Pochodne aminocykloheksanu, oddziałujące jako antagonisty receptora NMDA. M.in. fencyklidyna, ketamina i metoksetamina.
Więcej informacji: Arylcykloheksaminy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 4475 • Strona 36 z 448
  • 80 / / 0
hennessy pisze:
Jak brałem 75mg to już niewiele. Nie ma sensu dawać takich dawek.
Nie zgadzam się. Wszystkim amatorom mocnych wrażeń polecam start od 100mg, może nawet 125. Wnioskując z postów innych górna granica z której jeszcze da się czerpać przyjemność, to 150-160mg, a 200mg wydaje się sporą przesadą, co jeszcze na pewno sprawdzę empirycznie i ewentualnie potwierdzę. ;-)
To nie tylko moja opinia: http://www.bluelight.ru/vb/showpost.php ... count=1027

Jednakże może istotna jest tu indywidualna wrażliwość na dysocjanty. Ja po przygodzie z 750mg DXM nie mam zamiaru tego więcej brać (wcześniej próbowałem mniejsze dawki ale też bez podniety - bardziej mi w DXM odpowiada stan świadomości następnego dnia niż sam trip).
hennessy pisze:
Potrzeba jeszcze znacznie więcej testów tej substancji, bo jest bardzo interesująca. I pewnie świetnie komponuje się z deksem, co przy pierwszej nadarzającej się okazji sprawdzę.
Osobiście uważam metoksetamine za mega hit - próbowałem tryptamin, 2C-E, 25C-Nbome i IMHO przy metoksetaminie to cukierki (no poza 2C-E które mnie wymęczyło fizycznie jak nic...). Dopiero metoksetamina pozwala mi na realną intensywną introspekcje. Aczkolwiek może czasami przerosnąć człowieka. Np. rozkminy po 75mg spowodowały iż wyrzuciłem do kosza wszystkie RC jakie miałem w szufladzie uważając to za przejaw zdrowego rozsądku i rozwagi... cóż. Znów mam to cudeńko w szafie i znów dziś pomedytuje z tym.

Jedyne co mnie ciągle intryguje to poziom toksyczności... szukam jakiś informacji ale ciągle nic nie widzę.

A i ciekawostka. Nie wiem na ile to słuszne powiązanie ale od czasu jak 2-3 razy wypaliłem zioło w około 30-50 minut po peaku metoksetaminy mam wyraźnie częstsze objawy bóli psychosomatycznych po zapaleniu zioła (już bez metoksetaminy). Po prostu odczuwam bóle mięśni na plecach i klatce piersiowej. Wcześniej praktycznie się to nie działo. W czasie palenia na metoksetaminie bardzo silnie to odczułem po raz pierwszy. I tak jakoś zostało iż przy niektórych paleniach mam to teraz bez metoksetaminy.

Ciekawe, prawda?

Acha - i po dłużej przerwie z metoksetaminą (3-4 tygodnie) objawy bóli przy trawce zniknęły. Po pierwszej od tego czasu próbie z metoksetaminą znów wróciły.

LH
  • 3206 / 176 / 0
Wczorajsza noc pokrótce: http://talk.hyperreal.info/dexeleet-201 ... ml#p856911

A tak trochę więcej to tutaj postaram się napisać. Postaram, bo ciężko, naprawdę ciężko jest mi zmusić się do pisania. Uważam to za połączony efekt zjazdu "day after" plus cichej pogody.

Wczoraj doszło do mnie całe 1g MXE. Po otworzeniu wyglądało na mało, teraz wiem, że to bzdura, i mam pewność, że to właściwa substancja. Doświadczenie jako takie z DXM mam. Odmierzyłem (na oko) około 50mg, doprawdy wątpię bym mógł się pomylić o nawet 5mg ale to nie ma teraz znaczenia. Resztki z kartki (którym nie dałbym więcej niż 1mg), bo nie lubię marnotractwa, wciągnałem. Owe 50mg dałem sobie pod język, potrzymałem z 5 minut, połknąłem. Smak niezbyt przyjemny, nie powiedziałbym jednak, że zły, ba, skłaniałbym się w stronę "neutralny". Odruchów wymiotnych zero. Godzina 22:30. Pozwolę sobie zaznaczyć, że około 21 wszamałem 1/3 potocznej średniej pizzy roboty domowej. Wracam do odruchów wymiotnych - posmak w ustach, mimo że nie był aż taki zły, był jakiś dziwny - powtórzę się, nie był aż tak zły, ale jednak pobiegłem do kuchni i zapiłem czymś (nie pamiętam czym) bo nie mogłem go znieść. Żeby nie było wątpliwości, tego co wypiłem było niewiele. Sama metoksetamina zaczęła dawać efekty już 5 minut po. Nie wiem jakim cudem, ale były. Na granicach wkrętu. Ja jednak uważam, że były stuprocentowo prawdziwe. Tutaj post napisany krótko po.

