Heterocykliczne substancje modulujące potencjał neurotransmisji GABA, będące pochodnymi dwuazepiny – np. diazepam, czy klonazepam.
Więcej informacji: Benzodiazepiny w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 31 • Strona 2 z 4
  • 373 / 3 / 0
wujl2 pisze:
Powiem Ci samuraxo, że ja chce żyć po prostu bez tabletek bo to chuj a nie życie, a z tymi ssri no to rzeczywiście problem ale są jeszcze inne leki jak np. IMAO albo zyban (nie wiem jaka nazwa substancji aktywnej). Co do znajomych to teraz możesz mieć z nimi zajebisty kontakt, też tak miałem ale im dłużej biorę benzo to tym bardziej ograniczam się do najbliższych przyjaciół więc to też nie jest rozwiązaniem. Co do testu z klonem to spoko bierz go ale wykorzystaj ten czas i biorąc klona wybierz się na psychoterapie, pozwoli Ci się on otworzyć przed lekarzem i może nie będziesz skazany na benzo do końca życia.
Uwierz mi też już niejedno przez te pigułki w życiu zajebałem :old: i tu masz odpowiedź dlaczego je odstawiam.
Moklobemid brałem w max dawce i nie poczułem nic różnicy... ;/

Ale ja mam lekarza już i gadam z nim o wszystkim i kilka zaufanych osób... Nie duszę tego w sobie ale nawet panienki się boję mieć teraz bo wejdzie w gówno przeze mnie (czyli w związek z gościem z nerwicą albo bez po benzo).
Piszesz, że chcesz życ bez tabletek bo to chuj, a nie życie. Może nie miałeś tego stanu co ja, że wychodząc z domu prawie waliłeś srake ze stresu i nerwów chociaż powodu nie było. Zreszta nawet w domu ciągłe napięcie i stres bez powodu i bóle, zawroty głowy bla bla. Objawów z 15 chyba ale nie chce mi się ich teraz pisać, to sa tortury a nie życie przecież. Próbowałem ćwiczyć bez benzo w domu i ćwiczyłem 2 miesiące z małym sprzetem. Ziomek z takimi samymi objawami to wręcz nie rozumiał jak ja mogę w ogóle coś podnosić w tym stanie (mamy te same objawy, a koleś z tego forum i ciągle tak jak ja kombinuje z lekami co niby nie uzalezniają, tzn. jego psychiatra z nim).
Nie raz podczas ćwiczeń miałem ciemno przed oczami.





Ja się niczym nie nakręcam po prostu obiektywnie stwierdzam i pisze suche fakty. Jak bym się nakręcał to bym nie dostał padaczki z wycienczenia od nerwicy i nie obudził przy sanitariuszach w domu... Badania w sumie potwierdziły, że to od nerwicy taki resecik poszedł bo między innymi miałem prawie brak fal Theta co odpowiadają za spokój itp itd (brałem na to leki i zieloną herbatę ale to placebo i trucie się jakimś gównem tylko niepotrzebnie + wydawanie pieniędzy).

Ja nie jestem hipochondrykiem i nie stwarzam sobie nowych objawów ani nie wyolbrzymiam ich, na pierdoły uwagi nie zwracam no ale jak mi się spina cała twarz, trzęsę się i pocę bez powodu i inne historie... Uwierzcie, że chciałbym by tak było abym sobie wyolbrzymiał hehe
Ale osoba nie będąca w tym samym położeniu lub stanie nigdy tego nie zrozumie. To trzeba poczuć samemu po prostu. Zdrowy nigdy nie zrozumie chorego. Albo koleś z innymi objawami bo ludzie zazwyczaj biorą wszystko pod swój kąt ;p

To, że płonie to nie jest nakręcanie tylko zwyczajna wiedza, że jestem świadom iż benzo mnie nie wyleczy, a wręcz może pogłębić ten stan przy odstawianiu (zresztą to jest pewne).
Zgodzę się z tym, że na forach zawsze będzie więcej negatywnych głosów z przez Ciebie wymienionych powodów właśnie bo sam o tym myślałem już dawno temu.

W trakcie brania benzo hmm do tej pory nic złego się nie stało, może czasem coś zapomnę ale przy mojej nerwicy lękowej to bez benzo mało co do mnie dociera. Smutne jest to jak ludzie sie izolują widząc osobę tak negatywnie i agresywnie nastawioną do życia. Przez samo gg czują, że jest coś nie tak po sposobach wypowiedzi mimo, że na real próbuje byc normalny bo inaczej to pewnie bym łeb odrąbał każdemu co mnie zirytuje w takim stanie. Zresztą i zdrowy człowiek ma czasem na to ochotę.

Nom przeleciałem tylko wzrokiem w sumie po tym bo po ang. i nie chciało mi się nad tym myśleć zbytnio... Ale o benzosach się już tyle naczytałem, że nie wiem czy dowiedziałbym się czegoś nowego w sumie ;p

Co mi da terapia jak mój mózg źle funkcjonuje... ;/ Nie wiem.. może kiedyś... Ale nie jestem ofiarą gwałtu, nie umarła mi matka... Nic się nie wydarzyło co by mogło spowodować nerwicę, a przed chorobą byłem jednym z najbardziej pozytywnych gości w liceum i ciągle uśmiechnięty.
Na youtube jest wywiad ze sławnym polskim psychiatrą, taki siwy chudy dziadzio i on powiedział, że nie ważne co było i przez co bo choroba już i tak jest i trzeba zająć się jej leczeniem farmakologicznym, że rozmowa nic nie da. Jak komuś się będzie chciało to i znajdzie ale jeden psychiatra mówi tak, a drugi tak.


Nie czytałem tylko wikipedii, odwiedzałem dziesiątki stron z różnymi badaniami itp itd : P
W tym temacie nie jestem zielony.

