Dział dotyczący grzybów i roślin wykazujących działanie halucynogenne, psychodeliczne lub dysocjacyjne.
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
  • 183 / 10 / 0
Witam wszystkich :-) Chciałem zapytać jaka jest dla Was różnica pomiędzy działaniem psychodelików z poszczególnych grup, np. pomiędzy tryptaminami (LSD) a dysocjantami (DXM).

Osobiście przyjmuje następujące definicje (samodzielnie opracowane):

Psychodeliki/halucynogeny - substancje objawiające umysł, powodujące zetknięcie się świadomości z treściami podświadomymi (doświadczenie/trans psychodeliczny).

Podział psychodelików:
a) Psychodeliki klasyczne (halucynogenne stymulanty serotoninergiczne) - powodują wzmocnienie percepcji zmysłowej na wskutek obniżenie poziomu progowego w komórkach post-synaptycznych. Prościej - sprawiają, że więcej informacji dociera do mózgu.
b) Dysocjanty/delirianty (halucynogenne depresanty) - powodują osłabienie percepcji zmysłowej. Czyli są zupełną odwrotnością klasycznych psychodelików.

Mimo tych dwóch kontrastujących ze sobą metod, uzyskany efekt jest identyczny (objawienie umysłu), chodź jego odbiór różni się w zależności od obranej substancji.

Idąc tym tokiem rozumowania postanowiłem podzielić trans psychodeliczny na trzy typy:
a) Trans otwarty - charakteryzuje się wzmocnioną percepcją zmysłową, pobudzeniem psychicznym (czasem też ruchowym), euforią.
b) Trans zamknięty - charakteryzuje się osłabioną percepcją zmysłową, sedacją, euforią.
c) Trans naturalny (np. sen) - charakteryzuje się połączeniem efektów dwóch powyższych transów.

Z drugiej strony wciąż pozostaje wiele pytań...

1. Czy uważacie dysocjanty i delirianty za substancje psychodeliczne - podobne LSD?
2. Jeżeli tak to czym różnią się dla Was (w sensie psychicznym) te doświadczenia?
3. W przypadku którego doświadczenia (psychodeliki, dysocjanty albo delirianty) posiadacie więcej kontroli nad przebiegiem fazy? W przypadku, którego doświadczenia posiadacie więcej wolnej woli? (Po rozmowie z ludźmi zauważyłem, że zdolność kontroli nad określoną fazą jest bardzo indywidualna.)
4. Inne uwagi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W moim przypadku o wiele lepiej radzę sobie z dysocjantami (a nawet deliriantami) niż klasycznymi psychodelikami, które wkurwiają mnie z butów. Odnoszę dziwne wrażenie, że pod wpływem LSD bądź THC jestem zahipnotyzowany, a działanie dysocjantów opiera się raczej na autohipnozie; ale jest to tylko teoria nie mająca żadnych naukowych podstaw.

Na koniec zapytam jeszcze o coś. Czy ktokolwiek miał styczność z narkotykami takimi jak: benzydamina, adrenochrom; lub przedawkował nikotynę aż do momentu wystąpienia halucynacji i jakimś cudem przeżył by nam dziś o tym opowiedzieć? :-D

Osobiście brałem benzydamine. Z tego co wiem zalicza się ją do deliriantów bo działa antagonistycznie z receptorem nikotynowym (mylę się?), jednak jej główne działanie jest dopaminergiczne (co skutkuje pobudzeniem). Mam wrażenie, że to doświadczenie jest zupełnie inne, za każdym razem mam cevy bardzo podobne do tych jak po LSD czy MJ, z tą różnicą, że są raczej straszne i mroczne. Nie czuje też zbytniego pobudzenia psychoruchowego (jak po klasycznych psychodelikach w moim wypadku) dlatego świetnie radzę sobie z ogarnięciem fazy. DXM też pobudza dopaminę. Może dopamina jest moim kluczem do doświadczenia psychodelicznego?

