Jakiś czas temu skończyłem leczenie w monarze. I jest chujnia. Zapijam benzosy browarami. Bardzo mnie ciągnie do opio. Diagnoza jaką sobie stawiam, to to że nie potrafię sobie radzić ze stresem. A stresuje mnie praktycznie wszystko.
Próbowałem, poddawać się technikom relaksacyjnym itp., ale sam nie potrafię się ich nauczyć.
Męczą mnie dodatkowo bezsenność, nadciśnienie, lęki i depresja - tak straszna, jakiej nie miałem nigdy o tej porze roku.
Bieganie 40min dziennie też nie wiele pomagało.
Mam pytanie czy znacie jakieś ośrodki takiego typu, w których nauczyliby mnie odstresować się bez chemii? Które nauczyłyby mnie technik relaksacyjnych? Te techniki relaksacyjne niby nie są trudne, ale sam nie potrafię. Dodatkowo wiem, że samemu będzie mi trudno odstawić bezosy i browary.
Chcę sobie dać ostatnią szansę.
uwazaj z tym ośrodkiem, osrodek to jedno, leczenie nerwic/DDA i innych to drugie. Najpierw jedno, potem drugie...skoro jestes po monarze i kurwa biegasz stary (za to szacunek) i odpierdalasz te inne zabobony z monaru, to czapka z glowy i gratuluje silnej woli - nie ciesz sie za bardzo, bo ja, jako stary lis od razu pozwole sobie zauwazyc, ze jestes po wplywem benzo WIEC TO HUJ A NIE BIEGI MISIACZKU hehehe
Idz na konsultacje, nie do jednego terapeuty, a zachacz tez o psychologa klinicznego, bo moze miec ci sporo do powiedzenia. Pozdrawiam misiaku kurwa
Przepraszam, że pytam ale mam mało czasu na szukanie - dużo pracuję.
Kurczę, żebym miał czas i jasność umysłu aby poszukać... Co to jest nerwica/DDA?
A do Ciebie @Blu, tak w jednym zdaniu. Co to jest terapia behawioralno-poznawcza, i gdzie ją oferują?
Muszę Cię pochwalić, że ładnie piszesz i do tego przystępnym językiem, ale tych terminów parapsychologicznych - że się tak wyrażę - nie potrafię skumać.
Myślę, coby pospłacać trochę długów do końca sierpnia, a później chyba jakiś ośrodek.
Tak wypytuję, bo wypadałoby obrać jakiś plan działania. Ja nie mam celów ani krótko-, a ni długoterminowych. Żyję z dnia na dzień. Męczę się. A do tego pracuję nawet po 16 h dziennie :(
miumin pisze:Ktoś wcześniej ciekaw był szczegółów nt takiego oddziału, gdzie nie faszerują lekami, nie wiążą w pasy, a zajmują się człowiekiem. 7F w krakowskim "Kobierzynie" jest jedynym takim oddziałem w Polszy. Nacisk jest tu na terapię analityczną (grupową lub indywidualną, zależnie, jak skierują), schodzenie i eliminację leków, zajmowanie się przyczynami zaburzeń
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenie_osobowo%C5%9Bci .
Prócz 2x w tygodniu (grupowej); 1x w tygodniu (indywidualnej) terapii, obowiązkowy jest psychorysunek (chyba nie trzeba tłumaczyć) oraz pewna ilość dyżurów (sprzątanie swoich sal, przenoszenie obiadu do i z windy wraz z reprezentantami bardziej pechowych oddziałów itp.). Ponadto można liczyć na przynajmniej raz w tygodniu, godzinne rozmowy ze "swoją" pielęgniarką (te bowiem nie przypominają zwykłych "piguł", mają odpowiednie uprawnienia i biorą czynny udział w terapii).