Wysłałem cały raport leków co brałem : P
  • 3309 / 21 / 0
Na siłę próbujesz wmówić jak bardzo jesteś chory (nie zaprzeczam, jedynie zauważam), a przy tym innym właściwie nic nie jest, skoro chcą żyć bez tabletek. Jest podstawowa różnica - inne osoby wiedzą już jakie gówno to benzo, są świadomi swojego uzależnienia i chcą z tym walczyć, a Ty się na siłę tego trzymasz i usprawiedliwiasz czemu te leki są takie wspaniale. Myślę, że jesteś poważnie uzależniony i Twoje posty mają na celu usprawiedliwienie tego przed samym sobą, a nie szukanie pomocy. Koniecznie to potrzebujesz, jesteś biedny, a wszystko inne jest be. Oczekujesz poklepania po głowie i powiedzenia, że branie benzo dłużej niż miesiąc bardziej pomaga niż szkodzi. Tu masz jak na dłoni pierwszy przykład negatywnego działania benzo, czy może ogólniej: narkotyków. Może Ty tego nie widzisz, ale z boku Twoje posty są bardzo typowe dla człowieka, który sam się nakręca oraz dla narkomana. Nie mówię, że nakręcaniem się powodujesz całą chorobę, ale na pewno ją wzmacniasz.
Ale ja mam lekarza już i gadam z nim o wszystkim i kilka zaufanych osób...
A wie o tym, że bierzesz benzo od dwóch lat? Jeśli tak i pozwala Ci na to, to konował, a nie lekarz.
to sa tortury a nie życie
Każdy z ostrzejszą nerwicą tak ma. Sporo objawów, piekło zamiast życia. Nie jesteś unikalny. Benzo nie są jedyną drogą.
Jak bym się nakręcał to bym nie dostał padaczki z wycienczenia od nerwicy i nie obudził przy sanitariuszach w domu...
A czemu nie? Oczywiście, że nakręcanie może do tego doprowadzić. Skoro jest jakiś efekt psychiczny wywołany schorzeniem psychicznym, to zawsze możesz sam sobie coś takiego zaserwować.
Ja nie jestem hipochondrykiem i nie stwarzam sobie nowych objawów ani nie wyolbrzymiam ich, na pierdoły uwagi nie zwracam
Niestety, jesteś i to robisz, z każdym postem coraz bardziej to widać. Nie musi to źle świadczyć o Tobie. Gdy to zrozumiesz, to łatwiej Ci będzie z tym walczyć. Chociaż czekaj... Ty chcesz walczyć czy wolisz sobie jeść benzo? A może nie jesteś hipochondrykiem, tylko to ta część rzeczonego usprawiedliwiania się osoby uzależnionej? Podam Ci konkretne przykłady z jednego akapitu:
* "Może nie miałeś tego stanu co ja (...)" - alias "Ty nie musisz, bo pewnie masz lżej, ale ja mam tak źle, że muszę"
* "nawet w domu ciągłe napięcie i stres bez powodu i bóle, zawroty głowy bla bla" - bo nerwica to nie fobia społeczna i występowanie takich objawów w domu jest typowe
* "Objawów z 15 chyba ale nie chce mi się ich teraz pisać" - duża liczba bez konkretów mająca na celu pokazanie kolejny raz, że masz ciężko. Tak, wiemy to, ale dalej to nie jest powodem, żeby ćpać.
* "Ziomek z takimi samymi objawami to wręcz nie rozumiał (...)" - alias "mam tak źle, że innym się nie mieści w głowie, że mogę wykonywać pewne czynności"
* "Nie raz podczas ćwiczeń miałem ciemno przed oczami." - dziwnym by było, jakbyś nigdy nie miał
Wybacz taką analizę lingwistyczną, ale może dzięki niej zauważysz pewne mechanizmy u Ciebie. Wyrażenie "nie łap mnie za słówka" nie ma żadnego sensu, bo te "słówka" potrafią powiedzieć więcej o człowieku niż pięciogodzinny wywód - jednym słowem psycholingwistyka.
Ale osoba nie będąca w tym samym położeniu lub stanie nigdy tego nie zrozumie.
Ja bym podzielił zrozumienie na trzy grupy:
1) brak zrozumienia
2) zrozumienie poprzez empatię
3) zrozumienie poprzez autopsję

