Dyskusja na temat roślin z rodziny powojowatych, wykazujących działanie psychoaktywne.
Więcej informacji: Powoje w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 22 • Strona 1 z 3
  • 2 / / 0
Witam panowie. Gdy zażyjemy LSA możemy sobie wkręcić jakiegoś badtripa typu "umieram" itd? Serce po tym przyśpiesza (jak brałem speeda zawsze miałem obawy przed tym, że coś mi z sercem pizdnie, teraz mam tak nawet po zielsku)? Co zrobić by zapobiec badtripowi? Co zrobić jak już będę czuł się w chuj źle?
  • 1387 / 2 / 0
Może, ale raczej nie. Jak się BT obawiasz, to nie doprowadzaj do sytuacji w której zostajesz sam na sam z myślami. Jak najlepiej zapobiec? Nie jeść w ogóle :P
– Chodź. Czeka nas długa podróż.
– Jestem przyzwyczajona do długich podróży... Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła – wyjaśniła.
– Jak zdołałaś wrócić?
Przyglądała mi się długo i uważnie.
– Wrócić? Wrócić? Ja tu zostałam...
  • 3129 / 20 / 0
Na LSA miałem jeden ze swoich najsilniejszych i zarazem najbardziej owocnych bad tripów, jednak nie miał on nic wspólnego z fizycznymi efektami działania (chociaz nie powiem, ból brzucha nakręcał lipny klimat na zasadzie dodatniego sprzężenia zwrotnego). Po prostu dobre set & setting i nie za duża dawka, LSA jest względnie lekkie dla organizmu, ale głowa może dostać potężny wpierdziel, jak na każdym pełnoprawnym psychodeliku, a do tych LSA niewątpliwie się zalicza.
High, how are you?
  • 151 / 2 / 0
Wg mnie szansa na "bad trip" jest większa niż np. przy LSD. O ile wizualizacje są słabsze a umysł pozostaje jakby trzeźwiejszy (może raczej "względnie trzeźwy") to sposób postrzegania świata tak radykalnie się zmienia, że może to doprowadzić do brutalnych wniosków na temat samego siebie. Żaden inny psychodelik nie dał mi takiego zwrotu "do środka". Każda próba dawała ten efekt. Wolałem uciec od ludzi, poleżeć w ciemności zastanawiając się nad własnym życiem (jakkolwiek wydumanie by to nie brzmiało). Odmieniło mnie to. Wiem już, że bad trip może być bardziej owocny niż najlepsza faza. Jeżeli występuje, a s&s jest dobre, znaczy że coś jest nie tak z nami. Opisane mdłości dają popalić, ale tylko z początku. Natomiast przedziwnie czułem się fizycznie, najdziwniejsze tryptaminy przy tym to było nic. Puls był w miarę normalny, a o dziwo dało się go kontrolować (nauczyłem się tego na tej fazie, niesamowite). Tylko taki brak poczucia własnego ciała i euforia, której nie cierpię. serotoninowe naspidowanie.
  • 1174 / 19 / 15
Moje obcowanie z LSA to chyba wyłącznie bad tripy... Ale nie takie pełnoziarniste BT. Mimo wszystko ciągle mnie ciągnie do tych małych nasionek...

U mnie, co dość mało spotykane, LSA wchodzi ostro na ciało. Drgawki, szczękościsk, drętwienie i mrowienie kończyn. Psychofizyczne to sekundowe utraty świadomości i kontroli nad ciałem (dość luźny opis, ciężko to nazwać). A generalnie wszystko chyba dzieje się w psychice, gdyż najbardziej nasilają się te objawy, kiedy tripuję w samotności (a nie jestem hardkorowym psychonautą, jem naprawdę niewielkie ilości) i tak jak mówi pindyjski, najlepiej po prostu nie zostawać sam na sam z myślami, bo to właśnie wtedy przychodzą momenty kryzysowe.

Na ostatnim tripie jadłem z kolegą tą samą ilość nasion (czyste, z etnobotanicznego, myte, full serwis i rozgryzane po prostu) i byliśmy razem przez 3 godziny od przyjęcia, a kiedy (zupełnie nie wiem dlaczego), stwierdziłem, że "to już po peaku", rozstaliśmy się i wtedy nadeszło najgorsze. Wszystkie opisywane powyżej objawy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nawiedziły mnie jednocześnie. Dobrze, że miałem pod ręką telefon i mogłem porozmawiać z bliską osobą. Niewiele to jednak dało, bo po zakończeniu rozmowy zacząłem rozkminiać międzyludzkie relacje i analizować moją przed chwilą przebytą rozmowę, stawiać to wszystko w świetle swojego życia, wszedłem na tory "jaki w tym wszystkim jest sens?" i następne pare godzin było istną masakrą.
Byłem głodny, do domu nie było co wracać na jedzonko, bo domownicy by się zczaili "co i jak". Poszedłem więc z konieczności do mcdonalda, tam zamówiłem co zamówiłem i męczyłem tego hamburgerka i frytki przez ładne pół godziny, wyrzucając w końcu sporą część jedzenia, gdyż byłem niby bardzo głodny, ale nie szło w ogóle jeść. Wszystkie funkcje życiowe "uległy" tej mocy nasion. Rozglądałem się wokół na ludzi przy sąsiednich stolikach i czułem się jak kosmita. Dobrze pamiętam to okropne uczucie. Doświadczam po nasionach tzw. speeda, aczkolwiek w połączeniu z pewną dozą odrealnienia, jest to nie do zniesienia. Wyobraźcie sobie, siedzi facet pół godziny nad jednym hamburgerem, oczy rozszerzone, ich wyraz przepełniony raczej znużeniem i strachem, rozgląda się dookoła bez przerwy, noga mu skacze... Chciałem się jeszcze zżygać w kiblu, ale nie miałem siły. Po paru godzinach powróciłem do domu i wszystko wyszło "drugą stroną" w postaci nietypowej - mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. Zmyłem fazę browarem i, gdy kładłem się spać, bulgotało mi w brzuchu co chwila.

