Argument że częste wypisywanie takich leków zwiększa ilość uzależnionych nie musi być
w ogóle oparty na żadnej moralności czy odpowiedzialności tylko na zwyczajnej statystyce. Im więcej osób ma kontakt z daną używką (wiedząc czym to grozi lub nie) tym większa ilość osób podatnych na uzależnienie będzie miało z nią kontakt. Więc jest najlepiej dla wszystkich jak dostęp do nich jest sprawnie regulowany.
Taka mała analogia: Jak jesteś chory na grypę to chodzisz po mieście i kaszlesz gdzie popadnie? Chyba nie. Normalnie ludzie nie mają problemu z obronieniem się przed nią, ale niektóre osoby są z takiego czy innego powodu bardziej podatne i może je to nawet zabić. Dlatego każda normalna osoba stara się nie wystawiać innych na nią bo akurat mogą być bardziej podatni. To samo jest w przypadku bardzo uzależniających używek; fajnie jakby służba zdrowia wystawiała możliwe jak najmniejszą ilość osób na kontakt z takimi rzeczami i jak najbardziej informowała obie uczestniczące strony czym to grozi. Tak jakby obarczenie kogoś winą w jakiś magiczny sposób zmniejszało problem. To kto jest winny za uzależnienie nie ma znaczenia. Tylko same liczby i jak można je zmienić.
No i jest jeszcze kwestia dawek i roa, sugerowane dawki w postaci retardów nie mają takiego działania, o jakie chodzi ćpunom.
Jak lekarz zobaczy że w ciągu miesiąca dostaliśmy 2słoiki DHC, a jesteśmy na wizycie bo "boli" to jakaś czerwona lampka powinna się zaświecić w głowie.
Jak najbardziej popieram używanie opioidów w szpitalu czy to pracowni cytostatycznej. Chory ma zasrane prawo żeby go nie bolało ( wiem co to za ból, 8 w skali ), ale jeśli chory na jakieś gówniane powodu typu zwichnięcie nadgarstka dostaje opio to coś nie halo.
Informatyzacja idzie do przodu to nie takie trudne aby najzwyczajniej w świecie zliczać wydane opioidy na PESELU. Lekarz onkolog ordynuje leki, zwiększa dawke, etc. No problem, ale chodzenie nawet z rakiem do 3 doktorków po to MST to coś nie halo.
Jeżeli rozmawiamy o liczbach, to właśnie to ma znaczenie: aby „ochronić” jedną osobę przed uzależnieniem, ile osób trzeba skazać na życie w bólu? Ile osób nabawi się wrzodów żołądka przez NLPZ stosowane w końskich dawkach, które i tak nie pomagają, bo lekarz będzie się bał wypisać silniejszy lek? To mam na myśli mówiąc, że osoba uzależniona często nie patrzy dalej niż koniec własnego nosa. Są inne problemy, są inne aspekty sprawy, są interesy innych osób, które trzeba chronić, a nie tylko interesy potencjalnych przyszłych uzależnionych. Jesteśmy w mniejszości. Ryzyko uzależnienia trzeba jakoś tam wkalkulować, podobnie jak się wkalkulowuje ryzyko wrzodów żołądka - ale przekonanie, że akurat uzależnienie jest najgorszym co może człowieka spotkać, i należy przed tym chronić wszystkich za wszelką cenę - jest nacechowane ideologicznie i potwornie krótkowzroczne.
Ogromna liczba ludzi mających poważniejsze problemy zdrowotne miała podawane potencjalnie uzależniające leki. Zwróćcie uwagę, że właściwie każdy kto był poddawany jakiejkolwiek operacji w narkozie miał podawane takie leki. Jak na to, jak „potwornie uzależniające” są te leki, to jakoś mało tych ćpunów jest, tak w skali kraju. Podobnie z benzo, jest sporo takich ludzi, którym zjedzenie opakowania alpry zajmuje pół roku, i w dodatku nigdy nie biorą więcej niż jednej tabletki naraz. Są ludzie, którzy Antidol kupują naprawdę na ból zęba, zjedzą dwie tabletki żeby jakoś przeżyć do wizyty u dentysty, a potem o tym leku zapomną i im się przeterminuje.
Skoro już przy tym jesteśmy, to większość ludzi mając przeterminowany lek go wyrzuca, a nie leci na hypka zapytać, czy mimo wszystko można wziąć.
Innymi słowy świat nie kręci się wokół ćpunów. W USA cała ta „epidemia opioidowa” ma oczywiście złożone przyczyny, ale jedną z nich jest to, że pacjenci po prostu kłamali by zdobyć leki i ich nadużywali. Kurwa mać, lekarz nie jest od tego, by być policjantem, to jest chore. Nie zawsze da się obiektywnie stwierdzić, czy kogoś boli, czy nie. Poza tym to chore gdy lekarz ma być od weryfikowania czy ktoś nie kłamie, a nie od leczenia. Odpowiedzialna jest osoba, która kłamie. Jeżeli zdobywasz leki dzięki ściemnianiu lekarzom, i bierzesz je w inny sposób niż ci zalecono i w innych celach, to sam/sama jesteś/będziesz sobie winna w kwestii uzależnienia. Lekarze są od leczenia, nie od weryfikowania czyjejś prawdomówności.
