Pochodne kwasu lizergowego, jak na przykład LSD, czy LSA.
Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 449 • Strona 37 z 45
  • 295 / 3 / 0
MrsWallace pisze:
hej, dziękuję za odpowiedź :)
Nie ma zo co:)
MrsWallace pisze:
jeśli czuję, że dopadają mnie jakieś negatywne myśli, potrafię je szybko zlikwidować, dzięki ogólnej euforii i poczuciu szczęścia. inna sprawa, że też zawsze biorę z zaufanym towarzystwem, w przyjemnych otoczeniach, więc ciężko o bad trip :)
To dobrze :-) Pamiętasz jednak, że to, co nazywamy bad tripem, często ma bardzo duże znaczenie w sensie terapeutycznym. Na poziomie ludzi typu "zajebałem kwasa i bania jak chuj", nie jest możliwa poważna rozmowa o kwasie, i w ogóle mało mówi się o bad tripie jako czymś więcej niż traumatycznymi przeżyciami, tu na forum też, ale bad trip jest czymś więcej niż męczeniem się, jest zmierzeniem się ze swoimi lękami, zazwyczaj niesamowicie napompowanymi działaniem substancji, przezwyciężenie bad tripu = własny rozwój + odblokowanie efektów pozytywnych substancji. Często po bad tripie z którym się uporaliśmy, przychodzą cudowne momenty działania LSD, które nie były dostępne w takiej intensywności, przed przezwyciężeniem bad tripu :) To jest tylko moje zdanie na ten temat, po ok.30 tripach na kartonach (piszę kartonach, bo do ok 1/3 z tego, mam małe wątpliwości, czy to nie było LSD). Nie wiem jakie masz zdanie na temat bad tripu, nie wiem czy to, co piszę, brzmi dla Ciebie jakoś sensownie, czy raczej jak stek bzdur ;)
MrsWallace pisze:
wracając do tematu - jeśli chodzi o te moje lęki, to nie chodzi o to, że boję się bad tripów. bardziej obawiam się tego, że kwas może na nie jakoś oddziaływać w przyszłości, cośtam poprzestawiać w mózgu tak, że problem ciężej będzie mi wyeliminować, tylko jeszcze bardziej się pogłębi. właśnie mam dylemat, bo wiem, że lsd jest absolutnie niewskazane dla osób z poważnymi psychicznymi schorzeniami, bo może w jakiś sposób je pogłębiać. ale jak to jest w przypadku mniejszych, nie tak groźnych, ale jednak dokuczliwych problemów na tle nerwowym? tego właśnie nie wiem...
Nie martw się, nie poprzestawia - już sam fakt Twojej świadomości tego problemu, świadczy o tym, że jesteś mądrze myślącą osobą; odpowiedzialną i krzywdy sobie nie zrobisz. Co innego, gdy LSD jest brane bez tej wiedzy, którą masz. Jeśli Twoje problemy będą duże, chorobowe, co oczywiście nie nastąpi ;-), wtedy zacznij się martwić. LSD jest najmniej odpowiednie dla osób z depresją. Schizofrenikom pomagało na pewne okresy czasu, alkoholikom też. Warto, żebyś przeczytała Grofa "Obszary Nieświadomości", mocno kliniczny charakter książki, oparty na 5000 sesjach LSD prowadzonych w Czechach przez bodajże 17 lat. W tej książce jest bardzo wiele informacji pod kątem wpływu LSD na chorych umysłowo, w ich psychoterapii itd. Książka Hofmanna nie zawiera niestety takich informacji, bo i skąd miała by zawierać, jest innego typu pozycją. Grof niestety ciężko dostępny, tzn. nakład wyczerpany, ceny używanych wahają się między bagatela 100 - 250zł. Kiedyś sprzedałem swoją za 200zł :) Pozostało ksero, które mogę pożyczyć - jeśli jesteś zainteresowana, pisz PW. (Obszary są też na allegro teraz, cena 110zł, nawet niska jak na tą książkę :-)
MrsWallace pisze:
