję radość gdyż myślę sobie, że Bóg nade mną czuwa i w końcu będzie dobrze
-budzę się w nocy do toalety, 2-3 razy , od 12 roku życia, wcześniej występowało moczenie nocne
-ZACZĘŁO SIĘ TO WSZYSTKO OK. 15 ROKU ŻYCIA choć jak pomyślę, to zawsze było ze mną nie tak jak powinno ale gdy byłem młodszy, jakoś tak pochłaniały mnie inne rzeczy, miałem wiele fajnych zainteresować, naprawdę kiedyś dawały mi prawdziwą przyjemność i zapał, później zmieniłem szkołę, z lekkich powiedzmy utrapień w kwestii adaptacji zacząłem sięgać po nowo poznaną marihuanę, uzależniłem się w sumie dość szybko, gdyż zwyczajnie pomagała mi na trochę tak naprawdę stać się tym lepszym, zapomnieć o lękach i natrętnych myśli, Zacząłem opuszczać szkołę, lubiłem spotkać się w tym czasie z kimś i zapalić. W szkole czułem się niepewnie, choć radziłem sobie. Wśród kolegów byłem lubiany, chociaż ja utrzymywałem te relacje raczej na płytkim poziomie, nie mogłem nigdy związać się z kimś jakoś tak bliżej.
Ta, tak naprawdę przecież skromniutka ocena siebie powinna trochę rzucić światła na moją osobowość i to z czym się zmagam. Proszę, ludzi którzy znają się na psychologii, a wiem, że wielu ludzi ma szeroką wiedzę na ten temat, o pomoc, poradę jak się z tym problemem zmagać. Na chwilę obecną, jestem umówiony na wizytę u psychiatry, na terapię grupową uzależnień, oraz u psychologa w Poradni zdrowia psychicznego, jednak te wizyty są raczej rzadko a pierwszy termin mam na koniec marca.. Próbuję jakoś sam nad sobą pracować ale kiepsko mi wychodzi.. staram się na wszystko mimo niechęci spojrzeć z innej perspektywy, tej lepszej, nie raz udaje mi się tym sposobem poprawić i naprostować mój humor i nastrój wewnętrzny, dużo jednak pracy przede mną w kwestii analizy i radzenia sobie ze swoimi emocjami i przekonaniami. Tutaj szczególnie proszę o rady. Co do wizyty u lekarza, próbowałem już wielu specyfików, fluoksetyna – raczej brak efektow, bupropion – bezsenność, otępienie, puste pobudzenie, sertralina – bezsenność, również puste pobudzenie, pustka, wyjałowienie z uczuć, trazodon, trochę pomagał zasypiań to wszystko, brak efektów, paroksetyna – totalna pustka i zwarzywienie, dziadostwo, nie wiem już co można by było mi jeszcze zapisać, myślę spróbować teraz moklobemidu lub najlepiej selegiline, tej grupy jeszcze nie próbowałem. Może będą efekty. Na pewno lek powinien być przeciwlękowy, ale nie noradrenalinowo pobudzający, silnie przeciwdepresyjny. Może kombinacja leków ? Tutaj również proszę o rady. Mogę jeszcze powiedzieć, że zażywałem narkotyki w dużych ilościach aby odpocząć od tych zmagań z sobą, dopiero teraz chcę serio nad sobą popracować zachowując abstynencję. Używałem głównie stymulantów, kradłem by na to mieć, to mi dawało prawdziwą przyjemność. Z góry dziękuję za rady.
I nie porównuj siebie do innch - bardzo wazny aspekt. Bo przez to człowiek zaczyna sie "zapętlać" w jakis chujowych myślach które wyciągaja z Ciebie gówno. Polecam książkę "Potęga Podświadomości", i wiara że się uda - bo uda się napewno.
pozdro i wiem ze to zrobisz bo tak naprawde wszystko jest możliwe , wystarcza tylko troche wysiłku i zaangazowania. DAJESZ DAJESZ!!
