Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 141 • Strona 1 z 15
  • 122 / / 0
Witam was :), tak, tak jak w temacie, jak to wygląda u was?

Ostatnio mnie ciekawiło, jak to niektórym mogło się życie ułożyć zważając na jego sposób bycia jak i wyniki w szkole. Myślę że znajdą tu się jakieś osoby chętne wypowiedzieć sie na ten temat, coś poradzić, przed czymś ostrzec. Zapraszam do dyskusji :cheesy:

Przeniosłem do działu "Substancje psychoaktywne, a człowiek" -K.P.
Uwaga! Użytkownik Qertonek nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1519 / 20 / 0
Ja przez psychodeliki mam jeszcze bardziej wyjebane na szkołe, i jeszcze wiecej czasu poświęcam ważniejszym rzeczom.
Żeby życie miało smaczek, raz grzybek a raz maczek...


Breslau jest niemieckie!
  • 3193 / 376 / 0
Uczcie się dzieci uczcie bo jak dorośniecie to rzeczywistość was zgniecie razem z waszym ADHD, dysgrafią, dysleksją i innymi zaburzeniami realnymi i urojonymi. Na pocieszenie powiem wam, żeby odnieść sukces w dzisiejszym świecie wystarczy być idiotą byle przebojowym.
  • 1027 / 5 / 0
Mi nie tyle narkotyki, co kodeina pomogły w nauce. Do dziś pamiętam dzień w którym nawpierdalałam się Thiocodinu przez sprawdzianem z angola. Było 4 + :D
  • 723 / 16 / 0
Ja jestem narkomanką. Lubię się uczyć i to bardzo. Aczkolwiek przez rozleniwienie i brak motywacji (oraz brak pieniędzy w tamtym czasie aby mieć codziennie na narkotyki co powodowało głody) było przyczyną powtarzania klasy w szkole średniej. Mimo to mam swoje osiągnięcia "szkolne". W czasach szkolnych aby dorobić pisałam za ludzi najróżniejsze prace, najczęściej ludziom z lo dla dorosłych, ale tez prezentacje maturalne i inne. Napisałam tez za jedną babkę, pracę licencjacką na 60 stron o internecie. Uważam że to naprawdę osiągnięcie jak na 19latkę.

Teraz kiedy pracuję nie mam tak dużo czasu na naukę ale hobbystycznie nadal to robię. Douczam się sama angielskiego i jestem w nim już bardzo dobra, zdobywam tez dużo wiedzy z dziedziny biologi, medycyny, farmacji, psychologii.

Blu masz rację co do tych dysleksji itp. Mi się zdarzało pisać za ludzi nawet różne urzędowe podania bo oni nie potrafili napisać zdania bez błędów ortograficznych a poprawna składnia zdania to była magia totalna. I to jest przesrane jak się nie umie stworzyć choć prostego tekstu.
Bo matka chemia bardzo, bardzo kocha swoje dzieci i nigdy, przenigdy nie pozwoli im umierać samotnie.
  • 126 / / 0
Klika razy szłam do szkoły po DXM, i to jeden z najgłupszych pomysłów (oczywiście dawka żeby ogarniać). Z Historii mam same 5 i 6, na DXM do odpowiedzi i co.. ocena niedostateczna. DXM i szkoła zdecydowanie odradzam. Po kodeinie nawet ok, o ile są luźne lekcje i można sobie przysnąć.

I jak napisał EdwardZnienacka też przez dragi mam bardziej wyjebane.
Panie Boże, nie udało mi się wyjść za nałogu

Trzymaj fason mała :heart:
- Jak tu trzymać fason jak temat na głowę siada ?
  • 2129 / 29 / 0
W tym temacie nie chodzi o jednorazowe naćpanie się i zaliczenie sprawdzianu tylko wpływ brania dragów przez ileś lat na późniejszą sytuację. Niech wypowiadają się osoby które edukację mają za sobą.

