Pierwsze kontakty z mj jakoś 10 lat temu, przez ten czas bardzo sporadycznie popalalem, poza jednym razem w liceum, i raz na studiach, nigdy nie kupowałem nawet sztuki i zazwyczaj paliłem jak ktoś miał xD albo dostawałem za free.
Rok temu wyjechałem do pracy do Holandii na kilka miesięcy i tam łącznie miałem może z 4 dni przerwy od jarania, szło wszystko, baty, wiadro, baty i wiadro, hasz z bonia, no polubiłem ten sport.
Ale wróciłem do Polski, nie jarałem kilka miesięcy po powrocie, zdrowy tryb życia, zero używek praktycznie, tylko siłownia, dieta, no i zmiana pracy, bo wyjazd do Holandii spowodowany był odłożeniem pieniędzy na zmianę branży.
Ale rozjebałem sobie plecy na siłowni, musiałem zasuwać w dwóch pracach żeby się utrzymywać, bo w chcianym przeze mnie zawody początki są mało dochodowe, i zacząłem popalac. Z początku raz na tydzień, potem częściej. Kupiłem waporyzator, bardzo spodobało mi się to urządzenie.
Ale mojej dziewczynie nie. I w tym cały problem.
Waporyzuje teraz sobie średnio co 2-3 dni, zazwyczaj jedno nabicie, ale jak mam wolne dzień później, pozwolę sobie na dwa. Więc dla niektórych pewnie śmiesznie mało i śmiesznie rzadko, ale dla mojej baby za często i zdecydowanie za dużo(BO PRAWIE WAPORYZATORA PRZEZ TE DWIE SESJE PO 6 MINUT Z GEBY NIE WYCIAGAM!!!!) Xd
Uważa, że moje życie krąży w okół z jarania się i "nie kontaktowania", że nie da się ze mną rozmawiać (mimo że często rozmawiamy jak siedzę na bani, nie raz śmiała się do łez z moich rozkmin i z tego co mówię), że żre, że no ogólnie nie do życia.
Starałem się ja przekonać, chciałem żeby zapaliła czasem ze mną - paliła, ale ma jakieś zjebane receptory, bo mówiła, że jedyne co czuła to najwyżej ciężka głowę i spać jej się chciało, ergo - nie wie czym tu się podniecać xD
Mam dwie prace, średnio pracuje w miesiącu po 220 godzin, w jednej z nich masowo obsługuje ludzi i często na wieczór chce się odmóżdżyć i zrelaksować i nie rozmawiać z nikim, w dodatku dokuczają plecy i stres, zasnę bez używek, ale czasami jak nie pale to zdarzy mi się wziąć melatonine na sen, bo często nocami się budzę zestresowany(i miałem tak zanim zacząłem palić) albo w ogóle nie mogę zasnąć.
Nie zaniedbuje jednak przez to siebie ani obowiązków, chodzę do prscy z taką samą częstotliwością, ogarniam DOM, odkładam pieniądze, mam zajawki poza jaraniem...
Z jej perspektywy wygląda to pewnie inaczej, ale no jestem w potrzasku. Długo ze sobą już jesteśmy, niby mi na niej zależy dość mocno i nie chciałbym zrywać, ale mam już dość tego, ze jak otwieram szafkę żeby nabić wapo, to ona wstaje z kanapy wkurwiona i idzie spać, a później wali smuty jak to niszczę nasz związek.
Czy ze mną jest coś nie tak, czy bardziej z nią xD? Co jest złego w tym, że zjebani po robocie oglądamy film a ja przy tym chciałbym leżeć wgnieciony w kanapę z uśmiechem na ustach?
Kupiłem cbd żeby waporyzowac na spanie to też jest problem, że pojebało mnie z tym ziołem, tłumaczenia, że to kurwa nawet psychoaktywne nie jest nie przemawiają, chodzi o sam akt xD
Jej argumenty o tym, że jestem uzalezniony do mnie nie przemawiają, bo poznałem w NL ludzi uzależnionych od trawy którzy jebniecie czuli tylko jak nastawiali budzik na 5 rano tylko po to żeby zajarać bata i położyć się spać dalej, bo tylko wtedy klepało, i palili baki za 300 euro w 10 dni.
