...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 19 • Strona 2 z 2
  • 1196 / 10 / 0
Mówisz, że nie potrafisz się naauczyć się technik relaksacyjnych? A w czym problem? Nauka tego to pikus - oddychanie przeponą, wiele innych i medytacja. Medytację polecam, bo stwierdzam, że tylko ona może mówiąc kolokwialnie "odstresować", a zalet medytacji jest wiele (oprócz relaksacji i uwolnienia od stresu). Ćwicząc medytację rozwijasz koncentrację, wkraczasz w inny stan świadomości - głębszy i widzisz rzeczy takimi jakimi są. Widzisz rzeczywistość, i to jak twój mózg funkcjonuje, jak siebie okłamuje i wiele więcej. Dzięki medytacji potrafisz zobaczyć jak twój umysł działa, co się z nim dzieje.

W internecie jest pełno informacji o technikach relaksacyjnych, ja polecam medytację (mnóstwo informacji na temat wielu technik - najprostsza to anapana - koncentracja na oddechu, bardzo prosta dla początkującego. Pamiętaj tylko, że gdy usiądziesz do medytacji, nie myśl, że rezultaty przyjdą raz dwa. To proces, zwykle długi. Ale bardzo skuteczny. Jeśli chcesz więcej informacji, napisz do mnie na GG, Jabbera, czy wyślij prywatną wiadomość - pomogę Ci, dam garść wskazówek, konkretnych stron poświęconych medytacji i porad.

Pzdr.
Uwaga! Użytkownik Ugh nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1971 / 222 / 0
jacek_kozicki pisze:
Bardzo mnie ciągnie do opio. Diagnoza jaką sobie stawiam, to to że nie potrafię sobie radzić ze stresem. A stresuje mnie praktycznie wszystko.
Moim zdaniem po prostu Twoje zaburzenia są poważniejsze i nie pomaga zakladanie worka na pysk jak radzila mi jedna terapeutka (od początku czulem, ze to pomylka, ale tak bardzo zależalo mi na pomocy sobie, ze w koncu nawet ten worek na pysk zaciągnalem, jak teraz sobie to przypominam to aż podziwiam poziom mojej desperacji :) )

Z moich doswiadczen wynika, ze każdy specjalista od uzależnien zakłada, ze wszyscy są tacy sami, że problemy, które niwelujemy ćpajac tak naprawde nie istnieją, są niepoważne i to nasza wina, ze nie potrafimy życ jak osoby nie mające tych problemow. Chętnie znalazlbym specjaliste poważnie podchodzącego do problemów natury psychicznej, które skuecznie uniemozliwiaja normalne zycie. Dotychczas każdy terapeuta prezentował w/w pogląd, to tak jakby powiedzieć cukrzykowi, ze jak będzie sie zachowywal jak mój zdrowy sąsiad to nie będzie mial cukrzycy, a on próbując tak żyć umrze z powodu hipoglikemii. Albo wiara w cudowną moc pogadanki o dupie maryny, może w koncu zaczną leczyc rakowców psychoterapią. Do leczenia niektórych uzależnien trzeba mieć otwarty umysl, niektóre zaburzenia sa poważne, mycie dupy lewą reką i wstawanie o 5 rano ich nie rozwiąże, może trzeba wprowadzic odpowiednio dobraną terapie farmakologiczna? Ale taką naprawde dobrze dobraną, dobrana przez lekarza wierzącego w powagę problemow, których on sam nigdy nie doświadczyl. A nie odmawianie przepisania lekow i zalecienie psychoterapii, gdy z powodu depresji przestaje jeść, myć sie i wstawac z lożka, aż w koncu tracę pracę i trafiam w paskudnym stanie do szpitala (oczywiscie dluzszy okres absty, jak cpam nie ma takiego czegoś). a leczyc to sie próbuje z 5 lat chyba, także mam spore doświadczenie i wiem jak wygląda u nas leczenie uzależnien i podejscie do samych uzależnionych. Wzasadzie pomoc mogą otrzymać ci, którzy biorą narkotyki w celach rozrywkowych, ja akurat nie mam problemu z używkami, które stosuję rozrywkowo. kilka tych używek jest i używam ich bardzo okazjonalnie. jakby ktoś polecil powazny ośrodek czy inna metode leczenia, inną niż wszytskie to moze bym spróbowal. Mniej wiecej taką o jaką pyta zalozyciel tematu (jeśli dobrze odebralem post).