Moje spostrzeżenia :
Osoby (nawet dobrze uczące się) często po wpadnięciu w szpony dragów (choćby marihuany) stają się leniwe i mało ambitne jeżeli chodzi o naukę i najczęściej prezentują postawę "mam wyjebane". Często tak jest, choć pewnie są wyjątki. Przekłada się to na ich późniejszą sytuację tak, że osiągają gorsze wyniki i często wybierają zawody w których nie muszą się kształcić, ścigać z innymi. Miałem kolegę który miał świadectwo z czerwonym paskiem (dodatkowo pochodził z rodziny w której większość miała wyższe wykształcenie). Odkąd zaczął palić mj to nauka przestała go interesować. Doszło do tego, że nie podszedł do matury i ledwo skończył szkołę średnią. Z tego co wiem to pracuje na budowie i dalej "ma wyjebane".
To nie jest jednostkowy przypadek. Ja co prawda nie jestem uzależniony od niczego, ale zdarzyło mi się (w okresie w którym lubiłem eksperymenty z różnymi rzeczami), że olałem jakieś kolokwium albo egzamin myśląc, że sobie go zdam po wakacjach w sesji poprawkowej. Prokrastynacja to niestety częsta przypadłość "ćpunów" w związku z czym, nie osiągają oni często tego co mogliby osiągnąć.
Toksyczna chemia z 15 metrów
  • 1513 / 26 / 0
Nauką kompensuje sobie ćpanie i zaleczam wyrzuty sumienia. W lo miałem wyjebane a czasem tylko paliłem mj i częściej alko. Ambitny stałem się na studiach i wtedy też zacząłem się interesować narko więc mogę powiedzieć, że da się pogodzić. Najbardziej w nauce przeszkadza mi czasoopierdalacz jakim jest [h]. (Gdyby nie naukowe nie miałbym na dragi :P). Chyba mogę określić siebie jako RDU. Raz tylko zajebałem nockę przed egzaminem przez bufa ale zaliczyłem (trochę na zwałce) na 5.
mr_b∩ʁbꞁө
  • 3854 / 315 / 0
Moje starania o tytuł technika mechanika zniweczyły dragi, oraz praca matki. Przez wiele lat nie pracowała, więc chodzenie do szkoły odbywało się w miarę regularnie. Kiedy jednak otrzymała zatrudnienie, to zaczęło się moje 'eldorado'. Ojciec do pracy, matka również, a siostra do szkoły. Budziłem się o 7 rano aby wywąchać sytuacje, a następnie z powrotem do łóżka, tak na 2-3 godziny. Po odespaniu swojego przydziału kontaktowałem się z ówczesnym dilerem (jeden z najlepszych moich ziomków w tamtym czasie), no i w tango. ManihÓryna ? Proszę bardzo. Piwko ? No pewnie, czemu nie. Jednak kluczowym elementem mojej zagłady była amfetamina. Po co pchać się w tłum ludzi na popalonych neuronach skoro chata wolna ? Na chacie z braku zajęcia, myśli schodziły oczywiście na dragi, no i powtórka z rozrywki. Na początku jeszcze jako tako to kontrolowałem. Waksy jednak okazały się równie uzależniającym nałogiem, co amfetamina i mj. W trzeciej klasie, pod koniec maja wiedziałem już, że nie zdam. Pomyślałem sobie: rok w plecy, trudno. Od maja do września trwał prawie nieustający melanż.