Poza tym jest masa wolnego czasu, który można mniej lub bardziej aktywnie spędzać. Chodzenie na dobrowolną muzykoterapię, biblioterapię (nie ma to nic wspólnego z Biblią lecz z książkami w ogóle), latem do prac w ogródku (nie ma to, jak wpierdalać własnoręcznie wyhodowane pomidory szczególnie, że żarcie stołówkowe, jak to w szpitalach, jest tragiczne), czy legendarną już siatkówkę z alkusami (5D), to tylko niektóre z propozycji, jakie daje nam pobyt w tym pięknym miejscu. I to wszystko w ramach ubezpieczenia!
W jednym z budynków funkcjonuje darmowa kafejka internetowa. Jeśli chodzi o zasięg internetu typu HSDPA, to jest żałosny, mimo, że szpital nie leży wcale na jakimś totalnym zadupiu. Tak przynajmniej było 2 lata temu, teraz może jest lepiej.
Zapomniałbym o gotowaniu z Panem Markiem, który jest oddziałowym dietetykiem, a przy tym całkowitym mistrzem świata jako człowiek. Wrzucam go tutaj bez nazwiska, ale zapytajcie o Pana Marka dowolnego pacjenta lub członka personelu z Kobierzyna, a będzie wiedział o kogo chodzi. Gotowanie z P. Markiem ma tą jeszcze zaletę, że człowiek jada np. smaczne pierogi ruskie zamiast szpitalnego ścierwa, przez co nie chadza głody. Koszty gotowania są znikome, zwykle wykorzystuje się pozostałe po oficjalnych posiłkach produkty, czasem trzeba się złożyć po dwójkę na mąkę czy przyprawy.
Teraz P. Marek już nie pali, ale dawniej można było przesiadywać z nim w palarni (jest i taka, ciasna ale własna, nawet ją odmalowaliśmy podczas mojego pobytu) i słuchać snutych przezeń Stories from Asylum. Świetny człowiek.
Fakt faktem, nie wszyscy żyją z nim w zgodzie, bo jak trzeba kogoś opierdolić, to opierdoli. Jeśli jednak zachowasz podstawowe zasady normalnego funkcjonowania wśród ludzi, dogadasz się bez kłopotu.
Z pewnością napiszę jeszcze na ten temat, bo uważam, że ten oddział trzeba promować. Mnie bardzo pomógł otrząsnąć się ze stanu "niewiedzy o sobie". Wyszedłem stamtąd z dość lekką diagnozą i gdybym kurwa kontynuował terapię... gdybym nie popłynął z dragami... byłoby ze mną naprawdę nieźle.
Z drugiej strony ostrzeżenie: jak chcesz iść tam się opierdalać, to zły adres.
Nie da się zbyt długo, prędzej czy później Cię wypierdolą.
Obowiązuje abstynencja używkowa i seksualna.
Terapia trwa zawsze 6 miesięcy. Oddział nie jest zamknięty, od początku możesz łazić po terenie szpitala (są 3 sklepy, unikaj najbliższej Żabci, gdyż jest tam najdrożej) i nikt Cię nie pilnuje (w praktyce: jak wyjdziesz na miasto, to pewnie też nikt Ci nic nie zrobi, najwyżej przez dwa tygodnie na przepustkę Cię nie puszczą). Musisz tylko wrócić na oddział przed 20. Przez pierwsze dwa tygodnie pobytu formalnie nie możesz wychodzić poza teren szpitala, po tym okresie wypuszczają Cię nawet na 3 dni (pt-sob-nie). Do wykorzystania masz ileś tam dni przepustek, trochę mniej, niż weekendów podczas terapii. W wyjątkowych wypadkach (sprawa urzędowa, uroczystość rodzinna), wypuszczą Cię w tygodniu.
Przez cały wolny od obowiązkowych zajęć czas mogą odwiedzać Cię bliscy i znajomi, nikt tego nie weryfikuje. Ludzie spoza oddziału nie mogą jednak wchodzić na teren oddziału (na dyżurze siedzi zawsze jeden z pacjentów, zapisując nazwiska wchodzących i wychodzących osób i zakazujący obcym wejścia na oddział). Dzięki temu możesz bez obaw mieć w sali laptopa czy portfel z kasą i nikt Ci ich raczej nie ukradnie (chyba, że ktoś z kolegów).
