Rozmowy na temat działania psychoaktywnego kannabinowego konopii.
ODPOWIEDZ
Posty: 24 • Strona 2 z 3
  • 3345 / 512 / 0
29 lutego 2020ImaneAnys pisze:
29 lutego 2020Mefistofeles1945 pisze:


Rynek przejeli Chinole. Z dzisiejsza maryha polecalbym brac malutkie buszki i od razu z pluc wypuszczac nie bawic sie w zajebywanie sie TO co oferuje rynek mj to dzis 60% dopalaczowo itp dodatki reszta jakies 40% to zwykle ziolo. Teraz tak mieszaja. Takie cos co teraz lata lepiej brac bucha i od razu wypuszczac. Nie bawic sie w upalenie to co dzis lata jest juz samo w sobie bardzo mocne.
Gościu znowu gadasz od rzeczy. Wszystkie kanna są w Polsce zbanowane, jaką korzyść mieliby w tym dile żeby chrzcić zioło? Nie wspominając o tym, że dla przeciętnego Seby ogarnięcie większej ilości syntetyka jest niewykonalne. Jest mocny temat, bo ludzie taki chcą. Dlatego łatwiej ogarnąć indikę niż sativę, jeden Mati z drugim chcą pierdolnięcia w łeb jak walą wiadro a nie rushu i pobudzenia. Weź mordo się zastanów czasem nad tym co piszesz, bo takie gdybanie i pieprzenie kotka za pomocą młotka nic nie wnosi do dyskusji, a sieje dezinformację.
Dobra postaram sie.
"Ty mi powiesz nie rób nic: ja Ci powiem i tak już wiele zrobiłeś."
  • 867 / 251 / 0
Rzadko palę marihuanę, szczerze mówiąc nawet za bardzo za nią nie przepadam, więc nie jestem ekspertem i nie wiem, czy to, co mi się przytrafiło było w jakiś sposób niezwykłe. Jednak gdy opowiadałam o tym znajomym, którzy mają w tym temacie o wiele większe doświadczenie (od kilku lat palą codziennie), to zdawali się być bardzo zdziwieni.
Mianowicie któregoś razu po zapaleniu jak na mnie dość sporej ilości dostałam silnych omamów wzrokowych, więc położyłam się i dosłownie nie byłam w stanie się poruszyć. Tzn teoretycznie, gdybym bardzo się postarała, pewnie bym mogła, ale nie chciałam tego robić. Każdy ruch wydawał mi się wtedy straszną torturą. Do tego stopnia, że nawet ruch powiek zdawał się być dla mnie bolesny. Nie otwierałam więc oczu, jednak wtedy wszystko zaszło jeszcze dalej - pod zamkniętymi powiekami (o mega intensywnych CEVach już nie wspominając) nie mogłam ruszać nawet gałkami ocznymi, bo ich ruchy również wywoływały we mnie okropnie nieprzyjemne uczucie. Jednak jednocześnie miałam wrażenie, jakbym nie mogła nad nimi zapanować - gdy starałam się je zatrzymać w jednym miejscu, same uciekały mi od lewej do prawej i tak w kółko.
Byłam wtedy w towarzystwie mojego chłopaka, w TV leciał film, a mi wszystkie odgłosy które z niego dochodziły wydawały się nieziemsko wkurwiające, to było też jak tortura ale psychiczna. Mimo że nic niezwykłego w rzeczywistości się nie działo, zwykłe dialogi bohaterów. Więc leżałam tak zupełnie nieruchomo przez ponad 2 godziny, a następnie jakby na pstryknięcie palców wybudziłam się i podniosłam. I czułam się praktycznie trzeźwa.
Dodam, że chłopak, który spalił wtedy tyle co ja (i też nie miał żadnej tolerancji) tego samego towaru czuł się bardzo dobrze, był rozluźniony i mocno rozweselony, generalnie taka typowa faza. A ja w tamtym okresie nie przyjmowałam jeszcze żadnych leków ani innych substancji, które mogłyby wejść w jakąś interakcję.
To wszystko miało miejsce prawie dokładnie rok temu, od tamtej pory nie miałam żadnej styczności z marihuaną. W sumie już na długo przed tym zauważyłam, że jestem chyba bardzo na nią wrażliwa, ale nigdy przedtem nie przydarzyło mi się nic tak intensywnego i tak bardzo nieprzyjemnego.
