Najprostsze substancje odurzające, m.in. eter dietylowy i podtlenek azotu (N2O).
Więcej informacji: Inhalanty w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 398 • Strona 2 z 40
  • 1678 / 265 / 0
Na googlach można znaleść e-booka w pdfie o szkodliwości inhalantów, głównie kleju Butaprem. Ogólnie szkodliwość polega na wyniszczaniu komórek w mórgu oraz na działaniu rakotwórczym poprzez szkodliwe pochodne benzenu, który jak wiadomo jest toksyczny i rakotwórczy.

Ja zaliczyłem 1 fazę z klejem, więcej nie mam zamiaru psuć sobie zdrowia, ale faza była OK.
Największy przegryw na forum
  • 849 / 42 / 0
Nieprzeczytany post autor: lucyper2 »
zany21 pisze:
To chyba na tej samej zasadzie dziala co Poppers nie ?
( ale efekty inne ) aale chodzi mi o to ze zabija komórki nerwowe . ???

nie prubowalem tego nigdy i raczej nie zamierzam
Nie, na innej. Poppers rozszerza naczynia krwionośne. Kleje powodują niedotlenienie mózgu, a azotyny wręcz przeciwnie. Przez rozszerzone naczynia dociera więcej krwi, a więc więcej tlenu do szarych komórek.
Uwaga! Użytkownik lucyper2 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 382 / 8 / 0
Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo używania inhalantów, dodam jeszcze, że można od nich wykorkować bez żadnego przedawkowania, równie dobrze za pięćdziesiątym razem, co za pierwszym. Można się udusić (zwłaszcza kirając z torbą na głowie, ale też np. można stracić przytomność i udławić się własnymi rzygami), mogą wystąpić (choć nie wiem, czy po butaprenie też) groźne zaburzenia rytmu serca...
Może istnieje jakieś podobieństwo działania, ale jednak wydaje mi się pewną profanacją nazywanie butaprenu psychodelikiem. ;-)
Tak, wykonałam ten krok.
Wracam na forum?...
  • 62 / / 0
Nieprzeczytany post autor: LWPMJ »
Ja tylko raz sprobowalem kleju , dawno temu jako 13/14 latek gdzies mniej wiecej w tym wieku... Syf jakich malo, nieiwem co za idioci to wachaja.. Halun zajebiscie realistyczny bylem gdzies co przypominalo pola z wielkimi owocami na drzewach i tyle, potem ogromne oglupienie i wali z mordy przez caly dzien- klej dla idiotow !
Uwaga! Użytkownik LWPMJ nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 17 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: pablo81 »
Witajcie, pozwolicie, że wtrącę kilka słów na ten temat bo było mi to bardzo bliskie swego czasu. Mo je doswiadczenia z klejami i rozpuchami zaczeły się gdy chodziłem do zawodówki. Z reguły w zawodówkach w tamtym okresie zbierał się margines społeczny. Ja osoba z natury introwertyczna musiała zatem należeć do którejś z klasowych społecznosci. Dołączyłem do grona osób z którymi dogadywałem się bardzo dobrze nikt sie nie wywyższał, nawet chwilami potafiłem śmiać sie z samego siebie :-) ale do rzeczy... pewnego dnia uslyszałem rozmowe dwóch kumpli na temat jakichś faz i tego typu bajerów. to co usłyszałem spowodowało że rozmyslałem o tym co usłyszałem godzinami. Gdy juz wiedziałem że chodzi o wąchanie (ale jeszcze nie wiedzialem czego) zaczałem pytac...Po dłuzszych wywodach koledzy zrdadzili mi swoje tajemnice co włożyć do worka najlepiej śniadaniowego żeby pokazał się "film". postanowiłem zaryzykować..
To był październik późnym popołudniem. Starzy pojechali do znajomych... chata wolna. po krótkiej chwili przypomniało mi sie że do fazy jest potrzebny klej butapren albo rozpuszczalnik chlorokauczukowy. Pierwsze co znalzłem to w/w klej i od razu przystapiłem do działania. Byłem sam w pokoju młodszego brata nie było więc pełen luz. Włączyłem radio, usiadłem w półmroku pokoju do którego przedzierało sie szczątkowo światło z kuchni przez szybke w dzrzwiach, wycisnąłem około dwóch łyżek kleju do worka. No i zacząłem buchać...Najpierw zrobiło mi się ciepło, ale tak inaczej ciepło bo czułem przypływ energii. Potem zaczęło dziwnie, również przyjemnie szumiec w uszach i po chwili nawet się nie spostrzegłem gdy uderzyło mnie konkretnie. Dzis moge porównac to do utraty przytomności ale nie stanu przed, tylko tego stanu kiedy człowiek juz nie jest świadomy samego siebie i otoczenia wokół niego. Obudził mnie mój młodszy brat gdy leżałem na łózku z workiem w dłoni...nie byłem w stanie ocenic rzeczywistości przez dobre pół godziny. Usłyszałem że jestem pojebany itd. Od tego momentu moje zycie potoczyło sie inaczej. Ciekawość która sie zrodziła po tej sesji nie dawała mi spać. Rzadziej spotykałem sie ze znajomymi. Krótko mówiąc mój świat zaczął się zamykać. Kupiłem sobie swoją tubkę kleju, bo po co miałem podbierać ten ogólno dostepny...