swoją drogą - dlaczego jesteś tak negatywnie nastawiony do zwrócenia się z problemem do psychologa? ja jeszcze nigdy nie byłam, ale czuję, że właśnie przyszła pora. muszę uporządkować w głowie parę rzeczy. nie wiem jak jest w Twoim przypadku, ale mi się wydaje, że jeśli takie spotkania przyniosą oczekiwany rezultat, to to może być podróż w głąb siebie jak na lsd, tylko innym sposobem. :) ja mam nadzieję, że właśnie poprzez wizytę u psychologa uda mi się zrzucić ten negatywny bagaż emocji i w pełni cieszyć się życiem i tym samym - > w pełni cieszyć się lsd :)
Cóż, psychologia to dla mnie pewne schematy, w które nie chce zostać wdrożony. Nie uważam, by psychologia mogła objąć głębię człowieka. Kontakt z psychologiem nie wydaje mi się czymś,co może dawać powody takiemu psychologowi,by po kilku wizytach, na podstawie pewnego aparatu, systemu myślenia, wskazać przyczyny dolegliwości i sposób ich uleczenia. Człowieka zna się latami i często nie wie się, jaki jest w środku. Psycholog nie wydaje mi się odpowiednią osobą by zupełnie się przed nim/nią otwierać. Każdy powinien być swoim psychologiem i to bez schematów, nie ma w takiej relacji, bariery ja-Ty, każdy rozsądnie myślący człowiek,zna siebie najlepiej jak to możliwe, podobno nie można obiektywnie wtedy ocenić własną sytuację, ale uważam,że jest to możliwe.
Zabawne, gdy byłem u tej psycholożki, dowiedziałem się, że mam genetyczną tendencję do bycia alkoholikiem, ponieważ w najbliższej rodzinie tacy byli. Tymczasem alkoholu nie nadużywam, wręcz nie używam niemal wcale, rzadko. Psycholożka ważyła na oko ze 150kg; naprzeciwko mnie: naturalnej do-alkoholowo-lubej tendencji genetycznej, "nie-wykorzystanej", siedziała nie-naturalna, nie-genetyczna nie-tendencja, do bycia mega grubą :-) Jakoś tak mnie to śmieszyło.

Te dolegliwości o których piszesz, mogą zostać na kwasie przezwyciężone. Przykład pozytywny (rzadko to u mnie jest, ale jest): myślenie o chodzeniu: krzywo idę, nienaturalnie stawiam nogi, idę za szybko, idę nerwowo itd. Podczas LSD tripu, myślenie takie w moim przypadku zostaje zbagatelizowane, zinfantylizowane, idę zapewne rzeczywiście lekko krzywo i jak ludzik z plasteliny, ale śmieję się z tego, z trudu wpasowywania się w bycie "normalnym" w świecie wypełnionym przez kilka godzin kwasem. Przykład negatywny: tłum, środek miasta, lato, mocny kwas idę z kolegą chodnikami jednej z głównych ulic miasta. Wykrzywiające się trupio blade twarze staruszek, ciemne okulary. Każdy mój ruch jest uzależniony od przechodzących z naprzeciwka ludzi, czuję, że muszę być jak najmniej przeszkadzający dla staruszek, ich dzikie powykręcane oczy zza okularów, niemal sterują moim chodem, czuję nienawiść i zło w moim kierunku, staram się patrzeć tylko na podłogę, niesamowicie wszystko faluje, jestem obserwowany, kontrolowany.... (równocześnie wiem, że powstała atmosfera jest wynikiem bycia na LSD w tak niespokojnym, tłocznym miejscu)
.....20 minut po wyjściu z miasta, jestem na małej łące, wszystko się uspokaja, jesteśmy przed rozpalonym Słońcem i nie możemy oderwać od niego oczu :) Wszystko zależy od warunków :)
Ostatnio zmieniony 30 maja 2011 przez Nanachivos, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik Nanachivos jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 12 / / 0
KeFaS pisze:
@MrsWallace, psychodeliki, w niektórych przypadkach, mogą skutecznie nasilić występowanie różnego rodzaju nerwic lub nawet je powodować. U mnie, z już zaawansowaną nerwicą natręctw, objawy zaczęły się nasilać. A na początku myślałem, że jest odwrotnie, dlatego próbowałem się tym "leczyć" %-D (błąd robiłem też taki, zawsze tripowałem sam).
