Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 50 • Strona 2 z 5
  • 4807 / 266 / 0
Nie dogoni jak się zacznie coś z nią robić, a najlepiej ją pamiętać. Po to są terapie i tzw. anonimowe grupy wsparcia żeby nie wracać do głupich pomysłów bo 5 lat to nic, po 30 latach można sobie myśleć że będzie ok, można szaleć i się przez to uszkodzić. Sam sobie kompletnie nie ufam i myślę, lub mam nadzieję że to się nie zmieni. Mogę nawet polecić taki sposób myślenia.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 1262 / 17 / 0
Człowieku ludzie mają po 30 lat i bez magistra są, ja mam 20 i na studia dopiero za 2 lata się wybieram, tzn. za jakoś ponad rok bo już mam 21 prawie.
Znajdź sobie kierunek, cel i na niego idź od jak najszybciej.
Jak ja przestaje ćpać to 2 miesiące są spoko a potem dopada mnie nie chęć do pracy, nauki itd. lepiej się uczę na fazie i to jest moja ambicja aktualna. Żałosne lekko ale idę do przodu.
Uwaga! Użytkownik NieLubieZielska nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4807 / 266 / 0
Co do magistra, u nas to loteria i to spora. Co do polskiego magistra za granicą. Mam znajomych po studiach którzy pojechali np. do Norwegii, Szkocji, Anglii, Portugalii i robią tam na kuchni, w fabrykach, robią w rybołówstwie albo jako obsługa hoteli itp. Tyle tam znaczy nasz magister. Może to przypadek ale z kolei mój brat który skończył zawodówkę metalowo - drzewną pojechał do Anglii jako stolarz i postawił sobie w Polsce chatę na działce, o której tamci mogą pomarzyć. Zrobił to nawet bez średniego wykształcenia. Jak ktoś zamiast coś robić będzie się nad sobą użalał zawsze skończy źle, nieważne ile umie.
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 703 / 40 / 0
Nie mogę się na pewno wypowiadać jako ktoś, kto przestał ćpać, ani coś wielkiego osiągnął, ale chyba jestem na dobrej drodze. Po skończonych studiach zostały mi nałogi i poczucie, że nie ma przede mną żadnej przyszłości, bo nie dobiłam do magisterki, a samym licencjatem można napalić w piecu.* Przez dwa czy trzy lata na zmianę nie robiłam nic i łapałam jakieś chujowe zajęcia, starając się przez cały czas ograniczać używki i odpowiedzieć sobie na zajebiście ważne pytanie - co lubię w życiu robić :-) W końcu w wieku 25 lat udało mi się przypadkiem dostać pracę w konkretnym zawodzie. Ciągle się uczę czegoś nowego i po raz pierwszy w życiu nie mam poczucia, które towarzyszyło mi przez całą edukację; że czego bym nie robiła nigdy nie będę dość dobra. Point is - nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od zera, tylko trzeba próbować, a nie siedzieć z założonymi rękami. Nie żałuję nawet tych najchujowszych zajęć, bo przyzwyczaiłam się dzięki nim do ciężkiej pracy i nauczyłam dużo różnych przydatnych w życiu rzeczy, których ćpun raczej nie umie, jak choćby głupie utrzymywanie porządku dookoła siebie. Zacznij coś robić, cokolwiek, i staraj się coś w sobie rozwijać z każdym zajęciem, ale też nie siedź za długo na siłę gdzieś gdzie nie czujesz się dobrze, to po pewnym czasie znajdziesz coś dla siebie.
*Okazało się, że to też nieprawda, z samym licencjatem też ludzie dają radę, bardziej liczą się umiejętności niż papierek.
  • 3362 / 349 / 0
Dolujacy temat. Ja pierdole, zazwyczaj pisze w tym momencie jakiegos dlugiego posta ktory konfrontuje uczestniczacych w watku ze raczej nie maja racji bo to bo tamto, ale czytajac wasze posty i glebiej nad nimi myslac - macie racje.
Uzaleznienia sa chujowe; jedni z nich wychodza i wykorzystuja jako sile motywacyjna, a drudzy wola w nich tkwic i sie nad soba uzalac. Ja staram sie byc w tej pierwszej grupie. Co prawda nigdy nie bylem uzalezniony fizycznie, to psychicznie juz tak, i to bardzo. Glupie ziolo. Glupia trawka, kazdy sobie lubi czasem zapalic, nie? Ja nie. Tzn lubie, ale nie moge, bo wiem, ze dzieki temu znow stane sie kims, kim nie jestem. A mam cele, mam jakies tam ambicje ktore chce w zyciu osiagnac.
Eh, w sumie to nawet nie wiem co chcialem napisac bo sie zamyslilem zbytnio.

