Wykręciłem się tym, że jestem w szoku, bo właśnie dowiedziałem się, że mój tata i babcia zginęli w wypadku samochodowym, a siostra walczy o życie. Uwierzyli. Jutro jadę na wyimaginowany pogrzeb. :nuts:
tzn wynajmuję pokój w hotelu na 2 dni i robię stypa party :-D
Lacrimoso pisze: sprayem wypisywałem hasła typu: "onr to zbiór zer", "
dawne lata,jakoś 16-17 lat,waliliśmy kiedyś z chłopakami nocke na osiedlu,wiadomo feta grana jakieś browarki i siedzimy na miejscówie.Kumpel dostał telefon żeby jakiemuś kuzynowi-kumpla załatwić pione palenia no spoko niech podjedzie to pójdzie z nim po to.
Gość podjechał,patrzymy a to jakiś brudas,jakiś kolorowy irokez,kurteczka skórzana,jakieś klucze chuje muje no jak z cyrku albo gender studies xD
w każdym razie skoro już przyjechał to stwierdziliśmy że pójdziemy po tą pione a brudas też coś tam dostanie za te swoje 150,i tak pewnie ukradł bo nie sądze żeby ktoś coś takiego zatrudnił :-D
no i idziemy z nim po osiedlu,idziemy koło parkingu całodobowego,no i wpadł na pomysł żeby sobie browarka kupić
myślę że to był najdroższy browarek w jego życiu bo musiał postawić browary za całe siano,starym patusom z osiedla które monitorowały teren parkingu w nocy,w nadziei łatwego zysku
gość potem odrazu się ulotnił w przyspieszonym tempie żeby nie powiedzieć że spierdolił
Następnego wieczora już na facebookowym fanpejdżu ,,Spotted'' mojego miasta latał post coś w stylu uwaga na osiedlu xxx grasują faszysci pobili mnie ale antifa nie odpuszcza xDD
taka ot zabawna historyjka
Było to w sierpniu. Już po żniwach. Wraz z ziomkiem postanowiliśmy się przejechać po naszej pięknej okolicy. Zabrałem ze sobą tylko plecak z narkotykami i portfel. Zawsze zabieram ze sobą plecak i portfel. Zawsze.
Już na polnej drodze w moim ryju wylądował plaster kwasu. Znalezliśmy się w mieście. W Big Bufallo jedliśmy coś. Ale to nie opis tripa. Choć planuję opisać ten dzień, nim zniknie mi w pamięci jak kolejne miesiące.
Nie ważne. 40 km od domu. Ten sam dzień. 23;00.
Tak, siedzę w barze. Zjadłem jeszcze karton DOM-a. Jest grubo. Nie mamy gdzie spać, nie mamy co jeść. Hotele i mmotele zajęte. Mówię mu - dawaj do baru. Coś się zje i wypije. Zamykają. Zostaliśmy tylko i nawalony młody typ, siedzący przy stole. Irytował mnie. Nawalony dobijał się do baru, wkurwiał wszystkich. Dosiadamy się do niego. Jakiś typ przyszedł. Chłopaki wzięli skrzynkę piwa. Jest ok. Przesiedzieliśmy z nimi do rana. Piłem gbl - a. Poczęstowałem i chłopaków. Ten nawalony zaczął coś tam się sapać, tamten drugi mu wpuścił wpierdol. Ale mówi do mnie wlej mi tego płynu. Masz. Poszło 3ml. Leży. Ale chrapie śmiesznie.
Nad ranem zaczął się trząść, cały siny. Z mordy leci mu ślina. Co jest ? Kumpel mówi - "dzwoń na pogotowie, ty mu to dałeś, zobacz nieciekawie..." Kurwa. Wypijam jeszcze jedno piwo i dzwonie. PIP PIP PIP... Haloo >? Pogotowie ratunkowe - słucham >?chyba Powiedziałem, że gość coś wziął i chyba będzie miał padakę. Czekamy. Już mu przechodzi. Po 15 minutach ocknął się. Mówię mu leż chuju bo pogotowie zamówiłem na ciebie. Już jadą. Ocho - są ! Wychodzimy na ulicę. To ten. Bla bla bla. Wbijam do karetki, mierzą mi ciśnienie. Gadamy. Jego też zbadali. Powiedziałem jak było, to nie były jaja. Ok mówią. Typ poszedł do chaty, a nam kazali już nie pić. No to co, na rower i dalej. Już nie będę wspominał jak znalazłem się w domku letniskowym żony policjanta na urlopie. Totalnie skwaszony. Kazał nam się wynosić.
Do domu wróciłem dwa dni później.
scalono - WRB
Taka życiowa historyjka.
Wstałem rano.Polałem suto giebla i zapaliłem św, Maczany. Jak pismo nakazuje. Nie żałowałem sobie.
Ubieram się, biorę psa na smycz. Idziemy na spacer. Do lasu. Idziemy, jakieś krzaczory, bagna. Idziemy koło strumienia. Jakiś stary dziadek mówi, że ta droga prowadzi do leśniczówki. Ok. Sarunia, piesku idziemy. hau hau. Miau miau. Ale fajna droga, ale zielono, ja pierdoole. Ale wieeelki dom w lesie. WOW !
