1. Wszelkiego rodzaju syntetyczne palenie :kotz:
2. Remeron
3. Acodin :nuts:

1. marihuana - najbardziej przereklamowane gówno świata. Jak jest ok, to jest za słabo. Uczucie miałkości haju bardziej wkurza niż raduje. Z kolei po kolejnym buchu faza jest mocno krzywa - okrutne drętwienie na całym ciele, do tego stopnia że nie czuć na czym siedzę, ani czego dotykam. Tak chyba wyglądają "robaki na ciele" w delirce . Lęk, drgawki, uczucie nieskończoności fazy, rzyganie, "klatkowanie" obrazu, a najgorsza jest derealizacja/depersonalizacja tak dotkliwa, że byłem na skraju samobója. 8-(

2. alkohol - leję z ludzi, którzy jedyne co próbowali to alkohol i traktują go, jak dobro najwyższe. Faza waląca rozpuszczalnikiem, szwankujący wzrok/błędnik/żołądek/ocena sytuacji/ego/wątroba/mózg. Kaca miałem raz w życiu. Kac to jest coś tak przebrzydłego, że kilkanaście zgonów z orzyganiem siebie samego tak mnie nie zniechęciło do chlania, jak właśnie kac. alkohol nie jest tego wart. Tym bardziej, że na wszelkich filmach ze stanu upojenia każdy wygląda i zachowuje się jak retard :retarded:

3. "Exclusive kokolino" dorzucone w gratisie do etizolamu. Nie wiem po co to w ogóle wziąłem. Skurwysyński ból nosa po wciągnięciu, przekrwione oczy... i to tyle. Zero powiększonych źrenic, czy przyspieszonego tętna. Cały gratis poszedł w ciągu pół godziny. Ale musiało jakoś zaburzyć upływ czasu, bo przesiedziałem 6 godzin w łazience (?) :nuts:

Gdybym próbował dysocjantów, pewnie znalazłyby się na tej liście. Na szczęście wystarczą mi opowieści o nich :rolleyes:

1. kanna- za czasów legalności dopków
2. tytoń
3. wódka

1. Inhalanty pod koniec podstawówki (tej 8-klasowej)
2. tytoń
3. Coś co miało być kwasem, ale nie było. Chyba jakaś bromo-ważka, albo ki diabeł.

syntetyczna kanna - po prostu ścierwo
amfetamina - jakoś nie podeszła mi do gustu
alkohol - w sumie nigdy go nie lubiłem i nie będę lubiał nawet przysłowiowe "piwko" mi nie wchodzi dlatego nie pije od paru lat

No i tu będę miała problem
1. alkohol, bo ścierwo. Człowiek robi z siebie po nim niedorozwoja, a później te kace, które na szczęście miałam przyjemność tylko obserwować.
2. nikotyna, bo truje i tak naprawdę nic nie daje (próbowałam może trzy, cztery razy).
3. HEX-EN, czyli mądra polka po szkodzie, myślałam że umrę, a pod ręką zamiast jakiegoś benzo miałam tylko haloperidol, który zająłby miejsce czwarte.

1. alkohol / 2. amfetamina / 3. GS (Green Speed)

w sumie mam 2 takie w glowie, sa to na pewno dopalacze i kiedys mi sie zdarzylo przycpac z kumpela jakis plyn do czyszczenia felg, malo co wypadku na drodze nie spowodowalem

Tym do felg to raczyliście się gjeblem (GBL, γ-Butyrolakton), ale żeby po tym prowadzić samochód ... kurwa :nuts: :wall:

1. bieluń
2. HEX-EN
3. kanna