Ciąg miał miejsce mniej więcej od połowy listopada do połowy stycznia plus 3 dni przełomu styczeń/luty, wcześniej ponad 3 lata abstynencji. Przed abstynencją około 5 lat picia, ćpania w różnym nasileniu ostatnie dwa lata 4-5 razy w tygodniu na bani. Spore ilości alkoholu, DXM, mj, maczanek, kilka razy feta 2-3 dni z rzędu, pixy, jakieś dwie próby z Aviomarinem i podobnie kodeina, kilkanaście prób z różnymi proszkami/tabletami za czasów wysypu upierdalaczy. Największe spustoszenie i problemiki wtedy z wątrobą dała 2 miesięczna fascynacja dxmem, 3-4 razy w tygodniu po 2-3 paczki plus inne rzeczy w miedzyczasie. Raczej nie miksowałem chociaż zdarzył się 2-3 razy browar i jakieś zioło dopalone, raz w amoku zajebałem się w liczeniu i wchłonąłem 4 paczki ale wagę miałem wtedy sporą skończyło się na sporej bani. Dało to ponad pół roczną sraczkę i łatanie wątroby ale wróciło wszystko do normy.
Potem przyszedł pomysł na rzucenie tego wszystkiego i po małym wysiłku i kilku potknięciach byłem wolny od wszelkich używek ;D, pety z poślizgiem rocznym ale też rzuciłem. Z jednej strony najpiękniejszy czas w życiu z drugiej najgorszy, po jakimś pół roku abstynencji u matki wykryto raka trzustki, rokowania do pól roku.
Łatwo się nie poddała po za chemią (którą na ten moment zresztą jestem w stanie obwinić o większe spustoszenie od nowotworu) brała suplementację i zioła warte pewnie więcej od chemii, przeżyła 3 lata pozostając samodzielna i aktywna ponad rzeczy koniecznej samoobsługi ( jeszcze na jakieś 2 tygodnie przed śmiercią byłą w stanie ugotować obiad, zamieść podłogę, przejść się z pomocą kilometr). Zmarła po 4 dniach typowej agonii, bez przerzutów, szpik kostny nie wyrabiał, w zastraszającym tempie przyszła duża niedokrwistość. Ostatni rok u mnie był już zdecydowanie zniżkowy jeżeli chodzi o motywacje, samopoczucie, patrzenie na chorobę bliskiej osoby nie jest łatwe ale szedłem w zaparte ukończyłem licencjat na dwa miesiące przed odejściem matki, była nawet na absolutorium, pomimo tego że coraz bardziej dochodzę do wniosku że nie jest to kierunek dla mnie było warto dla niej.
No i po tym przydługim i może zbędnym wstępie konkrety. Po jakimś 1,5 miesiącu po śmierci matki zapiłem raz obiecując sobie nigdy więcej, a owo nigdy trwało 2 tygodnie i poleciałem. Tydzień picia wieczorami po 1-2 wina tudzież wino i 2 piwka czy inna ćwiartka, kolejny tydzień podobnie plus 3 loty na dxemie. Potem pierwsza maczanka na szczęście po przeczytaniu newsów na temat tych aktualnie występujących, mały buszek z lufy i 2 godziny ale o szo chozi. Następny dzień pierwszy proszek ze stacjonarki podobnie zapobiegawczo i w jakiś małych dawkach starczył na 2 dni, a było tego chyba 0,3g, Ciągnęło do gówna mocno chociaż wniosek był jeden, chujowo działa :P. No i zamówiłem spory zapas jakieś 7g różnych maczanek i 1,5 g proszków/kryształków, tak leciałem jakieś 2 tygodnie, proszki wszystkie wciągnięte maczanki w sumie może z 1/3 po 2 epizodzie zapaścio podobnym (puls mierzony 2 urządzeniami około 170, zimno, słaby jak sto pięćdziesiąt plus już poschizowana psycha od proszków dodatkowo napedzała stracha) szybko się ich pozbyłem wieńcząc każdy wysypywany worek lufką :P. Potem jeszcze jakiś 1 g stymulantów ze stacjonarki i wóda przez tydzień. Dodatkowo w tym czasie wystąpił epizod niedrożności dróg żółciowych, lekkie zażółcenie oczu przez parę godzin, zatwardzenie i po dwóch dniach na klopie spłodziłem albinosa. U lekarza byłem alt i GGTP w normie ale wątrobę czuję jednak do teraz.