Pozwolę sobie na chwilę zmienić temat na kac po MXE. Przede wszystkim - ogromne odwodnienie. O 22:30 jak pamiętacie wszamałem MXE, dziś wstałem coś okolo 15:30. Ruch bez problemów, uczucie wyczerpania acz nie skrajnego. Wracam do odwodnienia - przed wszamaniem MXE dokładnie wykonałem wszelkie potrzeby fizjologiczne, użyłem także swych niezawodnych metod na "szczanie na zapas". Mimo to podczas tripa poszedłem a raczej teleportowałem się do łazienki dwa albo trzy razy. To niby przemęczenie i osłabienie można natychmiastowo naprawić zwyczajnie dużo pijąc. Nie ma się co rozpisywać. Jako ze teraz pisze "na kacu", to: jestem maksymalnie wyciszony, kocham ciszę. Dzień jest cichy. Słucham cichej muzyki. Mój zwykle głośny komputer jest cichy. Mimo to dochodzą do mnie najdalsze dźwięki. Cicho. Wszystko co głośne, chce być cichsze. Ja to sprawiam. To znaczy - przyciszam głośność lub... Autoregulacja. Dźwięki, głosy same się przyciszają.

Wracam do 22:35. Czuję pierwsze efekty, wyłączyłem neta itp. itd. Do 23 na zmianę wyłączałem i włączałem internet szukając jakichś pierdół w internecie. Coś koło 23 położyłem się i włączyłem swoją playlistę. Miałem tam kilka nowych kawałków z Dexelittu, prócz Massive Attack, Emancipatora i kilka 'swoich'. Po pierwsze - nie polecam do tego tripu Tetarise (pozdrowienia dla Wawojki), od razu gdy ta muzyka weszła poczułem się okropnie, ale co dziwne nie chciałem tego przerywać. Czułem że muszę przez to przejść. Przez moją głowę i oczy przewijały się różne wizje i obrazy, nie wiedziałem czy oczy mam otwarte czy zamknięte, szczególnie później. Wizje miały charakter introwertyczny, o mojej przyszłości, przeszłości, bardzo podobne do tych które miałem podczas DXM. Skoro już o DXM mowa, to te 50mg MXE porównałbym do 900mg DXM. Nie mniej nie więcej. Ważę 60kg. Wracając do wizji, bo pojedynczych obrazów ZNOWU KURWA NIE MIAŁEM (a miałem na nie nadzieję, bo na DXM też ich nie było, mimo że sporo osób je posiada), były one głównie o tym jakim to ja jestem ćpunem. Doszedłem do wniosku, że nie powinienem brać już dysocjantów. Że zawiodłem matkę itp. a także osobę którą kocham a która nie wie, że ćpam. Same wizuale podczas wizji trudno mi tutaj przytoczyć - mój pokój oraz ja przekształcały się w różne miejsca na bardzo krótko, zależnie od tego o kim myślałem (tj. kogo zawiodłem). Doszedłem też do wniosku że nie mogę wiedzieć czy osoby które do czegoś doszły mogły ćpać (wtf?). Wizje jednak nie były kolorowe. Wszystkie te "złe" wizje zniknęły wraz z końcem Tetarise na playliście. Później było już tak niekonkretnie że nie wiem od czego zacząć. Może więc powiem o tym, że dwukrotnie teleportowałem się z i do łazienki. Przypomnę, że przed tripem nic nie piłem. Ciśnienie oraz puls dużo mniejsze niż na 900mg DXM, serducho też nie waliło aż tak mocno. Widzenie podobne jak na DXM (stroboskop). Na początku tripa OGROMNE drgawki wszystkich mięśni. Nie wiem ile to trwało, później już było spokojnie, z łatwością odlatywałem. Pod koniec walanie się po łóżku w tą i we wtę.

