Tak będzie w tym temacie i wszystkich następnych. Czy tego chcecie, czy nie.
Mam chłopaka, który jest od miesiąca w ośrodku i dopóki sam nie zrozumiał, że rzeczywiście ma problem to ja nic nie mogłam zrobić. Mów do słupa, a słup jak dupa. Aż w końcu przejechał się kilka razy na ćpaniu i zdecydował się sam na ośrodek.
Radzę Ci z nim porozmawiać, kawa na ławę, co Cię boli i wkurwia, powiedz to co masz powiedzieć i zasugeruj mu, że jeżeli się nie zmieni, nie będzie podejmował żadnych prób - to niech robi out z Twojego życia. Nie dawaj mu bezpośrednio ultimatum, nie groź mu - zrób to subtelnie, wpłyń na jego podświadomość spokojnym monologiem. Jeżeli mieszkacie razem to zacznij pokazywać mu po tej rozmowie, że masz wyjebane i że teraz już wszystko zależy od niego. Nie ślęcz nad nim i nie marudź, po prostu rób swoje, tak jakby jego nie było. Może poskutkuje, a może nie. Na to potrzeba też dużo czasu. Z dnia na dzień nie podejmie decyzji - musiałby właśnie doznać jakiegoś przykrego doświadczenia przez ćpanie. To działa, ale nie na wszystkich, aczkolwiek warto próbować wszystkich sposobów.
Aha, jeszcze jedno - nie patrz na Wasz związek przez pryzmat czasu... To, że jesteście już razem 8 lat nie ma nic do Waszych uczuć i Waszego komfortu w związku. Najważniejsze są UCZUCIA i by dwie osoby się starały i zabiegały o to co jest między nimi.
Życzę powodzenia.
18 maja 2017StrangeloveDr pisze: Jezu i tutaj zaczynaja wałesać sie paranoicy. Jak laska/facet pisze, że ma problem to on ten problem KURWA ma. I on jest na tyle duży i trwa tyle czasu, że człowieka szlag trafia i idzie się wygadać na sieci! Co takiemu poradzicie? Terapię rodzinną? Szkołę rodzenia? Błaganie na kolanach? Litości do wuja wafla. Nikt tu nikogo nie zmusza, tym bardziej własnych kompleksów nie leczy. Sprawa jest prosta, coś w partnerze sprawia Ci duży problem? To będzie on narastał. Aż w skończy się jak w dowcipie "chciałem powiedzieć - kochanie przesoliłaś zupe; a wyszło - ty stara kurwo zmarnowałaś mi życie". Brnięcie w szambo to masochizm (albo sadomasochizm jak ktoś lubi jenkem), ale ludzie maja tendencję do trwania w tym szambie, aż sami nim przesiąkają. A sklep z perfumami aż po drugiej stronie ulicu jest.
Tak będzie w tym temacie i wszystkich następnych. Czy tego chcecie, czy nie.
Zareagowałem tak a nie inaczej, bo niektórzy chyba by się zesrali, jakby nie skorzystali z okazji i nie dali ujścia swojej niechęci do zioła i/lub potheadów. Równolegle dając popis dulszczyzny najgorszego sortu. To jest Twoim zdaniem "paranoja"? Lub inaczej, uważasz że takie ciśnięcie jaraczom i filisterskie pierdolenie, że partner autorki "przegrał życie przez mj, a mógł zdobyć świetną posadę w korpo" coś wnosi wartościowego do tematu?
Z łowcami-zbieraczami i smrodem konserwy nie piłem zresztą do Ciebie, tylko do [mention]Static[/mention]. Ciebie tylko poprosiłem o wskazanie mainstreamowych mediów gloryfikujących trawkę, z przemilczeniem jej negatywów. Jak nie chcesz tutaj, to możemy kontynuować w stosownym wątku.