Co o tym sądzicie?
"Nie rozpamiętuj, nie myśl, nie zastanawiaj się, nie medytuj, nie analizuj, pozostaw umysł w naturalnym stanie"
  • 183 / 10 / 0
Znalazłem coś ciekawego, co pomogło mi rozwiązać te zagadkę...
Alternatywną drogą odpowiadającą spożywaniu psychodelików jest "oneironautyka", czyli sztuka świadomego śnienia. Sen jest naturalnym doświadczeniem psychodelicznym. Wielu mistrzów w tej dziedzinie twierdzi, że doświadczenie świadomego snu jest o wiele lepsze niż "zwyczajny odlot po kwasie". Sam praktykuje Jogę Milam i podzielam to zdanie.
Odnalazłem jakiś czas temu artykuł, który opisuje wpływ poszczególnych neuroprzekaźników na świadome śnienie, zamieszcze tutaj jego kawałek:
Acetylocholina: wspomaga pamięć marzeń sennych i umożliwia inicjację snu REM

Noradrenalina: wydłuża fazę REM, jednak w zbyt dużej ilości może prowadzić do przebudzenia

Serotonina: powoduje supresję fazy REM i promuje głęboki, długofalowy sen

Dopamina: umożliwia osiągnięcie zwiększonej kontroli nad przebiegiem marzenia sennego
Mam taki mały defekt neurologiczny - posiadam obniżony potencjał przyłączania się dopaminy do receptorów dopaminergicznych D2, co skutkuje niższą aktywnością układu dopaminergicznego wobec aktywności układu współczulnego (zaniżony poziom dopaminy ogólnie). Zgodnie z powyższym: halucynogenne serotoninergiki powodują doświadczenie głębokiego snu (niektórzy oneironauci twierdzą, że leki typu SSRI obniżają zdolność wchodzenia w świadomy sen). Ze względy na niski poziom dopaminy mogę mieć problem z kontrolą takiego doświadczenia. Może niski poziom dopaminy może być przyczyną, która notorycznie wywołuje Bad Tripy pod wpływem LSD/MJ, u niektórych osób?

Psychodeliki grupy deliriantów obniżają natomiast poziom acetylocholiny (ACh), co skutkuje pogorszeniem pamięci. Parę razy widziałem osoby tak ućpane aviomarinem albo benzydaminą, że traciły zupełny kontakt z otoczeniem, całkowicie zapadając się w swojej głowie (tak samo jak na bieluniu). Z zewnątrz przypomina to trochę lunatyzm. Bad Trip na kwasie to przede wszystkim strach i cierpienie. Prawdziwe piekło (wiem bo dwa takie przeżyłem). W przypadku deliriantów chyba ciężko mówić o Bad Tripach, chyba że nazwiemy tak stan, który opisałem powyżej. Czy może to mieć jakiś związek z obniżoną ilością ACh w organizmie? Dodam, że osoby u których obserwowałem to zjawisko nie zawsze przedawkowywały, czasem po prostu nie spały kilka nocy pod rząd. (Nikotyna, jako agonista receptorów nikotynowych, powinna wywoływać odwrotny skutek).

Rozmawiałem jeszcze z paroma osobami na temat typu doświadczanych przez nie wizji pod wpływem benzydaminy. Wydaje mi się, że jest to jakiś miks pomiędzy kolorowymi, naspeedowanymi wizjami typu LSD z mrokiem, ciężkością i zimnem typowym dla delirium. Coś w rodzaju bajki-horroru, na pewno nie dla dzieci. Co o tym sądzicie? Spróbujcie usiąść gdzieś wygodnie pod wpływem benzy i zamknąć oczy. Porównajcie to doświadczenie z identycznym w przypadku LSD albo Avio Marinem. Gdzie istnieje większe podobieństwo? Myślę, że warto byłoby utworzyć nową grupę psychodelików:
halucynogenne stymulanty dopaminergiczne , przy czym benzydamina tylko w połowie zaliczałaby się do tej grupy, a w połowie do deliriantów. Taka grupa psychodelików (może jeszcze nieodkrytych) mogłaby wywoływać trans otwarty oraz niezwykle pomóc w osiąganiu świadomych snów.

To tylko parę uwag.

