21 lutego 2020Jaylin pisze: Przypomniał mi sie ten temat po kilku miesiącach. Wtedy traktowałam to jako ciekawostkę raczej, bo to był sam początek mojego wjebania i wydawało mi się, że w każdej chwili mogę bezproblemowo rzucić. W między czasie życie mi sie wywróciło do góry nogami, sporo przeszłam i obecnie po kilku detoksach i ciągłym nawrotach wreszcie jest stabilnie- co prawda jestem na buprze, ale terapeutycznie robię spore postępy, więc myśle, że pomimo młodego wieku to może być skuteczny krok. Nie traktuje tego jako pigułki szczęścia, najbardziej zależy mi na tym "resecie mózgu" i powrotu stanu psychiki sprzed opio, bo to by niesamowicie ułatwiła całe leczenie. Nie ukrywam też, że po cichu liczę, ze pozytywnie wpłynie to na mój związek, bo chcemy to zrobić wspólnie, a obecnie troche sie w tym wszystkim rozmijamy i każde idzie w trochę inna strone. Na relacji mi zależy, bo wbrew pozorom nie łączy nas tylko ćpanie, mamy wspólną pasje, zawód, jest miedzy nami jakaś magia i porozumienie, chociaz czesto poglądy na rozne tematy mamy skrajnie rozne
Przechodzac do rzeczy: czy ktos ma kontakt do Mam Wąsy? Wchodzi tutaj jeszcze? Chyba on jest najbardziej kompetentną osobą, zeby mi pomoc w tym całym procesie.
Druga sprawa jest taka, czy robienie tego razem ma w ogole sens. Oczywiscie nie w jednym czasie- myślałam o rozwiązaniu najpierw on- kilka dni na dojscie do siebie, w tym czasie ja ogarniam jego a pozniej sie zamieniamy. Czy lepiej zrobić to w wiekszych odstepach czasowych?
Kolejna sprawa: kwestia bupry i ssri. Wydaje mi się ze bede musiała przejść na jakis czas na krócej działające opio, ale jak coś to rozwiejcie moje wątpliwosci. Nie znalazłam natomiast nic na temat ssri, trzeba odstawić tak samo jak przy klasycznych sajko? Z gory dzieki za pomoc ;)
Poczytajcie relacje w internecie, najlepiej zagraniczne, bo na polskich forach niewiele co jest. Tutaj jest ciekawy wątek, gdzie osoba zmaga się z HPPD po ibogainie i co gorsza całkowitym umyciem rąk przez osoby, które jej to podały w jakimś wychwalanym ośrodku, a takich relacji jest dużo więcej. Jedno jest pewne, można liczyć tylko na siebie.
http://hppdonline.com/topic/3483-ibogai ... d-my-life/
Może być i tak, że nic wam nie grozi, bo dawka może być naprawdę „zachowawcza”, ale tak czy owak zastanówcie się, zanim wydacie ciężko zarobione pieniądze. 3 tysiące to nie mało, wielu ludzi pracuje na nie miesiąc, a inni liczą na łatwy zysk w jeden weekend. Obecnie „rośliny lecznicze” to dla wielu ludzi łatwy biznes, który niestety nie ma wiele wspólnego z leczeniem, jak ktoś myśli poważnie o walce z uzależnieniem i swoim zdrowiu, chyba że chodzi tylko o szukanie wrażeń.
Ale akurat tutaj:
05 sierpnia 2020lumi pisze: Tutaj jest ciekawy wątek, gdzie osoba zmaga się z HPPD po ibogainie i co gorsza całkowitym umyciem rąk przez osoby, które jej to podały w jakimś wychwalanym ośrodku, a takich relacji jest dużo więcej. Jedno jest pewne, można liczyć tylko na siebie.
http://hppdonline.com/topic/3483-ibogai ... d-my-life/
.. A wiadomo że mając jakiekolwiek zaburzenia psych.,to nawet nasze polskie grzyby nie są wskazane..
W następnym poście jakiś gość też o tym wspomina..
Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że z halucynogenami trzeba ostrożnie i przede wszystkim z szacunkiem.
Psylo też potrafi poukładać w ćpuńskim łbie, pewnie nie każdy przypadek i rodzaj nałogu, ale może..