W tym samym stanie jesteś tylko Ty. W podobnym jest sporo osób, które należą do grupy 3. Za to jest ogrom osób, które należą do grupy 2., chcą dla Ciebie dobrze, ale Ty z góry wszystko odrzucasz, a zamiast tego zasypujesz nas informacjami jak Twoja choroba jest poważna. Może nie rozmawiajmy już o objawach i jakie są ciężkie, tylko skupmy się na tym co można zrobić? Teraz do czegokolwiek podejdziesz, to nie zadziała, bo z góry tak przewidujesz i faktycznie tak się dzieje, czyli efekt oczekiwań pacjenta. Biorąc benzo idziesz na łatwiznę. Inne metody nie są proste, ale nie niszczą człowieka i dają realne skutki, a nie wrażenie, że jest się zdrowym podczas działania leku.
Zdrowy nigdy nie zrozumie chorego.
Folkowe powiedzonko bez oparcia w rzeczywistości. Dzięki empatii, która może brać się z choroby, nawet zupełnie innej, jak np. problemów z sercem (i angor animi do tego ;)), jak najbardziej zrozumie.
ludzie zazwyczaj biorą wszystko pod swój kąt
To może znajdź kogoś, kto nie będzie tak robił? Zrozumienie daje cholernie dużo, o czym się przekonałem po mojej dziesięcioletniej chorobie. Nie chodzi tu o "aha, rozumiem" czy "wiem co czujesz", bo to nic nie znaczy. Takie zbawienne zrozumienie może nawet przy monologu się pojawić, byleby poczuć, że druga osoba rozumie i potrafi sobie wyobrazić problem. Ty możesz mieć z tym ciężko, skoro każdemu będziesz wmawiał osobom to co nam, czyli, że de facto nie rozumiemy jak masz ciężko, chociaż rozumiemy, a przynajmniej ja, a do tego wcale nie jest potrzebne przeżycie tych samych rzeczy.
brałem na to leki i zieloną herbatę ale to placebo i trucie się jakimś gównem tylko niepotrzebnie + wydawanie pieniędzy
Raczej ww. efekt oczekiwań. Nic innego Ci nie pomaga, bo podświadomie nie chcesz nic innego, co wychodzi w Twoich postach. Teraz się trujesz jeszcze gorszym gównem, podejrzewam, że kasę też wydajesz.
no ale jak mi się spina cała twarz, trzęsę się i pocę bez powodu i inne historie...
...to znaczy, że masz typową nerwicę, którą się typowo leczy, jak się podchodzi do innych metod pozytywnie.
Uwierzcie, że chciałbym by tak było abym sobie wyolbrzymiał hehe
Człowiek chory często wyolbrzymia objawy podświadomie i właśnie to ma u Ciebie miejsce. Inaczej: nie musisz być świadomy, że coś wyolbrzymiasz, żebyś wyolbrzymiał czy się nakręcał. Nakręcanie jest prawie zawsze podświadome.
To, że płonie to nie jest nakręcanie tylko zwyczajna wiedza
Nic takiego nie napisałem, zauważyłem tylko, że może być jeszcze gorzej i to właśnie z powodu brania leków. Nakręcanie to stwierdzenie, że tak będzie cały czas i nic nie da się robić. Hasło "no future" zostało źle zrozumiane przez wielu punków w początkach tej subkultury (miało być "nie ma przyszłości, więc zróbmy coś, żeby była", a zrozumieli to jako "nie ma przyszłości, więc nie ma sensu walczyć o nią, bo nic się nie zmieni"; dlatego później stworzono kontrhasło), co doprowadziło do ich upadku. Oni też twierdzili, że jest źle, tak będzie i nic się nie da z tym zrobić. Drugi odłam był aktywny i to oni osiągali sukcesy. Tych, co nic nie robili, widać teraz pijanych na ławce proszących o drobne na jabola.
wręcz może pogłębić ten stan przy odstawianiu
Powiedz coś o fatalnych skutkach PODCZAS leczenia. Powiedz co na ten temat już wiesz (w końcu miałeś o tym przeczytać, więc teorię powinieneś znać), jak do tego podchodzisz, jaką wagę dla Ciebie mają poszczególne objawy. Poważnie mówię, opisz to.
W trakcie brania benzo hmm do tej pory nic złego się nie stało, może czasem coś zapomnę
Problemy z pamięcią to nic. Benzo tak zmienia człowieka, że jest gotów pobić kogoś (dosłownie) za twierdzenie, że jednak się zmienił. Zmiana bez świadomości zmiany. Może u Ciebie to jeszcze nie wystąpiło, ciężko jest wyrokować nie mając z Tobą żywego, częstego i bliskiego kontaktu. O ile jeszcze nie wystąpiło, to wystąpi.
Smutne jest to jak ludzie sie izolują widząc osobę tak negatywnie i agresywnie nastawioną do życia.
To ich pierdol i znajdź sobie kogoś, kto nie bedzie tak robił.
Przez samo gg czują, że jest coś nie tak po sposobach wypowiedzi
Mnie kiedyś jeden z userów zdiagnozował mój stan po zwyczajnym, krótkim przywitaniu, w którym nic nie mówiłem o nastroju. Ponownie: psycholingwistyka. Jedni to czują, inni mają wiedzę na ten temat.
Zresztą i zdrowy człowiek ma czasem na to ochotę.
To jakieś dziwne to zdrowie :nuts:
Co mi da terapia jak mój mózg źle funkcjonuje... ;/
Zmieni funkcjonowanie mózgu, geniuszu? Wyleczy, a nie zamaskuje, jak benzo?
Nie wiem.. może kiedyś...
Czyli nigdy, tak? Biorąc benzo z każdym dniem oddalasz się od tego.
Nic się nie wydarzyło co by mogło spowodować nerwicę
Albo jeszcze nie zrozumiałeś tego. Ja przez wiele lat myślałem, że depresja przyszła ot tak, bez powodu. Takie rzeczy są skomplikowane i czasem ciężko do tego dotrzeć. W tym mógłby Ci pomóc psycholog. Zrozumiałem w końcu, że depresja została wywołana pozytywnym wydarzeniem, zmianą życia na wiele lepsze. Skoro na lepsze, to nie brałem tego pod uwagę. Teraz już wiem, że wtedy wszystko, co trzymałem w sobie, próbując być silny i nie załamać się, wyszło ze mnie zwielokrotnione.
Na youtube jest wywiad ze sławnym polskim psychiatrą, taki siwy chudy dziadzio i on powiedział, że nie ważne co było i przez co bo choroba już i tak jest i trzeba zająć się jej leczeniem farmakologicznym, że rozmowa nic nie da.
Mi się zbytnio nie chce szukać, ale z chęcią bym posłuchał. Jestem prawie pewien, że nie jest prawdą to, co relacjonujesz. Wygląda mi to na wyrwanie słów z kontekstu i nadinterpretację. Faktycznie tak jest, ale w specyficznych przypadkach, jak depresja, która powoduje, że człowiek dosłownie nie jest w stanie nic zrobić. Wtedy farmakoterapia służy aktywizacji, co ma na celu umożliwienie pacjentowi rozpoczęcie psychoterapii. Skłonienie pacjenta na leczenie psychologiczne, co ma skutkować wyleczeniem, a nie zamaskowaniem (jak przez leki) to główne zadanie psychiatrii przy leczeniu zaburzeń takich jak depresyjne, lękowe czy też nerwicowe, stąd moje powątpiewanie. Twoje twierdzenie przeczy najważniejszym filarom tej dyscypliny wiedzy.
W tym temacie nie jestem zielony.
No to skoro masz wiedzę, to niech teraz do Ciebie to jeszcze dotrze. Wypisz to, o co Cię wyżej prosiłem. Jest to ważne dla mojej dalszej rozmowy, jak i dla Ciebie, bo wiedza zacznie się przekuwać w zrozumienie w jakie bagno się wpieprzyłeś.
sqrt(666)
  • 1345 / 6 / 0
Niestety muszę przyznać, że Angor ma rację w każdym punkcie. Nawet fajnie, że cytował tak szczegółowo, bo teraz żeby porządnie zaprzeczyć, to będziesz musiał się porządnie napracować głową i może coś przy tym do Ciebie trafi. A jak nie trafi, to będzie tylko potwierdzenie jego argumentów (taka tricky konstrukcja logiczna, ale niestety prawdziwa).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bender