PS. Ja czytając wszystkie forum o depresjach itp, i o ludziach ktorzy nic nie moga zrobic itp, tez czasami myslałem ze nie nie jest mozliwe wyjscie z czegoś takiego. Po jakims czasie zacząłem zdawać sobie sprawe że to nie jest takie trudne. Przypomnij sobie jak Ci się udawało w życiu, dobre decyzje, wspomnienia, sukcesy. Wtedy uwierzysz bardziej w siebie, w swoje mozliwosci - bo skoro umiałes odnosic sukcesy - to możesz nadal to robić. To poprostu jest tylko troche 'schowane" teraz. Ale dalej jest!! Nie dopuszczać złych mysli, nie myslec negatywnie. Wszystkie sprawy "smutku" ignorować. Bardzo łatwo nauczyc się myslec pozytywnie, tylko praktyki trzeba - wcale nie tak dużo. GOD BLESS!
EDIT: praca w domu, pomoc rodzicom, rodzinie itp. To tez jest ważna sprawa - rozwija w tobie poczucie akceptacji, bezpieczeństwa, masz poczucie samorealizacji i wiesz ze robisz dobre rzeczy, nie idzie na marne twój "byt", wnosisz jakas wartosc swoimi czynami. Znajdz hobby !!! To tez jest bardzo ważne. Myśle ze najwazniejsze istotne fakty podałem - jak sobie jeszcze cos przypomne to bede pisał.
Przełomem była dla mnie niby banalna zmiana. Staram się pamiętać o wewnętrznej narracji. Stale o czymś opowiadam, komentuję w myślach. To był strzał w dziesiątkę.
Teraz wystarczy tylko że pamiętam jeszcze o drugiej ważnej rzeczy: dbać o swoje sprawy - kariera, rozwój fizyczny, psychiczny, rodzina.
Nieoczekiwanie mam teraz coś do powiedzenie większości spotkanych ludzi, lub po prostu chce mi się podzielić z nimi moim dobrym nastrojem. Zmieniam ludzi wokół siebie. Wcześniej chciałem tylko, żeby dali mi spokój.
To dziwne - to co do tej pory było moim nemezis stan ciągłego zmęczenia, dolegliwości fizyczne i moje niedoskonałości - wszystko jest teraz jakby na zewnątrz. Stałem narracją, świadomością a do niedawna nie tylko czułem otępienie - to ja byłem stanem otępienia i bezsilnością i niczym więcej.
Wydaje mi się też ważne ograniczenie kofeiny. Cały czas uważałem, że potrzebuję jakiegoś stymulanta. Teraz kiedy wydaje m się, że potrzebuję kofeiny czekam jeszcze jakiś czas i obserwuję swoje zmaganie z chęcią załatwienia sprawy pobudzającą substancją. Zszedłem do niecałej płaskiej łyżeczki guarany dziennie i nie potrzebuję więcej żeby mieć powera do wieczora.
Oprócz tego nieśmiertelna kurkuma z pieprzem cynamon, niewielka dawka alc.
Kończę, bo zaczynam coraz bardziej przynudzać o sobie.
Ciekawi mnie czy moje podejście może komuś pomóc.
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
PuTTy pisze:Ważna tez jest czysta osberwacja, i reagowanie - bez zbytniego myslenia.
Piszę na okrągło o tym samym bo mi pomogło, a dlatego na tym forum, bo do niedawna szukałem tutaj tylko "czegoś na dopaminę". Mam (miałem?) problemy z psychiką i koncentracją takie o jakich często się tu pisze.
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
Tymczasem po zostaniu nadczłowiekiem nadal muszę walić klocki. Ta wasza ludzka fizjologia panie Anderson...
I dzięki za scalenie postów.