No i po okresie dopalaczowym odnalazłem w domu mst continous 10mg x 60 i sevredol 20mg x 60 które skonsumowałem w 2 tygodnie udając chorego :P. Większość poszła sniłem, pogryziona i trzymana w papie, połknięta 2 próby p.r jedna injekcja (imo pierwsza w życiu) . Wielkiej euforii nie było ale za to wyciszenie i noody. Zapas się skończył, 5 dni na skręcie ból nóg, brak sił na cokolwiek, rozbicie do tego stopnia że nie wiedziałem iż można tak ryczeć.
Wtedy też zapadła decyzja o próbie skończenia z tym, na skręcie nazamawiałem supli plus trochę w domu było. Dwa tygodnie trzeźwości i 3 dni znowu pojechane, DXM pierwszego (15 tabletek po 2 h 20 tabletek po 4h 25 tabletek i syrop trzysetka. Potem 2 dni na proszku ze stacjonarki.
Dzisiaj pierwszy dzień trzeźwości, ciśnienie na coś ogromne ale ułożyłem plan z suplami i próbuję walczyć. No i tutaj prośba o zweryfikowanie planu i ewentualną korektę, doradzenie. Takie oto preparaty mam na stanie:
5-HTP
5-HTP 200mg
L-Tyrozyna
840 mg tyrozyny
B6 0,7 mg
L-Tryptofan
tryptofan 500 mg
L-Karnityna
Karnityna 500 mg
Lecytyna
Lecytyna 1200 mg
Mag b6
Magnez (cytrynian) 100 mg
witamina b6 5 mg
Witamina C
C 100 mg
jak się skończy kupuję Acerole, wit C 125 mg
Witamina B
- Tiaminy azotan (witamina B1) 3 mg
- Ryboflawina (witamina B2) 5 mg
- Pirydoksyny chlorowodorek (witamina B6) 5 mg
- Nikotynamid (witamina PP) 40 mg
- Wapnia pantotenian 5 mg
Xantho Plus
ekstrakt z owocu mangostanu - 166,7 mg
(std. 10% alfa-mangostyna, 20% polifenole)
Ekstrakt z liści zielonej herbaty - 150,0 mg
(std. 45% galusan epigalokatechiny)
Ekstrakt z grejpfruta (40:1) - 25,0 mg
Ekstrakt z nasion winogron - 10,0 mg
(std. 95% proantocyjanidyn)
Ekstrakt z granatu - 5,0 mg
(std. 20% kwasu elagowego)
Ekstrakt z owoców borówki czernicy - 5,0 mg
Sproszkowane owoce borówki wysokiej - 5,0 mg
Aktualny plan suplementacji jest taki:
Rano 1 h przed posiłkiem
Wit C x 1
Tyrozyna x 2
Xantho x 1
Z śniadaniem lecytyna x 1
Zaraz po Wit C x 1
Drugi posiłek:
Z posiłkiem lecytyna x 1
Zaraz po Wit C x 1
1-1,5h po 2 posiłku Karnityna x 1
Z kolacją Magnze x1, Lecytyna x 1
Zaraz po Wit C x 1
0.5-1h przed snem 5 HTP x 1
To jest plan na 2-4 tygodnie potem odrzucał bym co niektóre rzeczy ale jeszcze dokładnie się nad tym nie zastanawiałęm a dzisiaj już brak na to sił.
Zastanawiam się jeszcze nad dodaniem tego kompleksu wit B ale nie wiem czy jest sens na ten moment skoro tam gdzieniegdzie występuje b6. I druga sprawa czy do pierwszego rzutu z rana było by warto np jakieś 2 cukierki, banana albo coś innego skonsumować, gdzieś mi się widziało że weglowodany przyspieszają wchłanianie tyrozyny. Wiem też że lepsza była by acetylowana karnityna ale taką zamówiłem na skręcie szkoda wywalać. Ogólnie czuję się fatalnie, do ludzi wychodzić nie chcę, w ogóle z chaty wychodzić mi się nie chce teraz i nie chciało przez ostatnie 2 tygodnie, łatwo wpadam w złość, wszystko mnie wkurwia, aż się sam momentami boję swoich reakcji żeby czegoś nie odjebać. Wątrobę też lekko czuję, za jakieś 2-3 tygodnie jak będę przy kasie chciałbym jakieś badania zrobić tak dla swojego spokoju więc też mile widziane propozycje co warto sprawdzić, fizycznie czuję się fatalnie, szczególnie układ pokarmowy.