W sobotę tam zadzwonię. I napiszę jak tam sprawy wyglądają.
Powodzenia, jakby co to pytaj o wszystko, pomogę.
Nie wiem czy dasz radę się umówić na kons. w sobotę. Raczej w tygodniu - większa pewność.
Przygotuj się na min 3 miechy konsultacji (4 kons.)
Tu masz jeszcze parę szczegółów nt. konsultacji:
Rozmowa z lekarzem – konsultantem. W jej trakcie podejmowana jest decyzja o kwalifikacji do następnych konsultacji, bądź o dyskwalifikacji z powodu: błędnego skierowania, braku własnej motywacji lub chęci do zastanawiania się nad swoimi przeżyciami, czy nie zachowania abstynencji od alkoholu i środków psychoaktywnych. Również nasilenie pewnych cech, np. antysocjalnych u osób z rozpoznaniem różnych specyficznych zaburzeń osobowości może uniemożliwiać leczenie w warunkach tego oddziału.
Wywiad życiorysowy - z pielęgniarką lub pracownikiem socjalnym
Kwalifikacja psychoterapeutyczna - z psychoterapeutą
Po omówieniu kandydata w zespole terapeutycznym - rozmowa z ordynatorem lub zastępcą
http://babinski.pl/jednostki/oddzialy-s ... nerwic-7-f
EDIT
miumin, a czy Ty jesteś czysty?
Tak, wystarczy ubezpieczenie.
Blu pisze:Wpadłeś w błędne koło trochę, bo żeby nauczyć się radzić sobie ze stresem, lękami czy depresją to najpierw trzeba być trzeźwym. Na twoim miejscu odstawiłbym najpierw benzo i alkohol (samemu a jeśli nie potrafisz to w ośrodku) a potem poszedł na terapię np. behawioralno-poznawczą już poza ośrodkiem.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mmnaswiecie.png)
Mówili: "Narkotyków to ja nie chcę". Dopóki ból stawał się nie do zniesienia
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/zrzut_ekranu_z_2025-06-12_18-39-02.png)
Cudowne "koktajle" i narkotyki. Nieznane oblicze złotej ery Hollywood
Narkotyki, używki i magiczne koktajle, które miały utrzymać największe gwiazdy ekranu w dobrej kondycji, zdolne pracować na planie przez trzy doby bez przerwy, były w Hollywood na porządku dziennym...
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/marijuanabasic_0.jpg)
Medyczna marihuana. Przerwa tolerancyjna – prosty sposób, by konopie znów działały lepiej
Choć powszechnie uważa się, że jeśli dawka przestaje działać, należy ją zwiększyć – nie zawsze jest to właściwe podejście. U niektórych osób większa dawka działa wręcz odwrotnie, ponieważ ich organizm rozwinął zbyt wysoką tolerancję. Zwiększanie dawki może osłabić działanie terapeutyczne i zwiększyć koszty leczenia. Przerwa tolerancyjna (tzw. tolerance break) oraz zmniejszenie dawek po jej zakończeniu może zwiększyć korzyści terapeutyczne i obniżyć potrzebne ilości konopi nawet o 60%.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/met_police_nityzyna.png)
Londyn: Ostrzeżenie przed supermocnym narkotykiem. Może być 500 razy silniejszy niż heroina
Londyńskie kluby nocne ostrzegają swoich bywalców przed niebezpiecznymi niebieskimi i zielonymi tabletkami sprzedawanymi jako ecstasy po tym, jak dwie osoby zmarły w zeszłym miesiącu po zażyciu tej substancji. Groźny syntetyczny opioid jest niezwykle silny i może być śmiertelny.