Ogólnie ćpałem różne rzeczy parę lat temu, chyba właściwie wszystko oprócz koksu i opiatów. Do benzo ani barbituranów nie miałem dostępu nigdy (słaby tylko do benzo). Wiadomo, że najpierw piłem alkohol jak byłem gówniarzem 13-16, a potem trawę zacząłem palić no i się wpierdoliłem. Może się to wydawać śmieszne rzecz jasna wielu tutaj ludziom, ale tak - jarałem trawę i się wpierdoliłem w palenie trawy.
Trwało to ładnych parę lat, podczas których zbudowałem sobie swój piękny świat: w zimie komp, robienie bitów, internet i klimaty ze znajomymi w plenerze, latem cały czas prawie na zewnątrz, jaranie, siupa, itd. Miałem takie np motywy, znane i lubiane, że Matka wyjeżdżała latem np na 2 tygodnie nad morze na wakacje, a ja zostawałem w mieście i sobie ćpałem w najlepsze; całe pieniądze wydając na ćpanko. I tak w kółko. Jeszcze w międzyczasie odkryłem hyperreala i za pośrednictwem hyperreala poznałem DXM sławetny, w którym za bardzo nie zasmakowałem, ale coraz częściej były problemy z kasą, bo rozchody były spore, a przychodów żadnych (pomijając może to, co udało mi się zajebać i sprzedać), więc i DXM wszedł w obieg, że to tak ujmę. Jeszcze dodatkowo relki w niewielkich ilościach, które otrzymywałem od koleżanki, po których odpierdalało mi o tyle, że miksowałem to już wtedy z czym się dało i efekt był taki, że chodziłem np po mieście nieprzytomny i wracałem np. bez telefonu, który miałem na smyczy i nie wiedziałem, czy ktoś mi go zajebał, czy też może go zgubiłem i leży w jakichś krzakach.
Oczywiście to wszystko nie jest chronologicznie, ponieważ nie pamiętam dokładnie, jak to było wszystko. Do wszystkiego dochodził alkohol, którym zalewałem się regularnie , kiedy nie byłem u siebie w mieście (bywały okresy, że byłem na drugim końcu Polski przez miesiąc, wtedy przez miesiąc zalewałem się co dzień dokładnie, cały czas kombinując, czy nie uda mi się kupić gdzieś jakichś narkotyków). Dodatkowo narkotyki dawały mi wenę do robienia muzyki na kompie i ogólnie tworzenia muzyki, a także rysowania, pisania itd, były w tym moim wiernym towarzyszem. Nie muszę chyba nadmieniać, że w okresach pijackich te zainteresowania zanikały. Słowem już było totalnie przejebane, tym bardziej że doszły jeszcze jakieś moje zaburzenia osobowości, które sprawiały, że często najebywałem się na smutno unikając znajomych, a i oni (mimo że sami też ćpuny straszne) powoli się ode mnie odsuwali, bo zachowywałem się coraz straszniej, zacząłem i ich robić w chuja jak na narkusa przystało. Nie wspomnę już o mojej biednej Mamie, która w pewnym momencie zaczęła robić wszystko, żeby mi pomóc.
Zmusiła mnie do uczęszczania do poradni uzależnień. W poradni stwierdzili, że aby móc mi pomóc, muszę iść na detoks, na który poszedłem oczywiście z wielkimi wahaniami. Nie pamiętam zresztą dokładnie, jak to było. Na detoksie bardzo mi się spodobało mimo jakiejś tam decyzji o niebraniu, bo poznałem rasowych narkusów, takich od helu, z którymi się zaprzyjaźniłem :/ dostawaliśmy tam benzo, co bardzo mi się spodobało. Nie docierało do mnie wtedy w ogóle, że takie leki to to samo co zwykłe grzanie.. Odwaliłem tam też kilka szopek typu seks na oddziale, byłem gówniarz i idiota po prostu. Występowałem też jako przykładowy pacjent do opowiadania różnych historyjek grupom studentów-praktykantów. Jak przychodzili studenci, to lekarze prowadzili ich od razu do mnie, żeby posłuchali jak ćpun małolat opowiada o swoim nałogu i o tym jak wielkie ma do niego obrzydzenie. Byłem swego rodzaju gwiazdą i odpowiadało mi to. Nie byłem niczego świadom.