Siedzę na dworcu w Częstochowie. Totalnie naćpany. Postanowiłem, że zwiedzę miasto. Było już późno, więc postanowiłem że czas wracać. Co jakiś czas przypalałem maczankę z puszki po piwie. Siedzę na ławce jak typowy ćpun. Naglę słyszę męski głos, pełen wstydu i pokory...
"Przepraszam. Czy ma pan może coś do jedzenia ? Jestem głodny."
Podnoszę głowę. Przedemną stoi bezdomny mężczyzna, zarośnięty, ubrany w ciuchy ze śmietnika. On jest prawdziwy. To bezdomny, jak u Żeromskiego.
Mój zamglony wzrok spotyka jego oczy. Oczy smutnego człowieka. Wtedy ujrzałem Chrystusa.
"Pewnie że mam" - powiedziałem nagle. Wyciągnąłem kanapki, które miałem zjeść w pracy. Nie byłem w niej. W domu chleb zrobiłby się czerstwy, i nikt by go nie zjadł.
"O mam jeszcze piwo, łomża, niepasteryzowane !" Podałem je mężczyźnie. Oj dziękuję. Powiedział bardzo zadowolony.
Staliśmy razem przez chwilę. Zapytałem go czy ludzie coś dają. Nie bardzo - odpowiedział. Niektórzy jeszcze mnie wyzwą - dodał. To chuje mówię mu. Mój autobus nadjechał. Pożegnałem go, życząc wszystkiego dobrego.
W domu dotarło do mnie co zrobiłem. Tego dnia zrobiłem coś bardzo dobrego - dobry uczynek. W twarzy tego biednego człowieka ujrzałem Jezusa. Jak musiał być głodny, żeby podejść właśnie do mnie. Uwierzcie, nikt normalny i zdrowy na umyśle nie podszedłby do mnie, narkomana. Pomyślałem, że tak na prawdę niczym się od niego nie różnię. On jest biedny materialnie, a ja duchowo. Nie zapomnę tego nigdy.
Wielu ludzi padało przy mnie, nie dotrzymując mi tępa w ślepym melanżu.
To też spotkało młodego informatyka, Michała. Chłopaka mojej znajomej.
Jakoś w 2013 przechodziłem kilka ciągów na MXE. Szybko mi się znudziła, kolejne astralne podróże zaczynały mnie męczyć. A w woreczku zostało jeszcze sporo, może z 300mg, może więcej.
Siostra mnie pyta, czy mam coś fajnego, bo chcieli by coś przycpać. Otwieram szufladę. Po kilku chwilach rzucam jej prosto w twarz woreczek białej jak cukier puder metoksetaminy. Co to ? Spodoba ci się, coś jak acodin - odpowiadam.
Wraz z chłopakiem poszła do sąsiadki. Wzięła to. Artur się ujarał i zrobił im, na trzy osoby po kresce. Stary mefedroniarz, pewnie zrobił im węgorze długie jak papieros. No, ale chcieli mieć tripa.
Ja zostałem w chacie, zmęczony ciągłym odurzaniem się. Łyknąłem kilka niebieskich i białych, popijając piwem.
Luiza, Michał i moja sis, wciągnęli proszek do nosa. Dodam, że ten Michał nie miał żadnego doświadczenia w substancjach psychoaktywnych, żadnego. W sumie nie lubiłem go.
W nocy wpada moja siostra. Budzi mnie, szarpie...
M. !! Wstawaj, z Michałem coś jest - mówi drzącym głosikiem. Mówię - co jest kurwa ! Opowiedziała mi wszystko. Na nią słabo zadziałało, Luiza chyba nawet nie wiedziała, czy to działa, Artur się zjarał, a Michał. No można powiedzieć, że MXE dała mu jazdę życia. Najpierw z nosa wystrzeliła mu fontanna krwi, zaczął się trząś,ć, rzygać i chodził w kółko trzymając się za głowę. "Reset, reset, reset !!!", powtarzał cały czas. Widział piksele, kody binarne i jakieś matematyczne kody. Jednym słowem wyjebało go z kapci. Artur za to cały czas się śmiał, mówiąc mu: "starry, ludzie płacą gruby hajs, żeby mieć taki stan ! Ciesz się, że masz jazdę".
Mówi do mnie, że dzwonią na pogotowie chyba. Mówię, pojebało cię ? Nic mu nie będzie. Co mu dać ? Hmm, co prawda mam najróżniejsze benzo, ale dla siebie, a pierwszego tripa trzeba przeżyć.
- Daj mu melisy. A teraz spierdalaj, bo chcę się wyspać, żeby jutro ćpać. Odpowiadam złośliwie.
Poszła obudzić matkę. Maama, gdzie melisa ? Muszę wziąć do Luizy.
Nie wiem, czy melisa z dwóch torebek mu pomogła, ale w końcu mu przeszło. Powiedziałem do nich, żeby nie mieli do mnie wontów, i cieszyli się, że nie muszą oddawać mi hajsu za metoksę. To był prezent na Wielkanoc.
Chociaż z drugiej strony, oddałeś dragi za free. Szacun.
Haha, faktycznie dobre. Dał mu ćpanie, nie dał mu benzo.
Dałem ci ćpanieee, a melisę wziąłeś sobie sam, dam ci ćpanie, dam samochód, benzo zeżrę sobie sam.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.