A co ja jestem jakiś młodszy aspirant Parówka? Jakby mi za to płacili to bym Cię zlurkowal. Strzelam: wielkopolska. Właśnie często jak ktoś "normalnie" ogarnia życie to go zostawiają. A jak ktoś chce się oddać pasji w pełni i sobie dorobić na jedzenie to ma przejebane. Nie żebym zazdrościł tylko mi w sumie niemiło bo też kocham sadzić ale nie mogę.

Akurat outdoor Jezusa ma to do siebie, że ten spot jest na tyle zajebiście fajny, że kilka najbliższych outdoorów będzie jeszcze mógł tam zrobić. O ile czas i możliwości pozwolą. Podoba mi się to, że tam musisz przechodzić w gumakach. Kompletnie nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tam łaził, bo najzwyczajniej w świecie nie będzie miał potrzeby, w zwykłych butach się umoczy, a gumaków na co dzień, żeby pozapierdalać po krzakach i wodzie nikt nie nosi. Oprócz Jezusa. Ten to zapierdala po wodzie. :)

Ja w głowie chyba milion razy opracowywałem swoją "linię obrony" na wypadek wpadki. Do paki raczej nie posadzą, bo nigdy nie karany.

Jeśli na spocie wyszło wszystko bez przypału 4 sezony z rzędu, to znaczy że jest dobry. Nie twierdzę, że gwarantuje bezpieczeństwo, bo gwarancji nie ma nigdy.
Ile posłuży, to zobaczymy.

Gwarancji odnośnie bezpieczeństwa nigdy mieć nie można, ale minimalizowanie przypału w sposób, jaki Ty to robisz, jest idealne. Może dobrym pomysłem byłoby założenie tematu, w którym dyskusja toczy się odnośnie realizacji dobrego spota pod swój outdoor? Nie głupia opcja. Dla mnie niemniej jednak faworytami zawsze będą jakieś wyspy pozalewane wodą z każdej strony, z utrudnionym dojściem.

Out to już w ogóle chyba archaizm dla prawdziwych zapaleńców. Na indoorze za to pewnie działa cała masa ludzi,nawet takich których bym o to nie podejrzewał.
Sam zastanawiałem się,czy ktoś w moich okolicach działa na ouciku,ale wątpie.

A zaskoczyłbyś się, bo teraz popularność własnej uprawy bardzo wzrosła. Nawet jeszcze u mnie, kiedy mieszkałem na pewnej w chuj małej wiosce (400-600 osób zamieszkałych) podobno z dwie osoby robiły sobie outdoor. Ile w tym prawdy, nie wiem. Ale jeżeli wierzyć im na słowo, to tak właśnie było. To dość popularny zabieg. No ale spot tutaj gra bardzo ważną rolę, bez dobrego miejsca łatwo się wjebać. @jezus_chytrus ma chyba jeden z najlepszych, jaki dotychczas widziałem.

Przypomniało mi się, że istnieje ewentualność, że prowadzenie kolejnych upraw w tym miejscu stanie się zbyt ryzykowne. Chodzi o pewne plany miasta względem tego terenu, choć z tego co wiem, nic nie jest jeszcze przesądzone.

Podejrzewam, że ludzie zajmujący się uprawą nie obnoszą się z tym w realnym życiu, bo to prosta droga do game over.

Mnie się wydaje, że jednak popularność własnych upraw spadła w ostatnich latach. Aczkolwiek takie wnioski wyciągnąłem tylko po zmniejszonej liczbie fotorelacji na forach konopnych, a ponoć dużo osób przerzuciło się z takich tematycznych for na fejsbuki itp. i tam pokazują swoje uprawy i handlują ziołem ale to raczej młody narybek a nie stara gwardia i dla mnie takie działanie to mega przypał. No i często z takich upraw chuj wychodzi, bo się łapią za nie amatorzy. Gdybym miał zrobić fotorelacje to wybrałbym albo zagraniczne forum typu icmag czy rollitup albo to forum, bo tutaj są tacy hardcorowcy od różnych gruuubych substancji, że moje pare roślin w boxie by pewnie psiarskich mało interesowało gdyby już coś xD

A takie wioski 400-600 ludzi o których piszesz to świetne miejsca na outdoorka. Jedyny problem to zwierzyna. Moi rodzice w takim mieszkają, w tym roku wiosną wyrzuciłem tam stare pestki na nielegalnym wysypisku śmieci pod lasem, no bo tradycyjnego outa już 2 lata nie robiłem. Gdy byłem jesienią na grzybach to przeszedlem obok, pięknie sobie kwitły xD W przyszłym roku pewnie też będą, bo widziałem i męskie i żeńskie krzaki.

Zwierzyna pojawia się nawet w dużych miastach. U nas w Szczecinie dziki i inne latają sobie normalnie po mieście, więc chyba jednak wieś nie jest wcale taka zła, jeżeli chodzi o te dzikie zwierzęta. Co do wiosek - bywają i mniejsze, no ale taka wioska + miejsce @Jezus Chytrus i serio można długie lata robić outdoor, a prawdopodobieństwo, że ktoś Ci tam wjedzie, jest bardzo znikome.

Dziki i sarny już dawno wprowadziły się (albo może nigdy się nie wyprowadziły) z leśnych terenów podmiejskich, czy też właściwie w mieście. Nie inaczej jest u mnie. Żadnych szkód nie robią, choć wiele razy widziałem je na spocie. Być może chodzi o sposób, w jaki "zamaskowałem" swoje poletko - pełno gałęzi, ściętych / wciąż rosnących drzewek stanowi właściwie ogrodzenie.

Też przypuszczam, że outdoor cieszy się mniejszą popularnością, niż kiedyś. Teraz można kupić gotowy namiot i nie tyrać na bardzo niepewny wynik.