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  • 74 / 2 / 0
Jeszcze jedno samuraxo wyraźnie Ci napisałem, że jak klony działają to żebyś ten czas wykorzystał i poszedł na psyachoterapie ale Ty tak jak to Ci wypomniał angor stwierdziłeś, że masz swoją pigułkę szczęścia i już nic więcej nie trzeba robić. Co do wypominania innym, że nie wiedzą co czujesz to mój pierwszy lepszy przykład gdy oglądając tv dostałem ataku paniki i wylądowałem w szpitalu z tętnem 180 zajebistym ciśnieniem i tracąc przytomność (a to tylko jeden przykład) bo ile razy już się ze światem żegnałem mając tą jebaną nerwice to niezlicze :-) . A teraz jem sobie paro i schodzę powolutku z dawek a wiesz dlaczego, bo zamiast się nakręcać jak to robiłem na początku to teraz zacząłem na to patrzeć z dystansem i dostrzegłem jak dużo błędów popełniłem. Powoli bo powoli ale wierze, że da się wyjść z tej zasranej choroby i uzależnienia.
  • 373 / 3 / 0
angor animi pisze:
Na siłę próbujesz wmówić jak bardzo jesteś chory (nie zaprzeczam, jedynie zauważam), a przy tym innym właściwie nic nie jest, skoro chcą żyć bez tabletek. Jest podstawowa różnica - inne osoby wiedzą już jakie gówno to benzo, są świadomi swojego uzależnienia i chcą z tym walczyć, a Ty się na siłę tego trzymasz i usprawiedliwiasz czemu te leki są takie wspaniale. Myślę, że jesteś poważnie uzależniony i Twoje posty mają na celu usprawiedliwienie tego przed samym sobą, a nie szukanie pomocy. Koniecznie to potrzebujesz, jesteś biedny, a wszystko inne jest be. Oczekujesz poklepania po głowie i powiedzenia, że branie benzo dłużej niż miesiąc bardziej pomaga niż szkodzi. Tu masz jak na dłoni pierwszy przykład negatywnego działania benzo, czy może ogólniej: narkotyków. Może Ty tego nie widzisz, ale z boku Twoje posty są bardzo typowe dla człowieka, który sam się nakręca oraz dla narkomana. Nie mówię, że nakręcaniem się powodujesz całą chorobę, ale na pewno ją wzmacniasz.

Ja wiem jakie to gówno doskonale ale po 5 latach walki i bycia wypłochem też chciałbyś żyć jak człowiek w końcu, a nie dalej się " leczyć " bez skutku do zdechnięcia. Bardzo chętnie skorzystam z pomocy ale jak słyszę słowo "terapia" to już ręka na czoło i głowa mi opada... Jestem biedny? Mam po prostu pecha jak i dużo innych ludzi z tym schorzeniem. Przecież pisałem w postach, że jestem świadomy ceny jaką zapłacę za branie benzo.... No kur... nie jestem idiotą i wiem jak silne to środki
Pewnie, że szukam trochę usprawiedliwienia dla swojego działania tutaj i wsparcia (chociaż moje pytanie było ogólnie dość ścisłe na początku), mam się tego wstydzić? Nie sądzę.

Ale ja mam lekarza już i gadam z nim o wszystkim i kilka zaufanych osób...
A wie o tym, że bierzesz benzo od dwóch lat? Jeśli tak i pozwala Ci na to, to konował, a nie lekarz.

A czy pamiętasz, że biorę od 2 lat średnio co trzy dni aby się nie uzależnić? Oprócz tego robiłem sobie raz w miesiącu 5-7 dni przerwy zawsze by nie uzależnić się fizycznie i nie podbić tolerancji? Dlatego po 2 latach ponad jestem ciągle na dawce 1-1,5mg?????? Jak lekarz widzi, że ktoś robi sobie odstawki i nie podbija dawki to patrzy na człowieka trochę inaczej. No tak ale jest konowałem bo pozwala mi się czasem poczuć normalnie i raz na trzy dni być człowiekiem, a nie zwłokami.

to sa tortury a nie życie
Każdy z ostrzejszą nerwicą tak ma. Sporo objawów, piekło zamiast życia. Nie jesteś unikalny. Benzo nie są jedyną drogą.

Nie pisałem, że jestem unikalny, te same objawy ma kolega z tego forum jak i tysiące ludzi.


Jak bym się nakręcał to bym nie dostał padaczki z wycienczenia od nerwicy i nie obudził przy sanitariuszach w domu...
A czemu nie? Oczywiście, że nakręcanie może do tego doprowadzić. Skoro jest jakiś efekt psychiczny wywołany schorzeniem psychicznym, to zawsze możesz sam sobie coś takiego zaserwować.


Dobrze rozumiem... Ale ja robiłem wtedy komputer koledze mimo, że czułem się mega źle no ale co mu powiem? Nie dzisiaj bo mnie trzepie po bani? Tak jest prawie codziennie więc robiłem, zrobiło się ciemno przed oczami i pah. Nie myślałem wtedy " o boze o boze, nie padnij o jej co sie ze mna dzieje ". Raczej " znowu yebie mnie łeb itp "

Ja nie jestem hipochondrykiem i nie stwarzam sobie nowych objawów ani nie wyolbrzymiam ich, na pierdoły uwagi nie zwracam
Niestety, jesteś i to robisz, z każdym postem coraz bardziej to widać. Nie musi to źle świadczyć o Tobie. Gdy to zrozumiesz, to łatwiej Ci będzie z tym walczyć. Chociaż czekaj... Ty chcesz walczyć czy wolisz sobie jeść benzo? A może nie jesteś hipochondrykiem, tylko to ta część rzeczonego usprawiedliwiania się osoby uzależnionej? Podam Ci konkretne przykłady z jednego akapitu:
* "Może nie miałeś tego stanu co ja (...)" - alias "Ty nie musisz, bo pewnie masz lżej, ale ja mam tak źle, że muszę"
* "nawet w domu ciągłe napięcie i stres bez powodu i bóle, zawroty głowy bla bla" - bo nerwica to nie fobia społeczna i występowanie takich objawów w domu jest typowe
* "Objawów z 15 chyba ale nie chce mi się ich teraz pisać" - duża liczba bez konkretów mająca na celu pokazanie kolejny raz, że masz ciężko. Tak, wiemy to, ale dalej to nie jest powodem, żeby ćpać.
* "Ziomek z takimi samymi objawami to wręcz nie rozumiał (...)" - alias "mam tak źle, że innym się nie mieści w głowie, że mogę wykonywać pewne czynności"
* "Nie raz podczas ćwiczeń miałem ciemno przed oczami." - dziwnym by było, jakbyś nigdy nie miał
Wybacz taką analizę lingwistyczną, ale może dzięki niej zauważysz pewne mechanizmy u Ciebie. Wyrażenie "nie łap mnie za słówka" nie ma żadnego sensu, bo te "słówka" potrafią powiedzieć więcej o człowieku niż pięciogodzinny wywód - jednym słowem psycholingwistyka.