Scalam. A z powyższym już nie, dla czytelności. -dsn

Poza wyżej wymienionymi, istnieją jeszcze psychodeliki będące selektywnymi agonistami receptora GABA-a (muscymol, zolpidem). Osobiście nie dane było mi jeszcze tego spróbować (ale kilka ususzonych kapeluszy Amanity czeka już na mnie, tak więc niedługo dołączę do grona wtajemniczonych :yay: ). Czy takie doświadczenie porównalibyście do dysocjacji / delirium czy czegoś innego?
"Nie rozpamiętuj, nie myśl, nie zastanawiaj się, nie medytuj, nie analizuj, pozostaw umysł w naturalnym stanie"
  • 163 / / 0
Nie jestem w stanie porównać psychodelików między sobą, gdyż próbowałam tylko jednego - Ayahuasci. Mogę natomiast porównać to doświadczenie ze świadomym snem, który praktykowałam. W świadomym śnie zdawałam sobie sprawe, że śnię, a to co mnie otacza to nieistniejąca, senna rzeczywistość. Doświadczenie psychodeliczne po ayahuasce wygląda dla mnie zupełnie inaczej. Po pierwsze mam odczucie, że to co widzę jest realne, że tamta rzeczywistość, inny wymiar istnieje na prawdę. Ma się odczucie kontaktu z istotami z innego wymiaru, z czymś na prawdę niesamowitym. W snach nigdy nie doświadczyłam czegoś mistycznego i nie odczułam realnego kontaktu, przekazu z innego wymiaru. Po drugie nawet w świadomym śnie świadomość jest w pewnym stopniu ograniczona. Takiego ograniczenia nie ma po ayahuasce, w 100 % zachowuje pamięć i świadomość tego kim jestem i co się dzieje.
Uwaga! Użytkownik explorer nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 183 / 10 / 0
Myślę, że w siła "ograniczenia" świadomości w LD to tylko kwestia praktyki.
"Nie rozpamiętuj, nie myśl, nie zastanawiaj się, nie medytuj, nie analizuj, pozostaw umysł w naturalnym stanie"
  • 222 / / 0
Osogun pisze:
1. Czy uważacie dysocjanty i delirianty za substancje psychodeliczne - podobne LSD?
2. Jeżeli tak to czym różnią się dla Was (w sensie psychicznym) te doświadczenia?
3. W przypadku którego doświadczenia (psychodeliki, dysocjanty albo delirianty) posiadacie więcej kontroli nad przebiegiem fazy? W przypadku, którego doświadczenia posiadacie więcej wolnej woli? (Po rozmowie z ludźmi zauważyłem, że zdolność kontroli nad określoną fazą jest bardzo indywidualna.)
4. Inne uwagi.
1. Tak, ale tylko te które działają na serotoninę i/lub dopaminę. Przykładowo DXM potrafi sprawić bardzo ładny, psychodeliczny trip, jak i obrzydliwe i brzydkie odurzenie. LD jest całkowicie czymś innym niż doświadczenie pod wpływem jakichkolwiek psychodelików, chociaż... (czyt pkt. 4)
2. Psychodeliki sprawiają wrażenie zniesienia filtrów, pozwalają odkrywać coś nowego, a owe odkrycia potrafią być przełomowe- W dysocjantach jest raczej coś co znamy, najczęściej chcąc jakiegoś efektu/ wizji
3. Psychodeliki są bardzo niekontrolowalne- Gdy wpadniemy w nieprzyjemny tok myślenia, to ciężko za nim nadążyć, a cod opiero opanować- Po prostu trzeba być świadomym tego, że po zaprzestaniu działania substancji wszystko wróci do normy, pozostawiając jedynie złe wspomnienia. Przy dysocjantach najczęściej wystarczy otworzyćoczy lub zająć się jakąkolwiek czynnością lub włączyć piosenkę
4. Słowo "Halucynogen" bardziej pasuje mi do połączenia cech dysocjantów oraz psychodelików, ponieważ z mojego doświadczenia wiem, że połączenie dysocjantu z psychodelikiem daje bardzo silne doświadczenie na poziomie snu z halucynacjami obejmującymi większość/całość obrazu wraz z utratą samoświadomości, jednak dysocjant musi oddziaływać na receptory serotoninowe (najlepiej antagonizm- Np. Dekstrometorfan). Kolejność również jest ważna, ponieważ najpierw powinien już zacząć działać dysocjant, a dopiero później wzmacniamy "dysocjancję" psychodelikiem dodając do tego wszystkiego "to coś z innej rzeczywistości" co ciągnie do psychodelików. Podobieństwo do LD zawiera siętutaj do wizji, które niestety nie są kontrolowane przez naszą świadomość (której brak), a raczej jest ona prowadzona "przez psychodelik".

