Szałwia wieszcza (Salvia divinorum) - dyskusja o ekstrakcji, paleniu i uprawie
Więcej informacji: Salvia Divinorum w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 1002 • Strona 42 z 101
  • 911 / 206 / 1
Nieprzeczytany post autor: dajmon »
Astacus pisze:
chociaż radzę włożyć między bajki historie o tym, że ktoś 5g suszu włożył sobie pod język)
Radzę włożyć między bajki historie o tym, że ktoś nie potrafił włożyć 5g suszu pod język.
Zażółć Gęślą Jaźń
:grzybki: :fuj: :rzyg:
  • 585 / 3 / 0
Nieprzeczytany post autor: hitori »
myslicie ze to MJ tak spotengowala sile SD ? (prosilbym o odpowiedz kogos kto gustuje w takich mixach :P) Mam jeszce pytanie: jak jest z tolerancja na salvinorum ? (szybko potrzebuje sie wiecej ?)
Drogi Salvionauto! Zaczne od drugiego pytania; tolerancja na salvinorin jakoś mnie nie dotyka, ale to chyba kwestia indywidualna. Wydaje mi się że im częściej palisz tym bardziej się stajesz wrażliwy na to (do pewnego momentu oczywiście). a co do MJ to myślę że zmienia ona działanie Lady Sally; niekoniecznie je potęguje. zachęcam do dalszych prób na poligonie swego umysłu.
.
  • 5299 / 104 / 0
myslicie ze to MJ tak spotengowala sile SD ? (prosilbym o odpowiedz kogos kto gustuje w takich mixach :P) Mam jeszce pytanie: jak jest z tolerancja na salvinorum ? (szybko potrzebuje sie wiecej ?) Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak wdziecznie podziekowac Pani Salvii za tak miłe powitanie :D
MJ wzmacnia niektóre efekty SD. Co do tolerki to nie zauważyłem aby rosła. Im się więcej pali i częściej, tym bywają tripy bardziej zakręcone :) Może SD spowszednieć, ale po miesięcznej przerwie znów kopie jak zła
Spokój jest najwyższym szczęściem :*) Czanga tak bardzo
  • 56 / 1 / 0
Kurde! Paliłem susz już około 7-8 razy, zawsze ten sam sposób i ilość (3-4 zwykłe lufki podpalane zapalniczką żarową). Jak na razie żadnych psychodelicznych efektów. Zastanawiam się czy jeszcze nie wyrobiłem sobie receptorów, czy susz który kupiłem na dopalaczach jest lipny, czy może stosuje złą metodę palenia albo za małe ilości pale za jednym razem. Smak jest ochydny. Jak myślicie ile moze trwać wyrobienie sobie receptorów?? Zostało mi jeszcze sporo tego suszu ale trace nadzieje ze kiedykolwiek podziała na mnie.
  • 585 / 3 / 0
Nieprzeczytany post autor: hitori »
może ilość jest dla ciebie za mała. Sproboj zapalić ekstrakt, albo pal wiecej suszu z wiekszej fajki albo innego przyrządu. Pewnie pomoże :)
.
  • 2310 / 11 / 0
@Quentin . Susz jest dobry na pewno bo ziomek palił i działało . Weź zaopatrz się w jakąś większą lufkę bo palenie z takiej małej jest często nie efektywne . Najlepiej to zrób sobie fajkę wodną i walnij tyle i zdołasz . Oczywiście , ważne też są s & s , czyli ciemny pokój itp . NIe poddawaj się , Salvia taka jest z początku . Jak susz zacznie Cię smyrać to spal go do końca , a dopiero potem kup sobie ekstrakt . Ja od razu polecam 10x - efekty gwarantowane . Pozdro i powodzenia .
Poczekam na Twój rozkład
W żyły wtłoczę dekstrometorfan
Następnie pożrę Cię
I SIGMA ciałem się stanie
  • 129 / 1 / 0
Susz jest w ogóle ..Ójowy. Ja paliłem z fajki wodnej i cholernie cięzko jest spalić tyle żeby kopnęło. Zawsze jakoś mnie tak krztusi przy tym, muszę się nieźle namęczyć. Dlatego jak chcę potripować na salvi to wrzucam 300-450 DXM (mam tolerke więc słabo klepie) i kilka razy palę, deks wzmacna konkretnie a trip jest bardziej salviowy niż deksowy (przynajmniej u mnie) Quentin możesz spróbować jak będziesz miał czas.

Receptory wyrobione, jak będę miał trochę czasu i kasy to zaczynam zabawy z ekstraktem
No one told you when to run, you missed the starting gun.
  • 5299 / 104 / 0
Kłentin zmotaj sobie jakiś konstruktywny przyrząd, a powinieneś poznać efekty właściwe. Jak np nie masz gdzie kupić czy coś, na stronie 13 wątka ogólnego A.Selene przedstawił swój pomysł, ja dziś będę z takiego cuda palić :) Może być też taka opcja, że należysz do tych, co SD nie kopie. Ale tacy naprawdę rzadko się zdarzają...