żeby ktoś sie domyslił? Były opowieści w "swoim" towrzystwie na temat tego jak było co było i co robić żeby było jeszcze jepiej. Po jakimś czasie koledzy podpowiedzieli że o wiele lepsze efekty daje rozpuszczalnik, z reszta jak słuchałem "kosmicznych" opowieści moich ziomków to az mnie z zazdrości skrecało że ja nie miałem takich faz co oni...więc sie przezuciem.Jedyna różnica na poczatku to płynna kosystencja więc trzeba bardziej uważac żeby sie na przyklad nie oblac bo klej po jakichś 30 minutach stawał się plastyczny. Pierwszego doswiadczenia z rozpuchem nie pamietam dokladnie, ale zgadzalo sie ze byl mocniejszy, dawal lepsze efekty :-)
Może powiem cos o fazach...po pierwsze im częściej sie buchało tym wizje były bardziej rzeczywiste. Zależały tez od tego czy po pierwszej sesji dawało sie na luz czy robiło się kolejną.
Ogólnie faza zależy od środowiska w którym się kitruje. W tamtym okresie mieszkałem na wsi i działo się to w różnych miejscach:
- W szkolnym kiblu który stał na wolnym powietrzu gdzie w trakcie fazy miało sie uczucie że jest to winda która zjeżdża po ziemię do okoła robiło się czerwono i to ode mnie zależało co mnie czeka po otwarciu drzwi, winda czekała na to co chcę za nimi zobaczyć ale nigdy nie starczyło mi na to odwagi.
Raz wciągało mnie do wymiaru Z (kibel miał drzwi drewniane od srodak zbite deski tworzyły litere Z :-) ) czułem na swoim ciele jak małe cząsteczki ciała w kształcie kropelek są wciągane a nawet przeciągane na drugą stronę... wymiękłem bo zaczęło mnie boleć .
- najwiecej faz miłem u mojej babci w stodole wypełnionej sianem. Najlepszy efekt daje swiatło przechodzace prze deski w scianach, tworzą sie wtedy smugi od kurzu który sie unosi. kiedys światło tak padało że jedna smuga zaczepiała o końcówki wiązki siana leząego na belce i dodatkowo wiejący wiatr powodował ich ruch co spowodowało ze widziałem strasznego potwora który potem mne pilnował, raz stodoła unosiła sie w powietrzu drugim razem była teatrem z pięknymi dziewczynami podnoszacymi kurtynę.
A jak z tym skończyłem?...dla mnie jest to niewytłumaczalne zjawisko do dnia dzisiejszego... wczesna wiosna wracam do domu ze szkoły, deszczowe popołudnie.Postanawiam isć przybuchać,rozpoczęła sie faza padał deszcz, po chwili pluskot kropli desczu zamienia sie w piękną muzykę jest to tak cudowna muzyka troche przypomina poważną ,ale tak niespotykana że nie chce przerywać słuchania, czuje że faza odchodzi ..robie dolewkę rozpucha i działam dalej,dalej słucham w między czasie unoszę sie w powietrzu tak wysoko ze widzę całą miejscowa okolicę unoszenie jest bezszelestne i bardzo delikatne. Opadłem....ale czuję sie jak dmuchana zabawka, leżę na ziemi i czuje jakby schodziło ze mnie powietrze dosłownie jak z takiego balonika nadmuchanego helem, jest go coraz mnie i mniej i mniej,widze jak uchodzi ...życie.... jest myśl jest świadomość ale nie ma ciała, zacząłem przepraszac,żałować i po chwili czuję przypływ ciepła. Najpierw tak delikatnie od stóp powoli do góry az do czubka głowy i ciekawe jest to że nie mogłem się ruszyć do momentu aż cała ta energia sie nie uzupełni. Wstałem...poszedłem do domu...nie wiedziałem jak mam to odebrać...przy kolejnych próbach kirania nie wychodziło mi to wcale. Po prostu mnie nie brało... czułem sie dziwnie. Próbowałem na siłę ale wtedy worek przyklejał mi sie do policzka i zaczynło mnie to piec. Tego samego dnia padły z moich ust słowa wielkie KRÓLEM HASZYSZ I MARYCHA