Mi osobiście podoba si takie rozwiązania "na skróty" jak iboga na odstawienie opio.
No skoro jesteśmy tak stworzeni, że można się bezboleśnie w coś wjebać, to dlaczego nie można by bezboleśnie i w drugą stronę?
Oczywiście chodzi mi o przejście przez najgorsze zaraz po odstawieniu..
Wiadomo, że potem trzeba pracować nad sobą itd.
Ale sama idea tego, że można jest podnosząca na duchu.
Wklejam link do podsumowania starych badań nad iboga i podobnymi subst. i jakie receptory za co odpowiadają, jako ciekawostkę
http://rabbit.if-pan.krakow.pl/~popikp/ ... ne_pl.html
Suma sumarum, ktoś już coś odkrył.. I to już między 1950 a 1970..( Pewnie na nowo, jak cement :P) - a badań i wdrażania odkryć cały czas za mało.
Dlatego takie nie-mainstreamowe praktyki są drogie i często wykorzystywane do zarabiania kasy.
Komuś zależy na tym żeby leczyć a nie wyleczyć. Tyle.
1 dawka to 5mg jako dawka uczuleniowa - brak reakcji, ewentualnie osłabiona chęć na narkotyki ocierająca się o placebo lub lvl wyżej
Od 2 dawki zacząłem już proces zaprzyjaźniania się z dawką 20mg (docelowej minimalnej) - reakcja specyficzna ponieważ nie zauważyłem, np. działania antydepresyjnego tej substancji. Chyba, że ciągle biorę za krótko.
Natomiast od pierwszej dawki 20mg przestało mnie absolutnie cisnąć do opio, stimów, euforyków czy benzo, do czegokolwiek. No może te fajki, ale podobno chujowo one smakują przy wysyceniu rec. nikotynowych, a palę elektryka o fajnym olejku i rzucać też specjalnie nie chcę.
Zauważyłem dwa skutki uboczne już na tej dawce: nierówny rytm bicia serca (opisać to mogę w sposób, że serce 'się zatrzymuje' i po wzięciu oddechu jakby chwile się obija i wraca na swój pierwotny rytm), oraz zaparcia podobne do buprenorfiny lub nie wiem czy nie nawet cięższe. Myślałem, że mnie po majce p.o jeszcze trzyma, a to efekt ibogi. I tak brałem taką ilość myślę, że niepełny tydzień, z 5-6 dni.
O 3 dawce czyli 50mg pomyślałem po prostu dzisiaj ze względu na to, że zaczął mi się włączać dodupizm i jakiś podstępny głodek, na coś bliżej niezweryfikowanego.
Reakcja raczej spokojna, efekty uboczne zwłaszcza związane z sercem podobne, nie nasilone czego się obawiałem. Ćpać mi się odechciało, ale nie aż tak jakbym oczekiwał, ale że taka dawka już powoli zamyka granicę microdosingu dla mnie to będę raczej na niej poprzestawał i po prostu powielał tę dawkę aż moje piciu mi się nie skończy.
A i jak nie macie czym tego ważyć to rozpuśćcie sobie to w wodzie, najlepiej podgrzanej (wyższa rozpuszczalność ibogi, a wynosi ona 256mg/1l w 25C), więc trzeba, albo wstrząsać i pić zawiesinę, albo zabawić się trochę codziennie i podgrzać buteleczkę. Oko niejednego zawiodło, woda ma trochę przewagi nad nami ;)
Zdecydowałem się na dawkę psychodeliczną (niespełna 7mg/kg - 550mg hcl). Katorgą było chlanie tego gorzkiego jak wyciąg z piołunu roztworu i myślałem, że zwrócę, ale dałem radę.
Zrobiłem to bez opiekuna, bo zwyczajnie nie miałem nikogo na miejscu, ale byłem pod ścianą, zrobiłem to na yolo. Modliłem się tylko aby akatyzja pozwoliła mi samemu chodzić.
Ze względu na to, że to roztwór to jazda zaczęła się błyskawicznie i szybko osiągnęła peak, bo 30 minut później byłem już w innym świecie. Powidoki wyglądające niczym pajęczyny na oczach, spadające pajęczyny z sufitu, oevy były mocne i konkretne, ale wiadomo, że nie o to chodzi. Zanurzyłem się w cevy, a tam onirytyczne szare obrazy na granicy widoczności, szczur skaczący mi na mordę, dziwne, nie do opisania i obrzydliwe stwory. Dodatkowo chęć wymiotów na poziomie conajmniej wysokim. Akatyzja była silna, ale chodzić sam mogłem (poziom robocopa z DXM).