Ja próbuję ukazać i przekonać Ciebie, że nie zacząłem brać benzo z błahych powodów tylko naprawdę z powodu braku innych opcji lub zmęczenia nimi i wycieńczenia takim życiem. Mówię jak jest, a Ty nazywasz mnie hipochondrykiem? Taki człowiek nie chodziłby na siłownie mając rozpizgane stawy jak ja tylko leżałby w łóżku i płakał wzywając codziennie karetkę po zastrzyk przeciwbólowy aż w końcu przestaliby już przyjeżdżać haha. Ból odczuwam codziennie ale sram już na to po prostu. duckduckgo > ZZSK
Tylko nie pisz mi, że ukazuje jaki jestem biedny znowu. Próbuje przekonać Cie, że Twoja super psychoanaliza na podstawie postów może być czasem błędna.
Nie wszystko ale znam siebie i nie jestem hipochondrykiem. Chyba nie byłoby lepiej jak bym nikomu nic nie mówił i po cichaczu wpierdzielał alpre z klonem? Wtedy był bym twardzielem? Raczej głupcem
Po drugie to człowiek z nerwicą zawsze się będzie czegoś bardziej bał itp. W końcu to nerwica lękowa prawda? Normalnym objawem jest nawet myślenie czasami o pierdołach i negatywne nastawienie do spraw. Co do leków to zawsze mam nadzieje, że ten się sprawdzi w końcu ale niestety zawsze się nie sprawdza.
Hmm teraz chodzę na siłownie co prawda na benzo ale nie mam uczucia, że zaraz zemdleje a ćwiczę 10x intensywniej.
Aha teraz biorę antybiotyk silny, tzn. będę brał (uporczywy trądzik na plecach, myslałem że może od stresu też jest ale jednak nie bo miesiąc na benzo i bez zmian) i wiem, że często powoduje on grzybice ostre więc połączę go z probiotykiem i zapobiegawczo lekiem na grzybicę doustnym. To zdrowy rozsądek by nie dopuścić do zagrzybienia siebie a nie objaw bycia hipochondrykiem. Hipochondryka widziałem w szpitalu i zaufaj inna bajka " masz jakąś grubszą twarz " " boże naprawdę? Jezu gdzie? Siostro siostro!"




Ale osoba nie będąca w tym samym położeniu lub stanie nigdy tego nie zrozumie.
Ja bym podzielił zrozumienie na trzy grupy:
1) brak zrozumienia
2) zrozumienie poprzez empatię
3) zrozumienie poprzez autopsję

W tym samym stanie jesteś tylko Ty. W podobnym jest sporo osób, które należą do grupy 3. Za to jest ogrom osób, które należą do grupy 2., chcą dla Ciebie dobrze, ale Ty z góry wszystko odrzucasz, a zamiast tego zasypujesz nas informacjami jak Twoja choroba jest poważna. Może nie rozmawiajmy już o objawach i jakie są ciężkie, tylko skupmy się na tym co można zrobić? Teraz do czegokolwiek podejdziesz, to nie zadziała, bo z góry tak przewidujesz i faktycznie tak się dzieje, czyli efekt oczekiwań pacjenta. Biorąc benzo idziesz na łatwiznę. Inne metody nie są proste, ale nie niszczą człowieka i dają realne skutki, a nie wrażenie, że jest się zdrowym podczas działania leku.



Tylko przez autopsję wchodzi w grę bo człowiek z empatią i tak powie Ci " wyjdź do ludzi ", podczas gdy Ty będziesz blady jak ściana i czuł się jak ciota która ledwo trzyma równowagę. JA się bym ucieszył nawet drobnymi poprawami ale przy braniu leków ich prawie nie doświadczyłem co napisałem w mailu o każdym leku. Sam tam chyba widzisz ile przetestowałem możliwości łącznie z witaminami i minerałami. Żadny inny lek nie dał mi realnych skutków no chyba, że na jeden dzień i przestawał już działać.
Zdrowy nigdy nie zrozumie chorego.
Folkowe powiedzonko bez oparcia w rzeczywistości. Dzięki empatii, która może brać się z choroby, nawet zupełnie innej, jak np. problemów z sercem (i angor animi do tego ;)), jak najbardziej zrozumie.
ludzie zazwyczaj biorą wszystko pod swój kąt
To może znajdź kogoś, kto nie będzie tak robił? Zrozumienie daje cholernie dużo, o czym się przekonałem po mojej dziesięcioletniej chorobie. Nie chodzi tu o "aha, rozumiem" czy "wiem co czujesz", bo to nic nie znaczy. Takie zbawienne zrozumienie może nawet przy monologu się pojawić, byleby poczuć, że druga osoba rozumie i potrafi sobie wyobrazić problem. Ty możesz mieć z tym ciężko, skoro każdemu będziesz wmawiał osobom to co nam, czyli, że de facto nie rozumiemy jak masz ciężko, chociaż rozumiemy, a przynajmniej ja, a do tego wcale nie jest potrzebne przeżycie tych samych rzeczy.



