życia. Jak to możliwe? No właśnie, długo się nad tym zastanawiałem i w zasadzie dalej nie mogę znaleźć na to jednoznacznej odpowiedzi, która była by satysfakcjonująca dla mnie samego a co dopiero dla mojego otoczenia i rodziny. Dlatego postanowiłem poddać to publicznej dyskusji, może razem dojdziemy do jakichś ciekawych wniosków.
Moje „narko” eksperymenty zaczęły się gdy miałem 12-13 lat, wiadomo jak się to odbywało – jest to standardowy mechanizm znany od lat, czyli koledzy z podwórka pierwsza paczka papierosów kupiona w „zaprzyjaźnionym” kiosku, ( jaka ta przyjaźń po latach okazuje się być ironiczna ), potem dalej analogiczna sytuacja powtórzyła się z alkoholem – przyjacielski sklep, itd. Dalej wypadki potoczyły się już bardzo szybko, w zasadzie to już dalej nawet nie miałem nad tym kontroli. Maszyna ruszyła, ponieważ palenie papierosów szybko weszło mi w krew i miałem je często lub zawsze przy sobie, stało się to furtką do nowych znajomości ze starszymi z osiedla. Nowe znajomości, nowe doświadczenia i tak w wieku 14 lat miałem pierwszy kontakt z marichuaną, tutaj warto zaznaczyć, że były to jeszcze lata '90 ubiegłego wieku. Były to czasy kiedy narkotyki były uważane za niedostępne na szeroką skale, a za narkomanów uważało się „kompociarzy” z Dworca Centralnego. W związku z tym przez długi czas nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to „zielone coś” to w ogóle konopie czy marichuana, co do dziś rodzi uśmiech na mojej twarzy. Dalej maszyna nabierała już tylko rozpędu i już była nie do zatrzymania i poza kontrolą. Zbliżał się koniec ósmej klasy, oceny cieniutkie jak na moje możliwości i w porównaniu z tymi wcześniejszymi, zacząłem się miotać, nie wiedziałem co robić, a trzeba było działać szybko i skutecznie – tutaj pojawił się kolega która zaproponował amfetaminę, już nazwaną po imieniu i użytą świadomie i celowo. Szkołę podstawową jakoś udało się skończyć z jako takim wynikiem i trafiłem do Liceum ogólnokształcącego ( dziś nazywam je „ogólnodemoralizującym” ), to był początek mojego właściwego uzależnienia, pijaństwa i korzystania z amfetaminy jak z kawy i kolejne nowe eksperymenty : grzyby, MDMA, kokaina i później heroina, która na szczęście nie przypadła mi do gustu – wymioty, „dziwne” towarzystwo, pewnie to mnie uratowało przed upadkiem na samo dno. W ciągu dwóch lat szkołę zmieniłem cztery razy i w każdej jednej moim kompanami były osoby, które przynajmniej paliły marichuanę. W tak zwanym międzyczasie rodzice zorientowali się, że coś jest nie tak, rozpoczęła się wspólna walka z nałogiem, która przynosiła zamierzone efekty, czasowa abstynencja; krótsza lub dłuższa, różnie to bywało. Po prostu bardzo mi zależało na spokoju rodziców, krótko rzecz ujmując doprowadziłem moje uzależnienie do takiego stanu, który był mało konfliktowy i nie angażował osób postronnych. Bardzo pomocna okazała się jednak terapia, codzienne wizyty (z czasem coraz rzadsze) w Towarzystwie Zapobiegania Narkomanii, otworzyła mi oczy, w pewnym sensie terapia oddała rodzinie to co zabrały narkotyki. Jednak powtarzając za panią terapeutką „ Narkomanem zostaję się raz i na zawsze”, w tym miejscu uważam, że przedstawiłem jakiś ułamek swojej osoby, a teraz wyrażę moje poglądy i refleksje na tematy związane z narkotykami. Mam nadzieje obudzić dyskusje, bo w obecnej sytuacji prawnej w naszym kraju, właśnie tego nam potrzeba merytorycznej dyskusji na ten temat.