Reszty wizji nie pamiętam, ale wiem że należały do tych neutralno-pozytywnych aniżeli negatywnych jak te o przyszłości, przeszłości i jak to ja sobie życie marnuję.

Teraz gdy patrzę na to co napisałem to widzę że niewiele ma to sensu i składu, ale i tak mam nadzieję że komuś się to przyda. Czy powtórzę? Tak, ale z inną muzyką, a może nawet bez i zamiast tego będę coś oglądał. A może w ogóle nie będę siedział w domu.
Ostatnio zmieniony 19 marca 2011 przez ItvH2erPPPWR, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik ItvH2erPPPWR nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 71 / / 0
W środę wieczorem 'tak jakoś' wyszło , że miałem wolny wieczór i żadnych planów.
Jako , że wcześniej z kumplem spiłem piwko w pubie to po powrocie postanowiłem walnąć znów więcej MXE.
(Wiem , że 'więcej' to jest pojęcie dość względne , ale na mnie ta substancja dość intensywnie działa...)

Odmierzyłem 60mg , przygotowałem pokój, pościeliłem łóżko, postawiłem wodę zaraz obok niego, podłączyłem słuchawki i załadowałem Shpongle.
notabene: Shpongle - ta muzyka jest wręcz stworzona do tripowania! Jeśli ktoś nie zna to niech spróbuje. Gorąco polecam!

Byłem ciekaw spływu po sniffie więc postanowiłem podzielić dawkę na pół - 30mg sniffem i po kilku minutach 30mg pod język.

Nie będę się jakoś bardzo dokładnie zagłębiać w opis tripa, ale jest coś czym chciałem się z Wami podzielić.
Stwierdzam, iż MXE jest substancją która posiada wielki potencjał i to jak minie nasz trip zależy w większej mierze OD NAS SAMYCH(!).
Po wrzuceniu dość długo czekałem na wejście , zamykałem oczy, otwierałem, gasiłem światło zupełnie, podgłośniałem muzykę... i nic.
Byłem dość mocno poirytowany, bo jedyne efekty jakie występowały to znieczulenie, odrętwienie, lekkie drgawki nóg , a minęło już jakieś 40minut (a zawsze wchodziła mi bardzo szybko, nawet po 15minutach).
W pewnym momencie zamknąłem oczy ponownie, nadal nic się nie działo więc postanowiłem się trochę nakręcić... Wyobraziłem sobie jakieś zwykłe barwy, plamy przed oczami. Przez chwilę nic więcej się nie działo, więc znów próbowałem wpłynąć myślami na to co widziałem.
Nastąpiła drobna zmiana barw i nic.
Wtedy postanowiłem zupełnie oddać się tripowi. Rozluźniłem całe ciało zupełnie, leżałem totalnie bezwładnie. Po niecałej minucie poczułem delikatne drganie powiek. Było to spowodowane tym , że oczy chciały mi się otworzyć ale ja nie chciałem im na to pozwolić (z doświadczenia wiedziałem że przy otwartych oczach zbyt wiele nie zobaczę).
Powieki drgały mocniej i mocniej, w pewnym momencie w obawie przed ich otworzeniem zacisnąłem je z całych sił.
Wtedy dopiero zdałem sobie sprawę , że to nie tylko powieki latały mi jak szalone ale same oczy również. Było to zupełnie ode mnie niezależne, wiedziałem że jedynym wyjściem byłoby otworzenie oczu, ale tego robić nie chciałem.
Pozwoliłem więc by oczy latały mi na boki i jednocześnie postarałem się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech i czekałem.
Wraz z kolejnym wejściem linii melodycznej któregoś z kawałków Shpongle zaczęło się... Od tamtej pory moja faza była zsynchronizowana z muzyką. Tempo, barwność i tematyka wizji była zależna od tego co słyszę w słuchawkach.
Dodam , że same wizje były podczas tego tripa zupełnie inne niż wcześniej. Obrazy były bardzo realne i prawdziwe. Wcześniej miewałem przeważnie tylko jakieś kolorowe namiastki rzeczywistości. To jakby powiedzieć , że moje dotychczasowe tripy to były bajki animowane, zaś ten ostatni trip to zwykły film.
Wszystko było bardzo realne i przede wszystkim nawet jak zacząłem widzieć coś nieprzyjemnego to nie wpływało to negatywnie na mój nastrój, byłem panem swojego umysłu - i tak powinno być! :)

Wiem, że mój post niektórym może się wydać niezrozumiały, ale również znajdą się osoby które dokładnie mnie zrozumieją i może odkryją jak współpracować z tą jakże ciekawą substancją, jaką jest metoksetamina.