Aha, sam jestem stonerem, co prawda wieczorowym, ale jednak nakurwiam zioło CODZIENNIE. Od ponad 10 lat. I jakoś nie widzę po sobie otępienia, deficytu empatii itp sajdów. Nie jest to tylko moje własne zdanie, jak coś.
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
Pothead to jest dobre określenie. Niestety tak on działa. Robi to, co jest dla niego najlepsze i najbardziej relaksujące. A pali od ok. 20 lat. I przełom nastąpił niedawno. Wcześniej jakoś sobie radził. Teraz widać wypalony mózg.
Statek tonie szczury uciekają <:3 )~
O nic innego nie apelowałem i cieszy mnie że się podpisujesz pod tezą, żeby skupić się na "scenariuszu" bez zafiksowania na "rekwizytach".
Co do reszty zasadniczo zgoda, to forum - może nie tyle merytorycznie, ile właśnie z przyczyn "lajfstajlowych" - nie jest najlepszym miejscem żeby uzyskać konkretne praktyczne porady w takich sytuacjach. Dokładnie jak napisał inny user, niemała jego część będzie się bardziej utożsamiać i solidaryzować z partnerem autorki. Fuck, sam z racji podobnego nałogu czuję się jakbym bardziej siedział w jego skórze, a to może wypaczyć perspektywę...
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
Tak jak pisałam, jara zioło od ok 20 lat (a wcześniej inne specyfiki - rave/techno lata 90). To co z nim jest teraz to wypalony od emocji mózg, a na trzeźwo zrzęda i agresor.
Wbrew pozorom otrzymałam wiele cennych rad tutaj. Na przykład taką, żeby się nie oszukiwać, a także taką, żeby dowiedzieć się o osobach współuzależnionych (jaką jestem, bo wszystko wiem o narkotykach chyba, a bez niego nie spróbowałabym wielu). Dzięki wielkie i pozdrawiam:)
[mention]Marichuana33[/mention] dostałaś parę odpowiedzi, ale one wiele nie różnią od tych w innych tematach. mj jarane codziennie robi zmułę w mózgu*, nie dogadujesz się, idziesz do psychologa. On dojdzie do tego, ze albo wysiądzie mu parę organów, albo straci robotę. Czy to mj, czy to mefedron, walone wiele lat powoli ubijają mózg (przy kleju mówią na to fachowo "skracanie drzewa neuronowego". Masz więc standardowo trzy opcje: rzucasz go, ćpasz z nim, lub męczysz się i marnujesz(?) sobie życie, dostajesz nerwicy i na koniec jesteś wrakiem.
* KaramakatE nie bierz tego do siebie, ja to wnioskuję z postów na [h], opisywanych nerwicach itp. Każdy ma inną głowę ... i być może inny towar ;) Walenie wszystkiego w opór kończy się źle, czy to są dragi czy to żywność lub nawet suplementy. Na szczęście należymy chociaż do grupy, co używa interpunkcji ;)
Spoko, nie biorę do siebie. Więcej, ja się nawet zgodzę że codziennie i w nadmiarze "robi zmułę w mózgu".
Ale jest coś takiego jak redukcja szkód. Dobrej jakości, przyjmowane z głową naturalne nootropy i adaptogeny potrafią zdziałać bardzo wiele dobrego na tej płaszczyźnie. Nie będę robił szczegółowej rozpiski odnośnie składu, dawek, kolejności itp (zresztą każdy ma inny organizm i nie ma uniwersalnej formuły), powiem tylko tyle że opracowałem własny stack i zdaje egzamin póki co: m.in. żeń-szeń syberyjski, różaniec górski, ekstrakt kurkuminy z piperyną, ashwaganda.
Do tego dobre odżywianie czyli (w mocno telegraficznym skrócie) jak najmniej przetworzone i mocno urozmaicone żarcie: rozmaite diety-cud, jakieś wegetarianizmy, weganizmy, Atkinsy, paleo, LCHF i inne bzdury litościwie pominę milczeniem. Na dokładkę sport, naturalne stimy (guarana, yerba mate, zielona herbata) i człowiek prawie nie czuje, że coś w płuca przyjmował.