Legalizacja, depenalizacja i karanie za posiadanie
Jak już pewnie wszyscy z początkiem 2010 roku w Czechach weszła w życie ustawa, która legalizuje posiadanie pewnych ilości substancji psychoaktywnych, obudziło to nasze polskie instytucje w mniejszym lub większym stopniu odpowiedzialne za politykę, prewencje i ewentualne ściganie. Wypowiedziało się na ten temat mnóstwo osób, często kompromitując się, używając argumentów nie wiadomo skąd i po co. Po tych wypowiedziach i zapowiedziach kontroli i przeszukań, po prostu strach jest jechać do Czech, bo po co się narażać na jakieś dodatkowe kontrole i stresy, których na co dzień i tak raczej nikomu nie brakuje, a każdy średnio sprytny obywatel i tak ma dostęp do różnych substancji, zarówno tych klasycznych narkotyków, jak i tych nie znanych, nie zbadanych o trudnych do przewidzenia konsekwencjach w przyszłości. Dlatego uważam, że nam – obywatelom Polski nie potrzeba teraz dyskusji o legalizacji, depenalizacji w Czechach czy Holandii tylko publicznej dyskusji na temat środków odurzających w naszym kraju. Świadomość i wiedza o narkotykach w Polsce jest żadna, bo tak to trzeba określić. Przeciętny rodzic dziecka, które uczęszcza do gimnazjum, nie wie o tym nic lub bardzo mało, dlaczego? Otóż dlatego, ze w naszym kraju nie ma polityki, która ma na celu informować i edukować ludzi, tylko tworzy się ustawę, która zakazuje, delegalizuje i problem znika, bo po co informować ludzi o czymś co jest w naszym kraju nieobecne, a tak w świetle prawa to wygląda. Bo niby jak prowadzić kampanie informacyjną i edukować ludzi, jeśli posłowie na sejm RP i jednocześnie członkowie sejmowej komisji zdrowia sami na ten temat wiedzą mało, albo jeszcze mniej. Powołuje się tutaj na spotkanie Redakcji Krytyki Politycznej z Ethanem Nedelmannem i zaproszonymi gośćmi, posłami: Markiem Balickim, Joanną Muchą i Bolesławem Piechą. Jeśli ktoś ma ochotę można poczytać więcej na www.politykanarkotykowa.pl Przykłady takie można by mnożyć w nieskończoność, tylko po co?
Moim zdaniem bezcelowe jest wytykanie, trzeba ludzi odpowiedzialnych za tworzenie naszego prawa zainteresować tematem, może opowiedzieć właśnie swoje historie i doświadczenia, zmusić ludzi do wypracowania swoich własnych poglądów na ten temat, bo w tej chwili to wszyscy, powtarzają jakieś slogany i formułki, które są dawno nie aktualne. Dlatego w obecnej sytuacji nie ma najmniejszego sensu dyskusja o legalizacji, depenalizacji czy pisanie listów do ministerstwa zdrowia o wyższości marichuany nad alkoholem i „chłopakach w kapturach”, a wiem, że takie się ostatnio pojawiły.
Narkotyki – prawdy i mity
Kolejna kwestia to powielanie kłamstw, mitów i innych pół-prawd na temat działania, używania i produkcji środków odurzających.
Najlepszym przykładem niewiedzy jest marichuana, bo jakże by inaczej, najbardziej popierana jest właśnie jej legalizacja, najbardziej popularna w konsumpcji, najłatwiej dostępna i jako jedna z pierwszych znanych człowiekowi substancji o właściwościach narkotycznych. To teraz pytanie retoryczne, co na jej temat wie, przeciętny konsument? Jest zielona i jest rośliną, ma fajne działanie, trochę mało, a żeby się czegokolwiek więcej dowiedzieć trzeba się mocno postarać i przede wszystkim mieć internet. Jak się człowiek postara to dowie się, że konopie były znane już w neolicie, czyli tysiące lat temu, że dalej bada się ich zastosowanie medyczne itd., można długo wymieniać. A podstawowym argumentem ludzi odpowiedzialnych za politykę narkotykową w naszym kraju jest, że marichuana powoduje zaburzenia psychotyczne, czyli od używania konopi człowiek staje się wariatem i coś w tym jest, bo jak nie zwariować jeśli każdy zakup tego suszu to jest wielki stres i oglądanie się za siebie. Ewentualne złapanie grozi konsekwencjami karnymi, wydaleniem ze szkoły etc. a przeciętny palacz myśli sobie : „kurde, pale sobie spokojnie krzaczki, nikogo nie bije, nie napadam, nie rozrabiam, a jestem stawiany na równi z bandytami i tak samo ścigany z urzędu jak morderca czy gwałciciel”. Faktycznie można zwariować!