hmm, to nie dobrze :'( ale swoją drogą ja sobie kompletnie nie wyobrażam tripować w pojedynkę. zostajesz sam z miliardem myśli, dopiero można sobie coś wkręcić... myślę sobie, że samemu to musi być inna bajka, inna podróż, ale szczerze mówiąc nawet gdybym była w 100% zdrowa, szczęśliwa etc, to i tak bym się bała wziąć sama. co do odstawienia to chyba faktycznie tak zrobię... przynajmniej na okres wakacji, zwłaszcza, że i tak wyjeżdżam do pracy. po jakimś czasie pewnie znowu wezmę to wtedy bliżej się przyjrzę, czy spowoduje to jakieś negatywne skutki... tylko, że za tydzień już mi się kroi kolejny trip na łonie natury i jak tu odmówić jak pogoda taka piękna? %-D
Ratedr pisze:
bad trip jest czymś więcej niż męczeniem się, jest zmierzeniem się ze swoimi lękami, zazwyczaj niesamowicie napompowanymi działaniem substancji, przezwyciężenie bad tripu = własny rozwój + odblokowanie efektów pozytywnych substancji. Często po bad tripie z którym się uporaliśmy, przychodzą cudowne momenty działania LSD, które nie były dostępne w takiej intensywności, przed przezwyciężeniem bad tripu
Nie wiem czy dobrze rozumiem, sugerujesz, że bad trip może na dłuższą metę być pomocny? W znaczeniu, że jeśli stawisz czoła swoim lękom na kwasie i je przezwyciężysz, to wtedy możesz się z nimi uporać w życiu? Jeśli tak, to hm... chyba bałabym się poddać tego rodzaju terapii. :) Wiesz, właśnie dlatego chciałam się udać do psychologa - żeby poukładać sobie w głowie pewne rzeczy, nauczyć się w pełni kochać i akceptować siebie, żeby potem móc naprawdę czerpać garściami z tego co daje LSD. Żeby właśnie nie doprowadzać do bad tripów tylko działać profilaktycznie :) To też nie o to chodzi, że jestem jakimś świrem i chcę się leczyć - chodzi bardziej o oczyszczenie duszy i umysłu...
Ratedr pisze:
Zabawne, gdy byłem u tej psycholożki, dowiedziałem się, że mam genetyczną tendencję do bycia alkoholikiem, ponieważ w najbliższej rodzinie tacy byli. Tymczasem alkoholu nie nadużywam, wręcz nie używam niemal wcale, rzadko. Psycholożka ważyła na oko ze 150kg; naprzeciwko mnie: naturalnej do-alkoholowo-lubej tendencji genetycznej, "nie-wykorzystanej", siedziała nie-naturalna, nie-genetyczna nie-tendencja, do bycia mega grubą
Hehe, niezłe :-D a co do Twojego podejścia do psychologów to jak najbardziej je rozumiem. Niemniej ja bym chciała spróbować. Czuję, że to może być ciekawe doświadczenie, mam tylko nadzieję, że trafię na kogoś kompetentnego.
Ratedr pisze:
Przykład negatywny: tłum, środek miasta, lato, mocny kwas idę z kolegą chodnikami jednej z głównych ulic miasta. Wykrzywiające się trupio blade twarze staruszek, ciemne okulary. Każdy mój ruch jest uzależniony od przechodzących z naprzeciwka ludzi, czuję, że muszę być jak najmniej przeszkadzający dla staruszek, ich dzikie powykręcane oczy zza okularów, niemal sterują moim chodem, czuję nienawiść i zło w moim kierunku, staram się patrzeć tylko na podłogę, niesamowicie wszystko faluje, jestem obserwowany, kontrolowany....