Odpowiadajac na pytanie OPa: mialem kiedys kolege, za 12-letniego gowniarza razem pilismy redbule bo to bylo takie 'hardkorowe', mamy nasze nie pozwalaly, itd itp... Pozniej kolega zaczal eksperymentowac z ziolem, mial bodajze 15 lat, tak jak ja. Z nim zapalilem pierwszego skreta. Spodobalo mi sie, wiec od czasu do czasu prosilem zeby zalatwil grama jakiegos zielonego mialu. Nasze drogi sie szybko rozeszly: jeszcze w tym samym roku gdy zapalilem z nim pierwszy raz marihuane, on zaczal walic amfe, MDMA, koke. Mnie do tego jakos specjalnie nie ciagnelo, bo uwazalem ze mam jeszcze na to czas: mialem w koncu 15 lat. On za to walil stymulanty krecha po kresce, grube jak kciuk, i nadal mowil ze nic nie czuje. Raz, gdy chodzilem z rodzicami do kosciola, spotkalem go tam. Opowiadal mi jak juz ktoras noc z rzedu nie spi i boi sie zjazdu wiec caly czas napierdala ten proch. Wygladal jak trup, a i tak byl chudy i blady z twarzy. Zal mi go bylo, widzialem jak sie staczal, w tak mlodym wieku - 15-16lat. Nie wiedzialem co z nim zrobic, w koncu to jeden z moich najlepszych kumpli, wiec ignorowalem go, on zaczal wtapiac sie w zle towarzystwo ktore go coraz to bardziej podpuszczalo i buntowalo, bo widzieli ze jest slabszy i poslucha byle gowna co mu podsuna. Az w koncu zaczal mi opowiadac, ze rodzice znajdywali u niego torebki w proszkiem, ale mowil ze za kazdym razem sie wymigiwal mowiac ze to kolegom na przechowanie trzyma... To byly jedne z naszych ostatnich rozmow, owy kolega odzywal sie coraz mniej, a ja tez nie mialem specjalnie potrzeby kontaktu. W koncu sluch sie urwal, kolegi juz w ogole nie widywalem, nic o nim nie slyszalem z miejskich opowiesci... Podejrzewalem, ze starzy sie kapneli co synalek wyrabia, i wyslali go na wies lub w inne, bezpieczne miejsce. Kolega co jakis czas wstawial jakeis zdjecia na FB, wygladal na nie-nacpanego. Obecnie widze jak sie lansuje na FB (po kilku latach) duzym bicepsem i osiagnieciami w sporcie/kulturystyce. Do tego znalazl sobie jakas niebrzydka dziewczyne i jakies pierdzikolko na poczatek. Jestem na 99% pewien ze nic nie cpa, nic nie pali i nie pije, lub bardzo rzadko pije. Znam goscia od malego, wiec wiem jakim byl typem przed cpaniem: mial motywacje, byl ciekawy swiata, krecily go rozne tematy, chcial zeby mu pokazywac jak zrobic to i tamto na komputerze... Mysle, ze sie mu udalo wyjsc z cpania i cos osiagnal / osiaga. Mysle, ze powrocil do swojego dawnego wcielenia. Nie wiem jak sobie poradzil, bo nie gadalem z nim o tym, ale sobie poradzil.
Moral z tej historyjki jest taki, zeby miec jakas siatke bezpieczenstwa ktora cie w odpowiednim momencie upadku zlapie (u kolegi to byli rodzice) i wazne zeby przed cpaniem cos bylo w glowie.
A tak to w ogole chuj kurwa, musze sie do niego odezwac...
  • 4807 / 266 / 0
Przeczytałem sobie Twój wywód FJ i nie uważam że nie wiesz o czym chcesz pisać. Po prostu naszły Cię refleksje, które chyba naszły też autora tematu. Normalna ludzka sprawa. Każdy się kiedyś zastanowi i pomyśli "po co mi to?" lub chociaż "po co w ten sposób?". Bilansu zysków i strat nie robią tylko ludzie którzy się nie umieją opanować. No może jeszcze z wrodzonym talentem do opanowania ;-)