Kolejny przykład bardzo popularnej substancji: amfetamina, bardzo popularny środek, pokusił bym się tu o stwierdzenie, że jeśli nie najbardziej psychoaktywny to na pewno w czołówce. I znowu co o tym wiemy? Nie wiele, a w ramach prewencyjne informacji wystarczyło, by powiedzieć, że amfetamina w czystej postaci jest w płynie i nalana do plastikowego pojemnika, po prostu rozpuści ten pojemnik, jest rozpuszczalnikiem. Używanie kleju czy innych rozpuszczalników i benzyn w celach rekreacyjnych to już raczej rzadkość, ale amfetaminę dalej się używa i ma sporo zwolenników – również legalizacji czy depenalizacji. Gdybym ja miał ponad 10 lat temu tą wiedzę którą mam dziś, to na pewno kupił bym sobie napój o właściwościach energetycznych, a nie rozpuszczalnik, bo miałbym możliwość wyrobienia sobie własnego zdania i podjęcia świadomej decyzji. Oczywiście to jest tylko moje zdanie i wynika z mojego doświadczenia.
Mimo wszystko zapraszam wszystkich zainteresowanych, do wyrażenia swojej opinii, doświadczeń, może krytyki – tylko sensownej i rozwijającej dyskusje..
Pozdrawiam :-)
W tych wszystkich medialnych debatach wkurza mnie jedno. Zamydlenie istoty rzeczy. Pieprzą, dywagują, rozpatrują. Jak kurwa dwaj chłopi pańszczyźniani spierający sie o ilosc godzin do odrobienia, ale nigdy nie zakwestionuja celowosci istnienia samej panszczyzny. Tak w telewizji: nikt jeszcze nigdy nie powiedział ze mozliwosc zycia i brania cokolwiek mi sie podoba, nawet jesli to mnie zabije - jest prawem kazdego czlowieka do wolnosci osobistej. I nie ma co na ten temat dyskutowac. Wszystko co jest poza ta prosta definicja to pieniadze i interesy jakiejs grupy ludzi, ktora chce zniewolic innych.
A dlaczego tak się dzieje? Dlaczego państwo utrzymuje delegalizację? Kto na tym korzysta? Dlaczego jest tak: coś jest legalne, znajdzie się jeden debil w całej polsce, który to przedawkuje i od razu delegalizacja? Dlaczego przykrawa się prawo i model do poziomu jełopstwa? Może dlatego, że jełopami łatwiej sterować mówiąc im - to dla waszego dobra. Zapomnij zapalar, że to kiedykolwiek powiedzą w środkach masowego przekazu. To tak, jakby sobie sami nasrali na wycieraczkę.
Bo widzisz - chodzi mi o to jaki ma być ostateczny rezultat takiej debaty? Jeśli ma być to kolejny półśrodek, rozwiązanie ograniczone np. legalizujemy marihuane i do 20 grzybów na łebka ( to i tak byłoby ZAJEBIŚCIE :yay: ), to powiem szczerze - mam w dupie takie rozwiązania. A dlaczego nie mogę sobie wziąć czegoś innego, nawet spermy szatana? Dlaczego musi istnieć ta irytująca i zupełnie nieuzasadniona granica, którą dziś jest alkohol/papieros, a jutro być może marihuana/grzybek?
I na koniec: do takiej debaty, o jakiej mówię nie dojdzie, bo zalegalizowanie wszystkiego wymagałoby nie tylko już pozbycia się ogromnych dochodów przez tych, którym delegalizacja jest na rękę. Wymagało by to całkowitej przebudowy systemu w jakim żyjemy, tak myślę.