Raz półgłówka uwierał podgłówek, całą noc doskwierał mu ból,
lecz na zdrowiu ucierpiał w połowie, bo główki miał tylko pół.
Morał: doznajemy przykrości proporcjonalnie do świadomości.
  • 1 / / 0
Ja raczej rzadko pale i nie mam tolerancji na mj. Raz po dosyć dużej dawce - jeden z pierwszych kontaktów z mary - tak mnie wzięło że pomyślałem że schodzę. Poza efektami ubocznymi towarzyszyły mi zarówno cev'y jak i oev'y. Z tych ciekawszych to widziałem wszystko w termowizji i zaliczyłem OOBE :D godzina którą sprawdzałem na telefonie wyświetlała mi się przed oczami w postaci danych, jakbym był cyborgiem, przed oczyma jedna klatka na sekundę. Ogólnie naprawdę wspaniałe doznania i do powtórki, chociaż wtedy nie było mi do smiechu, na początku to mnie przerosło. Czułem że ja spaliłem zioło a teraz ono pali mnie %-D Bardzo mnie to zaskoczyło, na 2 plateau na DXM takie rzeczy się nie działy. Szczerze to po tym tripie nabrałem respektu do zielska, towar był ten sam, a faza była inna niż wcześniej, jedyną różnicą była 2-3 razy większa dawka z wiadra
  • 5 / / 0
Palę weed sporadycznie od jakichś dwóch lat. Zawsze z umiarem w miarę delikatnie.
Za każdym razem miło i przyjemnie, nic specjalnego. Do pewnego wiadra. Podczas tegorocznych wakacji zrobiliśmy sobie że znajomymi weedparty. Zaczęliśmy spokojnie, zrobiliśmy bata we trzech, osiągnąłem podobny stan jak zwykle. Jednak po upływie jakiegoś pół godziny pojawili się kolejni znajomi i zmontowali mi przepotężnego tłoka. Bez większego namysłu wziąłem go na siebie i chuj. wiadro jak wiadro, trochę mocne. kilka minut się poksztusilem i położyłem na kanapie nie wiedząc że nie wstanę z niej będąc tym samym człowiekiem. Po niedługim czasie czucia wciskania w stronę ziemii zasnąłem. kurwa co to było to to jest chuj obudziłem się w ciemności i widziałem tylko wielką kulęz z którą czułem dziwne połączenie . Nagle kula zaczęła zmieniać kolory i japierdole każda zmianę koloru odczuwałem jako takie pojebane rozrywające mnie od środka uczucie. Po jakimś czasie nie wiem co się dzieje kula zniknęła. Wtedy to już się pojebało do końca. Zacząłem umierać po kolei na różne sposoby. Czułem jedno po drugim jak się palę tonę duszę itd. W końcuzacząłem lekko kontaktować i zobaczyłem znajomych próbujących mnie obudzić. Lali mnie po twarzy woda i tak dalej. Wstałem. Nie był to mój DOM a że impreza się kończyła to musiałem wracać. Z opuszczeniem domu wiązało się niestety zejście ze schodów. Nie wiem dlaczego ale kiedy koledzy chcieli mnie znieść powiedziałem że sobie poradzę. puścili mnie. Zrobiłem krok i oparłem się dłonią o ścianę. Poczułem wtedy wykurwisty przypływ energii. To jeszcze było w miarę normalne ale w tym momencie w prawym górnym rogu pola widzenia pojawił mi się słój częściowo wypełniony różowa cieczą. . puściłem ścianę aby zejść ze schodów. Po utracie kontaktu ze chcianą ciesz z słoja zniknęła i przed oczy znów zaczęły mi się wierdalac kształty geometryczne. Że jestem w chuj mądry to szybko doszedłem do wniosku że kontakt fizyczny ze światem zewnętrznym daje mi świadomość i nie myśląc dłużej zacząłem wsmarowywać się w ściany. Do teraz ludzie którzy tam byli się że mnie ryją że idę sobie po schodach i nagle chuj kurwa zmiana planów zwrot 90 stopni i przytulam ścianę. Niby śmieszne ale kurwa pojebane. wyszliśmy na plac zabaw przed DOM. Wtedy poczułem jak oblatuje mnie jebane komary. Czułem skurwysyny na całym ciele i nie mogłem się ich pozbyć. Przez następne dwie godziny podobno siedziałem na ławce i napierdalałem się po całym ciele. Ostatnia rzecz jaką pamiętam z tamtego dnia to szybkie rzyganie na tym placu zabaw z bratem...