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
Pamiętaj tylko, że jeśli sufitem jest niebo to żebyś za daleko w kosmos nie pofrunął ;) p@
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
Właśnie od jakiegoś czasu uświadomiłem sobie, że jedyna możliwość zmiany jaką widzę to walka z samym sobą w głowie. Psychiatra czy psycholog mogą jedynie nieco pomóc, pewne rzeczy podpowiedzieć. Chciałbym mieć takie podejście, jakie miałem gdy miałem 15 lat, wtedy jeszcze wszystko czułem normalnie, miałem pasje i to takie którym na prawdę się oddawałem. Później się zaczęło psuć, doszły narkotyki i leeeeciało jak trzeba, teraz jest bardzo kiepsko ze mną, chodzi mi o psychikę. Ostatnio znalazłem na prawdę świetną pracę, w mojej sytuacji po prostu stał się Boży cud (swoją drogą tak to odbieram ale nie będę się już zagłębiał w ten temat wiary), układać się zaczeło w domu z rodzicami, z dziewczyną w miarę też, tzn. wszystko jest bardzo dobrze, chociaż może jeden mały mankament - nie byłem z siebie zadowolony czasami kiedy na przykład w ogóle bądź mniej się odzywałem i żartowałem, miałem rzeczy o których 2 lata temu marzyłem, najważniejsza sprawa - moja Adrianna z którą mocno się kochamy, a teraz kiedy je mam, wszystko jest na jak najlepszej drodze, mnie to w ogóle nie cieszy, mam wrażenie że przechodzi obok... No nic, trzeba dalej czekać i zmieniać się.
A powiedzcie o co chodzi z tym wewnętrznym dialogiem ? Można troszeczkę rozwinąć ? W ogóle to ja czasem myślę, że rozminąłem się ze swoją świadomością, źle postrzegam swój umysł, jakoś tak nie czuję tego samego siebie, zamkniętego w tym ciele, tak jakbym cały czas gdzieś krążył... Moje myśli są przy tym bardzo chaotyczne, ostatnim czasy nie pamiętam kiedy skupiłem się na myśleniu o czymś, zawsze mam przebłyski innych myśli, które często jakby wylewają "płyn psujący" na moje samopoczucie psychiczne i umysł, ten świadomy i podświadomy. Rzadko kiedy konstruktywnie myślę, generalnie non stop jakieś chaotyczne myślenie o bzdetach, wiem, że ten problem na pewno ma duży udział w całokształcie moich problemów dlatego zaciekawiło mnie, o co chodzi z tym wewnętrznym dialogiem.
mieczyslawisko pisze:o co chodzi z tym wewnętrznym dialogiem.
Z koncentracją ma tyle wspólnego, że żeby się wypowiedzieć (nawet w myślach) trzeba się ogarnąć, wysilić. Musisz się odwołać do pamięci długotrwałej, pamięci krótkotrwałej, wykonać pewne operacje, żeby sklecić coś sensownego. Nie uwierzę, że skuteczniejsze są internetowe gry logiczne.
Nie wszystko co się pomyśli nadaje się do powiedzenia, więc jest to rodzaj wewnętrznego moderowania. Wtedy to co wychodzi na zewnątrz jest już po jakiejś obróbce i nie paplasz głupot, tylko mówisz z sensem. Zawsze miałem z tym problem i nie potrafiłem się wypowiedzieć na żaden temat. Jak już coś palnąłem to szło się pochlastać słuchając albo częściej zacinałem się nie mogą wcale dokończyć.
W cudowny sposób znika uczucie pustki, przejmującego lęku. Przestałem zupełnie się nudzić. Kiedyś wydawało mi się, że będę myślał obrazami, schematami, że zawierają one bardziej skondensowaną informację. Wcześniej próbowałem zupełnej bezrefleksyjności :kotz:
W tej chwili podstawą dla mnie jest narracja, za nią idzie myślenie obrazami i świadomość. Zwracam uwagę i zapamiętuję większość rzeczy o których się wypowiem, ustosunkuję do nich. Chce mi się mówić/myśleć o wszystkim.
Just before u draw yr terminal breath
Life´s a piece of shit when u look at it
Life´s a laugh and death´s a joke-it´s true
You´ll see it all a show keep on laughing as u go
Just remember that the last laugh is on u
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.