Samo to, że za pierwszym razem było przyjemnie więc chcę to powtórzyć - to jeszcze nie uzależnienie. Każdy ma w tym momencie wybór, i odpowiada za swoje decyzje. Ten zastrzyk po operacji ani nie odebrał ci wolnej woli, ani odpowiedzialności za to, co robisz.
Proszę zrozumcie mnie, opioidy tak, ale ograniczyć doctor shopping, jest to proste w wykonaniu. Dzięki temu ściemniacza można wmiare szybko nakryć. Tylko tyle i aż tyle. Dać lekarzowi podgląd czy stosuje leki w ilości zaordynowanej czy modyfikuje sobie dawkowanie sam.
Simple as that.
Nikt cię nie przypilnował, nie powstrzymał i nie zadzwonił do mamy. Ojejku. Cały czas odsuwasz od siebie odpowiedzialność. Gdybyś chciał ćpać, to to że ktoś cię przyłapie by cię powstrzymało? Poza tym wcześniej winiłeś chyba lekarza za to, że w ogóle podał ci lek, że dostałeś lek którego działanie przypadkiem jest dość przyjemne. Czy to nie ty?
Wracając do „z N osób które spróbowały, n osób się wjebie”, pragnę zauważyć że z N zakupionych lin o długości powyżej półtora metra, n zostanie użytych do samobójstwa przez powieszenie, ale (jeszcze?) nie wymaga się od nas zaświadczeń przy zakupie liny.
Oczywiście skakałeś z radości, gdy era PST się zakończyła. Nie trzeba wprowadzać recept i limitów na paczki maków, a Panie kasjerki nie muszą podczas zakupów ostrzegać o niebezpiecznym narkotyku, który kupuje rodzina w sobotnie popołudnie, chociaż tyle. A tak już bez sarkazmu, ciekawe jakie masz podejście do alkoholu, który jest dostępny dla każdego i na każdym kroku?
Świat nie kręci się tylko wokół ćpunów (i potencjalnych ćpunów). I świat nie potrzebuje jeszcze więcej biurokracji.
I o dziwo nie piszę tego wszystkiego (tylko) dlatego że chcę móc ćpać w spokoju, jeśli to właśnie wybiorę xD Piszę to, bo uważam branie odpowiedzialności za to, co się robi, za dość istotne dla psychicznego zdrowia. Jak widzę tu ludzi którzy uważają że „lekarz ich uzależnił” - chociaż kłamali i stosowali lek niezgodnie z przeznaczeniem - to uważam, że ci ludzie są ofiarami nie lekarzy, a tego przeświadczenia że jakieś ustawy, rejestry itp. powinny ich ochronić przed ich własną głupotą i nieodpowiedzialnością. Ktoś gdzieś w dziale o kodeinie użalał się, że wierzył że „to nie jest aż takie szkodliwe skoro jest bez recepty”, i jakoś nie zauważał, jakie dawkowanie jest w ulotce a ile tabletek on bierze. Zwalanie winy na lekarza jest równie żałosne. Sorry, świat nie będzie niańczył każdego. Przynajmniej taką mam nadzieję, bo kiedy politycy próbują jednak niańczyć, skutki są STRASZNE. Już teraz w myśl ustawy przestępstwem jest samo „czynienie przygotowań” do zamówienia „substancji zastępczej”. Nie wiem, więc dlaczego sądzisz, że gdyby coś zmienili w temacie dostępu do opioidów, to by tego nie zjebali, i nie skrzywdzili tym masy ludzi. Odgórne, zbiurokratyzowane systemy kontroli nigdy nie działają perfekcyjnie, mało tego: zawsze kogoś krzywdzą. Bezpieczniej polegać więc na samokontroli, na swoim rozeznaniu i swoim rozsądku. Że kiedyś ci tego zabrakło to współczuję, cóż, mnie też. Ale to nie znaczy, że ktoś powinien był cię powstrzymać, przypilnować, złapać za rękę, że powibien być taki system. Że kazdego potencjalnego ćpuna, czyli w sumie każdego, powinno sie pilnować, kontrolować, sprawdzać czy nie kłamie, dla jego własnego dobra oczywiście. Nie wierzę, że to by pomogło większej liczbie ludzi niż by zaszkodziło.
Pobudki czysto altruistyczne, wiem co to za bagno ćpać opiaty i się uzależnić.
Wiem jak trudne jest wyjście z tego, może moja historia ochroni przynajmniej jednego Polaka. Przynajmniej tyle mogę zrobić ( no i być w komitecie IP btw, kto z NA to wie o czym mówię)
Co do mojego stosunku do alkoholu, mam wielki uraz do niego. Mówiąc prosto najebałem się do odcinki i przyjebałem w beton , skończyło się to wspomnianą wizytą w szpitalu.
Wódki/wina nie piję od 2013r , piwo bardzo sporadycznie raz na 2/3msc.
alkohol mi nie służy dlatego nie piję, mj też nie palę koło 7 lat. Z narkotyków które mi podchodzą to tylko Bromazepam i efedryna. Ale to od wielkiego dzwona.
Sorki ale pisze telefonu bo najwidoczniej mój komputer stwierdził że to dobry moment żeby dysk SSD M2 zjebał się wieczorem...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.