kaime pisze:Nigdy dla lepszego samopoczucia nie wchodźcie na dietę ketogeniczną.
Ketoza opiera się na wykluczeniu z diety węglowodanów, które są paliwem dla waszego mózgu. Co prawda po przestawieniu aby nasz organizm czerpał energie z ketonów, zaczyna pracować normalnie, to nigdy nie będzie zapierdalał na takich samych obrotach, kiedy pobiera energię z glukozy.
Jako kulturysta amator, przez kilka sezonów stosowałem ketozę pod koniec redukcji i z doświadczenia wiem, że samopoczucie jest mega, mega chujowe, a libido nie istnieje.
Jeśli się nie ćwiczy i jedzie na tłuszczach i białku przez krótki czas to po prostu szybko waga spadnie.
Ja to przerabiałem na ostrą redukcję - 10 kg tkanki tłuszczowej w 3 tygodnie (!), a raz w tygodniu robiłem ładowanie węglowodanami, bo inaczej to by metabolizm spowolnił na maksa (czyli raz w tygodniu cały dzień na węglach, nawet prostych masa, reszta bez węgli tylko tłuszcze i białka).
Samopoczucie pogorszone, energii zdecydowanie mniej, ochoty na seks zero, testosteronu zero :)
Za to nawet polizanie lizaka dawało kopniaka dopaminowego :D
Nie polecam do normalnego funkcjonowania pozbywać się węglowodanów - one są nawet ważniejsze niż białko. Tyle, że nie mówimy tu o batonach i cukrze, tylko o zdrowym jedzeniu i pobieraniu odpowiednio wyliczonych kalorii z węgli.
FajnieJest pisze:O kurwa znowu te mity o ketozie, ja pierdoleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
"mozg nie pracuje bez wegli / pracuje gorzej"
Obczajcie glukoneogeneze.
"cialo nie jest tak wydajne jak przy weglach"
Zalezy, podnoszenie ciezarow zawsze bedzie lepsze na weglach bo szybciej uwalniaja energie. Bieganie maratonow i ogolnie dlugie funkcjonowanie przy wysilku jest lepsze na keto.
"keto chujowe samopoczucie blabla"
Chuja prawda, keto daje takiego zajebistego kopa ze ja pierdole. Prawda, pierwsze dwa dni sa chujowe, ale wystarczy suplementacja elektrolitami i picie duzo wody, rosol sprawdza sie super w tej roli.
"keto nie jest bezpieczne"
Lel, jechalem ponad rok bez przerwy na keto i kurwa czulem sie najlepiej w zyciu. Teraz mam chwile przerwy od keto bo nie mam czasu na przygotowywanie posilkow i bawienie sie w pilnowanie wegli.
@up, jesli znajomi czuja sie chujowo na keto to a) nie sa w ketozie (przez pierwsze dwa tyg nie mozna jesc <30g wegli), b) nie uzupelniali elektrolitow, c) jedli za malo tluszczow i nie mieli zrodla energii.
Ja nie czułem się jak gówno, ale czułem zdecydowany spadek energii, a na tej diecie jechałem 3 tygodnie i dużo lepszy dzień to był ten z "ładowaniem" węglami.
Testowałem wiele diet i u mnie węgle i tak muszą być, wtedy działam najlepiej.
Poza tym jakby trzeba było przeżyć na pustyni, zakładając że masz zapas wody pitnej, to przenica i owies pozwoliłyby na wiele miesięcy wędrówki, bez żadnego innego pożywienia. Nie można tego powiedzieć o jedzeniu np. serwatki czy spożywaniu tłuszczy.
Z czym się na pewno zgodzę to z tym, że jak robisz to z głową to jest w 100% bezpieczne i nie ma co się martwić o nerki itp.
FajnieJest pisze:5 dni ketozy to chuja daje, zrzucisz w ten czas ewentualnie wode i glikogen z miesni i twoj organizm sie lekko dopasuje do ketozy. Optymalny czas adaptacji do ketozy to 2 tygodnie (zostalo to udowodnionen w kilku badaniach) jedzenia niewiecej niz 30g weglowodanow (blonnik sie nie liczy).