Dodam jeszcze, że zaobserwowałem podwójne wejście substancji , możliwe że przez rozłożenie jej na dwie dawki przyjęte różnymi metodami.
Co ważne, gdy chciałem już spać bo byłem trochę zmęczony zarówno całym dniem jak i tripem to po chwili trip się uspokoił i pozwolił mi bezproblemowo zasnąć. (to jest coś co naprawdę doceniam w tej substancji)

Aaa jeszcze jedno... Ile bym MXE nie wziął, jak grubego tripa bym nie miał to OEVów nie miałem nigdy. Tylko czasami lekkie puchnięcie obrazu i rozjebany wzrok na boki - żadnych kolorowych efektów wizualnych.
"dysocjacja, sedacja, spacja, leżę i tyle, czekam, czerń robi się jasna"
"meszek w głowie , zaczyna się"
  • 3206 / 176 / 0
Ja kończę swoją przygodę z dysocjantami, a szczególnie metoksetaminą. Niestety. Na mnie to tak nigdy nie działa jak bym chciał, drugi bad trip i się zniechęcam tutaj bo jest okropny, jedynie z filmu (Las Vegas Parano - swoją drogą fajne do oglądania na fazie) coś wyciągnąłem. Albo mnie to przerasta... Albo coś innego %-D
Ostatnio zmieniony 21 marca 2011 przez ItvH2erPPPWR, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik ItvH2erPPPWR nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 71 / / 0
@Limitbreaker
Mowa o tym tripie którego opisałeś dwa posty wyżej czy coś jeszcze?
Nie chciałbym Cie do niczego oczywiście namawiać, ale jeśli masz aż 1g to poeksperymentuj z wielkościami dawek (od mniejszych) i poczekaj przede wszystkim na dzień kiedy będziesz mieć NAPRAWDĘ dobry humor?


Ja pozwolę sobie dodać , że przedwczoraj wieczorem przeprowadziłem kolejny test i doszedłem do następujących wniosków...
1) Przy dawkach do 75mg zapamiętywalność tripa spada wraz ze wzrostem dawki mniej więcej liniowo.
Zaś powyżej 75mg bywa już różnie, ale przeważnie udaje mi się zapamiętać jedynie małą część wizji.

2) alkohol rzeczywiście zwiększa moc MXE, ale kosztem zapamiętywalności tripa. Nawet niewielkie ilości (2-3 piwa) mogą spowodować, że będzie intensywniej ale nie będziesz mieć praktycznie co wspominać rano :P
Na przykład zapamiętasz to , że po otwarciu oczu miałeś rozjebany wzrok i podróż do kibla była niczym zdobycie K2 zimą, ale o wizualizacjach powiesz tylko tyle że były... 'fajne' %-D

3) Przy dawkach do 85mg serducho nie waliło mi ani razu jakoś strasznie mocno, nawet jak łączyłem MXE z alkoholem i nikotyną. Problemem jest jednak zanik odruchu oddychania i właśnie w połączeniu z alkoholem jest on częstszy. Dlatego dobrze jest wykształcić sobie nawyk brania co jakiś czas głębokich oddechów. Nie zaszkodzi a może pomóc.

Kolejne testy jakie planuje będą dotyczyć przyjmowania przeciętnych dawek i dorzucania niewielkich w trakcie. Na pewno zdam relację :)
"dysocjacja, sedacja, spacja, leżę i tyle, czekam, czerń robi się jasna"
"meszek w głowie , zaczyna się"
  • 80 / / 0
To ja może krótkie podsumowanie:

piątek - 65mg
sobota - 60mg
niedziela - 55mg

Jak bawiłem się tym miesiąc temu to odczuwałem wyraźną tolerancje nawet dwa dni po. Teraz wiem iż to nie była tolerancja. Bo każdy z tych trzech powyższych tripów był lepszy od poprzedniego. A ostatni był jednym z najlepszych w życiu.