Więc u mnie dochodzi też zatrucie nasionami (innym mam nadzieję niż LSA związkiem), ale z pewnością to ta główna substancja jest odpowiedzialna za panikę.

Tydzień po tripie miałem stan depresyjny o niespotykanej jak dotąd przeze mnie sile. I zdarzyło się to po raz wtóry po zażyciu nasion.

Swoją drogą, tak jak teraz myślę, całe to LSA jest dla mnie gówno warte... Truję się tylko zamiast odbyć ciekawą podróż. Wiem czego chcę - legalnego uniesienia, magii i niecodziennego odbioru muzyki. Wszystko to w przypadku LSA marnie stoi w moim przypadku. Wiem, powinienem wziąć DXM, ale znacie tę irracjonalną (a może słuszną?) niechęć przed dragami syntezowanymi.
Ostatnio zmieniony 25 stycznia 2011 przez WaWe, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik WaWe nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1387 / 2 / 0
WawaEndrju pisze:
ale znacie tę irracjonalną (a może słuszną?) niechęć przed dragami syntezowanymi.
Znamy. W moim przypadku z jednym wyjątkiem - DXM właśnie :D Jak już zasmakowałem, to ciężko będzie mnie przekonać że ten związek jest nic niewarty :) Ba, kiedyś nawet doszedłem do wniosku, że warto od czasu do czasu zjeść takiego dysocjanta i oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości do świata piosenki, która kreuje obraz i trwa (subiektywnie) tydzień czasu. Warto dla odpoczynku duchowego, jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi. Takie swoiste wakacje od świata.

Słowem - spróbuj DXM. A potem DXM plus powój :P
– Chodź. Czeka nas długa podróż.
– Jestem przyzwyczajona do długich podróży... Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła – wyjaśniła.
– Jak zdołałaś wrócić?
Przyglądała mi się długo i uważnie.
– Wrócić? Wrócić? Ja tu zostałam...
  • 881 / 9 / 0
WawaEndrju pisze:
Wiem, powinienem wziąć DXM, ale znacie tę irracjonalną (a może słuszną?) niechęć przed dragami syntezowanymi.
Nie powinieneś. Jak chcesz syntetyki lepiej zjedz kwas albo jakąś tryptaminkę. DXM jest niezdrowy i nie dla każdego.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2011 przez Elwis, łącznie zmieniany 1 raz.
Zdecydowanie odradzam Ci ćpanie.
x = x
  • 1387 / 2 / 0
DXM jest zajebisty. Co kto lubi, osobiście przekładam dysocjację nad psychodelię, wolę ze świata się wyrwać niż go deformować.
– Chodź. Czeka nas długa podróż.
– Jestem przyzwyczajona do długich podróży... Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła – wyjaśniła.
– Jak zdołałaś wrócić?
Przyglądała mi się długo i uważnie.
– Wrócić? Wrócić? Ja tu zostałam...
  • 1174 / 19 / 15
Dobra dobra Elwis, przecież po pierwsze powiedziałem, że legalnego, więc żadne kartony. Po drugie tryptaminy, szczególnie teraz jak Tusk się nimi zajmie, będą mniej "pewne" od stosowanego od półwiecza DXM. Gdyby trawa była legalna, to bym miał w sumie całą resztę w głębokim poważaniu. A tak trzeba kombinować...
Uwaga! Użytkownik WaWe nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1387 / 2 / 0
Problemy z prawem, że szukasz koniecznie czegoś legalnego? Poza tym rząd się jeszcze niczym nie zajął, więc możesz tryptamin próbować.

Poza tym nie zastąpisz konopi psychodelikiem, ale myślę, że to wiesz ;)
– Chodź. Czeka nas długa podróż.
– Jestem przyzwyczajona do długich podróży... Kiedyś wybrałam się nawet do Piekła – wyjaśniła.
– Jak zdołałaś wrócić?
Przyglądała mi się długo i uważnie.
– Wrócić? Wrócić? Ja tu zostałam...
ODPOWIEDZ
Posty: 22 • Strona 1 z 3
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.