PS:
Gdybym ja miał ponad 10 lat temu tą wiedzę którą mam dziś, to na pewno kupił bym sobie napój o właściwościach energetycznych, a nie rozpuszczalnik, bo miałbym możliwość wyrobienia sobie własnego zdania i podjęcia świadomej decyzji
Don't nobody know my troubles but God
Chyba trochę się nie zrozumieliśmy, ja tutaj raczej miałem na myśli rozpoczęcie wspólnej idei podejścia do narkotyków, polityki informacyjnej edukowania młodzieży i ich rodziców/opiekunów, nauczycieli, a przede wszystkim zebranie wiedzy, materiałów i argumentów, które można by przedstawić, czy to ministerstwu zdrowia, czy sejmowej komisji zdrowia. Oświecić ich, pokazać jakieś konkretne przykłady, w którym miejscu ich polityka dotycząca narkotyków, czy narkomanii jako choroby społecznej jest niewłaściwa, byle nie odbyło się to w sposób, że to i to jest "fe", a to jest ok.
W moim przekonaniu największa patologią dotyczącą narkotyków jest ich dostępność dla młodzieży poniżej magicznej bariery 18 lat, bo do tego momentu małolat nie ma prawa głosu, nie ma prawa jazdy, jak i legalnej możliwości zakupu alkoholu - to dlaczego przez nasze nie doskonałe prawo ma dostęp do dragów, które mają trwały wpływ na jego całe życie.
Więc idąc dalej tym tropem spróbujmy stworzyć projekt obywatelski ustawy o przeciwdziałaniu narkomani, ale taki który ma szanse stać się alternatywą dla obecnej ustawy plus tej nowej o dopalaczach. To musi być konkret, np. w ramach walki ze śmiertelnymi wypadkami na drogach, dzieci będą uczyć się wychowania komunikacyjnego, analogicznie do tego na WOS-ie czy godzinie wychowawczej można mówić o prewencji uzależnień; nie tylko od narkotyków, tym bardziej, że w naszym kraju to alkohol jest głównym środkiem, który rodzi patologie.
To jest idea mojego postu, bo może wyraziłem się nie do końca jasno..
Pozdrawiam
W moim przekonaniu największa patologią dotyczącą narkotyków jest ich dostępność dla młodzieży poniżej magicznej bariery 18 lat, bo do tego momentu małolat nie ma prawa głosu, nie ma prawa jazdy, jak i legalnej możliwości zakupu alkoholu - to dlaczego przez nasze nie doskonałe prawo ma dostęp do dragów, które mają trwały wpływ na jego całe życie.
a jeśli chcesz zostawić wszystko tak, jak jest jeśli chodzi o kwestie legalizacji i kar, to właściwie co chcesz osiągnąć? wprowadzenie edukacji antynarkotykowej (rozumiem ze nie pro- bo to przeciez glupota) tylko pogorszy sprawę - będzie dalsza, zbyt duża demonizacja wszystkiego poza wódą i papierochami - a o nich się właściwie nie mówi na tyle, na ile powinno się mówić. przecież alkohol i tytoń zabijają rocznie miliony ludzi.
Jak wiesz moim celem i ideałem jest legalizacja...nie wróć - depenalizacja wszystkiego. chodzi mi o to, ze nie musi byc heroiny na polce w spozywczaku. ale jeśli ktoś na działce chce uprawiać mak, a potem go acetylować to niech sobie robi co chce.
ale wiem, że ten ideał jest w tym momencie nie do osiągnięcia. zatem co teraz jest do osiągnięcia???
uwazam ze w tym momencie w polsce nie ma zadnej nadziei na liberalizację przepisów narkotykowych. nie jestem prorokiem, ale ja to widze tak przez co najmniej nastepne 10 lat. ostatnio dyskutowalismy na ten temat z jednym uzytkownikiem w innym temacie (nowa ustawa antydopalaczowa). on twierdzi ze jakby nie bylo dopalaczy - zamiennikow marihuany, to lud by sie wzburzyl i doszloby do debaty. ale ja twierdze inaczej - tyle lat byla delegalizacja, a nie bylo dopalaczy. i nic sie nie dzialo. zepchnieto nas do podziemia i tyle.
wiec pytam jeszcze raz: co chcesz osiagnac? jakie sa twoje poglady w kwestii delegalizacji/legalizacji?