Jeśli paląc z odpowiedniego sprzętu nie odnotujesz solidnych efektów, to nie ma ratunku innego jak ekstrakt, na początek x5. Jak innyend napisał, możesz skorzystać ze sprawdzonego przepisu pigułożercy i palić po kaszlodynie. Jednak jeśli pokusisz się na wzmacnianie miksami, lepiej zacznij od trawki :) Dbaj o s&s, co najmniej 30-60min wolnego czasu, bo SD po miksach potrafi ładnie zaskoczyć, zwłaszcza na początku.

Na marginesie, którego nie ma: dziś będę ćmił x10, później wstawię jak było. Wczoraj paliłem i było salviostycznie :D
Spokój jest najwyższym szczęściem :*) Czanga tak bardzo
  • 5299 / 104 / 0
Miałem napisac wczoraj, ale wczoraj nie paliłem :) Paliłem za to dziś i przedwczoraj, będę palił jeszcze jutro. W końcu przyszła pora na nieco mocniejszy kaliber, tym tazem x10. A o to raport z kilku buchów...

Substancja: ekstrakt standaryzowany dziesięciokrotny.

S&s: zawarte w raporcie

12.05.2008

O godzinie 21:25 ściągnąłem bucha ekstraktu x10, z ekstraktem dziesięciokrotnym pierwszy w życiu kontakt. Już miałem palić kilka dni temu, miałem jarać w sobotę, w niedzielę... Ciągle coś nie wypaliło, albo po prostu odechciewało mi się. W końcu dziś jakoś tak spontanicznie wybyłem koło 21 po zapalarę. Chciałem skonstruować solidny przyrząd do kopcenia, jednak zanim bym cokolwiek zmotał, to by mnie nocka zastała, a chciałem jeszcze zapalić w plenerze póki było w miarę widno. No trudno, przyrząd: kiosk-lufka. Miejsce: łączka nieopodal olesionej góry. Ciemnobłękitne niebo prawie całkowicie wolne od chmur, jedynie horyzont lekko spowity mlecznymi cirrusami. Tak, marzyło mi się od dłuższego czasu Salviove upalenie... W ogóle ekstrakt leżał prawie dwa miesiące. Sam w to nie wierzę, że tyle wytrwał nietknięty przeze mnie. Dałem paru osobom po buchu niedawno i tak oto ostało się dla mnie niecałe 0,5g. Miałem palić na majówce, ale mix z ważkami jakoś mi się nie bardzo widział ;) Nie wiem kurwa, naprawdę nie wiem jak mogło mi się wysypać odrobina cennego ziela. Aż żal receptory ściska!

Jeśli chodzi o nastawienie, to było ono jak najbardziej optymistyczne. Rozmarzony, pośród łąk umajonych, lazłem sobie ścieżką pod las powoli żegnając dzień. Nikogo nie ma, świerszcz sobie w trawie gra, błoga cisza tak poza tym. Nawet nie wiało, nie szumiało, tylko ja i natura. Świerszcz wcale nie przeszkadzał swoimi… jak to nazwać? Kit z tym :) Również tym razem nie pieściła się ze mną :) Ściągnąłem bucha ile wlazło, trzymałem jak najdłużej, aż w końcu puściłem. Ten smak, ten zapach z samara, ten aromat ekstraktu z meksykańskich ziół. No poezja!

Uwielbiam to jej pierdolnięcie, jak ja to lubię kiedy młotkiem jest Szałwia, a gwoździem mózg %-D Jakoś tak bezwiednie ruszyłem przed siebie w kierunku domu. Specyficzny ścisk w głowie się pojawił oraz pisk w uszach, związany jakby z podniesionym ciśnieniem. Miałem nad wyraz dziwne wrażenie, że byłem tam w jej świecie, oraz tu na łące. Po chwili jej świat (a właściwie niewielki kawałek) nałożył się na okolice miejsca gdzie właśnie przebywałem, a ze mnie, ze środka mnie przez czubek głowy het w górę wychodził niewidzialny sznurek :D Targałem z tego łacha w duchu, a jeszcze bardziej śmiać mi się chciało, gdy pojawiło się wrażenie, że razem ze mną idzie taka zajebista płachta, podobnie jak sznurek – niewidzialna, lecz wyczuwalna, a ja byłem jej częścią. Choć sam nie wiem, czy to ona nie była częścią mnie. „Wiesz, że masz trzymać tajemnicę” pomyślał mój mózg, myśl jakby nie moja, bo wcale nie czułem się jej autorem. Jaką kurwa tajemnicę - wypowiedziałem na głos, ani trochę nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź, mając lekki uśmiech na twarzy. Przyglądałem się mijanym dość wysokim trawom. Intrygowały mnie przestrzenie wyznaczone przez łodygi, każdą z osobna. Patrząc w pobliżu siebie, idąc miedzą, łąka zdawała się być podzielona równoległymi pasami, co raczej było salviowym złudzeniem optycznym. Specyficzny niepokój był zminimalizowany do minimum i stanowił leciutki, mrożący krew w żyłach efekcik specjalistyczny, tak na dekorację wieczoru. Podróż trwała krótko, ledwie parę minut. Kusiło mnie na jeszcze jednego strzała, ale wolałem poczekać do dnia następnego. Po może dwóch minutach pill był trzeźwy-trzeźwiutki jednak pełen skrytych myśli ;]

