@statyczny , no ale własnie 4 mmc czy 3 mmc nie palił w nosa. Było czuć tą chemię, ale to nie to samo co przy cmc.

przeraza mnie fakt ze po jednym pasie tak kurewsko mocno sie chce nastepnego

Mordeczko, nawet z tak prostą używką jak alkohol jest ten sam problem.

@IGotHigh909 no nie do końca, ciśnienie po alkoholu jest mniejsze a jak ma się solidnego kaca to na prawdę szkoda gadać. Może ktoś jest fanatykiem klina.

@IGotHigh909 , proszę ciebie.. :D to nie jest to samo :p nigdy po alkoholu nie miałem takiej chęci na dopicie jak po 4mmc :p nigdy po alkoholu nie kombinowałem jak zdobyć jeszcze piwo czy kielicha tylko się kończyło balet i spać, a po tym ścierwie to kurde, a może jednak przydzwonić, a może nie? :D

@Up

Nie mówię bezpośrednio, że jest tak samo. Ale nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak łatwo jest się wjebać w tak prostą rzecz jak codzienne piwkowanie, a potem takiemu przemówić, że to przecież też jest złe i niesie ze sobą chujowe skutki. Tylko w alkoholu zazwyczaj jest tak, że walisz określoną ilość (XYZ) dla określonej fazy (YYY). Czyli — patrząc przez pryzmat picia — dwie małpki + jedno piwo, albo 2 piwa + jedna małpka i mam fazę, której potrzebowałem.

W mefie działa to troszkę inaczej, bo chęć dojebania przychodzi w momencie kiedy Ci faza schodzi, także walisz następnego i bajlando.

W alkoholu jest tak, że póki to kontrolujesz to i 18 piw możesz wyjebać w ciągu dnia, będąc cały czas na fazie. Nie trzeba być jakimś kozakiem, żeby serio wciągać takie ilości browarów. Sam takie przerabiałem będąc na imprezach i baletach.

Co do ciśnienia to zgadzam się z @niemasensu w 100%-ach, oczywiście, że ciśnienie po mefie jest większe na dojebanie niż po alko, to nie ulega wątpliwości. Ale czy wjebany na maksa w alkohol typ, który jest przeżarty dopaminowym rauszem alkoholowym powiedziałby Wam to samo? Dla nich takie przyjebanie to jak dla kogoś mefa (to, że tobie + FAMASOWI nie chcę) się dobić kolejnego klina/piwa to nie znaczy, że alkoholikowi na maksa wjebanemu w nałóg nie.

Podobny tryb działania. Różnica to wyrzut dopaminowy, stąd przy mefie jest większa chęć dociągania niż pry alkoholu, bo przy alko mniejszy wyrzut.

No trochę teraz to rozjaśniłeś, bo przytaczasz osobę uzależnioną od alkoholu, a przy mefedronie nie musisz być w to mocno wjebany abyś nad ranem miał ssanie na kolejną dorzutkę. Tak, zgadzam się z tobą że alkoholik podzieli twoje zdanie, ale do alkoholika trochę daleka droga i dla osoby co pije czasami nad ranem nie będzie miał takiej chęci dorzutki jak ktoś kto sobie walnie mefa.

Stąd finalnie nie porównuję alkoholika początkującego do mefiarza. Ale już typa wjebanego na maksa w alkohol śmiało do osoby, która mefedron chcę przyjebać porównać można.

Gadałem z alkusami spod sklepu, ciśnienie na alko we łbie mają takie, że szok. Niczym ich zapędy na alkohol nie różnią się od przyjęcia kolejnej kreski mefedronu. Chujowa sprawa i to mocno. Współczuję alkusom i to takim typowym, bo to nałóg jak skurwysyn, do tego dostępny na każdym rogu i legalny.

A jak by ktos nie wierzył ze mefedron jeszcze istnieje podrzucam wam zdjecia z pieknej Bulgari:)

Vendorowskie ilości kolego, skoro widać tego w pudłach, że leży.