Moim zdaniem metoksetamina wymaga zapoznania się, przyzwyczajenia do nowej percepcji i umiejętności niejako surfowania po na falach psychiki. Łatwo się wpaść pod wodę (na chwile utracić świadomość) i łatwo się wybudzić. Ale dłuższa świadoma jazda daje wielką moc. Wczoraj od początku do końca, do peaka byłem świadomy. Na peaku byłem jednym z muzyką (Shpongle - a jak... :) ) i jak otworzyłem oczy to... stwierdziłem iż coś jest nie tak. Subtelna zmiana. Dopiero po chwili dotarło do mnie iż zmiana poległa na tym iż moja samoświadomość oderwała się od myśli, zerwała utożsamianie się czyli mówiąc prosto: ja znikałem z przestrzeni percepcji. Zjazd był zupełnie niezwykły - klarowny stan nie-umysłu utrzymywał się do snu. Nie odważyłbym się tego nazywać satori ale było to niezwykle wartościowe dla mnie osobiście. Siedziałem, chodziłem i było tylko to. Bardzo wyzwalające, odprężające i dające głębsze zrozumienie własnej natury i natury świata doświadczenie.

Dodam iż w ramach przygotowania do powyższych trzech wycieczek około 1h przed podaniem metoksetaminy (czyli jakieś 2.5 przed peakiem) dwa solidne buchy. Za każdym razem lepsze przygotowanie, chillout i muzyka, uważność. W ostatnim tripie, najlepszym, już od samej konsumpcji wszystko zostawiłem i się tylko relaksowałem.

LH
  • 157 / 2 / 0
Od poniedzialkow jade na mxk, dzis postanowilem dzien przerwy =) Ogolnie pierwszy raz tydzien temu snort ~120mg + mj - malo co pamietam, zmiazdylem sobie kosc ogonowa. Nie wiele pamietam, ale bylo bosko tylko za duzo. Z opisu wspolokatorow wytarlem soba podloge probujac sie przemiescic =)

Kolejny test drobny test 50mg - zajebiste odczucie muzyki, poczucie rytmu i eufori.

Kolejne 2g przyszki we wtorek - od tego czasu codziennie testy:
1. Wtorek - 70mg i.m ( pozniej jeszcze 70mg im i kreske 100mg)+ lsd 120ug a na zjezdzie drops na 2cb + 2,5ml gbl + jakies b enzo(kupel mi podrzucil kilk MM do kolekcji xD ) - jeden z tripow zycia, nie chce mi sie opisywac calego tripa ale o 22:00 wylecialem w powietrze nad rynek w krakowie nad wierze mariacka ; maras pelna geba xD Na zjezdzie wpadl ziomek z dropsami na 2cb - wzialem kilka do kolekcji, a jednego do zoladka :cheesy: Wkrecil sie niesamwicie szybko (nie sprawdzalem ale szybko). Ogladalem sciane i zaczely wkrecac sie kolory. JA PIERDOLE, taki rozpierdol, ze masakra - wlaczyl mi sie tez dance floor i napierdalalem przy hardach z pol godziny - w miedzyczasie gbl a tu zonk - wtedy dopiero zlaczylem sie w podloge =d Noc ogolnie cala na tripie. spalem moze z godzine.

2. Sroda - polecialem do lekarza po zwolnienie na tydzien wstecz i tydzien w przod, przy okazji paczke zomirenu bo wiecej bym nie wykupil i najtanszy piracetam 1200 i do domu. Chwile sie ponudziem i rzucilem moneta - K xD Najpierw 80im pozniej ze 2 kreski kety - kosmos co tu wiecej mowic xD

3. Czwartek - Piatek to samo - do tego jakies kartony, gbl. tone mj i zastrzyki co jakis czas i tu ciekawe - o 1 nad ranem (wieczorem jeszcze 2cb) dostalem takiego poweru ze do 7 rano napierdalalem na dance floor (mieszkam z DJ wiec sprzet muzyczny zajebisty xD), ludziska na after wrocili a ja nie moge przestac napierdalac xD