Don't nobody know my troubles but God
Więc postanowiłem spróbować stworzyć, hmm nazwijmy to lobby, to chyba będzie najtrafniejsze określenie, zebrać opinie - poważne i dojrzałe!
Tutaj http://www.politykanarkotykowa.pl/stron ... nload.htmljest przykład, że można stworzyć merytoryczny projekt podparty przypisami książkowymi znanych filozofów, lekarzy, prawników, sędziów czy też innych organów władzy http://www.politykanarkotykowa.pl/stron ... nload.html
dalej zbierać opinie w/w użytkowników m.in. hyperreala, tylko nie takie w stylu "kurwa ja pierdole, co za debile niech dxm zdelegalizują" i tak dalej, jeśli czytasz to forum to pewnie takie teksty nie są Ci obce, a pewnie zgodzisz się ze mną, że to nie jest język, argumenty ani nic innego co mogło by wpłynąć znacząco na politykę wewnętrzną naszego kraju, chyba, że nasi politycy są głupsi i bardziej ograniczeni ode mnie.
Z drugiej strony muszę się z Tobą zgodzić, że wprowadzenie zniesienia sankcji w jakiejkolwiek formie nie jest możliwe za rok, za dwa i pewnie za pięć, jednak im wcześniej zacznie się cokolwiek sensownego w tym kierunku dziać, tym szybciej to nastąpi :-)
Kolejna kwestia, w której się z Tobą zgadzam to zepchnięcie konsumentów do podziemia, w moim przekonaniu pierwszym tego powodem są w/w wypowiedzi, w których większość treści jest wulgarna i nie poparta żadnymi argumentami, a jednak ludzie, którzy tworzą nasze prawo; lepsze lub gorsze, są wykształceni, w różnym stopniu, ale na pewno nie przemówi do nich taki język, chociażby dlatego, że nazywa się go NIE parlamentarnym.
Kolejna ważna rzecz to postrzeganie każdej osoby, która posiada lub używa środków odurzających, w ten sam głupi sposób, tzn. czy palisz zielsko raz w miesiącu, czy raz do roku, czy walisz heroinę po przysłowiowych kablach, w świetle prawa jesteś takim samym ćpunem, a w przypadku alkoholu, jak jest? Jeden jedyny narkotyk, a możesz być użytkownikiem okazjonalnym - smakoszem, możesz alkohol nadużywać, bądź być po prostu alkoholikiem lub menelem.
Dalej jest np. porównanie różnego rodzaju sportu ekstremalnego, motorowego lub boksu, każdy taki sport, daje radość i niezłego "kopa", ale jednocześnie zdarzają się wypadki śmiertelne, czy to jest powód, żeby go zdelegalizować?
Ja chciałem poznać argumenty użytkowników, które w ich mniemaniu przemawiają za zmianą prawa, które pewnie uważają za nie słuszne nie sprawiedliwe, ograniczające wolność jednostki, dajmy np.