Po detoksie wylądowałem u psychiatry w poradni któremu nie pamiętam na co się skarżyłem, chyba na nadmierne pobudzenie itd. Ponadto już wcześniej stwierdzono u mnie depresję, w związku z czym pan doktor wypisał mi fluoksetynę, zaś na nadmierne pobudzenie mianserynę. Oba te leki jak wiemy nie nadają się do ćpania, i ja ich początkowo w ogóle tak nie traktowałem. Jednak po pierwszym zażyciu fluoksetyny poczułem się jak na pigule (efekt tego leku znany niektórym na pewno), więc na spotkaniu ze znajomymi u mnie w domu, z którymi spotkałem się po to, żeby im się pochwalić, jaki jestem trzeźwy, byłem najebany jak sam skurwysyn tym cholernym bioxetinem :/ Oczywiście efekt ten pojawił się tylko przy pierwszym zażyciu. Mianserynę z tego co pamiętam krótko zażywałem w ustalonych dawkach. Później moje wieczory wyglądały tak, że nawalony tym świństwem prawie zasypiałem przed kompem pijąc też duże ilości mocnej herbaty i kawy. Cały czas nie uświadamiałem sobie powagi sytuacji, bo przecież narkotyków wciąż nie brałem.
Wkrótce zacząłem też popijać. Czułem się całkiem szczęśliwy, bo cały czas mówiłem sobie, że przecież nie ćpam, więc jest wszystko dobrze. Dostałem inny jeszcze lek, tisercin, ale okazał się strasznym świństwem. Piszę o nim, bo jeszcze odegra pewną rolę. Klasycznie po trzech miesiącach od wyjścia z detoksu znowu zapaliłem.
Dziś wiem, że trzy miesiące abstynencji to czas tzw. pierwszej zniżki kiedy człowiek zawsze będzie się chujowo czuł, na co nie ma bata. Ale wtedy tego nie wiedziałem. Zapaliłem z jednym kumplem w parku. Niestety wcześniej tego samego dnia brałem tisercin, w związku z czym po spaleniu po niedługim czasie padłem. Spadło mi straszliwie ciśnienie chyba. Poza tym, że miałem maksymalne wyrzuty sumienia, padłem też fizycznie. Czułem się tak źle, że położyłem się na ziemi obok ławki w parku i myślałem, że zdechnę. Wszystko skończyło się dobrze, a ja grzać zacząłem na nowo i wkrótce zrobiło się tak samo, a nawet gorzej, gdyż zainteresowałem się lekami, DXM-ami a tym samym hyperreal stał się moim chlebem powszednim (to wtedy dopiero - pisałem, że nie jestem pewien co do chronologii zdarzeń tej historii). I tak to sobie było, hardkorowo przez lata.
I w końcu Matka mi powiedziała, że albo jadę do ośrodka, albo wypierdalam. I pojechałem do ośrodka zupełnie bez przekonania. Byłem tam 2,5 miesiąca i uciekłem. Przyjechałem do domu na drugi koniec Polski i zacząłem Matce opowiadać, jak to się otrząsnąłem, skończę szkołę, zacznę studia albo będę pracować, i nie będę brać. Niech mi da szansę a ja pokażę. Moja Mama jest mądrą kobietą i na nic się nie zgodziła. Orzekła, że mam wracać do tego ośrodka, na co ja, aby zyskać na czasie (i nie tylko, było to kwestią różnych moich paranoi) powiedziałem, że nie ma opcji, do Opalenia nie wrócę, jest tam strasznie, każdy mnie tam nienawidzi i mam tam przejebane:) Zacząłem więc szukać innego ośrodka, a właściwie ściemniać z tego co pamiętam, że szukam, i już po 3 dniach znów byłem zjarany i dodatkowo regularnie aplikowałem sobie DXM w dużych ilościach. Trwało to jakieś 2 tygodnie i po takim czasie jak nietrudno się domyśleć miałem niezły bałagan w głowie.
Pewnego razy strasznie najebany, wieczorem (to był listopad) szedłem z dwoma kolegami i rozmawiałem na jakiś tam temat. W pewnym momencie zorientowałem się, że gadam coś kompletnie niedorzecznego, ale wcale mnie to nie bawiło. Zapytałem o to kolegów i jeden z nich odparł:
- To prawda, nie mówisz zbyt mądrze.