Nowy rok szkolny, tylko klasa już nie ta. Klimat o wiele gorszy (90 rocznik zawsze był przyjebany wg mnie. Przynajmniej u mnie w mieście), to i po co w nim trwać. Zupełnie zniechęcenie i wyjebanie. Wtedy też grubiej popłynąłem z białym.
Moja polonistka wzięła mnie kiedyś na bok, i spytała: Paweł, co się z Tobą dzieje. Nie chodzisz do szkoły, powiesz coś mądrego, a następnie nie ma Cię trzy tygodnie. Mówiła, że zdałbym maturę z palcem w dupie. Inni nauczyciele od przedmiotów maturalnych również byli przychylni tej opinii. Procent jednak wolał balować i żyć z myślą, że w odpowiednim momencie da się wszystko ogarnąć. W momencie kiedy właśnie chciałem się za to zabrać, przyszedł list ze szkoły, abym zabrał swoje papiery. Poprzestałem na dwóch klasach technikum, i zaliczonych praktykach.
Teraz właśnie przekonuję się boleśnie o braku papierka. W dużym mieście może nie jest to aż tak odczuwalne, ale w 11 tysięcznym mieście można dostać pierdolca szukając pracy. Także drogie ćpuny, którzy się jeszcze uczycie: ogarnijcie szkołę do końca, choćby nie wiadomo jakie to było nudne.
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 344 / 6 / 0
Będąc w trzeciej klasie licuem, gdy zacząłem oporowo jarać maczany i czasami pizgać dexa, mój status najlepszego polonisty w klasie, spierdolił się w mgnieniu oka. Moja aktywność na lekcji spadła o jakieś 50%. Wypracowania napierdalałem całkiem w cipkę, lecz gdy nadeszła matura... nie zdałem matmy oraz polskiego ;). Z matmy zawsze byłem słaby, ale zanim zacząłem przygody, podstawkę zdałbym z palcem w dupie na 50% obudzony o trzeciej nad ranem. Termin matur poprawkowych, przypadał zdaje się trzy miesiące później, gdy tkwiłem w apogeum imprezowania i długotrwałego odrealnienia.
Nie da się ogarnąć do nauki, gdy całe Twoje towarzystwo (które w większości wszystko pozaliczało), lata codziennie na bombie i podsuwa Ci ćpanko pod sam nos :). Dokładnie tego samego dnia, o tej samej godzinie, gdy powinienem siedzieć w szkole i pisać maturalną poprawkę z matmy, przeżywałem rozpuszczenie ego, na 4-AcO-DMT, 200km od miasta :).
Później jakoś się pozbierałem do kupy, zdałem maturę i jestem teraz na pierwszym roku, na Politechnice (kier. SKP). Właściwie to moja kadencja na tej uczelni właśnie dobiegła końca, bowiem nie jestem w stanie nadążyć z materiałem i nie mam szans zaliczenia sesji. Prawdopodobnie uszkodziłem sobie kalkulator w główce. W związku z tym, pozostaje mi startować na studia humanistyczne, albo takie, na których matma i jej pochodne, ograniczone są do minimum.

Generalnie, na dzień dzisiejszy jestem jako tako ogarnięty i uharmonizowany mentalnie. Nie mam jednak pomysłu na życie i wiem, że pomimo starań, niektórych błędów już nie odkręcę. Nie chcę iść od razu do pracy - lubię się edukować, pomimo, że jestem pierdolonym w dupę leniem i obibokiem. Mam zamiar zaliczyć jeszcze ze dwa przedmioty na maturze i coś kurwa zrobić z tym swoim życiem. Powinienem iść właśnie na trzeci rok studiów, a niestety ponownie będę zaczynał od pierwszego.

Ze wszystkiego, czym spizgałem ten i tak od urodzenia zjebany dekiel, NIC tak mocno nie odebrało mi motywacji do nauki, jak Smartszop i marihuana. Ani alko, ani, dex, ani psychodeliki, ani krótka przygoda ze stymulantami. Myślę, że bez jarania spokojnie bym ogarnął.




No ale chuj %-D.
Life goes on.
Ostatnio zmieniony 25 stycznia 2012 przez Zjemtwepachy, łącznie zmieniany 3 razy.
ODPOWIEDZ
Posty: 141 • Strona 1 z 15
Newsy
[img]
Nasi sąsiedzi legalizują marihuanę. Do 100 gramów na własny użytek

Czechy przygotowują się do ważnych zmian w swoich przepisach dotyczących marihuany. Od 1 stycznia 2026 roku będzie tam legalne posiadanie do 100 gramów marihuany oraz uprawa do trzech roślin konopi na własny użytek. Dzięki temu, Czechy staną się drugim krajem w Unii Europejskiej, który zdecydował się na takie rozwiązania.

[img]
Próbowała przemycić 1,4 kg kokainy w seks-zabawce. Grozi jej kara śmierci

42-letnia obywatelka Peru próbowała wwieźć na wyspę Bali ogromną ilość kokainy oraz tabletki ecstasy, ukrywając je w wyjątkowo nietypowy sposób. Kobieta została zatrzymana przez służby, jeżeli zostanie uznana za winną, może jej grozić nawet kara śmierci.

[img]
Zaburzenia odżywiania: marihuana i psychodeliki pomagają skuteczniej niż konwencjonalne leki

Pionierskie badanie osób żyjących z zaburzeniami odżywiania wykazało, że marihuana i substancje psychodeliczne, takie jak grzyby czy LSD, najlepiej łagodzą objawy u respondentów, którzy leczyli się za pomocą leków bez recepty.