"Jestem artystą malarzem, na trzecim roku ASP, pale okazjonalnie trawę (raz w tygodniu, w niedziele po spowiedzi) i nie wyobrażam sobie kontynuowania nauki bez palenia trawy - daje mi ona wenę i pozwala na malowanie, świeżych pełnych polotu prac, które wzbudzają zachwyt moich profesorów :-)"
Ewentualnie tak: "Jestem malarzem pokojowym skończyłem szkołę zawodową, spalenie wieczorem blanta pozwala mi na relaks, który gwarantuje brak reklamacji i poprawek zleconych prac remontowych"
Jestem osobą zainteresowaną tym tematem, cokolwiek uda nam się wyszarpać będzie to sukces, tak jak pisałeś chociażby depenalizacja tego co rośnie u nas naturalnie lub można wyhodować w domu, bez jakichś specjalnych zabiegów, będzie sukcesem. Jest jedno "ale", ja sam tego nie zrobię !? Jakby to było takie proste to bym napisał ustawę w czasie przerwy na kawę, jeden dzień urlopu wycieczka do sejmu i gotowe
ARGUMENTY DOWODY KULTURA SPOKÓJ I SOLIDARNOŚĆ
BEZ SOLIDARNOŚCI NIE MA WOLNOŚCI
Jestem artystą malarzem, na trzecim roku ASP, pale okazjonalnie trawę (raz w tygodniu, w niedziele po spowiedzi) i nie wyobrażam sobie kontynuowania nauki bez palenia trawy - daje mi ona wenę i pozwala na malowanie, świeżych pełnych polotu prac, które wzbudzają zachwyt moich profesorów :-)"
Ewentualnie tak: "Jestem malarzem pokojowym skończyłem szkołę zawodową, spalenie wieczorem blanta pozwala mi na relaks, który gwarantuje brak reklamacji i poprawek zleconych prac remontowych"
mysle ze takie argumenty nie przekonaja wladz, ALE jest wazniejsza rzecz - pokazanie ile nas jest!!!
twoja inicjatywa jest szczytna i swietnie by bylo jakby udalo sie stworzyc projekt ustawy. ale to polowa sukcesu, wazniejsze imho jest to aby w zwiazku z tym projektem pojawilo sie cos na jego temat w mediach. aby bylo mozna powiedziec ile nas jest, ze my nie chcemy delegalizacji, ze jestesmy swiadomi tego co robimy itd. jakie sa szanse ze cos takiego i jakis NASZ PRZEDSTAWICIEL pojawil by sie w telewizji, zeby powiedziec to CO ISTOTNE w calym tym szumie?
masz racje - nie stanie sie to szybko, ale im szybciej zaczniemy dzialac tym lepiej
jest jedno "ale". czego potrzeba ci do napisania takiej ustawy? przede wszystkim to musi byc swietnie opracowane pod wzgledem prawnym. masz dostep do prawnika? jesli tak to powiem szczerze - kupuje to. jesli nie to nawet nie ma sensu sie za to zabierac, bo to beda tylko dywagacje bez pokrycia.
teraz konkret: moim zdaniem taki projekt powinien zalozyc sobie pewne ograniczenie. nie osiagniemy od razu wszystkiego. mysle ze na poczatek powinnismy zajac sie nastepujacymi:
-legalizacja paru gramow mj i haszu na osobę
-kilka roslin na osobę
-legalizacja iluś tam grzybkow na osobę
-przywrócenie legalności roślin, które zdelegalizowala ostatnia, bezsensowna ustawa (są legalne w większości krajów, nie mają negatywnego wpływu na zdrowie, a niektore wrecz przeciwnie, częśc z nich wykazuje w ogóle znikomy wpływ narkotyczny, a ich delegalizacja była pomyłką, bo nie występowały w "dopalaczach" - po prostu po chamsku je podpięto cichaczem do ustawy bez żadnego uzasadnienia i przebadania nawet)
w ten sposob powinnismy zdobyc najszersze poparcie. wiele osob scisle "konopnych" (icmag, trawka.pl, haszysz.pl) nie interesuje sie chemia albo wrecz jest do niej zle nastawionych. mowia: konopie i rosliny sa oki, ale chemia do dupy. z drugiej strony najbardziej hardkorowym cpunom kazda liberalizacja jest przeciez na reke, pomimo ze na razie nie dotyka ich.
i ostatnia kwestia: dopalacze. to jest najbardziej "kontrowersyjne". łatwiej byłoby powiedziec, ze dopalacze sa zle, ze zdelegalizujmy je, a zalegalizujmy ziolo i srodki roslinne. zdemonizowac je calkowicie i powiedziec na ich przykladzie ze delegalizacja prowadzi do takich wlasnie wypaczen. ale jesli tak zrobimy, to zablokujemy sie sami. bo juz nigdy nie bedzie mozna zrobic nastepnego kroku, tak jak to ma teraz miejsce w czechach (depenalizacja posiadania rowniez twardych). w sumie sam nie wiem jak by to nalezalo rozegrac z tymi dopalaczami?