4. Sobota - od wtorku nie spie caly czas jade na mxe, o 9 wkoncu sie ogarnalem gbl, lekami i feta. Szybki prysznic, lekarz (przebicie zwolnienia na tydzien wstecz i za xD ) Feta, jaranie, lsd, 2cb, mxe i do klubu na absurdalia wkoncu stestowac jak sie ma mxe w klubie i moge powiedziec jedno - MASAKRA takie wyczucie rytmu jak nigdy. Wytanczylem sie za cale zycie xD
After - 100mg mxe im + 2,5ml gbl + mj - poza tym ze przezylem tripa zycia wiecej nie pamietam :cheesy:

Moje podsumowanie:
MXE to najlepszy drag jaki bralem, jedy roznica do kety jakie zauwazylem to dluzsze dzialanie (4h)
W dawkach 50mg im + jakas fenyloamina (najlepiej 2cb i pewnie mdma ale to jeszcze bede musial stestowac xD) to najlepszy mix klubowy
W dawce 70-100mg im to dysocjacj w najpiekniejszej postaci. Zajebiscie mi sie podoba dokladanie kolejnych zastrzyk.
MJ niesamowicie wzmacnia dzialanie, gbl w sumie tez.
Polecam laczenie z wszelkimi kwasnymi psychodelikami.

Na weekend planuje 4acodmt ~25mg + 40-50 mg mxe iv (kolezanka bedzie mi podawac - ona im) Myslicie ze to odpowiednia dawka? nie podawalem jeszcze kety iv a chcialbym cos z tripa zapamietac

Edit: Wczoraj wrzucilem najpierw ~50 mxe im do tego standardowo mj i pierwszy raz sprezone powietrze od miesiaca (dziala jak K, strasznie uzaleznia i pol roku stracilem na gazie jak i w chuj zdrowia - aktualnie calkowita abstynencja) Z kazdy kolejnym buchem dochodze do szczytu (zajebiscie mozna rozoznic ktrore to gaz ktore mxe xD pomyslalem jebac to - okolo ~10mg doi (2x karton po 5,5mg jeden ale zaokranglam w dol) laduje pod jezykiem do tego z godzine pozniej ~120ug lsd i odrazu zastrzyk mxe 90mg wiadro i weszlo wszystko, co jakis czas dokladany gaz gdy tylko bylem w stanie uniesc puszke (gdyby nie moi gazowi znajomi mi przypominali o oddechu to moglbym zapomniec xD) Ogolnie kolejny trip zycia, takich kolorow i oderwania od ciala nie czulem chyba nigdy.
ZAKOCHALEM SIE W MXE!! :-)
  • 3206 / 176 / 0
To jak Ci brakuje MXE to pisz :) Mnie ten drag nie podpadł. Wręcz był dla mnie okropny. Obrzydliwy. Obiecałem sobie że więcej tego nie powtórzę.

Ale towar nadal leży i kusi, tak... Masochistycznie.
Uwaga! Użytkownik ItvH2erPPPWR nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1857 / 70 / 80
W sobote wciągnąłem tego chyba ze 300mg w ciągu nocy dorzucając na oko niestety(tak wiem- :nuts:)
co jakieś 2h(?), efekty skopały mnie po dupie, bo o ile podczas pierwszej 50 tamtego dnia, jechałem pociągiem i wogóle chodziłem po chodniku prawie jak normal i było bardziej rozluźnienie niż mocna dysocjacja, o tyle nad ranem byłem głęboko w M-hole, dochodziło nawet do porządnych OEVów, a przy zamykaniu oczu CEVy nie dawały mi spokoju zupełnie- gdyby nie to że byłem ze znajomymi to by było zupełnie inaczej byłoby pewnie ZBYT ciężko- potwierdzam potencjał imprezowy, byłem bardzo rozmowny tylko że moje dialogi były baardzo chaotyczne.
Przy dorzucaniu zapamiętuje więcej niż przy pojedynczej dużej dawce.