Wtedy zdałem sobie nagle tak TOTALNIE sprawę z tego, jakie mam sito zamiast mózgu. Co się w ogóle ze mną dzieje. Że przecież ja coś muszę ze sobą zrobić. Może to wyda Wam się dziwne, dla wielu to codzienność i dla mnie to też była codzienność. Ale nagle to do mnie dotarło. Częściowo to była taka acodinowa panika, ale wiedziałem też, że to najświętsza prawda. Z ust kolegi, z którym niejedno brałem i niejedną ostrą akcję robiłem. Wcześniej jeszcze była rozmowa o tym jak wyglądam, że wyglądam jak taki sobie ćpunek we fioletowym polarku zniszczonym i brudnym - w ogóle o to nie dbałem, nie miałem na to nigdy czasu, bo kołowałem ćpanie. Ale po tym pierwszym tekście, kiedy zdałem sobie sprawę czym na ten moment jestem, całkowicie wytrzeźwiałem. Choć nasączony byłem acodinami, alkoholem, czym tam jeszcze.
Zacząłem płakać. Wracałem do domu z drugim kolegą i po drodze powiedziałem mu, że nie mogę tak żyć, że jak najszybciej wracam do Opalenia, właśnie tam, bo wiem, że tam się wyleczę. Wysiadając na przystanku u siebie zadzwoniłem z komórki do Matki i jej o tym powiedziałem. W mieszkaniu z miejsca przyznałem się, że ćpałem cały prawie czas od powrotu. Potem zadzwoniłem do Opalenia, gdzie Ania powiedziała mi, że jasne, mogę przyjechać i spytać Społeczności czy mogę leczyć się od nowa mimo, że złamałem abstynencję(normalnie czekałbym pół roku). Powiedziała mi chyba później, że byłem bardzo przekonywujący. Odparowałem dwa czy trzy dni w domu, nawiasem mówiąc mając w szufladzie wciąż zapas acodinów. Nie miałem na nie jednak ochoty, poza tym znajdowałem się w specyficznym stanie psychicznym. Moja decyzja była silna, wiedziałem jednak, że do czasu. No i pojechałem do Opalenia. Byłem tam ponad dwa lata, co przepracowałem to moje, co zmieniłem to moje !
Nie ukończyłem leczenia tak jak jest to tam przyjęte, wyjechałem wcześniej, ale liczy się tak naprawdę efekt.
Tak przestałem ćpać.
Rzecz jasna możecie się śmiać, że jak mogłem mieć sito w głowie paląc trawę i żrąc acodin. Wasza sprawa. Każdy ma swoją historię - ja mam taką.
Liczę na opisy Waszych podobnych przeżyć tego typu, które zakończyły Wasze przygody lub na długi czas powstrzymały was od ćpania. Zapraszam więc.
Rzecz jasna możecie się śmiać
GET A FUCKIN LIFE DOPE !!!!
oazaspokoju pisze: Spędziłeś 2 lata w ośrodku, ponieważ nie potrafiłeś sobie poradzić z trawą i tabletkami na kaszel ? Mam nadzieje, że moje podatki nie finansują tego!
Jak można się nie śmiać czytając taką historyjkę...Rzecz jasna możecie się śmiać
ja tam sie nie usmialam.
Trzeźwość narko od 11 wrzesznia 2006
http://www.feta.blog.onet.pl
-...wie ze musi wejść na wieżę,od tego zależy jego życie i nie może,dotknięty lękiem wysokości...
że nie mogę tak żyć, że jak najszybciej wracam do Opalenia
Powinienes to w dziale DXM umiescic pod tytulem "Tabletki na kaszel tez moga wam zniszczyc zycie - historia pisana podczas 7 lat detoksów od kaszlodynu"
lol
To miało rozczulić czy wzburzyć dyskusję na temat dragów?
PS.Tisercin to gówno. Spanko miałeś pewnie straszne.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/4/4b7d0142-53ff-4708-bd31-1fc0a7dfdc49/zindaru.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250527%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250527T191202Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=c66a2029b6bc533614f18178a1ec7933c6a1b6994b34de596900a9e544231406)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/duda.jpg)
Duda: prezydent nie może mieć nałogów, które wpływają na jego świadomość
Zwierzchnik sił zbrojnych nie może mieć nałogów, które powodują, że nie w pełni świadomie będzie podejmował decyzje w najważniejszych sprawach - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Dodał, że całkiem byłoby rozsądne, gdyby rzeczywiście taka kwestia była sprawdzana.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/zk_strzelin.jpg)
Papier nasączony syntetyczną marihuaną
W strzelińskim zakładzie karnym wykryto próbę przemytu substancji ABP, którą nasączone były kartki listu. Działanie syntetycznego narkotyku można porównać do silnego działania marihuany.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cannamacedonia.jpg)
Badania: Najczęściej używanym narkotykiem w Macedonii jest marihuana
Respondenci palą jointa, aby zmniejszyć stres i się zrelaksować.