Mi się wydaje jednak, że przeżyć to trzeba aby zrozumieć temat w większości. Mam po prostu inne zdanie i to chyba nic złego hehe.
Nic do Ciebie nie mam w sumie (no wkurw za hipochondryka) bo fajnie, że ktoś dyskutuje w tym temacie no ale pisze co myślę i jak ja postrzegam sprawy :)



brałem na to leki i zieloną herbatę ale to placebo i trucie się jakimś gównem tylko niepotrzebnie + wydawanie pieniędzy
Raczej ww. efekt oczekiwań. Nic innego Ci nie pomaga, bo podświadomie nie chcesz nic innego, co wychodzi w Twoich postach. Teraz się trujesz jeszcze gorszym gównem, podejrzewam, że kasę też wydajesz.
no ale jak mi się spina cała twarz, trzęsę się i pocę bez powodu i inne historie...
...to znaczy, że masz typową nerwicę, którą się typowo leczy, jak się podchodzi do innych metod pozytywnie.


Ehh no ale sam zobacz ile leków próbowałem, każdy nowy lek lub ich mix to kolejne parę miesięcy życia w plecy, a ja już mam w plecy 5 lat...
Chętnie skorzystam z innych pomysłów (prócz psychoterapii) no chyba, że mnie przyjmą do tej szkoły to będzie ciężko.
Pomysł ze szkołą pojawił się w sumie nagle, a raczej zrealizowanie pomysłu tego. Bo tak to chciałem brać miech lub dwa benzo i odstawiać i iść do jakiegoś dobrego psychiatry co walnie jakiś "dobry mix".


Uwierzcie, że chciałbym by tak było abym sobie wyolbrzymiał hehe
Człowiek chory często wyolbrzymia objawy podświadomie i właśnie to ma u Ciebie miejsce. Inaczej: nie musisz być świadomy, że coś wyolbrzymiasz, żebyś wyolbrzymiał czy się nakręcał. Nakręcanie jest prawie zawsze podświadome.
To, że płonie to nie jest nakręcanie tylko zwyczajna wiedza
Nic takiego nie napisałem, zauważyłem tylko, że może być jeszcze gorzej i to właśnie z powodu brania leków. Nakręcanie to stwierdzenie, że tak będzie cały czas i nic nie da się robić. Hasło "no future" zostało źle zrozumiane przez wielu punków w początkach tej subkultury (miało być "nie ma przyszłości, więc zróbmy coś, żeby była", a zrozumieli to jako "nie ma przyszłości, więc nie ma sensu walczyć o nią, bo nic się nie zmieni"; dlatego później stworzono kontrhasło), co doprowadziło do ich upadku. Oni też twierdzili, że jest źle, tak będzie i nic się nie da z tym zrobić. Drugi odłam był aktywny i to oni osiągali sukcesy. Tych, co nic nie robili, widać teraz pijanych na ławce proszących o drobne na jabola.

Tutaj fajnie napisane lecz ja próbowałem wielu środków

wręcz może pogłębić ten stan przy odstawianiu
Powiedz coś o fatalnych skutkach PODCZAS leczenia. Powiedz co na ten temat już wiesz (w końcu miałeś o tym przeczytać, więc teorię powinieneś znać), jak do tego podchodzisz, jaką wagę dla Ciebie mają poszczególne objawy. Poważnie mówię, opisz to.

Najgorszy fatalny skutek to uzależnienie fizyczne, a ten skutek "leczenia" ciągnie za sobą już resztę objawów.
Podchodzę do tego w ten sposób iż wiem w jak wielkie gówno się pakuje i sam jak o tym pomyślę to jestem przerażony ale nie mogłem już żyć w tym stanie dłużej.
Chociaż 2 miesiące normalnego życia to już coś (tylko perspektywa dostawki jest przerażająca co jest normalne jeśli ktoś jest świadom skutków). Chodzi o objawy nerwicy? Najgorsze to codzienne bóle głowy i straszne zmęczenie, takie jakby ugniatanie mózgu jak ściskanie gąbki bo nie potrafię tego inaczej opisać. Tiki twarzy, załzawione oczy, mina ciągle zlęknionego osobnika i takie też samopoczucie, doszedł też strach przed omdleniem i napadem drgawkowym po tych 2 akcjach w przeciągu 5 lat, dlatego jak czuję, że mogę odpłynąć to biorę wtedy chociaż 0,5-1mg klonazepamu. Nie możność skoncentrowania się na niczym, zaburzone myślenie strasznie i nawet w tym stanie zasób słów zmniejsza się chyba o 50%. Od pory co zachorowałem to jak idiota się czuje, taki otępiony cep, a kiedyś było zupełnie odwrotnie hehe. Kurde dużo tego ale myśleć mi ciężko bo dziś jeszcze nie wziąłem benzo : P W sumie to może bardziej zmęczony jestem takim rozpisywaniem się bo mam niewygodne siedzisko chwilowo :)
W sklepie to ledwo wymawiam co chce kupić bo mam takie lęki i widać po mnie, że jest coś grubooo nie tak...
Zresztą już przed dowiedzeniem się na co choruje czyli z 5 lat temu, chodzenie do sklepu powoli stawało się niemożnością, tak samo jak jeżdżenie autobusami i tym podobne.




W trakcie brania benzo hmm do tej pory nic złego się nie stało, może czasem coś zapomnę
Problemy z pamięcią to nic. Benzo tak zmienia człowieka, że jest gotów pobić kogoś (dosłownie) za twierdzenie, że jednak się zmienił. Zmiana bez świadomości zmiany. Może u Ciebie to jeszcze nie wystąpiło, ciężko jest wyrokować nie mając z Tobą żywego, częstego i bliskiego kontaktu. O ile jeszcze nie wystąpiło, to wystąpi.

Nie no aż tak jeszcze pod kopułą nie mam :) Chociaż to hehe. W sumie z mocną nerwicą lękową to i zabić pewnie człowiek jest w stanie jak by ktoś zaczął trąbić przed oknem i miałoby się kałacha na parapecie.
Smutne jest to jak ludzie sie izolują widząc osobę tak negatywnie i agresywnie nastawioną do życia.
To ich pierdol i znajdź sobie kogoś, kto nie bedzie tak robił.