No nic wiem że przydługo ale chciałem wyłożyć sprawę dosyć dobrze a przy okazji może się wygadać chociaż tutaj. W planach mam jeszcze przejść się do starej psycholoszki od używek ale jakoś nie mogę się z tym zebrać. Pozdrawiam wszystkich i liczę na pomoc, trzymajcie się i do usłyszenia
Kurację wątroby uzupełnij o ostropest plamisty, najlepiej ziarna - mielisz i dwie lyzki do kazdego posilku. ACC dodatkowo też będzie spoko chyba.
No trochę czasu już minęło zdążyłem w tym czasie zrobić jeden 3 dniowy ciąg i jeden chyba 4 czy 5 dniowy, proszki, DXM, maczanki, pierwszy skończył się na ratunkowym z serduchem ostro szalejącym a i tak nauczka nic nie dała, i po tygodniu znowu poleciałem. Teraz od 20 lutego tylko fajki, oszczędnościowo suple zasadniczo tylko wit C, zielona herbata, ostropest i jakaś multi witamina, dieta na warzywach, owocach, nabiale przez tydzień, teraz jakieś mięśiwo, powoli staram się jeść i zaczyna być nieźle, dużo wody, od 2 dni widzę że dawne szczanie jak z węża powraca, defekacja jeszcze średnia ale już nie jest źle i tak dobrze patrząc na to co było wcześniej. A oczywiście na detoks nie ma co liczyć, jak 1,5 tygodnia temu dzwoniłem hitem był termin na 30 marca, a on by mi się wtedy przydał a nie 30 marca xP nie ma to jak słyszeć głosy, widzieć cienie skradające się po chacie jak się tylko położysz, do tego nerwica serducha i móc liczyć tylko na własną świadomość że to psychozy i jedynym co możesz zrobić to wpierdzielać witaminki, psychiatrze kuźwa adres sprzed 4 lat podałem i siedziałem na tym krześle jak taki murzyn który pierwszy raz z klatki wyszedł i tyle że skierowanie dostałem które na nic mi się nie przyda bo dodzwonić się na odział graniczy z cudem a jak już się uda to... no. Niezły obrót muszą tam mieć :P Ogółem wszyscy naokoło z osób które powinny wiedzieć zostały poinformowane przeze mnie o sytuacji (jak to się kuźwa dzieje że idzie takie ćpanie ukryć xP dzisiaj z pokoju wyleciało 8 butelek po piwie, 2 ćwiartki, 4 wina i kilka innych fantów a niby się starałem wywalać na bieżąco xP) i zaklepałem sobie terapię, no ale tym razem ośrodek mam nadzieje pociągnąć dłużej, wcześniej nie napisałem ale 2 miesiące w ośrodku spędziłem przed abstynencją, wypis na własne żądanie, tym razem ośrodek mniej monarowski ;]. Jak dla mnie równanie proste, zabawa nie dla mnie, już z 7 lat temu stwierdziłem że tylko uciekam w to i nic więcej. Czas się zmierzyć z własnymi demonami, 3 lata spokojnie sobie żyłem, nie było powodów dla których musiał bym ściemniać a ostatnie 3 miesiące to jedna wielka fikcja, można by książkę napisać. Hit zimy snifowanie prochów w ubikacji budynku.... zakonu księży chrystusowców, no ale pracowałem wzorowo xP Zdrowia wszystkim życzę i trzeźwego spojrzenia na życie ;P.
