świetna substancja, bardzo funkcjonalny stymulant, który sprawdzi się w każdej awaryjnej sytuacji. nie spodziewałem się, że zadziała tak fantastycznie, jak dla mnie sprawdza się bardzo dobrze rekreacyjnie, choć w tym temacie opinie są podzielone. jeśli chodzi o środki stymulujące, to jestem jedynie entuzjastą, próbowałem nikotyny, kofeiny, amfetaminy, kokainy oraz efedronu. jeśli chodzi o sam profil działania, to w moim odczuciu metylofenidat do złudzenia przypomina amfetaminę, miałem do czynienia z naprawdę dobrym fosforanem, aktywnym w dawkach 20-30 mg i mogłem sobie wszystko dokładnie porównać. metylofenidat miałem w postaci sześciu tabletek Medikinetu 10 mg o natychmiastowym uwalnianiu. małe, podzielne tabletki. przyjąłem rano 40 mg doustnie i na efekty czekałem jakieś 30 minut, w pełni rozkręciło się w godzinę. pierwsze efekty, to z pewnością dobrze wyczuwalna aktywizacja, wyostrzenie zmysłów, szybszy czas reakcji i zwiększona motywacja do działania. ogromna wręcz poprawa nastroju, której się nie spodziewałem. nie testowałem jak działa wśród ludzi, ale byłem ostro pospinany i mógłby włączyć się nawet lekki agresor, po stymulantach zawsze przychodzi specyficzna arogancja i poczucie wyższości, które jest oczywiście do opanowania. ta dawka pozwoliła zrealizować kilka nudnych i nieciekawych zadań z uśmiechem na twarzy, do pracy idealne. tę dawkę czułem dosyć długo, ale to pewnie dla tego, że była dosyć wysoka. po solidnych kilku godzinach działanie zaczęło słabnąć, więc zdecydowałem się dorzucić pozostałe 20 mg, ale tym razem donosowo. nie wiem jak to określić, "smak" w nosie skruszonej substancji bardzo przypominał amfetaminę, nie piekło, ale zapchało nieco nos, bo trochę było masy tabletkowej. działanie natychmiastowe, od razu powróciły wszystkie efekty, ale tym razem euforia była dużo silniejsza, muzyka brzmiała bardzo dobrze. jeśli chodzi o charakterystyczne dla stymulantów efekty - szczękościsk, mocna potliwość, nakręcenie oraz zniesienie apetytu. ale tu duży plus, bo dało się normalnie jeść i nie było to aż tak nasilone jak przy amfetaminie. odwaliłem sporo roboty i byłem zadowolony z działania, jeszcze wieczorem trochę działało, nie było w ogóle czuć charakterystycznego dla tej grupy substancji zejścia, nadal był dobry humor. polałem trochę BDO, działanie metylfenidatu było już na tyle słabe, że w pełni odczułem dawkę rozpuchola. na noc wrzuciłem Lorafen i poszedłem bez problemu spać, rano zwały nie było, jedynie lekkie osłabienie i szczęka wymęczona. myślę, że przy codziennym stosowaniu terapeutycznych dawek (5-20 mg) skutki uboczne byłyby nie do wykrycia. podsumowując, bardzo dobry lek, ale niestety nie w moim zasięgu. ciężko to dostać, a na czarno jest bardzo drogo, dlatego bardzo się cieszę, że miałem okazję tego spróbować i dodać do CV. obiekt testów załączam.

metylofenidat....dostałem 3x pudełka medikinetu 20mg i walnąłem pierwszy raz 10.
Narazie mnie tylko głową boli i czuje spokój szczególnie w nogach. Minęły tiki i kompulsje.
hmm może uderzyć więcej?
ps. fajnie patrzec z góry na tych co się o to tak gimnastykuja

łącze i jest ok. Leki na astmę działają rozkurczajaco jak i metylo

Zależy jakie to leki.

No właśnie, spora część leków astmarycznych ma skutki uboczne takie jak metylofenidat, czyli tachykardia i inne problemy ze strony układu sercowo-naczyniowego.

Kurde właściwie nigdy (no może na początku przy dużych dawkach) nie robiło mi się wazo. A teraz nagle, bez zmian dawkowania, dołączania nowych leków zaczęło mi się robić. Szczególnie stopy, całe zimne. Ma ktoś pomysł z czego to może wynikać i jak temu zaradzić?

U mnie to samo.
Ale u mnie były kombinacje z innymi lekami - ale w zasadzie nie mającymi wpływu na to.
Moze jakies wadliwe serie ?
Kilka miesięcy wstecz były jeszcze zwykłe opakowania, teraz są już ze zrywką.
Kupione podobno w listopadzie, wiecie - to nie moje tylko kolega robił fotkę więc wrzucam:
[ external image ]

Teraz już są opakowania ze zrywką, delikatnie się różnią. Ale za mało opakowań na stanie żeby godne zdjęcie wyszło

Kurde faktycznie zaczęło mi się to robić odkąd mam te paczki ze zrywką, ale to chyba zbieg okoliczności.
Dziwne.

Mam już dość tego MPH
dzisiaj zrobiłem 450mg...
schizy na zejsciu jak nigdy dobrze ze mam piwo przy sobie i ostroznie powoli wypijam zeby to znieczulić. Chyba mam za mało potasu bo dosyć często łapie mnie wazokonstrykcja, drętwienie i zawsze mi sie chujowo patrzy. wam też? kiedyś było bajecznie ale odkąd przestałem pić w ciagach to gówno wysysa ze mnie dusze. przydałby sie piracetam zeby podregulowac cisnienie w bani. Macie jakieś sposoby takie post simowe uboki jakby wrazenie niewyraznego widzenia, parestezje i inne uboki które podkręcają natrętność zejścia? Upijanie sie w trupa czuje ze nie jest miłe dla organizmu podczas zejscia a z benzo zerwałem więzy na zawsze.

Nigdy tak się do nikogo nie odnosiłem na tym forum, ale teraz mogę powiedzieć jedno - jesteś debilem.
450 mg to dawka dla konia czy słonia, a nie człowieka. Ciesz się, że przeżyłeś.
Ja nawet jak wezmę 40 mg czy troszkę więcej, to już czuję, że jest za dużo i pojawiają się różne nieprzyjemne objawy.
MPH, pomimo tego że nie ma zbyt wielkiego potencjału rekreacyjnego, jest substancją dość silnie działającą na organizm. Według niektórych źródeł, MPH wykazuje nawet nieco silniejszy wychwyt zwrotny dopaminy jak kokaina. MPH powinien być stosowany tylko i wyłącznie w celach leczniczych, w odpowiednio skrojonych dawkach. Do ćpania jest cała masa innych substancji, które lepiej się do tego nadadzą.