Gdy byłem nieco młodszy, to zawsze gdy miałem ciśnienie na jakąś używkę, to po prostu się nią intoksynowałem. Nie były to dobre posunięcia, gdyż teraz jest nieco gorzej. Ciężej jest znaleźć jakiekolwiek zajęcie, które by odciągnęło moje myśli nieco dalej od drugsów. Najwyżej rysowanie, ale i tak lepiej mi się rysuje pod wpływem. A jak już mam się zabrać do czegoś konkretnego, np. nauki, to potrafię leżeć godzinę z zamkniętą książką i rozkminiać, planować melanże itd. Jak się ustawiam z jakąś koleżanką, to nie muszę być znarkotyzowany :)

ja właśnie mam takie ciśnienie na jakikolwiek narkotyk że ja pierdole :(
myślałem że nie wytrzymam więc najpierw spaliłem fajkę :nuts: (mimo że tego nienawidzę i nie pale) a potem poszedłem biegać, nie wziąłem ze sobą kasy ani telefonu żeby nie pobiec do dila ani apteki :), nie biegałem od jakichś 3 lat ( nie licząc biegu na ustawkę z dilem, ale to sie nie liczy bo sie wtedy zmęczenia nie czuje :) ) więc kondycja trochę mi siadła, wróciłem zjebany jak sam skurwysyn, ćpać mi sie chce tak samo ale nie mam siły motać towaru więc chyba podziałało :D
cały czas jak biegłem myślałem o tym że czuł bym się jak szmata po tym jak już wytrzeźwieje,
teraz jest już trochę lepiej, wypiłem piwko i idę pod prysznic
bądźcie twardzi !! życzę powodzenia

Gdy nachodzą mnie takie myśli to zaczynam myśleć o przeszłości,o tym co wtedy na dragach wydawało mi sie fajne a z perspektywy czasu kojarzy mi sie tylko z gównem.To mi starcza,a ochota przechodzi.

:rolleyes:

mi tez w sumie...


+/- przeważają minusy więc póki co nie złamałam sie i niecpam

ja w trudnych chwilach oglądam telewizję. I kiedy widzę naszych polityków to od razu jestem roześmiany

Bakanie, popkorn i obrady sejmu, to jest to.

biegam w kólko

Myśle otym ,ze już niedługo znowu zajaram przecież ten detox nie trwa wiecznie!

hmm.., ja aż takiego wielkiego problemu z rzuceniem MJ nie miałęm, chyba. po prostu wjebałem się w alko. Kiedyś piłem do bakania, teraz bakam do picia. nie potrafie już tylko zabakać bez browara, bo mnie to muli i schizuje, a jak wypije trochę i wtedy zapalę to jest calkiem dobrze :) po zbakaniu zazwyczaj NIC niechce mi się robic - gadać, iść do sklepu, zrobić cos ze swojim życiem. tylko mnie to pogrąża - najgorsze jest to, co się dzieje już po bakaniu, jak bańka zejdzie np. dzień, czy kilka dni dalej - mam straszny zespól amotywacyjny, depresyjny i schizujacy. dlatego teraz jak myślę nad paleniem to staram sie właśnie patrzeć na konsekwencje tego czynu, tej chwili przyjemności, odcięcia od rzeczywistości i wkrecdania sie w film, czy w gierke. szkoda życia! przez to gówno poleciało mi parę lat, troche przesadzam, ale wiem, że niepalac mogło by być O WIELE lepiej :( ci, którzy cos o tym wiedzą spojrzą na nadgarstki ;) ogólnie to miałem taki dobry, konkretny miesiac detoxu od wszystkeigo, ale wtedy jechalem na psychojebach i xanaxie - leczyłem sie z deprechy, jednak jak to zwykle bywa wypiłem bronxa z kolegami, potem drugiego, a potem juz melanż alkocholowo - ziolowy z innymi, jakies inne specyfiki i stwierdzilem ze koniec z psychojebanmi, co bylo chyab zlym wyjsciem bo teraz powoli znow czuje sie zdepresjonowany i niewiem jak gadac z ludzmi, a szczegolnie za;lerzy mi na pewnej dziewczynie ;)

moze jutro przyjdzie salvia i porobi mi dobrze w glowie, jak nie ona, to poczekam na grzybki, albo LSD, ale to juz raczej aby nie pic, no i nie cpac przy okazji ;)

co moge dodac - leb mam poryty,czasami mi sie zalaczaja takie shizy, ze stresuje mnie wyjscie do sklepu (choc najgorsze jzu za mna), czy mijanie jakis ludzi na chodniku, nierktore objawy sa podobne do psychoz po fecie :\ , jednak co zauwarzylem to tylko tam gdzie mieszkam mnie to dobija, jak np jade do misata gdzie mam wieksza anonimowosc to czuej sei lepiej, a nawet dobrze ;) a co do alkocholu to juz czuje ze mi sie chyab wrziody zaczynaja :( kiedys potrafielm wypic 5-6 bronkow na dizen (i tak czasem co dizenine jak byla kasa), albo kawe z 4-6 lyzeczek, a teraz po pol lyzeczki moli mnie w brzuchu, czy po dwoch bronkach...