Wiadomo, że potem załącza się faza rozmyślań nad tym co tu się właśnie odjebało, ale ibogaina wcale wtedy nie odpuszcza (docelowo ostatnie powidoki trzymają mnie do teraz, a jest 51h po tripie!!!!). I po prostu zaczęła mi zadawać pytania.. osobiste i fchuj trudne. Czułem się tak prowadzony przez ibogę, że po żadnym innym psychodeliku nie miałem podobnie. Czułem się ciągnięty za rękę i nie miało się szans nic odjebać. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Po metocynie, miprocynie jednak zdarzały się słabsze momenty, że nawet myślałem nad przerwaniem tego benzo (zwłaszcza, że też zawsze brałem je solo).
Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania, a trwało to z 90-120min obstawiam zacząłem typowo myśleć nad tym wszystkim. Czułem już że moje myślenie jest inne.
Po 10h tripa zacząłem być już zmęczony, a wizuale na pełnej mocy. Wytrwałem chociaż najtrudniejszy okres był gdzieś po 20h gdzie miałem wahnięcia nastroju od płaczliwości po rozbawienie i śmiech z rzeczy których normalnie bym się nie śmiał. Dodatkowo wtedy ciało jest najbardziej zmęczony i to czuć ewidentnie, a spać jest ciężko, bo ibogaina w dawce psycho mocno pobudza. Liczyłem, że po 35h będzie spokój, wszystko odpuści, a powidoki utrzymują się do teraz i tak obstawiam, że do 72h mogą się trzymać.
Ale widzę zmianę w zachowaniu po prostu, jestem o wiele spokojniejszy, nastrój mi się wyrównał, więc działa i antydepresyjnie. Jednak mam jeszcze skrajne stany, a to mi się rzygnąć chce i zwijam się w kłębek na łóżku i wegetuję, a to dopada mnie rozbicie. Ale idzie wszystko w górkę, jednak bardzo powoli i kontrolowanie.
Ogólnie przygoda się skończyła pozytywnie i kończę z ćpaniem mam nadzieję też.
Pozdro600.
Pierwszą sesję z iboga przeszedłem w wrześniu 2018, do samej sesji doprowadziła mnie koncepcja, że być może mój umysł z ponad 20 letnią historią jednostki chorobowej ZZSK (ból praktycznie każdego dnia mniejszy lub większy) jest uzależniony od bólu i sam sobie stwarza ból na poziomie fizycznym ciała. Bo po tym jak rzucilem wszystkie NLPZ, sterydy,tramadole,biologiczne i inne ból był MEGA. Schudłem 25kg w 2 i pół miesiaca, OB powyżej setki przez kilka miesięcy przeżywałem stany gdzie leżałem sam na podłodze w domu nie mogąc się odwrócić i wypluć śliny którą się dusiłem. Zacząłem szukać różnych sposobów rzucania uzależnień. Natrafiłem na iboga. Po przejściu pierwszej sesji z iboga około 80% bólu odpadło, roślina weszła w kończyny, nie doszła do kręgosłupa. Zobaczyłem w niej potencjał dla mnie i regularnie mniej więcej co trzy miesiące przechodziłem sesję z tą rośliną. Wchodziła coraz głębiej, zacząłem ją poznawać, poznałem dużo rzeczy o sobie, doszliśmy razem do rdzenia kręgosłupa, następowało czyszczenie. Po drodze w procesie zaliczyłem też kilka potknięć, które finalnie też dużo mnie nauczyły. W ciągu 2 lat przeszedłem 8 sesji iboga u 5 różnych prowadzących, od czerwca 2020 zacząłem asystować przy procesie pracy z medycyną. Od tego czasu asystowałem już w kilku sesjach.
Zaczynam zbierać informację o tej roślinie na stronie iboga.pl
Jeśli macie pytania, zapraszam do kontaktu.
Powyższy tekst jest tylko i wyłącznie informacją.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.