Skąd ja to znam.. :) Najgorsze są te zmarszczki - widzisz każdą. W ogóle, gdy mijają Cię ludzie na ulicy, to słyszysz kaażdy głos, widzisz każdą twarz, każdy człowiek ma inną historię.. Heh, w ogóle ja mam też taki error, że jak jestem na lsd gdzieś wśród ludzi to muszę mieć na nosie okulary przeciwsłoneczne. :) No muszę i już. Bo wtedy czuję się za nimi bezpiecznie, czuję, że nikt nie widzi jaka jestem porobiona.. Gdybym je zdjęła miałabym wrażenie, że każdy się na mnie gapi. Pewnie zresztą tak mam w związku z tymi moimi problemami.

Co do tej książki, to dobrze wiedzieć, thx :) Poszperam też w necie, może są gdzieś jakieś pdfy?

Ogólnie pocieszyłeś mnie Ratedr, dzięki :) Do tego masz nicka jak nazwa płyty mojej ulubionej kapeli, hehe :) Naładowałeś mnie pozytywną energią, jakoś tak łatwiej mi uwierzyć, że uporam się z tymi pierdołami, które mnie męczą i będę mogła jeszcze przez długi czas cieszyć dobrodziejstwem LSD :heart:
  • 295 / 3 / 0
O! Queens of the stone age się lubi ;-) A stąd już bliska droga do Kyussa - mojego muzycznego Bóstwa :-)
Wracając do tematu - przy "lekkich dolegliwościach nerwicowych" o których piszemy i które w mniejszym czy większym stopniu mamy, ja np.90% tripów robię w pojedynkę, ogólnie trip samu jest znacznie dla mnie głębszy, może trochę alienuje, ale bardziej osobiście jest i nikt nie przeszkadza, można się skupić.
Obszarów Nieświadomości Grofa w pdf niestety nie ma nigdzie, w żadnej elektronicznej formie nie ma.
MrsWallace pisze:
właśnie dlatego chciałam się udać do psychologa - żeby poukładać sobie w głowie pewne rzeczy, nauczyć się w pełni kochać i akceptować siebie
Wydaje mi się, że do tego nie trzeba psychologa, można samemu dojść do tego o czym piszesz i nie jest to jakiś Everest, ale oczywiście psycholog może być jedną z dróg do tego prowadzących, tylko odnoszę wrażenie, że masz nieco utopijną wizję psychologa,jako narzędzia, które po prostu wyprostuje Ci te sprawy o których piszesz i już, a może nie być to takie proste, co jeśli np. psycholog wyciągnie Ci z głowy inne problemy, albo nawet zaszkodzi, ewentualnie nauczy postrzegać siebie w kategorii schematów i rzekomych mechanizmów naszego zachowania itd. Zresztą zobaczysz sama po pierwszej wizycie,czy ma to jakikolwiek sens, a z LSD i innych psychodelików, nie rezygnuj nigdy :-)
Ostatnio zmieniony 31 maja 2011 przez Nanachivos, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik Nanachivos jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 968 / 96 / 0
Wychodzisz z regresji (jakieś 2 lata czas). SRRI lub SNRi aby wkręcić sie w ludzi to dobra myśl czy wrzucą w parano? Co polecacie (chemia,sposób,technika) aby zniwelować ograniczenia a utrzymać szeroko otwarte oczy?
  • 4 / / 0
Ratedr dobrze radzi.
link to książki Groffa:
http://chomikuj.pl/junior192/e-book/Gro ... +m*c3*b3zg
Na torentach pewnie też dzieś jest.
Jak chcesz mogę podesłać Ci na maila, mam ją zapisaną. Książka jest genialna. Dla kogoś w temacie obowiązkowa lektura.
  • 968 / 96 / 0
EEEEEEEEEjjjjjjjjjjjjjj!!!!!!!!!!!!!!!Znawcyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!! To było poważne pytanie.
  • 3129 / 26 / 0
SSRI jeszcze nikogo nie wyleczyły, a przynajmniej ja nie znam takiego przypadku.
High, how are you?