  • 37 / 9 / 0
Ja to ostatnio tak się upaliłem, że siedziałem zmulony i rozbawiony przed kompem i ciągle miałem wrażenie, że zaraz otworzą się drzwi od mojego pokoju i wejdzie się jakiś demon przywitać XD Troszkę miałem z tym obawy. A każde spojrzenie na ścianę wywoływało ferię kolorowych wzorków, ale to nie były fraktale... sam nie wiem co o tym sądzić, bo zazwyczaj nic nie widzę, tylko odlatuję mentalnie w myślach :)
  • 18 / 6 / 0
jeśli chodzi o te wzorki o których piszesz miałem kiedyś coś takiego ale przy syntetykach i makumbie
zamykałem oczy i widziałem wyraźnie dziwny kolorowy kształt (zawsze taki sam charakterystyczny)
  • 5 / / 0
Szybki update z dwóch kolejnych ciekawszych akcji. Pierwsza, kulturalne wiadro przed wykładami, w trakcie wykładowca zmieniał się w jebanego jaszczura, dalej czułem pierdolone komary. Druga, grubsza, kilka dni temu alko+weed wystrzeliło mnie w pizde. W drodze po fuge doszło do starcia ja - służby ochrony kolei & policja. Całkowity brak strachu, wstydu odjebane że to chuj. W trakcie interwencji coś mi się pojebało i myślałem że jestem w serialu. Haluny w pizde, widziałem służby specjalne, karabiny u sprzątaczy na dworcu i postacie z samego serialu. O dziwo skończyło się całkiem nice i nie wspominam najgorzej bo pierwszy raz od dawna nie było tych zajebanych komarów. Krótko po zdarzeniu mega dziura w pamięci, a bardziej uczucie jakbym pamiętał wszystko naraz i nie mógł się skupić na niczym konkretnym, część zdarzeń opowiedzieli mi oponenci po starciu później stopniowe przypominanie.
  • 9 / / 0
29 lutego 2020Odmozdzony123 pisze:
Waląc wiadro nie mając tolerancji miałem poniższe efekty:
- stymulacja, przez którą chodziłem na początku fazy bez celu po całym piętrze
- świat widziany trochę jakby w pikselach, czasem migały jakby kreskówkowe postacie przed oczami
- wrażenie bycia mniejszym niż w rzeczywistości
- obraz się jakby obracał i czasem kręcił wokół własnej osi
- jak koledzy wymawiali moje imię miałem wrażenie, jakby nie było moje
- słuchając muzyki pojawiały się bardzo wyraźne CEVy przedstawiające jakby inne światy i miałem przez chwilę OOBE
Poza tym normalne efekty typowe dla zielska, jak śmiechawa, rozluźnienie, uczucie chodzenia czegoś pod skórą, slow motion, zamuła przy schodzeniu. Do tego zero lęku czy paranoi. Dzięki rozkminom podczas tego mini tripa zrobiłem bardzo wielki krok w walce z moją najbardziej trapiącą mnie obsesją i jestem o wiele bardziej zadowolony z życia. Nic tylko się cieszyć z tej psychodelii.
identyczne, tylko ja sie tego wystraszyłem że az serce zaczęło boleć, nie tak jak zwykle
  • 962 / 338 / 0
Ale się upierdoliłem, o kurwa.
Już myślałem, że żadna sativa nie jest dla mnie, bo każde palenie inne niż >75% indica kończyło się atakami paniki... Do czasu.

Dostałem jakieś turbozioło, znowu lufka mnie wypierdala w kosmos, obraz klatkuje, otoczenie wydaje się poruszać, przybliżać i oddalać (nagrywając się wielokrotnie różnymi kamerami doszedłem do tego, że większość dystorcji obrazu pod wpływem "turbosativy" wynika z bardzo szybkiego, nieświadomego ruszania gałkami ocznymi, co pewnie z niezdolnością do przetwarzania obrazu odpowiada za te efekty).

No i uznałem, że sprawdzę, co się stanie, jeśli spalę tyle ile zdołam pseudobong (butelka 0.5l + lufka) jedno po drugim (a jedna lufka robiła srogo psychodelię).