15.05.2008

Godzina prawie ósma wieczór, odpoczęto-wypoczęty ruszam w plener mając dysocjacyjne myśli w główce. Gdzież by tu zakopcić? Łąka? Las? E, nie chce mi się drzeć po mokrej trawie, ostatecznie wybieram park. Idę więc do parku i po dziesięciu minutach jestem na miejscu. Siadam sobie na odludziu gdzie liczę na to, iż się nikt nie napatoczy i tak też się stało na całe szczęście. Nastawienie oczywiście optymistyczne, lekko podjadany pilleater rozkłada się z małym sprzętem. Ano zrobiłem sobie z butelki szklanej po hortexie 0,7 taki przyrząd narkomański, z którego ściągnąłem solidną chmurę.

Wypuściłem dym co gryzł mnie bez skrupułów, regulacja oddechu i zaczyna się halo gotówka. Coś dzieje się z obrazem, mózg opanowany przez dwuterpen, ciało nie wie o co come on, odrealnienie i lekkaśna euforia. Inaczej niż przedwczoraj. Czuję się jakby galaretowaty sześcian przenikał mnie od pleców po klatkę piersiową, a gdy już przeszedł przez całe ciało, uczucie to znikło i pojawił się pot, również na całym ciele. Co dziwne bardzo szybko wyparował(?). Trip potrwał jeszcze chwilę i efekty stopniowo znikły, tylko oczywiście delikatne skrzywienie myślenia pozostało, ale też nie na długo. Myśli wyprostowały się, zrównoważyły, sprzęt spakowany do reklamówki. Niedosyt. A może miejsce zmienić? Ta! To jest myśl :D

Po czasie jakimś niezmierzonym znalazłem się w piwnicy. Brak dostępu do światła, siedzę na schodach, sprzęt ready to use. W sumie troszkę światła wpada, ale to tyle co nic. Namierzyłem cyban, ogień, cug… Mnie naprawdę ostatnimi czasy ciężko czymś zdziwić, jednak jej dysocjacyjność w stężeniu dziesięciokrotnie mocniejszym od suszu ma swoje sprawdzone, starożytne metody. Siedząc oparty o ścianę czułem się jej częścią. Ciemne pomieszczenie niskiej piwnicy było wnętrzem tym razem kokonu. Pojawiły się słabo zauważalne równoległe linie w kolorach oczywiście ciemnozielonych. Mogłem czuć swoim ciałem całą tą konstrukcję, której nie mogłem dostrzec ani początku, ani końca. Niepokoju nie odnotowano, za to odczuwałem tajemniczy przepływ energii, co jak mi się wydaje powodowało dość miły spokój. Posmak w ustach palonego ekstraktu, oraz unoszący się dym, nadawały mistyczny klimat. Trip trwał dłużej nic reszta opisanych wyżej i był chyba najciekawszy. To była kolejna podróż na liściu i chmurze, której prędko nie zapomnę. Mam nadal ochotę na więcej, jak będzie kasa to chyba pokuszę się na x20 :)
Spokój jest najwyższym szczęściem :*) Czanga tak bardzo
  • 585 / 3 / 0
Nieprzeczytany post autor: hitori »
ale żeś pillu dojebał
!

ja dzis jem deksa a pewnie salvie tez przetestuje. ostatnio wpadl mi w rece ekstrakt x15. niestandaryzowany ale po pierwszej probie widze jego jakosc. mysle ze Jezus chcial aby ludzie tworzyli ekstrakty z lisci salvii AVE!
.
ODPOWIEDZ
Posty: 1002 • Strona 42 z 101
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.

[img]
10 lat więzienia dla producenta metamfetaminy. Legnicki sąd wydał wyrok

Przestępstwa narkotykowe to coraz większy problem. W jednej z takich spraw zapadł właśnie wyrok. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał na 10 lat więzienia 34-letniego Jakuba C., który na przemysłową skalę produkował metamfetaminę. Wytwórnia działała w garażu na terenie prywatnej posesji w Niemstowie pod Lubinem.

[img]
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował

"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."