Podsumowując: buchałem 7 miesięcy mając lat 17, wciągnąłem w to swojego brata i jego kolegów i za to jest mi najbardziej wstyd, od tamtej pory minęło około 8 lat i ani razu nie powracałem do tego tematu. Co do zdrowia to oczywiście na bierząco pojawiały się problemy z pamięcią, ogólne wyzerowanie itd. później nie zuważyłem jakichś szczególnie budzacych niepokój sygnałów. Najbardziej niepokojace jest to że swiadomość zagrożenia, sytuacji lub życia była wtedy praktycznie zerowa. Ciesze sie że to sie skończyło, głownie ze wzgledu na zdrowie, nie wykluczone ale szydło z worka zawsze może wyjsć, nie znamy dnia ani godziny. Przyznaję że jestem osobą która lubi experymentować ale doswiadzczenie nauczyło mnie dystansu, pokory do natury przede wszystkim i odpowiedzialności co jest jednym z najwazniejszych czynników w zażywaniu narotyków.

Na zakonczenie: jeśli ktos wytrwał do końca niech wie zawsze jest coś za coś, jesli jesteśmy dobrzy dostajemy dobro, jeśli jesteśmy źli wszystko zawsze będzie dla nas złe. Bądźmy świadomi samych siebie bo nikt nie zadba o nas lepiej jak my sami........ peace :-)
  • 17 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: pablo81 »
zewsząd i znikąd pisze:
Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo używania inhalantów, dodam jeszcze, że można od nich wykorkować bez żadnego przedawkowania, równie dobrze za pięćdziesiątym razem, co za pierwszym. Można się udusić (zwłaszcza kirając z torbą na głowie, ale też np. można stracić przytomność i udławić się własnymi rzygami), mogą wystąpić (choć nie wiem, czy po butaprenie też) groźne zaburzenia rytmu serca...
Może istnieje jakieś podobieństwo działania, ale jednak wydaje mi się pewną profanacją nazywanie butaprenu psychodelikiem. ;-)
Ja waliłem to gówno ponad pół roku i potwierdzam to wszystko co mówią osoby które kiedykolwiek próbowały, doświadczenia niesamowite:świadomość świata i samego siebie powoduje że człowiek zaczyna inaczej patrzec na świat i tylko to jest plusem, co do zdrowia to nie mam na razie żadnych problemów. Ogólnie nie polecam.
  • 6 / 2 / 0
Przez pewien okres w życiu brałem sporadycznie butapren, nigdy częśćiej niż raz w miesiącu, ogółem może z 15 razy. Co ciekawe, był to mój pierwszy narkotyk. Jeżeli chodzi o zaburzenia pracy serca, to faktycznie pamiętam, że pierwszy raz waliło jak oszalałe, albo przynajmniej miałem takie wrażenie. Trwało do może minutę i już nigdy więcej się nie powtórzyło. Jeśli chodzi o zmianę postrzegania, to przede wszystkim zawsze inaczej słyszałem dźwięki. Myślę, że słyszałem je wyraźniej, albo po prostu lepiej. Inne niż zwykle wrażenie robił każdy dźwięk. Szczególnie te, które się powtarzały, np przejeżdżający w oddali pociąg, sygnał karetki. Nigdy nie kirałem samemu zawsze z kumplem, który mnie wprowadził lub z innym, którego wprowadziłem ja. Najczęściej na jakimś odludziu, bo co chwilę trzeba było dobijać fazę ,,buchając'' worek wysmarowany na dnie klejem. Najlepiej siedzieć i nie ruszać się z miejsca, oddając się kontemplacji i rozmowie. Rozmowy te bywały ciekawe, kiedyś nawet prowadziliśmy zapiski, niestety później nawet nie chce się ich czytać. Innym ciekawym efektem jest deja-vu, czyli uczucie, że dana sytuacja miała już miejsce. Pojawiało się ono momentami na każdej fazie. A to jakieś wypowiedziane zdanie zabrzmiało znajomo, podobnie do wypowiedzianego na poprzedniej butexowej bombie, a to jakiś motyw w otoczeniu przypomniał coś z dawnej fazy. Pojawiały się kłopoty z mówieniem. Po jakimś czasie usta robiły się jakby mniej sprawne, mimo, że zdania w głowie powstawały najróżniejsze. Nigdy nie mieszałem butaprenu z innymi środkami, specyfika tej fazki była zupełnie wystarczająca, mój znajomy pomieszał to z grzybami. Twierdzi, że przewidywał przyszłość i w ten sposób np. łapał muchy, bo wiedział, gdzie polecą. Nie mam żadnych dokładnych danych o szkodliwości tego środka, ale przedmówcy już sporo na ten temat napisali. Ja powiem tylko przekornie, że Mój kolega, który zapoznał mnie z tym środkiem ( a później jeszcze z marihuaną) i używał go znacznie więcej, teraz kończy studia magisterskie z bardzo dobrą oceną i szykuje się do robienia doktoratu. Nie wiem, czy butapren nauczył mnie czegokolwiek o świecie, ale był pierwszym etapem długiej i bardzo niebezpiecznej podróży, która chyba jeszcze się nie skończyła. Nie bierzcie tego, są ciekawsze, bezpieczniejsze, bardziej społecznie tolerowane i bardziej estetyczne sposoby spędzania wolnego czasu. Naprawdę.
  • 89 / 2 / 0
Nieprzeczytany post autor: Agntx »
Mniej więcej godzinę temu próbowałem i poniżej opiszę moje przeżycia :)