Kilka takich osób jest. Ale czasem kilka nie wystarcza i chce się tego co kiedyś...
Przez samo gg czują, że jest coś nie tak po sposobach wypowiedzi
Mnie kiedyś jeden z userów zdiagnozował mój stan po zwyczajnym, krótkim przywitaniu, w którym nic nie mówiłem o nastroju. Ponownie: psycholingwistyka. Jedni to czują, inni mają wiedzę na ten temat.
Zresztą i zdrowy człowiek ma czasem na to ochotę.
To jakieś dziwne to zdrowie :nuts:
Co mi da terapia jak mój mózg źle funkcjonuje... ;/
Zmieni funkcjonowanie mózgu, geniuszu? Wyleczy, a nie zamaskuje, jak benzo?

Zakłócona równowaga biochemiczna w mózgu wyleczona poprzez rozmowy i poznawanie siebie... Ja w to raczej nie wierzę

Nie wiem.. może kiedyś...
Czyli nigdy, tak? Biorąc benzo z każdym dniem oddalasz się od tego.
Nic się nie wydarzyło co by mogło spowodować nerwicę
Albo jeszcze nie zrozumiałeś tego. Ja przez wiele lat myślałem, że depresja przyszła ot tak, bez powodu. Takie rzeczy są skomplikowane i czasem ciężko do tego dotrzeć. W tym mógłby Ci pomóc psycholog. Zrozumiałem w końcu, że depresja została wywołana pozytywnym wydarzeniem, zmianą życia na wiele lepsze. Skoro na lepsze, to nie brałem tego pod uwagę. Teraz już wiem, że wtedy wszystko, co trzymałem w sobie, próbując być silny i nie załamać się, wyszło ze mnie zwielokrotnione.

Przychodzi mi na myśl to, że nigdy nie chciałem okazać zdenerwowania i odkładałem w sobie negatywne emocję nie ukazując ich w żaden sposób praktycznie. Potrafiłem zachować kamienną twarz w najgorszym gównie heh. No ale co mi to da? Mam teraz odreagować i pozabijać ludzi na premierze batmana? :)

Na youtube jest wywiad ze sławnym polskim psychiatrą, taki siwy chudy dziadzio i on powiedział, że nie ważne co było i przez co bo choroba już i tak jest i trzeba zająć się jej leczeniem farmakologicznym, że rozmowa nic nie da.
Mi się zbytnio nie chce szukać, ale z chęcią bym posłuchał. Jestem prawie pewien, że nie jest prawdą to, co relacjonujesz. Wygląda mi to na wyrwanie słów z kontekstu i nadinterpretację. Faktycznie tak jest, ale w specyficznych przypadkach, jak depresja, która powoduje, że człowiek dosłownie nie jest w stanie nic zrobić. Wtedy farmakoterapia służy aktywizacji, co ma na celu umożliwienie pacjentowi rozpoczęcie psychoterapii. Skłonienie pacjenta na leczenie psychologiczne, co ma skutkować wyleczeniem, a nie zamaskowaniem (jak przez leki) to główne zadanie psychiatrii przy leczeniu zaburzeń takich jak depresyjne, lękowe czy też nerwicowe, stąd moje powątpiewanie. Twoje twierdzenie przeczy najważniejszym filarom tej dyscypliny wiedzy.
W tym temacie nie jestem zielony.
No to skoro masz wiedzę, to niech teraz do Ciebie to jeszcze dotrze. Wypisz to, o co Cię wyżej prosiłem. Jest to ważne dla mojej dalszej rozmowy, jak i dla Ciebie, bo wiedza zacznie się przekuwać w zrozumienie w jakie bagno się wpieprzyłeś.
Dopiero w nie wszedłem, jakieś 40 dni temu.

Wcześniej jak pisałem, brałem doraźnie i max raz w ciągu dnia krótko działający alprazolam. Nie brałem codziennie

Dzieki :)
  • 3309 / 21 / 0
My swoje, Ty swoje. Skutecznie przeinaczasz nasze słowa dostosowując sytuację do takiej, która jest dla Ciebie najwygodniejsza. Ja pasuję, rób co chcesz, bo benzo i tak Ci już wyżarło mózg.
sqrt(666)
  • 388 / 3 / 0
Mi nawet słaby estazolam juz po 2 tygodniach stosowania zaserwował wzmocnienie nerwicy i lęków o 300% i całkowite zrycie pamięci. Także pomyśl sobie co dopiero jest przy klonach czy alprze.
Skoro jednak nie przyjmujesz żadnych argumentów to po prostu odpowiem na Twoje pytanie z tytułu.
Działanie przeciwlękowe - Jak długo?
Bardzo krótko.
  • 373 / 3 / 0
Chciałbym zwalić wszystko na benzo :) Ludzie tak robią bo tak im jest wygodniej jednak ja nie jestem aż takim ignorantem hehe.
Zawsze miałem swoje zdanie, bardzo za to przepraszam :) Przestań może też z nadinterpretacją moich wypowiedzi by na siłę zrobić ze mnie nieświadomego hipochondryka i nie wiadomo kogo tam jeszcze. Miałeś dobre chęci ale jak ktoś się z Tobą nie zgodzi to już chyba popadasz w jakąś agresje i szał. Więc komu co i bardziej wyżarło?
Przeinaczam tylko swoje słowa, nie rób sobie grupy do walki z jednostką.