  • 295 / 3 / 0
Zenon pisze:
Ratedr dobrze radzi.
link to książki Groffa:
http://chomikuj.pl/junior192/e-book/Gro ... +m*c3*b3zg
Na torentach pewnie też dzieś jest.
Jak chcesz mogę podesłać Ci na maila, mam ją zapisaną. Książka jest genialna. Dla kogoś w temacie obowiązkowa lektura.
Błąd. Nie chodzi o książkę Poza mózg, ale o OBSZARY NIEŚWIADOMOŚCI, której nie uświadczysz w formie elektronicznej :-p Chyba że gdzieś po angielsku, ale nie szukałem i też wątpię by była ;-)
Ostatnio zmieniony 05 czerwca 2011 przez Nanachivos, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik Nanachivos jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 827 / 3 / 0
sem pisze:
Wychodzisz z regresji (jakieś 2 lata czas). SRRI lub SNRi aby wkręcić sie w ludzi to dobra myśl czy wrzucą w parano? Co polecacie (chemia,sposób,technika) aby zniwelować ograniczenia a utrzymać szeroko otwarte oczy?
Wszystkie sposoby w które uwierzysz mogą przynieść Ci niesamowite skutki. Myślę tak jak chusajn „SSRI jeszcze nikogo nie wyleczyły", ale siła autosugestii czy nawet prostacko „wkrętka” potrafią zdziałać cuda. Co do zmian psychicznych – częstokroć po psychodelikach wiele osób po prostu zaczyna dostrzegać rzeczy na które nie zwracały uwagi. Teraz wystarczy dodać do tego wkręt „to jest dziwne, nigdy nie miałem tak, to coś złego”, wikipediopsychologia i już osobnik nie jest normalny (i to tu pojawia się problem).
Miej dystans
  • 1456 / 19 / 0
chusajn pisze:
SSRI jeszcze nikogo nie wyleczyły, a przynajmniej ja nie znam takiego przypadku.
Same w sobie mało dają, ale w połączeniu z odpowiednią terapią jest to dobry sposób na pozbycie się różnych zaburzeń psychicznych.
Uwaga! Użytkownik kfs nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 449 • Strona 37 z 45
Artykuły
Newsy
[img]
Nowy gatunek grzyba produkującego alkaloidy sporyszu zidentyfikowany na WVU

Studentka mikrobiologii z Uniwersytetu Zachodniej Wirginii (WVU) dokonała przełomowego odkrycia, które może zrewolucjonizować rozwój farmaceutyków. Corinne Hazel, stypendystka programu Goldwater i specjalistka mikrobiologii środowiskowej, zidentyfikowała nieznany wcześniej gatunek grzyba, który produkuje związki chemiczne o działaniu zbliżonym do LSD – substancji wykorzystywanej w terapii depresji, zespołu stresu pourazowego (PTSD) i uzależnień.

[img]
CBŚP i ukraińska Służba Bezpieczeństwa rozbiły grupę przestępczą produkującą metamfetaminę

Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji z Zarządu w Poznaniu, we współpracy z jednostką śledczą Służby Bezpieczeństwa Ukrainy z obwodu zaporoskiego, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Poznaniu oraz prokuratury ukraińskiej, przeprowadzili skoordynowaną operację wymierzoną w zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się nielegalnym wywozem z Polski do Ukrainy leków zawierających pseudoefedrynę, które następnie były wykorzystywane do produkcji metamfetaminy.

[img]
Po debacie prezydenckiej wzrosło zainteresowanie woreczkami nikotynowymi

Debata prezydencka 23 maja br. pokazała, że Polacy nie wiedzą, czym są saszetki nikotynowe oraz snusy, a także czym się różnią. Sztab wyborczy Karola Nawrockiego podał, że kandydat na prezydenta podczas debaty przyjął snus. Sam Karol Nawrocki sprostował, że była to saszetka nikotynowa. Tymczasem różnica między oboma produktami jest ogromna. Snus zawiera tytoń, którego nie ma w saszetce, a jego sprzedaż w UE – z wyjątkiem Szwecji – jest zabroniona.