Cykliczna dieta ketogeniczna (CKD) jest spoko, ale polecalbym ja tylko dla zaawansowanych ketowcow. Aby to dzialalo jak trzeba trzeba byc zaadaptowanym w ketoze i wiecej, czyli ponad 2 tygodnie, w moim wypadku dzialalo to optymalnie po jakichs 3 miesiacach adaptacji do ketozy. Fajna dieta dla kulturystow na redukcji: mozna sie cieszyc szybka utrata masy tluszczowej jednoczesnie nie tracac wydajnosci na silowni dzieki co tydzien (czy ile tam sobie ustalicie, tydzien to minimum) uzupelnianemu glikogenowi i bez wyrzeczen 'zero chleba, zero makaronow' etc jesli ktos nie moze bez tego wytrzymac. CKD nie jest dieta nootropowa perse, bardziej dieta dla sportowcow na redukcji. Nalezy tez pamietac ze refeed-day nie jest dniem w ktorym wpierdalamy co chcemy od slodyczy po alkohol. Musimy pamietac o poprawnym ratio wegle:tluszcz:bialko, wedle ktoregokolwiek kalkulatora BMR.
I było świetnie, 10 kg w 3 tygodnie, a pewnie dałoby się mocniej jakbym miał dobrze wszystko rozpisane.
Tak czy siak przez 6 dni węgli praktycznie zero, nie licząc takich z warzyw, ale tam ich też prawie nie ma.
Faktycznie teraz pamiętam, ze chodziło o uzupełnienie glikogenu i podkręcenie metabolizmu.
Hash_Oil pisze:Ketoza jest zajebista, sam na niej jechałem ponad 1 m-c. Czułem sie wtedy najlepiej w życiu a i zdolności umysłowe też na +. Tak więc nie pierdolcie takich głupot. Zacząłem się czuć chujowo jak jeden dzień jadłem pow. min dawki węgli a następnego wcale albo poniżej tej dawki. Dlatego teraz jem tylko powyżej, czyli moje porcje są jak 1:2.5-3.5:0.5-0.8 BTW przy czym 1g białka\kgmc. Żywię sie głównie masłem i jajkami oraz miksem przypraw. Na jedzenie wydaje mniej niż 7 zł dziennie i jestem najedzony.
Pewna osoba z dużą wiedzą i autorytetem powiedziała mi, że ketony mogą być paliwem dla mózgu nie dłużej niż 2 mc, co jest kompletną bzdurą. Układ insulinowy, czyli produkujący energię z glukozy bardzo łatwo może się rozpierdolić tworząc patologie takie jak Parkinson, Alzheimer czy padaczka. Przy diecie ketogenicznej osoby chore doświadczają ogromnej poprawy i żyją i żyją. Tak więc ketony są podstawowym źródłem energii dla mózgu - układ pobierania energii z ketonów nie może się zniszczyć natomiast glukoza jest alternatywnym źródłem energii i może zawieść.
Największy wzrost zdolności poczują ci co jedzą syfiaste żarcie (w tym gotowe, przetworzone kurczaki i inne gówna w panierkach) i przekąski (czipsy, czekoladki, coca cola).
Też mnie zawsze dziwiło jak wszyscy piszą, że dieta na keto to zło. To mówią grubi ludzie i obżeracze :) Po to żeby nie zmienić jedzenia jak chcą chudnąć.
I tak sobie mogą chodzić na siłownię i tracić czas i pieniądze ;)
serg pisze:Gdyby tylko makarony nie byly tak smaczne... ;-)
To samo z każdym innym pożywieniem, od którego się uzależniamy (wtedy nasz mózg mówi nam, że jest zajebiście smaczne i nie możemy się bez niego obejść = bull shit).
Tyler Durden pisze:
Zdolności umysłowe wzrastają jak nie jesz albo jesz mało, wtedy zasoby energii nie są marnowane na metabolizowanie pożywienia i na układ odpornościowy w takim stopniu jak normalnie, więc idzie jej więcej do mózgu. Nie trzeba być na ketozie, wystarczy spróbować dnia głodówki, albo jeść połowę mniej niż zawsze.