Don't nobody know my troubles but God
Nie przedstawiałem żadnych opinii. Podałem to jako przykład, wzór - skrót myślowy.
Po drugie:
Monar.. ( nie o tym mowa ) .
Po trzecie:
ALE jest wazniejsza rzecz - pokazanie ile nas jest!!!
http://hyperreal.info/marsz_wyzwolenia_ ... 0_warszawa - zablokujmy stolice![]()
Pisanie ustawy, mocna rzecz. Mam na myśli jakiś wspólny; w obecnej sytuacji, mikro-projekt ustawy.
Jest nas dwóch, hah :-)
Po piąte:
kurwa!, bo już jak przykazania napierdalam :wall:
Jak dla mnie to wystarczy legalizacja narkotycznego rolnictwa - wpisanie tego jako pozycji do PKD,
zalegalizowania obrotu i posiadania wszelkich dóbr naturalnych, powiedzmy nawet, że tylko w niezmienionej formie.
Chcesz kokainę, zamów sobie kontener liści krasnodrzewu i do dzieła :-) , heroina to samo. (...) , dalej nie będę się tu wypowiadać, bo istnieją konkretne projekty reformy lecznictwa narkomanów.
Tylko jeden przykład: http://hyperreal.info/szwajcarska_heroina
Hmm, dopalacze
ayahuasca, psilocibe mexicana, HBWR, LSD, Szałwia wieszcza, coś co stworzyła natura nie jest KURWA żadnym dopalaczem
Don't nobody know my troubles but God
Bardziej realne jest rozwiązanie czeskie.
Wydaje się, że parlament sam sobie strzelił gola tworząc takie a nie inne prawo.
Do przewidzenia było takie zagranie jak dopalacze - to była kwestia czasu - i teraz powstał nowotwór ze złośliwymi przerzutami.
Społeczeństwo - jego młoda część - napiera, a druga strona - starsze pokolenie - jest w zupełnie innym gdzie indziej jeśli chodzi o temat.
Edukacja jest potrzebna, ale jako część terapii.
Im więcej edukacji - tym większa szansa, że ludzie nieświadomie nie wpędzą się w problemy.
Co do depenalizacji rozsądnej - nie widzę innego wyjścia w tej chwili - każde inne rozwiązanie to duże ryzyko.
Pomysł "sprzedaj kolegę, a będziesz wolny" jest najgłupszym rozwiązaniem jakie można było stworzyć (jak by było mało negatywnego już w tej chwili nastawienia do aparatów ścigania).
Wydaje mi się że politycy zupełnie nie rozumieją ludzi młodych.
Rozmowa w Polsce zmierza w złym kierunku: rozmawiamy o szkodliwości, wyższości jednych środków nad drugimi i przerzucamy się argumentami o charakterze propagandowym.
Prawda jest taka, że państwo próbuje się nami na siłę opiekować i to sztucznie, kasując niezłe pieniądze z akcyzy na tytoń i alkohol, wmawiając nam co jest dla nas lepsze.
Nie wierzę w opiekuńczość państwa.
Gdyby państwo było opiekuńcze, to ludzie bez ręki nie musieliby przeżywać komisji lekarskich starając się o rentę albo z nowotworem oczekiwać miesiącami na możliwość badania.
Gdyby państwo dbało o swych obywateli, to nie musieli by się oni czuć jako potencjalnie podejrzani.
Marihuanę w szkole przed 2000 rokiem było o wiele trudniej dostać niż obecnie.
Myślę, że jeśli ktoś ma ochotę działać na własną szkodę, to nic go nie odciągnie.
W którym kraju o zaostrzonych przepisach dostępność narkotyków jest minimalna?
Problem leży głównie w mentalności wyborców o czym politycy dobrze wiedzą.
Czy wam się wydaje, że gdyby zwolenników zmiany ustawy było 9 milionów potencjalnych wyborców, to rząd nie wytworzyłby eksperckich opinii i dowodów na słuszność zmiany?
Czysta gra polityczna.
Poza tym jest to prawda, że są ludzie, którym nie zależy na zmianie prawa, bo stracą swoje dochody i zyskają konkurencję. Nie są to ludzie biedni.
