Co do 5-HTP, to wpływa on na poziom serotoniny, trazodon jest SARI i wpływa na wychwyt serotoniny więc wychodzi combo. Oczywiście zależy od dawki, nie powiem Ci dokładnie, ale brałem 5-HTP do leków. Niestety nie pamiętam, czy to była wenlafaksyna czy coś innego (agomelatyna w Valdoxanie, Sulpiryd + owe Triticco z trazodonem), ale zespołu serotoninowego nie dorobiłem się na szczęście.

[edit] no zostałem ubiegnięty, ale szkoda mi było posta kasować

Co do kwetiapiny, to te CEVy to fakt. Czasem są bardzo ciekawe, rzędy liczb, jakies latające napisy, tekstury, sylwetki postaci ... abstrakcja, ale jestem przyzwyczajony bo swojego czasu widywałem różne rzeczy i bez zamykania oczu (chyba na sertralinie). Ciekawie się czeka na wizytę u lekarza, oglądając robaczki latające po ścianie, układające się we wzory, rozety ... potem lekarz oczywiście wysyła do okulisty, trudno mi zrozumiec jak można widziane regularne wzory i struktury traktować jako problem ze wzrokiem. Co ciekawe, czasami mogłem rozpędzać te ksztalty rękami 8) Teraz tego nie mam, ale przynajmniej swastyki mi nie latają gdy ide spać.

Agomelatynę miałem w Valdoxanie, lekarz myślał że rozwiąże problemy ze snem i przy okazji z depresją, a nie dało rady ani z jednym, ani z drugim.

Misspil, może źle się wyraziłem.
Trittico działało dobrze i już po paru dniach się rozkręciło działanie antydepresyjne i czuć było fajną sedacje. Do tego zasypiania i regulacja cyklu dobowego miód. Konkretne efekty osiągnałem przy dawce 150 na dobe na wieczór. Nie miałem jakiejś bomby jak na setralinie, było poprostu milutko no i poprostu się skończył i czuję się jak na zjezdzie :moody:

Mam znowu ochote ćpać, ale nie potrafie wrócić do dragów bo mnie to brzydzi.

No słyszałam, że świetnie reguluje sen, ale efekt dziennej sedacji, przymulenia, przysypiania i braku koncentracji jak dla mnie dyskwalifikuje lek.

@misspill - wiem że fenidaty to nie jest rozwiązanie ale mam teraz taki czas że potrzebuje tego pobudzenia i koncentracji. A ten związek działa najlepiej na mnie sposrod innych stymulantów. Po kawie mam więcej uboków które odczuwam teraz. Być może przyjdzie mi zapłacić za branie fenidatów w przyszłości. Pocieszam się tym że co prawda 4F-MPH to nie jest MPH apteczne ale związek bliźniaczy a ludzie jakoś jadą latami na MPH. Podejrzewam nawet że MPH nie przypadłoby mi do gustu ze względu na mocniejszą inhibicje noradrenaliny. Koniec offtopu.

Czy polecasz jakieś nootropy przy braniu trazodonu (no i 4F-MPH)?
W przeszłości testowałem kilka lecz z mizernym skutkiem. Zostało mi kilka.

Nie powiedziałbym, sedacja jest mniejsza niż po benzo, ale w sumie brałem nie cały miesiąc, nie wiem czy będę wracał do leczenia, lepiej byłoby rozwiązać problemy uprzykrzające życie niż ryć sobie beret lekami, ale niestety na chwilę obecną to nie możliwe.

Aha, gdyby każdy był w stanie rozwiązać sam z siebie te problemy, to albo nie było by tylu depresji, albo wzrosła by ilość zabójstw (nie samobójstw!). Jeden chuj, mi zapisali na final jeden tabs rano i jeden tabs rano - dawka zwiększania stopniowo. Chyba jajko bym zniósł, a wręcz przespał to jajko ... a potem prześcieradło to prania. Nie mniej, dobrze że są ludzie którym ten lek pomaga. Ja muszę żreć wenlę, lit i Ketrel na lulu, ostatnio zastanawiałem się (póki co - w ramach żartu niż zamiaru) patrząc przez okno na drzewa, na której gałęzi się powiesić.

Ćpanie - cóż, lepiej nie ćpać. Mnie skręca jakbym miał znowu wciągać te CMCki, czy żreć je na biedny żołądek. Ble ... :kotz: ale te mało dawkowane specyfiki, co tu poradzić. Większość tu się z tym zmaga. Forum nie przedłuża żyć, co najwyżej zapobiega przed ich przedwczesnemu kresowi.

<?dżołk
echo ("O, mam! Na sen gjebla! Jak se spierdolić i rozjebać życie, to konkretnie z przypierdem! ";
die(); // tu zjebalismy
?>

To prawda masz racje, mnie też na rzyganie bierze na myśl o wąchaniu tego syfu, dobrze, że ten czas abstynencji tak mija.

Co do trittico dodam, że wystąpiło odstawienie, cóż za krótko brałem, działało dobrze to teraz trzeba za to zapłacić. Czuję się taki wkurwiony, że nawet mnie to bawi. Może wrócę do leczenia, ale spróbuje póki co radzić sobie jeszcze sam.
Oby się to skończyło szybko bo mnie ciągnie do kody i zioła, ale to tylko może zaleczyć, a wpierdolić się w to znowu drogą błędów przeszłości to byłaby głupota.

Zarzuciłem wczoraj 150mg z nadzieją na porządny, regenerujący sen ale... idźcie w chuj. Spało się nadal tak samo krótko, po przebudzeniu nos zatkany potężnie i nadal jest, suchość w ustach to niewiem do czego przyrównać. Jeszcze takiej nie miałem. Nawet nie moge porównać do kaca bo kac to pikuś przy tym.
Jak się obudzisz to już nie zaśniesz ale i nie ma sił by wstać z wyra więc tak leżysz jak wór ziemniaków z zamknietymi oczami. Nie fajne uczucie.
Obudziłem się przed 7, leżałem ze 2h a teraz itak chodzę jak paralityk.
Niewiem czy probowac dalej 150mg na noc czy wrocic do 75mg.

Próbuj jeszcze, pozostań przy 150mg!

Też zalecam zostać przy 150mg, działanie się rozkręci - tak samo sen, siły to to i tak nie dodaje, ale jest milej.
Co do zatkanego nosa i suchości - cóż, to skutki uboczne które trzeba znosić, bez kropli do nosa i butelki wody na noc ani rusz.