Największy wzrost zdolności poczują ci co jedzą syfiaste żarcie (w tym gotowe, przetworzone kurczaki i inne gówna w panierkach) i przekąski (czipsy, czekoladki,
Na ketozie było wiele lepiej, ale to była zbyt kłopotliwa. Samopoczucie przez pierwsze 2 tyg wyjebane w kosmos. Później stabilne.
Dopiero na diecie optymalnej jest tak jak chciałem. Zacząłem myśleć w ogóle inaczej - lepsza zdolność wyciągania wniosków, lepsze dostrzeganie schematów, nie chorowałem przez całą zimę, chociaż według statystyki powinienem być chory 1-2 razy, i trzeba dodać, że robiłem sobie zimne prysznice raz w tygodniu.
Stosujący te diety odczuwają zwiększone możliwości umysłowe, ponieważ, każda komórka dostaje najlepsze dla niej źródło energii. Organizm dostaje najlepszego budulca i najlepszej energii więc sie szybko regeneruje, potrzebuje mniej tlenu, wolniej sie starzeje itd. Mózg pracuje wtedy najlepiej bo dostarczasz mu najlepszego budulca i energii.
Sprostujmy jednak trochę faktów, bo dużo ludzi pierdoli farmazony wyczytane na chujowych stronach. W sieci coraz więcej specjalistów, których głownym źródłem wiedzy są czaspomisma typu "przyjaciółka"
Głównym paliwem dla mózgu, zawsze jest i zawsze będzie glukoza. Tak już jesteśmy ewolucyjnie skonstruowani.
Energia dla mózgu jest wszystkim. Potrzebuje on naprawdę sporo energii aby utrzymać potencjał membranowy - aby wypychać z komórek sód, a przyswajać potas.
Będąc bardzo dokładnym, mózg który stanowi ~3% masy naszego ciała, zużywa aż 20% tlenu i do 15% zasobów glukozy tylko po to aby funkcjonować. (niektóre komórki są za małe aby mieć własne mitochondria, z których czerpana byłaby energia. W tych miejscach mózg używa wyłącznie glukozy, poprzez procse glikolizy, aby wytworzyć ATP)
W momencie kiedy zmienimy "paliwo" z glukozy na ketony, zmieniamy tym samym sposób w jaki mózg obchodzi się z aminokwasami, co przekłada się na zachwianie stosunku glutaminianów i GABA, czyli ważnych neuroprzekaźników.
Kolejna rzecz jest taka, że kwasy tłuszczowe nie mogą być używane jako głowne paliwo dla naszego mózgu, gdyż są one silnie związane z albuminami.
Oznacza to, że nie są w stanie przenikać przez bariere krew-mózg. Szacuje sie, że przy maksymalnej adaptacji naszego ciała na żużycie ketonów, mózg jest w stanie czerpać z nich energie tylko w 65-70%
Powodem dla którego niektórzy przez pierwsze kilka miesięcy, w stanie głębokiej ketozy czują się rewelacyjnie jest tzw "keto euphoria"
Nasz mózg jest zwyczajnie "podjarany" zmianą głównego źródła energii. Nie chcę mi się pisać więcej na ten temat. Szerzej możecie poczytaj chociażby tutaj:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17011713
Podsumowując. Mimo że przez lata stosowałem ketoze na sobie i niejednokrotnie na swoich podopiecznych, gdyż jestem trenerem.
Nie pamiętam aby ktokolwiek odnotował pozytywny wpływ na samopoczucie. Tyczy się to również niezliczonej liczby znajomych, którzy występują na scenie.
Muszę jednak sprostować pewną rzecz. W kulturystyce dieta ketogeniczna wykorzystywana jest wyłącznie w celu redukcji tkanki tłuszczowej i wraz z nią
w parze idzie równiez dosyć spory deficyt kaloryczny, który w większym lub mniejszym stopniu może wpływać na samopoczucie.
Glodnyminy pisze:Przeszedł atak i jego objawy. Trzeba się zabrać za ćwiczenia. mirtazapinę chyba pobiorę przez kilka dni 0.7mg i odstawię, brałem ją pół roku. Będzie trzeba coś wymyślić na sytuację w których leżę i nie mogę zasnąć. Czasem zdarzają się takie noce. Jak już będę brał tylko moklomebid, to zarzucenie raz na jakiś czas w rozsądnych dawkach czegoś z tryptamin, bądź fenyloetyloamin nie zrobi mi kuku. Nigdy nie próbowałem tych substancji nie licząc jakiegoś lsd z ulicy i nie czułem się gorzej przez tą substancję, ale wtedy chyba nie brałem moklomebida. Czasem też trzeba się zabawić.