Ja otchłań tęcz, a płakałbym nad sobą
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
  • 129 / 199 / 0
Ja dzięki temu że ogarnęłam się kończąc LO skończyłam na luzie studia, mam pracę którą lubię i daje przyzwoity dochód.
Fakt faktem nie skończyłam totalnie, raczej zmieniłam profil brania i podejście do 'bhp ćpania' , biorę ale inaczej, choć niedawno też przez ponad miesiąc bagienko przesady wciągało ostro...
Nie wiem jak to jest skończyć totalnie, bo w sumie nie mam takiej potrzeby, ale z ekipy z którą było bardzo ostro w sumie tylko Ci co skończyli totalnie albo przejęli względną kontrolę nad tym co wyrabiają mają jako tako normalne życie, parę osób wącha już kwiatki od spodu ( niezła motywacja do przeanalizowania tego co się wyprawia...)
Tylko w sumie - co to jest normalne życie? co to jest sukces? dla każdego może to oznaczać coś innego. Przecież tak naprawdę nie każdy chce mieć wielką firmę, nie każdy chce skończyć studia, nie każdy chce mieć gromadkę dzieci i DOM pod miastem. Mamy różne potrzeby i priorytety, sztuka w tym aby je poznać i dać sobie szansę na ich realizację.
Często paradoksalnie niby, pewne substancje bardzo ułatwiają osiąganie celów, np. sensownie brane stymulanty... czy ogarnianie swojego życia pod wpływem doznań psychodelicznych...
Moim zdaniem warto przestać ćpać gdy to ćpanie utrudnia osiągnięcie założonych celów, wtedy to ma sens i jest motywacja aby więcej nie brać.
Mi np. długie maratony na amfie i spółce na dłuższą metę niszczyły życie i pewnie gdybym tego nie opanowała moje życie wyglądałoby inaczej.
Długotrwały związek też rozpadł się właśnie przez branie, teraz też staram się nie przesadzać aby nie zniszczyć związku, bo mi na nim zależy, itd
Wszystko co tu wypisuję zrodziło się w najgłębszych odmętach oceanu mej spaczonej wyobraźni...
Najprawdopodobniej podczas odwiedzin w krainie snów...
Wiara w prawdziwość moich słów może sugerować konieczność skonsultowania się z psychiatrą :-D
  • 268 / 9 / 3
sam fakt skonczenia cpac juz jest osiagnieciem chyba jednym z wiekszych dla narkomana. Znalem bo juz kontakt urwal sie w tym samym czasie co jego cpanie, walił dużo i czesto odkad go znalem, glownie alko lub rcki wszelakiej masci. Nagle spotkal dziewczyne i mowil, ze mu zalezy ale walil typowa pusta gadka narkomanska sobie myslalem wtedy, ale potem dzieciaka sie spodziewa niespodziewanie, on szok zreszta nie tylko on, bo laska pewnie tez bedac na 1 roku psychologii ale ogarnął sprawe, widzac go ostatnio przelotnie tylko czesc - czesc pare zdan szybko wymienilismy i widac nawet po nim, ze jak mowil ze juz nic nawet alko nie tyka bez okazji większej, jak to dziecko mu raczkuje już z taka radoscia to powiedzial, no i zyje co wiecej bedac szczesliwym. Dziecko to już nie jakis tam epizod w życiu, ktory przemija. tylko to mega duży obowiązek. Dla mnie, mysle ze dla wiekszosci ktora ma swiadomosc powagi sytuacji, że to żywa istota której los sami formujemy.
  • 189 / 8 / 0
E tam. Skończenie ćpania było dla mnie tak ważnym osiągnięciem, jak decyzja o wyniesieniu śmieci(i nie, nie mam z tym problemu :cheesy: ).