Ograniczenie świadomości w LD polega na samym odurzeniu serotoniną i świadomości, że jesteśmy w świadomym śnie, mamy pełną swobodę 4-o wymiarową oraz tego że aktualnie śpimy (i bynajmniej ja) wiedząc że jestem na skraju pełnego wybudzenia. Ja przykładowo wtedy wiem, że wszystko co zechcę i jestem zdolny sobie wyobrazić, to się stanie, jednak mam tą świadomość, że jak przesadzę (dla przykładu orgazm) to się obudzę i nici z eksperymentów, jednak zwykle wszystko ogranicza się do nierealnych scenariuszy (podnoszenie budynków, latanie) lub do najzwyklejszej eksploracji wyobraźni "Ciekawe jakby wyglądało... Co by było gdyby..."
Ostatnio zmieniony 15 listopada 2013 przez wdowa94, łącznie zmieniany 5 razy.
  • 2 / / 0
Dzien dobry, 2 dni temu postanowiłem po raz 2 w moim życiu (po roku przerwy) spróbować LSD. Doświadczenie to znacznie różniło się od pierwszego. Przede wszystkim pierwszy raz kwasik był z zaufanego źródła drugi natomiast zakupiony od lokalnego szamana, który cały czas lata na fazie. Pierwsze efekty takie jak zachwyt światem, ciekawość, chęć badania faktur obiektów, intensyfikacja kolorów oraz zmniany w postrzeganiu perspektywy pojawiły się już po 30 min. Z czasem zaczęły pojawiać się wizuale oraz wrażenie płynięcia muzyki. Rzekomy kwas miał zawierać 150µg, natomiast kwas, który przyszło mi zarzyć rok wcześniej 200µg. Wizuale zaczynały pojawiać się mi przed oczami w form fraktali, barwnych fal, które zmieniały swoje kolory. W czasie peacku działania kwasu wizaule były wszędzie na kazdym możliwym obiekcie i były tak intensywne, że budowały każdy obiekt nawet postacie ludzkie były zbudowane z ciągnących się kolorowych fal. Zacząłem odczuwać przenikanie różnych wszechśwaitów, z których pochodziły te efekty do naszego wszechświata. Odczuwałem czas jako zapętlony jakbym zmieniał linie czasowe i co kilka momentów przeżywał ten sam moment, który już miał miejsce tylko, że w alternatywnej linii czasowej, jakby czas nie płynał liniowo tylko koliście. (trudno to wytłumaczyć, sam do końca nie rozumiem). Co więcej ludzie, którzy prowadzili mi tripa odgrywali rolę moich alter ego, każdy z innymi moimi cecha wyolbrzymionymi. Przykładowo jeden był racjonalny, mądry, potrafił wytłumaczyć każdy stan w którym się teraz znajduję, drugi natomiast pochopny, porywczy, namawiał mnie do brania narkotyków. Postacie te kłóciły się ze sobą, byli to moi znajomi ale ja miałem wrażenie, że są projekcjami mojej wyobraźni i tylko ja je widzę i tylko ja moge z nimi porozmawiać. A teraz najwieksza jazda, w pewnym momencie doznałem doświadczenia mistycznego, mogłem porozmawiać z sensem istnienia z elementarną cząstką, która włada tym wszystkim. Po kilku godzinach zacząłem myśleć całkiem racjonalnie ale wizuale były wciąż bardzo intensywne, szczególnie przy zamkniętych oczach gdzie wszystkie kolorowe, kaleidoskopowe wzorki latały uciekały mi sprzed oczu dając miejsce na pojawienie się nowych. Dodatkowo przez cały okres trwania tripa odczuwałem jak pracują moje wnętrzności, nie wiedziałem czy mam jakieś potrzeby fizjologiczne czy nie. Już ostatnia rzecz, po jakichś 8 godzinach od wziącia poczułem się zmęczony i chciałem iść spać, niestety było to niemożliwe gdyż za każdym razem gdzy byłem blisko zaśnięcia coraz bardziej dokuczały mi jelita, a mój mózg wybudzał się. Wiem, że niektóre te efekty były wywołane przez ludzi, którzy wcielili się w role i poprowadzili mi tripa ale takiej jazdy nigdy w życiu nie miałem. Poza kolorami oraz efektami wizualnymi nie przypominało to mojej pierwszej podróży. Stąd moje pytanie czy na pewno wziąłem kwas, być może był to jakiś inny psychodelik, a może znajdowały się tam jakieś dodatki, dodam że przez kilka dni wcześniej brałem MDMA i paliłem. Czy mogło to spowodować tak zaskakujący dla mnie efekt?
ODPOWIEDZ
Posty: 6 • Strona 1 z 1
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.