Od siebie polecam :
- Hydrocotyle asiatica - Gotu kola ( w formie herbaty 3 razy dziennie )
na pamięć , koncentracje i usunięcie stanów niepokoju
- Aniracetam
nootrop poprawiający funkcje kognitywne , sen , dodatkowo ma działanie przeciwlękowe
- Choline ( około 750mg-1g dziennie)
- Tauryne +kofeine bezwodną tauryny z 2-3g a kofeiny 200-300 mg
(poczujesz taką "swieżość" na organizmie(
- Lecytyne polecam zwiększyć do 2,4-3g
- Oczywiście siłownie , spacery jazdę na rowerze ( jeśli sądzisz , że nie masz na to czasu to polecam posiedzieć w parku 15-20 minut i popatrzeć się na ludzi )
Dzięki za propozycje, lecytyne zwiększę, co do reszty fundusze teraz moje wynoszą zero ;d tak dla bezpieczeństwa własnego popłaciłem rachunki wszystkie w domu, żeby nie kusiło ;). fakt że pierwszy raz w życiu mam ewidentnie fobie społeczną i z wielkim oporem w ogóle DOM opuszczam ale jest to do opanowania. co do ruchu mam czas i wprowadzać zacznę, z chęci popchnąłeś mnie do czynu ;d. jeszcze 10 dni i wybywam do ośrodka też nie chce za dużo znowu w siebie walić, jeszcze coś mi zafałszuje wyniki na multitescie o ile w ogóle można temu dziadostwu ufać :P.
tomaszu99
pytasz o suple?
Shamee pisze:Najgorsze w suplementacji jest to ze po powrocie jesteś gotów znów przywalić. Do tego trzeba dodać cos na samoktrole. Mam witaminy htp heparyne ceban i testuje to drugie. Ssri nie pomoże relanium wspomoże ale całość należy do Ciebie. Do tego herbatkę meliske czy nospe jak skręca.
Wychodzi uzależnienie psychiczne ( myślenie o narkotyku od razu po wstaniu z łóżka , zaciąganie nosem ) .
Jeśli już nie da się wytrzymać potrzeby sniffowania trzeba wybrać jakiś "plastikowy" środek zastępczy .
Taki "plastkowy" środek musi być ostatecznością z własnego doświadczenia i obserwacji innych podpowiem ,że najlepszym środkiem zastępczym dla anfetaminy jest tabaka medyczna . Na prawdę ta suchość w śluzówce nie jednego odciągnęła od uzależnienia psychicznego i zaciągania powietrza.
Dla alkoholu dobrym środkiem zastępczym są długo godzinne maratony w gierki + słodycze ( wciągając się w wirtualny świat nawet nie pomyślisz o napiciu się ), taki cykl najlepiej wychodzi gdy trwa 3-4 dni . Jedyna wada to to , że oczy mogą boleć i głowa . Polecam też przejść się do herbaciarni , porozmawiać i wybrać coś dla siebie (polecam Gotu kole )
Pozdrawiam
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/medmjaustralia.jpg)
Medyczna marihuana długoterminowo poprawia jakość życia pacjentów
Australijscy medycy mówią, że pacjenci, którym przepisano medyczną marihuanę, mogli liczyć na poprawę ogólnej jakości życia związanej ze zdrowiem, a także zmniejszenie zmęczenia i zaburzeń snu przez okres jednego roku. Lęk, depresja, bezsenność i ból również ulegały osłabieniu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/psychodeliki-wplyw-na-mozg-i-uklad-odpornosciowy.jpg)
Psychodeliki mogą odwracać zmiany neuroimmunologiczne wywołujące strach — nowe badania
Czy psychodeliki mogą być kluczem do leczenia zaburzeń lękowych i depresyjnych? Najnowsze badania sugerują, że ich rola sięga znacznie dalej niż zmiana percepcji. Naukowcy z Mass General Brigham odkryli, że psychodeliki mogą regulować interakcje pomiędzy układem odpornościowym a mózgiem. To przełom, który może odmienić podejście do leczenia depresji, lęku i chorób zapalnych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/alkoupadek.jpg)
Alkohol a rak: Każdy łyk może zwiększać ryzyko nowotworów
Alkohol jest jednym z najczęstszych czynników ryzyka rozwoju raka, odpowiedzialnym za około 100 tys. przypadków rocznie w USA. Naukowcy odkrywają coraz więcej mechanizmów, przez które alkohol uszkadza komórki i przyczynia się do powstawania guzów. Choć spożycie alkoholu jest powszechne, niewielu z nas zdaje sobie sprawę z powiązania między alkoholem a rakiem.