Przyzwyczaiłam się, że sprzedawcy w większości sprzedają mi syfy amf a nawet chujowa trawe w jakiś kosmicznych cenach( innych dilow nie znam) i nie wiem jak się tego pozbyć. Co parę miesięcy mam bardzo duża chęć wzięcia narkotyku lub zapalenia trawy. I właśnie wtedy kupuje ten syf i nawet jak wiem że mogę się po tym źle czuć to i tak to wezmę. O co tu chodzi? Czy ja sobie regularnie dowalam? Czy ja chce żeby sprzedawcy mnie truli? I nie wiem jak się tego pozbyć. Kilka lat temu kiedy jeszcze nie brałam narko byłam szczęśliwa i nie wzięłabym tego syfu od dila, a kase przeznaczyla na cos innego. Nie wiem co sie ze mną stało.

To jest początkowy mechanizm uzależnienia, "uzależnienie psychiczne". Nie kontynuować zażywania substancji.

Ale jak mam przestać używać substancji jak wiem że niedługo znowu będę nerwósem przez brak substancji, nie smakuje mi już jedzenie. Cały czas szukanie prochów. alkohol wogole nie zastepuje mi amf,trawy. W sytuacji kryzysowej jestem w stanie iść na miasto pytać się ludzi ale że tego unikam to kupuje syf u gówniarzy. Nie wiem co gorsze branie syfu po którym ledwo żyję, niszczy mi skórę, nos zatyka, przepalają mi się styki itd czy życie bez substancji w nerwach bo ta cała rzeczywistość uderza, tylko prochy i trawa wyłączają mnie. Są wyzwalacze sąsiad gra głośno muzyke albo na mieście ktoś pali trawe. I wogole jak ktoś chce mi już sprzedać to ja wogole nie biorę pod uwagę, że on może mnie oszukać, ja mam jakieś wyobrażenie jak ten towar będzie wyglądać i jak będzie dobrze działać ale w większości specjalnie dają gówno i się cieszą i potem rowno po roku odzywają sie jak ja już się odbudowałam po tym syfie i głowa mi się naprawiła, chcą mi znowu dowalić,cieszyć się i zarobić. Ci sprzedawcy są jak te prochy nie do wytrzymania. Typ nawet dzwonił o 8:30 rano 20 grudnia żeby wytruć mnie na święta swoją mieszanką.

Musisz skumać że normalne w życiu każdej osoby jest odczuwanie całego spektrum emocji od tych negatywnych do w chuj pozytywnych i przestać próbować "zabijać" tych emocji substancjami.

Najlepszym sposobem będzie zawiadomienie o tym policji i udostępnienie informacji na temat znajomych tobie handlarzy narkotyków. Przylgnie wtedy do ciebie łatka frajera-rozjebundy, dzięki czemu żaden z dilerów nie będzie chciał mieć z tobą do czynienia i w konsekwencji odcięty od źrodła towaru nie będziesz mógł już przejmować sie uzależnieniem.

Problemem mogą jedynie okazać sie epitety pisane permanentnymi flamastrami na klatkach schodowych w kierunku twojej osoby, ale w końcu jesteś dorosły i bierzesz odpowiedzialność za swoje czyny.

hyperrealowicz/neurotoXXXsick/


Odpowiadając na to co napisałeś pomysł dojebany 0....

Kieruj uwagę, gdzieś indziej. Tam gdzie również masz jakieś bodźce.

@neurotoXXXsick pomysł mocny ale wcale bym się nie zdziwił że mógłby być skuteczny jeśli ktoś załatwia sobie temat jedynie "na osiedlu".
Żeby przestać to trzeba solidnie małymi kroczami pozywać się tych wyzwalaczy czy nawrotów.
Jak to zrobić? Jeśli ktoś bierze powyżej kilku miesięcy regularnie = terapia ośrodek zamknięty.

Dlaczego łatka frajera-rozjebundy? Większość dilerów sprzedaje syf to czym mam się przejmować?