Psychodelików nie bierz, bo sobie tylko zrobisz kuku. Serio, trzymaj się od tego z daleka najlepiej. To Twoje życie, więc zrobisz co chcesz, ale nie chciałeś chyba pogorszyć sobie stanu tylko go polepszyć?
Zabawić? Masz jeszcze jakieś wymówki w zanadrzu?
Obiecuję ci (nie robiłem tego jeszcze na tym forum), że jeśli posłuchasz moich rad nie będziesz musiał "zabawiać się" takimi dragami. Zaczniesz czuć swoje ciało, być bardziej w nim niż w swojej głowie, poznasz ludzi, będziesz miał wystarczająco zabawne przygody, a jak będzie trzeba to napijesz się w fajnym towarzystwie w fajnym miejscu zamiast robić sobie odloty psychodelikami samemu.
LSD jest specyficzne, działanie doraźne jest krótkie (sama "faza" jest skutkiem bardzo szybkiego działania LSD w mózgu, a nie czasem jego działania), ciężej o dziwne jazdy i błędy w dawkowaniu. Tryptaminy i fenetylaminy są bardziej nieprzewidywalne i inwazyjne.
Może najpierw zaczniesz zmieniać swoje życie a potem zdecydujesz czy potrzebujesz czegoś jeszcze?
Pomyśl logicznie - chcesz poukładać sobie wszystko w głowie i czuć się dobrze, prawda? Czy rozsądnym rozwiązaniem jest mylenie swojego umysłu narkotykami w tym momencie? Jak sam pisałeś LSD nie pogorszyło twojego stanu, ale nie wiesz czy go nie odwlekło w czasie, a na pewno nie polepszyło, prawda?
W tak ważnych momentach w życiu trzeba być mężczyzną i zrobić coś albo na 100% albo w ogóle. Nie ma tu miejsca na kompromisy :)
Tyler Durden pisze: Zgadzam się. Taka dieta jest świetna żeby chudnąć, a problemy ze zbyt dużą ilością białka można łatwo zniwelować przez trening albo przez krótki czas diety.
Jeśli się nie ćwiczy i jedzie na tłuszczach i białku przez krótki czas to po prostu szybko waga spadnie.
Ja to przerabiałem na ostrą redukcję - 10 kg tkanki tłuszczowej w 3 tygodnie (!), a raz w tygodniu robiłem ładowanie węglowodanami, bo inaczej to by metabolizm spowolnił na maksa (czyli raz w tygodniu cały dzień na węglach, nawet prostych masa, reszta bez węgli tylko tłuszcze i białka).
Samopoczucie pogorszone, energii zdecydowanie mniej, ochoty na seks zero, testosteronu zero :)
[...]
Nie polecam do normalnego funkcjonowania pozbywać się węglowodanów - one są nawet ważniejsze niż białko. [...]
[...]
Jak wyżej kolega napisał, metabolizm to kwestia indywidualna.
Ja nie czułem się jak gówno, ale czułem zdecydowany spadek energii, a na tej diecie jechałem 3 tygodnie i dużo lepszy dzień to był ten z "ładowaniem" węglami.
Testowałem wiele diet i u mnie węgle i tak muszą być, wtedy działam najlepiej.
Poza tym jakby trzeba było przeżyć na pustyni, zakładając że masz zapas wody pitnej, to przenica i owies pozwoliłyby na wiele miesięcy wędrówki, bez żadnego innego pożywienia. Nie można tego powiedzieć o jedzeniu np. serwatki czy spożywaniu tłuszczy.
[...]
Pozwolilem sobie pogrubic czesci ktore chcialbym skomentowac.
Zbyt duza ilosc bialka? To jaka to jest? 1g/kg masy ciala? 5g/kg? Nie da sie ustalic zbyt duzej ilosci bialka dla organizmu poniewaz nadmiar bialka (aminokwasow) zostanie przekstalcony w glukoze przez glukoneogeneze. Co prawda jechanie na bardzo duzej ilosi bialka na kilogram masy ciala jest nieoptymalne i wrecz niezdrowe dla nerek.