revolutionaction pisze:
Mi nawet słaby estazolam juz po 2 tygodniach stosowania zaserwował wzmocnienie nerwicy i lęków o 300% i całkowite zrycie pamięci. Także pomyśl sobie co dopiero jest przy klonach czy alprze.
Skoro jednak nie przyjmujesz żadnych argumentów to po prostu odpowiem na Twoje pytanie z tytułu.
Działanie przeciwlękowe - Jak długo?
Bardzo krótko.
Estazolam to benzodiazepina owszem ale o głównym działaniu nasennym. Dziwisz się, że miałeś kłopoty z pamięcią jak brałeś tabletki na sen?
Fakt, że benzosy powodują iż informacje ulatują z głowy co nie co ale nie przesadzajmy... Chociaż zależy to też na pewno od organizmu danego człowieka.
Wzmocnienie nerwicy i lęków hmm to może jak odstawiłeś. Fakt faktem to normalne, że jak mózg przyzwyczai się do leku to parę dni po 2 tygodniach będzie gorszych.
Nie dziwie się, że działanie przeciwlękowe trwało krótko skoro brałeś lek o profilu usypiającym :P
  • 156 / 2 / 0
Chyba Tobie Angor Animi coś wyżarło mózg.Pierdolisz jak każdy niedouczony konował że chłopak musi iśc na psychoterapie,odstawić magiczne tableteczki i zacząć żyć.Widać że nigdy nie mialeś doczynienia z takim schorzeniem jak NERWICA i depresja która jej towarzyszy.Jeśli na Ciebie podziałała psychoterapia jakąs tam poznawczo behawioralna czyli oswajanie lęku kturego za huja w tym stanie nie oswoisz chyba ze jestes pod wpływem benzo lub jakiegoś środka który niweluje lęk to GRATULACJE.Ostatnio zmuszony na siłe poszłem do psycholog na terapie i co? Jak zobaczyła w jakim jestem stanie że nie da rady gadać ze mną bo jestem mega spięty wystraszony i rozdygotany(cały sie spocilem,palpitacja serca,nie mogłem normalnie na nią patrzeć) to kazała mi wypierdalać i przyjść jak muj stan sie unormuje,bo mówila ze w takim stanie nic psychoterapia nie da i wszystko będzie na marne.Musi być jakaś poprawa stanu pacjenta żeby człowiek mógl podjąc sie psychoterapi.Mam takie same objawy jak samuraxo i dobrze wiem co on czuje i jak ta choroba potrafi spierdolic zycie.Myslimy jak narkomany?Narkomany myślą zeby sie dobrze napierdolić a my stosujemy benzo jako chwilowe uwolnienie od choroby jako dorazne lekarstwo.No bo czemu ma byc mega hujowo caly czas jak chociaz na chwile mozemy sie poczuc jak normalni ludzie,taka ulga daje jakby nową siłe bo kiedy depresja dochodzi do tego i mysli samobujcze to juz wtedy mysli sie tylko o jednym.
Leki na nas nie działają tak jak powinny mimo sumiennego testowania,SSRI,TLPD,IMAO,NEURO itp.To po huja je brać i zyc w takim szambie cały czas? Wiem że benzo nie jest rozwiązaniem,ale jak nic nie daje stabilizacji to w jaki sposób mamy ją osignąć?
Niektórzy chorzy na nerwice jak trafią w LEKI to na 99% jedzą je do konca zycia.Bo po odstawce wszystko wraca z miażdzącą siłą,i co? Im tez powiesz wypierdalać na psychoterapie a nie zrec magiczne tableteczki które maskują tak chorobe ze jej nie ma jak bierzesz?
Psychoterapia jest dobra nie przecze ze może cos dać ale pod warunkiem że trafiłeś w lek,tzn puszcza cię lęk i uczysz sie to wykorzystać w zyciu by godnie życ jak normalny człowiek.A w stanie lęku zadne słowa psychoterapeuty ci nie pomogą....
Z resztą mysle ze jakbyśmy trafili w leki to psychoterapia była by zbędna bo sami potrafilibysmy to wykorzystac i dobrze ukierowac.Ale jest duże ALE nie trafiliśmy w lek.!!!!!
Psychoterapia na benzo to jest jakis pojebany pomysł,Bo po odstawce wszystko ci wróci,....
Mózg zle funkcjonuje i nie zatuszujesz tego zadnymi słowami zajebistą terapią tu muszą byc lekartwa.
Sam sie zastanawiam czy dalej bawic sie w leki i marnować kolejne lata zycia na bycie zgnojonym przez chorobe czy powiedziec dość koniec kurwa z tym i wpierdolic sie w klona 2mg na dobe w polączeniu z backlofenem zeby normalnie zyc,pujsc do pracy itp.

Niech sie ktoś wypowie czym zaleczyc te chorubsko,leki jakies nowe,suplementy,PSYCHODELIKI?,Co kolwiek bo jak pisze żarcie benzo to jest ostateczne wyjście ale gdy juz wszystkie drzwi i okna zostaną zamkniete nie bedzie wyboru.....
Ci co mają naprawde nerwice depresje i takie stany dokłądnie wiedzą o czym pisze i rozumują tak jak ja ze zadna terapia nic nie da chyba ze psychodeliczna ale to trzeba specjalnych magikuf.
Uwaga! Użytkownik kalikali nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3309 / 21 / 0
samuraxo pisze:
Ludzie tak robią bo tak im jest wygodniej jednak ja nie jestem aż takim ignorantem hehe.
Taaa...
Miałeś dobre chęci ale jak ktoś się z Tobą nie zgodzi to już chyba popadasz w jakąś agresje i szał
Jak ktoś się ze mną nie zgadzam to słucham jego argumentów, przedstawiam swoje. Jak ktoś pierdoli jak potłuczony to odpuszczam, bo szkoda mojego czasu dla kogoś, kto przyszedł tu tylko po usprawiedliwienie.

Odpowiedź już masz:
Działanie przeciwlękowe - Jak długo?
Bardzo krótko.
Czy jeszcze na coś szukasz odpowiedzi, czy można już zakończyć tę żenującą dyskusję?
sqrt(666)
ODPOWIEDZ
Posty: 31 • Strona 2 z 4
Newsy
[img]
Kokaina w gumie do żucia

Celnicy na lotnisku Gardermoen postanowili sprawdzić dokładniej paczkę z Peru pełną słodyczy. Jak się okazało - mieli wyczucie. W środku zamiast gum do żucia znaleźli 300 gram kokainy, czytamy w dzienniku Dagbladet.

[img]
Psylocybina połączona z treningiem uważności łagodzi depresję wśród pracowników ochrony zdrowia

Badanie przeprowadzone przez Huntsman Mental Health Institute przy Uniwersytecie Utah wykazało, że pracownicy ochrony zdrowia zmagający się z depresją i wypaleniem zawodowym, doświadczyli znaczącej poprawy po terapii łączącej psylocybinę z programem mindfulness.

[img]
Dyrektorka szkoły w powiecie łańcuckim podejrzana o utrudnianie śledztwa ws. narkotyków

Dyrektorka szkoły podstawowej z powiatu łańcuckiego zatrzymana przez policję. Śledczy podejrzewają ją o działania utrudniające postępowanie dotyczące grupy przestępczej handlującej narkotykami.