1. Przygotowałem torebkę, nalałem do środka i poszedłem się ukryć do komórki :)
2. Nałożyłem na gębę worek i zacząłem wdychać (z zamkniętymi oczami)
3. Po kilkunastu wdechach poczułem,że odpływam, przed oczami zaczęły tańczyć kolorki....
4. ...i wtedy doszło do mnie, że ewidentnie zaczynałem zasypiać (może mdleć?!) Przebudziłem się i stwierdziłem ,że serce wali pewnie z 300 uderzeń na minutę, przed oczami mroczki a w głowie mętlik

I tera mam pytania do obeznanych w temacie:
a) Czy to był tylko wstęp do przejścia w stan ''naćpania'' czy rzeczywiście przesadziłem?
b) Żeby osiągnąć stan ''zadowolenia'' wystarczyłoby żebym (mimo walącego serca i prawie duszenia się) wciągnął jeszcze pare razy powietrze czy trzeba robić przerwy a faza wkręci się za którąś dopiero serią wdechów
c) Co polecacie do wąchania dla ABSOLUTNEGO amatora? (bo jedynie tussipect jadam :P )
d) Wiem, że to szkodliwe. Ale jestem sam przez tydzień na chacie i chcę spróbować w końcu czegoś nowego.

Proszę o odpowiedź
Życie jest trudną lekcją,
którą nie można się nauczyć.
Trzeba ją przeżyć
  • 62 / / 0
Nieprzeczytany post autor: LWPMJ »
Najlepiej zrobisz jezeli wyrzucisz sloik czy tam tubke do kosza ;/ tylko smiecie to cpaja - takie jest moje zdanie i wali mnie co o tym sadzicie ;/ Gdyby kiranie Cie wciagnelo to zapomnij o tym, ze kiedykolwiek znajdziesz sobie dziewczyne, prace.. Zaklad karny lub samobojstwo czeka uzaleznionych ludzi od kleju wiem cos o tym, choc sam nie cpam tego gowna ;/
Uwaga! Użytkownik LWPMJ nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 645 / 7 / 0
Nieprzeczytany post autor: dobson »
Agntx pisze:
Ale jestem sam przez tydzień na chacie i chcę spróbować w końcu czegoś nowego
Kup se kox albo meth. walnij ścieche i biegaj po domu ;-) (joke)
Acha i przestań "się kleić" zanim jeszcze nie zaczołeś.
"Nie należy mylić prawdy z opinią większości"
                                Jean Cocteau
ODPOWIEDZ
Posty: 398 • Strona 2 z 40
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
[img]
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru

Newsy
[img]
To nie zgniłe mandarynki. 24-latek niósł w torbie tak zapakowane narkotyki. Wpadł, bo spanikował

"Dzięki czujności, doświadczeniu i doskonałemu rozpoznaniu terenu, policjanci z Wydziału Wywiadowczego Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie kolejny raz skutecznie uderzyli w przestępczość narkotykową."

[img]
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły

Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.

[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.