No i jedno jedyne ograniczenie odnośnie samego zioła. Nie jarać za dnia, zostawić sobie tę przyjemność na wieczór.
Serio, można tymi sposobami na dość przyzwoitych obrotach funkcjonować na co dzień. Ale OK, istnieje osobny wątek poświęcony radzeniu sobie z negatywnymi aspektami nadużywania mj, więc nie będę tu dłużej rozwijał tej kwestii. Zresztą Ameryki nie odkrywam...
Wspominam o niej tylko dlatego, ponieważ odnoszę wrażenie że o ile np. przyjęło się na tym forum traktować redukcję szkód jako oczywistość w kontekście radzenia sobie z ubokami po stimach, o tyle zioło jest przez większość postrzegane na zasadzie skrajności: albo nienarkotyk pozbawiony jakichkolwiek minusów, lżejszy nawet od piwka i niewymagający harm reduction, albo podstępne, po cichu ale mocno wyniszczające narko. Każdego i zawsze, bez wyjątku. Brakuje mi w tym wszystkim zniuansowania i podejścia, które anglofoni określają mianem context matters. Z drugiej strony patrząc, nasza grupa - stosująca interpunkcję - jest w mniejszości na tym forum i poza nim. Przeważają "obrażeni na przecinki", więc może po prostu za dużo wymagam, a wyższe IQ w parze z lepszą edukacją i szerszymi horyzontami uderzyły mi sodówką do głowy... :rolleyes: ;)
---
Ad "problem". No nie jest to, na szczęście, jeszcze epidemia, więc miałeś prawo przeoczyć. Ale da się zaobserwować ostatnimi czasy jakiś większy wysyp ludków hejtujących zioło i upatrujących w nim głównej przyczyny swojego spierdolenia. Zostawiając na boku zagadnienie redukcji szkód, chciałbym tylko zaproponować im wszystkim prosty eksperyment: niech wywalą ze swojego nałogu zioło i wstawią w jego miejsce dowolny b-k, koks, speed, hel lub inne tzw. twarde narko. Niech rekreacyjnie nakurwiają zamiennik codziennie przez ten sam okres co zioło, ignorując zalecenia harm reduction. Chętnie się po tym czasie spotkam i zapytam co ich bardziej summa summarum zryło :cheesy:
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/aptekadyzurna.jpg)
Rewolucja w receptach na opioidy przyniosła skutek? Przepisy miały uderzyć w receptomaty
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mjheart2.jpg)
Jak marihuana niszczy serce
Na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco wykazano, że przewlekłe używanie konopi - niezależnie od tego, czy są one palone, czy przyjmowane w jakimś jadalnym produkcie - wiąże się z istotnym ryzykiem dla układu sercowo-naczyniowego.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cement.jpg)
Palenie papierosów uszkadza cement. W zębach pozostają trwałe ślady po nałogu
Zęby składają się z trzech zasadniczych warstw: szkliwa, zębiny i cementu. Ten ostatni pokrywa korzeń i budową przypomina kość. Układa się on w charakterystyczne pierścienie, podobne do pierścieni drzew, które rosną z każdym rokiem. Naukowcy z Northumbria University chcieli sprawdzić, czy cement można wykorzystać w medycynie sądowej, na przykład do określania wieku ofiar przestępstw lub katastrof. I odkryli, że palenie papierosów pozostawia w cemencie trwałe ślady.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/vape.jpg)
Ekspertka: nikotyna ma większy potencjał uzależnieniowy niż heroina
Nikotyna ma bardzo duży potencjał uzależnieniowy, jest on nawet większy niż w przypadku heroiny - powiedziała PAP prof. Dominika Dudek, psychiatra. Dodała, że jej używanie ma niekorzystne skutki zdrowotne. Wskazała też, że nikotyna działa silnie na układ nagrody powodując wydzielanie się dopaminy.