Metabolizm spowolnil? Boze, znow te same mity w dietetyce, a mamy 2015 rok. :rolleyes:
Szybkosc metabolizmu nie zalezy od spozywanych makroskladnikow tylko od czestotliwosci jedzenia, co raczej jest logiczne. Poszczac lub jedzac jeden - dwa posilki dziennie metabolizm bedzie zapierdalal jak pojebany bo pomiedzy posilkami nie ma co trawic a gdy cos juz trafi do zoladka to i tak zostanie szybko zmetabolizowane bo nie bylo nic innego do trawienia. To tak jak palenie w piecu: gdy dokladasz wegiel i drewno do pelnego pieca spalanie sie zwalnia bo po pierwsze nie ma miejsca na dojscie tlenu a po drugie najpierw musi sie spalic zalegajace drewno/wegiel.
Jeszcze jeden mit ktory jest zwiazany z ketoza to leptyna, czyli bialko ktore powoduje ze czujemy sie syci i spalamy tkanke tluszczowa. Wiele osob mysli, ze co jakis czas trzeba ladowac wegle w ketozie bo inaczej poziom leptyny spadnie i spalanie tluszczu nie bedzie optymalne. Tak naprawde kazdy posilek niezaleznie od tego czy bogaty w wegle czy tluszcze czy bialko podnosi poziom leptyny.
Dziwne ze odczuwales brak testo, mi na keto zawsze testo skacze jak pojebany i normalnie nie moge zakonczyc dnia bez zwalenia sobie konia do jakichs grubodupnych murzynek.
Weglowodany wazniejsze od bialka? Nie no serio, tego nawet nie skomentuje.
Spadek energii zawdzieczasz zachwianej rownowadze elektrolitowej. Bylo sobie kupic Katelin czy inny suplement z potasem, lub chociazby sol KCl/NaCl i lykac to dwa razy dziennie. Albo przynajmniej jesc posolone awokado i pic rosol. Na ketozie trzeba naprawde w chuj wpierdalac soli, nie ma co zalowac. Nerki na ketozie zapierdalaja strasznie i wyplukuja elektrolity wraz z kazdym oddanym moczem.
Duzo lepszy dzien to subiektywne, byl dla ciebie duzo lepszy bo po prostu teskniles za weglami i zeby sie nawpierdalac. ;)
Lel pszenica i owies pozwolilyby na przetrwanie na pustyni? O kurwa, to chyba jakis genetycznie modyfikowany ten owies musialby byc z esencjalnymi aminokwasami i tluszczami (m.in. omega-3).
Wegle sa nie-esencjalnym makroelementem, bez wegli w diecie da sie przezyc i cale zycie. Bez tluszczu albo z bardzo mala iloscia tluszczu nie, organizm potrzebuje tluszczu do roznych fizjologicznych mechanizmow, na przyklad produkcja hormonow, przyswajanie witaminy D3 etc.
Na samej serwatce tez nie przezyjesz bo nie ma tam tluszczu (w zasadzie), ale przezyjesz dluzej niz na samej pszenicy i owsie. Na tluszczu przezyjesz jakis czas, z tym ze organizm zacznie jesc bialko z wlasnych miesni aby reperowac inne tkanki.
Ale sie zem napocil zeby tego posta napisac, i to tylko po to zeby poprawic glupotki ktore nadal sa zakorzenione w waskich lebkach... :rolleyes:
Edit:
@kaime, dobry post i swietny link do pubmedu. Szkoda ze to tylko hipoteza pewnego naukowca, ale hipoteza bardzo ciekawa. Chetnie bym poczytal wiecej o zwiazku keto z BHB/GHB. Dalbym karme ale nie diala. :nolove:
Zbyt duza ilosc bialka? To jaka to jest? 1g/kg masy ciala? 5g/kg? Nie da sie ustalic zbyt duzej ilosci bialka dla organizmu poniewaz nadmiar bialka (aminokwasow) zostanie przekstalcony w glukoze przez glukoneogeneze. Co prawda jechanie na bardzo duzej ilosi bialka na kilogram masy ciala jest nieoptymalne i wrecz niezdrowe dla nerek.