To, co przeżyłem, przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nie wiem ile spaliłem, ale siedem na pewno. Położyłem się na łóżko nie wiem kiedy i gały wyjebane na sufit. Cienie na suficie zaczęły morfować, zmieniały się w losowe kształty, przybliżały i oddalały. Po kilku sekundach wyglądało to jak dementorzy, którzy lecą nade mną, wysysają część duszy i odlatują. Chwilę później, zamiast poklatkowej animacji, zacząłem widzieć bardzo płynne halucynacje tych stworów latających nade mną, jednak wciąż w 2D.

Jakoś tak wyszło, że zamknąłem oczy, a CEV przybrały formę trójwymiarową, kolorową i w sumie nieodróżnialną od rzeczywistości na codzień. Klasyczny mocny temat powiecie, ale otworzyłem oczy, a wizuale zostały. Po pokoju latały mi najróżniejsze stwory, od przyjaznych zwierzątek, po najgorsze bestie z koszmarów. Kurwa, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem i tego typu akcje zazwyczaj ludzie opisują tylko po deliriantach. Osobiście najbliżej mi było do połączenia DXM i cubensis mckenaii, choć tamte halucynacje były bardziej poetyckie i niosły ze sobą emocje. Wtedy ściana była trójwymiarowym oceanem, a po niej fruwały statki, które w szczytowych momentach działania DXM przybliżały się, a ja stawałem się jedną z postaci na statku i żyłem jej emocjami. Tutaj nie było ładunku emocjonalnego, ani zaangażowania w opowieści, wszystko było bardziej losowe, a mój umysł był mocno wyłączony, czując jedynie ekstazę marihuaninową i brak werbalizacji myśli. Jednak sam efekt wizuali przerósł jakiekolwiek oczekiwania. Niektóre stwory siadały mi na łóżku i dopóki nie próbowałem dotknąć ich ręką (przenikała przez nie), to czułem nawet wgniecenia łóżka i ich ciężar, a także zapach. Było to równie realne co rzeczywistość średnio oświetlonego pokoju obok, a jednocześnie dopóki nie zaczynałem na siłę myśleć, traktowałem to jak rzeczywistość — mogłem jednak w każdej chwili zacząć analizować i pamiętałem, że byłem zrobiony, w przeciwieństwie do dyso/deli. Najpiękniejsze wizualne przeżycie ever, niby zwykłe marihunaen, ale LSD/DXM/DMT/grzyby nie miały w ogóle podbicia do tego. Inne substancje odcinają od świata zewnętrznego, zanim tak silne wizuale się pojawią. Tutaj w pełni widziałem swój pokój i wszystko w nim, byłem względnie trzeźwy, a halucynacje były "wpisane" w tę rzeczywistość, były jej integralną częścią. Jak jakiś stworek skacze z łóżka na biurko i z powrotem, a ja słyszę dźwięki jego skoku i czuję wgniecenia na łóżku przy jego lądowaniu, a na ścianę rzuca cień od lampki, to ciężko się nie zachwycić. Wszystko płynnie, bez klatkowania i zamuly we łbie.


Nie wiem co to gówno miało w sobie, jeśli było czymś pryskane, to na pewno podkładem była zwykła sativa. Chciałbym zidentyfikować dodatek do tego ziółka, toż to kurwa narkotyk idealny. Wow.
  • 2344 / 542 / 0
Ja jestem bardzo wrażliwy na zioło i przeżyłem tysiące potężnych faz - cevy/oevy,halucynacje,intensywne rozkminy itd,tyle tego było,że nie do spamiętania.Ale jest w sumie jeden z tych mocnych tripów,który gdzies tam mi się zapisał w pamięci.Slyszalem,że negatywna energia zbiera się w różnych częściach ciała,szczególnie brzuch,gardło,łydki itd,zacząłem więc energię uwagi kierować na gardło i odczuwać tą uwięziona złą energię i chciałem jej sie pozbyć.Zaczalem ją przesuwać w górę i czułem jak się unosi,przepływała mi przez głowę i kiedy była juz przy samym czubku głowy i miała wylecieć na zewnątrz jednak nie udało mi się jej pozbyc.Wtedy poczułem jak z góry dziesiątki klocuszków wsypują mi się do gardła i przy tym bardzo silne i nieprzyjemne uczucie,już teraz tak niepamietam,ale wiem,że odczułem wtedy coś bardzo bardzo nieprzyjemnego.Dziwne.
ODPOWIEDZ
Posty: 24 • Strona 2 z 3
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.