Myślę że dobrym wstępem byłaby najpierw zmiana ustawy o policji i weryfikacja przyjęć do służby policyjnej - bo to co się dzieje w tym kraju - przypomina jakieś nieciekawe historie z czasów przeszłych.
Wydaje się, że policja powinna mieć poważniejsze zadania niż ściganie okazjonalnych palaczy.
Depenalizacja nie daje dochodu do skarbca RP, legalizacja to krok zbyt radykalny i kłopotliwy prawnie.
Tak naprawdę ludzie muszą osiągnąć określoną dojrzałość, nie wykrzykiwać głupich haseł, tylko działać wspólnie i masowo - co jest bardzo trudne. To nie rząd decyduje - tylko wyborcy - wydaje się jednak , że na codzień kwestia narkotyków - jest sprawą mało ważną naprzeciw innych problemów - choć każdy zapytany o to polityk oczywiście powie inaczej.
Z narkotykami trzeba walczyć.
Nie. Trzeba walczyć z narkomanią.
Ja na dziś preferowałbym depenalizację Marihuany, sprawa innych narkotyków jest dyskusyjna (trzeba pamiętać, że np heroinista wciąga w swój nałóg często nowe, zdrowe osoby i co wtedy?).
Dlaczego?
Ponieważ marihuana to jedyny tak masowy narkotyk (jak zwał tak zwał), który wykroczył poza swoje pochodzenie.
(podobnie na taką skalę było chyba tylko z LSD).
Wiąże się on z pewną szeroką kulturą, postawą, jest rozpoznawalna nieśmiercionośnie, ma nawet swój logotyp.
Jest to obecnie po prostu coś więcej niż używka - i walcząc z tym walczy się przy okazji z poglądami i pewną kulturą "młodzieżową", co może się źle skończyć.
Powinno się zwiększyć kosmicznie kary za handel tzw twardymi (jak zwał tak zwał), który należało by udowodnić bez wątpliwości (np 15 lat za handel heroiną). Jeśli natomiast ktoś jest uzależniony i handluje - dostaje szansę na leczenie, ale później - leczy się na własny rachunek, a nie za pieniądze podatników, bądź idziemy drogą innych państw i ładujemy sie w metadon, redukując szkodliwość społeczną.
Wiem , że to brzmi niedorzecznie, ale straty będą zawsze, a prawo nigdy nie będzie sprawiedliwe - należy jednak rozgraniczyć wolność od pozwolenia na autodestrukcję i przy okazji destrukcję innych ludzi.
Oczywiście można sobie na własny rachunek zrobić krzywdę śrubokrętem, tyle, że w wypadku narkotyków nie jest to już takie oczywiste.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mjheart2.jpg)
Używanie marihuany znacznie zwiększa ryzyko śmierci. „Byli młodzi i nie mieli wcześniejszych chorób
Regularne używanie marihuany może niemal podwoić ryzyko śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych – wynika z najnowszej metaanalizy danych medycznych obejmujących blisko 200 milionów osób w wieku od 19 do 59 lat. Niepokoi fakt, że dotyczy ono również młodych osób, które do tej pory uważano za mniej narażone na takie zagrożenia.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/k0lumbijska_marynarka_wojenna.jpg)
Bezzałogowa łódź z internetem od Muska. Kartele coraz bardziej „smart”
Kolumbijskie służby wiele już widziały, ale ich ostatnie odkrycie zaskoczyło nawet weteranów walki z kartelami narkotykowymi. Marynarka wojenna tego kraju po raz pierwszy zatrzymała półzanurzalną, zdalnie sterowaną łódź do przemytu narkotyków. Jednostka była połączona z internetem przez system Starlink należący do Elona Muska.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/narkotyki-cbsp-30062025-768x376.jpg)
Rozbita grupa narkotykowa. Marcin K. odpowie za handel heroiną i kokainą wartą miliony
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku stanie mężczyzna oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się międzynarodowym obrotem heroiną i kokainą oraz praniem pieniędzy. Śledztwo w tej sprawie, pod nadzorem prokuratora Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, prowadzili funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji w Gdańsku.