Zresztą o tym sam napisałeś, więc nie wiem o co tu się kłócimy?
Metabolizm spowolnil? Boze, znow te same mity w dietetyce, a mamy 2015 rok. :rolleyes:
Szybkosc metabolizmu nie zalezy od spozywanych makroskladnikow tylko od czestotliwosci jedzenia, co raczej jest logiczne. Poszczac lub jedzac jeden - dwa posilki dziennie metabolizm bedzie zapierdalal jak pojebany bo pomiedzy posilkami nie ma co trawic a gdy cos juz trafi do zoladka to i tak zostanie szybko zmetabolizowane bo nie bylo nic innego do trawienia. To tak jak palenie w piecu: gdy dokladasz wegiel i drewno do pelnego pieca spalanie sie zwalnia bo po pierwsze nie ma miejsca na dojscie tlenu a po drugie najpierw musi sie spalic zalegajace drewno/wegiel.
Jeszcze jeden mit ktory jest zwiazany z ketoza to leptyna, czyli bialko ktore powoduje ze czujemy sie syci i spalamy tkanke tluszczowa. Wiele osob mysli, ze co jakis czas trzeba ladowac wegle w ketozie bo inaczej poziom leptyny spadnie i spalanie tluszczu nie bedzie optymalne. Tak naprawde kazdy posilek niezaleznie od tego czy bogaty w wegle czy tluszcze czy bialko podnosi poziom leptyny.
Ja nie piszę naukowo w tym temacie, tylko z własnych doświadczeń. Od posiłków i nabierania masy mięśniowej mam dietetyka.
Dziwne ze odczuwales brak testo, mi na keto zawsze testo skacze jak pojebany i normalnie nie moge zakonczyc dnia bez zwalenia sobie konia do jakichs grubodupnych murzynek.
Jak masz takie testo to spróbuj nie walić jakiś czas i zobacz jak cię będzie rozpierdalać od środka - wyskoczysz na miasto, bo nie będziesz mógł wytrzymać inaczej (o ile nie zwalisz) i sama energia seksualna będzie przyciągać dupy do siebie. Co prawda w PL o grubodupne murzynki kiepsko, ale z tego co pamiętam to mieszkasz za granicą i tam normalnie sobie chodzą i łatwiej z nimi jest :P
Weglowodany wazniejsze od bialka? Nie no serio, tego nawet nie skomentuje.
Jakbyśmy mieli przeżyć na pustyni i byłyby do wyboru cycki z kurczaka albo przenica i owies, ja bralbym drugie ty pierwsze, ciekawe kto by przeżył dłużej ;)
Zboża mają trochę białka w sobie, ale nie jest to pełny profil aminokwasowy, więc nie powinno się liczyć.
Spadek energii zawdzieczasz zachwianej rownowadze elektrolitowej. Bylo sobie kupic Katelin czy inny suplement z potasem, lub chociazby sol KCl/NaCl i lykac to dwa razy dziennie. Albo przynajmniej jesc posolone awokado i pic rosol. Na ketozie trzeba naprawde w chuj wpierdalac soli, nie ma co zalowac. Nerki na ketozie zapierdalaja strasznie i wyplukuja elektrolity wraz z kazdym oddanym moczem.
Duzo lepszy dzien to subiektywne, byl dla ciebie duzo lepszy bo po prostu teskniles za weglami i zeby sie nawpierdalac. ;)
Jednak nie wykluczam że nie robiłem wszystkiego jak należy, przecież pisałem o tym wcześniej. Nie wiem czy zauważyłeś, ale ja akurat broniłem w moich postach tej diety, a nie byłem przeciw niej. Co nie zmienia faktu, że dla mnie dieta na węglach po prostu lepiej się sprawdza.
Co do tęsknienia za węglami - to owszem, na to oszukiwałem organizm np. Coca Colą Light (normalnie nie piję koli, ale przy takiej diecie smak słodzików pomagał na chwilę oszukać organizm, tyle że po wypiciu nie było czuć takiego "napełnienia" jak słodkim napojem).