Sprawa jest bardzo prosta, a zarazem prawie niemożliwa przy braku odpowiedniego zrozumienia siebie, ale kiedy bierzesz odpowiedzialność za swoje decyzje, to staje się to jak codziennie dokonywany wybór typu "kupić brokuła czy marchewkę?". I się kurwa pogódź z tym, że czasem być może zechcesz marchewkę - ale dopóki nie czujesz kompulsywnego przymusu, dopóty nie ma problemu. Mi rzadko zdarza się choćby rozważyć tę opcję na poważnie, ale przestałem nie dzięki żadnemu nastawieniu typu "nigdy więcej", a z powodu zwyczajnego przykładania większej wartości do tego, jak się czuję, niż do tak masochistycznego rozkładu.

I choć inne uzależnienia zostały, to cały czas stopniowo idzie w górę. Dokonuję coraz mniej destrukcyjnych wyborów, ale... no właśnie, ale - wciąż nierzadko są. To kwestia zaakceptowania, że nie ma magicznej pigułki i wybór jest dokonywany cały czas, w każdej chwili. W tej. I w tej. Idziesz w górę, albo w dół. TO jest zmiana - ewolucyjna, nie rewolucyjna. Pierdol "rzucanie", zrozum siebie, bo to Ty decydujesz o własnej niewoli jak i wolności.

Zaakceptuj stopniowe zmiany. Zrozum, że zmieniasz cały sposób bycia, nie jedno zajęcie. Nie celuj w euforię, pokochaj uczucie ulgi. Ufaj, że choć upadniesz i zwątpisz milion razy więcej, będziesz podnosić się z wyższego pułapu za każdym razem. Zobacz to w rzeczywistości i... szafa gra, mechanizm oliwi się sam.
  • 268 / 9 / 3
props zwłaszcza ostatni akapit. Mam podejście bardzo podobne od jakiegoś czasu, co do tego, żeby nie rzucać dla rzucania i żyć bez ćpania użalając się nad losem jaki to chujowy jest bo jaki w tym sens, skoro pożyje tak troche dłużej i chujowo miałbym przez to życie iść w smutku. Oczywiście zakładając, że rzucam ćpanie dla ćpania na siłe. Bo chodź napotykane problemy czasem przerastają o głowe to jest ta świadomość, że się daje radę pomimo naprawdę wielu spierdolonych aspektów, to najważniejsze być tym kim się chce, robić to co chce, zdobywać co sie chce a towarzystwo dragów jest, lub nie i chujowe momenty bedą, są i były ale jak bardzo się docenia potem nawet te nie chujowe chwile, nie mówiąc o tych prawdziwych paru ulotnych i szczerych które cieszą w kurwe ^_^


"Jeszcze gdyby więcej siły przez me żyły popłynego, to do góry nogami bym odwrócił świat - byle dopiąć swego"
ODPOWIEDZ
Posty: 50 • Strona 2 z 5
Artykuły
Newsy
[img]
Prof. Marcin Wojnar o alkoholach 0%: Piwo bezalkoholowe podtrzymuje mechanizmy uzależnienia

Coraz więcej osób sięga po piwo bezalkoholowe, wierząc, że to zdrowy wybór. Czy na pewno? Prof. Marcin Wojnar tłumaczy, dlaczego „zerówki” mogą być poważnym zagrożeniem – zapraszamy do przeczytania wywiadu.

[img]
10 lat więzienia dla producenta metamfetaminy. Legnicki sąd wydał wyrok

Przestępstwa narkotykowe to coraz większy problem. W jednej z takich spraw zapadł właśnie wyrok. Sąd Okręgowy w Legnicy skazał na 10 lat więzienia 34-letniego Jakuba C., który na przemysłową skalę produkował metamfetaminę. Wytwórnia działała w garażu na terenie prywatnej posesji w Niemstowie pod Lubinem.

[img]
CBŚP uderza w gang powiązany z pseudokibicami. Zabezpieczono ponad 100 kg narkotyków

Policjanci CBŚP z Rzeszowa po raz kolejny uderzyli w zorganizowaną grupę przestępczą wywodzącą się ze środowiska pseudokibiców. W trakcie akcji przeprowadzonej na terenie Rzeszowa zatrzymano dwóch 30-latków, powiązanych z jednym z lokalnych klubów piłkarskich.