Uważam, że nawet raz dziennie na wieczór nabicie by nie szkodziło mi jakoś bardzo, ale dla niej ograniczam się do tych 2-3 razy w tygodniu i co? I no właśnie nic, nie dochodzi do tego zakutego łba, że to jej podejście jest szkodliwe, a nie moja odrobina przyjemności.
Może jakaś kobieta potrafi się odnieść z kobiecego punktu widzenia? Bo mi już zaczyna brakować argumentów...
Jesli masz mozliwosc to przede wszystkim pracuj mniej , jestes przemeczony i to podstawa problemu moze nawet i w zwiazku . Powiedz jej , ze wiedziala z kim sie wiaze bo nie zaczales jarac od wczoraj i to jest integralna czesc Twojego lajfstajlu jesli nie moze tego zniesc to niech poszuka kogos innego . Raz sie ugniesz i pozwolisz jej decydowac co robisz w wolnym czasie za swoje wlasne pieniadze to nietrudno przewidziec skonczysz pod pantoflem .
Odnośnie tematu czuję się dużo zdrowiej odkąd 100% wapuję a nic nie palę - polecam.
W szczególności hipochondrykom :D
Nałóg to nałóg, ale zminimalizowałem uboki zdrowotno-finansowe na maxa (palenie z apteki + wapo)
Odstawienie zawsze ze skutkami złymi się wiązało. Pierwsze dni nocnymi potami nagradzały, nie wyolbrzymiając poszewkę wyżymać do miski z potu można. Wstręt do jedzenia oczywiście obecny, brak motywacji doskwiera.
Złą rzeczą w życiu planowanie wszystkiego pod palenie było. Każdy wyjazd zmartwieniem był gdzie palenie ogarnę lub jak i ile wraz ze sobą zabrać.
Opcją najlepszą sporadyczne palenie myślę, tak jak normalny człowiek raz czy dwa w tygodniu zapalić. Wtedy sens to ma zdaniem moim.
Opcją najlepszą sporadyczne palenie myślę, tak jak normalny człowiek raz czy dwa w tygodniu zapalić. Wtedy sens to ma zdaniem moim.
Podobnie jest z alkoholem i innymi pierdołami, sobie daty ustawiamy kiedy będzie najebka i imba. Troszkę konstruktywno-destrukcyjne podejście, bo napięcie i ciśnienie rośnie, potem łeb rozsadza.
Ja byłem często weekendowym palaczem. Przez pierwszy rok jarałem tylko i włącznie w weekendy bez żadnego ciśnienia. Zero myśli o przyjebaniu mj, zero myśli kiedy weekend. Potem po powrocie z robo za granicami Państwa zaczynałem palić w domu już lufki oraz wąsy kręcić solo. OCB walało się w szafkach w przód, co by nie chodzić za bletkami i ganiać.
Finalnie odczuwałem to jako normalność, ale to już był problem. Łatwo przeskoczyć było z tygodniowego jarania do codziennego. Wystarczyło 8 miesięcy. Dużo? W rok można było zmienić się całkowicie i uzależnić od danej substancji.
Chcesz wspomóc narkopedię swoją wiedzą? Pisz na — martwamysz/at/tuta.io
Hajpowe podcasty - kliknij „subskrybuj” i bądź na bieżąco! — https://www.youtube.com/@hyperrealofficialpl
Konkurs na logo Narkopedii - https://hyperreal.info/talk/post3740502.html#p3740502
Praca moja do detoksów przymusowych mnie zmusza, choć nie zawsze bo potrafię niekiedy na boku załatwić coś.
Gdy do domu wracałem, dzień w dzień paliłem - niestety problem zauważyłem ten dopiero, gdy znajomi przestali wierzyć mi w słowa „jutro już nie zapale” od pół roku powtarzane. Usiąść musiałem i przemyśleć, faktycznie. Metodę bez ustalonego dnia stosuję i polecić z całego serca mogę. W tygodniu dwa razy, bo dzień ciężki zazwyczaj w planach nie widnieje - a odprężyć się trzeba. We wtorek zapale, to zostaje raz przy weekendzie. Podobnie z alkoholem - co weekend imprezować nie trzeba, a po ciężkim dniu na kanapie piwko lub dwa strzelić można coby żyło się lepiej.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.