Co do głodu to byłem cały czas najedzony, zamiast ryżu itp. wpierdzielałem na maksa surówki/sałatki żeby się napchać.
Lel pszenica i owies pozwolilyby na przetrwanie na pustyni? O kurwa, to chyba jakis genetycznie modyfikowany ten owies musialby byc z esencjalnymi aminokwasami i tluszczami (m.in. omega-3).
Nie wytłumaczę tego na razie, bo to jest akurat info zaczerpnięte z bardzo zaufanego źródła. Postaram się potem wrzucić więcej info. Chodzi o to, że porównując ilości, "czas przydatności do spożycia" i prostotę posiłku do przetrwania, te zboża sprawdzają się najlepiej.
Wegle sa nie-esencjalnym makroelementem, bez wegli w diecie da sie przezyc i cale zycie. Bez tluszczu albo z bardzo mala iloscia tluszczu nie, organizm potrzebuje tluszczu do roznych fizjologicznych mechanizmow, na przyklad produkcja hormonow, przyswajanie witaminy D3 etc.
Na samej serwatce tez nie przezyjesz bo nie ma tam tluszczu (w zasadzie), ale przezyjesz dluzej niz na samej pszenicy i owsie. Na tluszczu przezyjesz jakis czas, z tym ze organizm zacznie jesc bialko z wlasnych miesni aby reperowac inne tkanki.
Ale sie zem napocil zeby tego posta napisac, i to tylko po to zeby poprawic glupotki ktore nadal sa zakorzenione w waskich lebkach... :rolleyes:
Poluzuj majty, za poważnie bierzesz to forum.
Tylko wytłumacz dlaczego przy jedzeniu węgli + białka + tłuszczy jest więcej srania niż przy jedzeniu np. białka + tłuszczy + warzyw, gdzie w drugim przypadku jest więcej błonnika. Może to przez straty materiału i posiłki bardziej bogate w węgle mają więcej "odpadów" do wysrania?
Co do wiekszych klockow po weglach: spojrz na chleb, to jest raczej duza 'masa' do strawienia.
ak masz takie testo to spróbuj nie walić jakiś czas i zobacz jak cię będzie rozpierdalać od środka - wyskoczysz na miasto, bo nie będziesz mógł wytrzymać inaczej (o ile nie zwalisz) i sama energia seksualna będzie przyciągać dupy do siebie.
Co do tęsknienia za węglami - to owszem, na to oszukiwałem organizm np. Coca Colą Light (normalnie nie piję koli, ale przy takiej diecie smak słodzików pomagał na chwilę oszukać organizm, tyle że po wypiciu nie było czuć takiego "napełnienia" jak słodkim napojem).
Co do głodu to byłem cały czas najedzony, zamiast ryżu itp. wpierdzielałem na maksa surówki/sałatki żeby się napchać.
Widzę, że dieta ci nie służy jak tyle wysiłku od ciebie ten post wymagał![]()
Poluzuj majty, za poważnie bierzesz to forum.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/lice.jpg)
Turcja: Całe miasto na haju po spaleniu 20 ton marihuany przez policję w centrum miasta
W tureckim mieście Lice 25 000 mieszkańców zostało nieumyślnie odurzonych dymem z marihuany po nieprofesjonalnej akcji spalania 20 ton marihuany. Sprawdź, co się wydarzyło.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/thcliquors.jpg)
Ten napój to hit w USA. Sprzedaż rośnie jak szalona, alternatywa dla drinków
Rewolucja na rynku napojów trwa – Amerykanie coraz częściej sięgają po napoje z THC zamiast po alkohol. To już nie nisza, a branża warta setki milionów dolarów, która zmienia oblicze rynku spożywczego i wywołuje poruszenie wśród regulatorów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/alcohol_vs_marijuana.jpg)
Marihuana zmniejsza pragnienie alkoholu u osób pijących dużo – Nowe badania finansowane przez rząd
Czy marihuana może pomóc osobom pijącym dużo alkoholu pić mniej? Nowe badanie przeprowadzone w USA sugeruje, że tak – i to z zaskakująco prostego powodu. Osoby, które sięgały po marihuanę tuż przed alkoholem, piły wyraźnie mniej i miały mniejsze łaknienie.