PS.M-Hole ma w sobie coś co ciągnie żeby tam wrócić.
PS2. Godzine przed rozpoczęciem akcji z MXE wziąłem 200-250mg Meo B plus i czułem średnio działanie więc pewnie miało to też wpływ na całą noc, ale nic wiecej nie jestem w stanie powiedzieć bo i mxe i to to ciężkie do opisania rzeczy, a ich miks w nieznanych ilościach to już wogóle w sumie bez sensu próbować to opisywać tutaj.
  • 174 / 3 / 0
Wczorajszy wieczór zapamiętam na długo. Korzystając z samotności ściągnąłem 2 ostatnie tytuły z tematu Ambient i od razu zarzuciłem doryjnie ok 110 mg MXE + ok 25 mg HO-DiPT, obie substancje pierwszy raz. Myślałem że tylko popływam przyjemnie w otchłani wyobraźni, okazało się jednak że czeka mnie zupełnie co innego, wyrwało mnie z ciała na najdalszą podróż przed oblicze samego stwórcy, nie pamiętam za wiele, na szczęście niektóre fragmenty były na tyle wyraziste że ich nie zgubiłem.

Ktoś podarł czas i rozsypanymi odłamkami rozerwał tętnice złu. Lecę tunelem, nastaje wielka światłość i nic poza nią, czuję jak przechodzi mnie fala nieziemskiej energii, cały drżę, nie są to drgawki z rdzenia kręgowego jakich doznaje się przy chorobie, u mnie wpływa na to zewnętrzny faktor. Unoszę się, czuję nieokiełznaną moc.
Kim jestem, kim jestem dla Ciebie i gdzie jest moje miejsce? - Pokazuje mi że jestem małym złotym kółkiem zębatym w mechanizmie który nie ma granic. Tylko tyle?
-A ile byś chciał?Jesteś przecież częścią mnie, jesteś mną.
- Czy jestem dobry?
- Jesteś, jak pierwotna natura człowieka,
Jaka ona jest?
Jesteś jak noworodek, który wychodzi z łona matki zataczając krąg ciepła i miłości. Tylko tego potrzebuje i nieświadomie odwdzięcza się tym samym.

tu urwał mi sie film

Otwieram oczy, boże gdzie ja jestem? Czy umarłem? Wnętrze mojego domu wygląda jak jego karykatura namalowana przez Salvadora Dali w największej depresji podczas salivnorinowego bad tripu. Wstaję ale jakbym był bez ciała, upośledzonym bytem astralnym. Wszystko pływa, czuję że jest tylko wizualną nakładką na prawdziwe oczy, jestem pewien że umarłem. Obraz zlewa się z transcendencją. Na chwilę oprzytomniałem, nie wiem co się stało, boję się, zaczynam chodzić po domu i szukać swojego ciała. Nie ma, jeszcze żyję, czy zaraz umrę? Nie jeszcze nie dziś. Kładę się i zamykam oczy, ale boję się popłynąć. Lecę znów, zsynchronizowane dźwięki rozgrzewających się kaloryferów oraz trąby hindusów na słoniach nie przestają grać...
Uwaga! Użytkownik popierdolino nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 4475 • Strona 36 z 448
Artykuły
Newsy
[img]
Limburg: mąż przez dziesięć lat podawał żonie narkotyki i wykorzystywał seksualnie

Izba w Hasselt skierowała do sądu okręgowego sprawę 50-letniego mieszkańca Zonhoven, oskarżonego o wieloletnie podawanie żonie narkotyków oraz wykorzystywanie jej seksualnie. Sprawa odsłania jedną z najbardziej skrajnych form przemocy domowej, opartą na nadużyciu zaufania w związku małżeńskim.

[img]
Bruksela: rekordowy wzrost natychmiastowych mandatów za narkotyki

Prawie jedna czwarta propozycji natychmiastowych mandatów karnych (PTI) w Belgii (24,5 proc.) dotyczy Regionu Stołecznego Brukseli – poinformowało we wtorek 30 września 2025 r. Federalne Ministerstwo Sprawiedliwości (SPF Justice). To ogromny skok w porównaniu z zaledwie 0,1 proc. w 2024 r. i 1,7 proc. w 2023 r. Tak gwałtowny wzrost to efekt decyzji prokuratury brukselskiej, która w tym roku postawiła na intensywniejsze zwalczanie handlu narkotykami, szczególnie poprzez kierowanie PTI do osób posiadających nielegalne substancje.

[img]
Niemcy. Rośnie konsumpcja marihuany wśród dorosłych

Konsumpcja marihuany w Niemczech wśród młodych dorosłych znacznie wzrosła, za to nastolatkowie rzadziej po nią sięgają.