Tymczasem spróbuję jaiejs terapii, która polecił mi znajomy lekarz, podobno wlaśnie ma byc dla takich osób jak ja. Prawdę mówiac nie wierzę, ze to coś pomoże, ale tonacy brzytwy sie chwyta. I nie wierzę w zaangażowanie terapeuty w swoją pracę, kilkoro poznałem, jak na czymś im zależy to na udowodnieniu jak skonczonym ćpunem jestem i na wypoczęciu w pracy. A ja juz przestalem uważać, ze jestem cpunem, jestem osobą próbującą sie leczyć w jedyny skuteczny sposob jaki znam. To tak jakby mówic rakowcowi biorącemu morfinę, ze jest skonczonym ćpunem i musi ja odstawić zwijajac sie z bólu do końca swoich dni. U mnie są 2 drogi do normalnego zycia, albo wyleczę jakos swoje zaburzenia albo pozbede sie wyrzutów sumienia towarzyszących braniu opio, narazie cieszę sie, ze chociaż zaczynam tolerowac u siebie branie opio. muszę w koncu zaczac naprawde zyc, nie tak jak do tej pory.
Ostatnio zmieniony 08 sierpnia 2012 przez gazyfikacja plazmy, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 3182 / 369 / 0
gazyfikacja plazmy pisze:
Z moich doswiadczen wynika, ze każdy specjalista od uzależnien zakłada, ze wszyscy są tacy sami, że problemy, które niwelujemy ćpajac tak naprawde nie istnieją, są niepoważne i to nasza wina, ze nie potrafimy życ jak osoby nie mające tych problemow.
Masa ludzi ma problemy psychiczne i jakoś nie ćpają i żyją. Każdy narkoman szuka usprawiedliwienia dla swojego nałogu a "leczenie" zaburzeń to bardzo wygodne usprawiedliwienie.
gazyfikacja plazmy pisze:
Tymczasem spróbuję jaiejs terapii, która polecił mi znajomy lekarz, podobno wlaśnie ma byc dla takich osób jak ja.
Z ciekawości pytam - na czym ma polegać ta terapia?
gazyfikacja plazmy pisze:
A ja juz przestalem uważać, ze jestem cpunem, jestem osobą próbującą sie leczyć w jedyny skuteczny sposob jaki znam.
Wszedłeś na wyższy poziom samooszukiwania. Przed tobą jeszcze wyższe poziomy wtajemniczenia, nowe wymówki i samousprawiedliwienia do wymyślenia żeby uspokoić sumienie.
gazyfikacja plazmy pisze:
U mnie są 2 drogi do normalnego zycia, albo wyleczę jakos swoje zaburzenia albo pozbede sie wyrzutów sumienia towarzyszących braniu opio, narazie cieszę sie, ze chociaż zaczynam tolerowac u siebie branie opio. muszę w koncu zaczac naprawde zyc, nie tak jak do tej pory.
Dopóki będziesz brać nigdy nie zaczniesz tak naprawdę żyć.

Stary to jest dział detox a ty tu uprawiasz propagandę pronarkotykową w najgorszym wydaniu. Jedziesz po terapii, siejesz defetyzm, to czytają ludzie którzy naprawdę chcą wyjść z ćpania i im na tym szczerze zależy. Wiem jakie masz poglądy, nie raz dyskutowaliśmy o tym w dziale opiaty. Masz prawo myśleć co chcesz ale pisanie tego w wątku dla chcących się leczyć nie jest chyba dobrym pomysłem. Jeśli się czepiam to sorry ale tym postem przedstawiłeś skrajnie ćpuński punkt widzenia i czuję się zobowiązany to jakoś naprostować.
  • 1345 / 6 / 0
E, nie czepiasz się. W pełni się zgadzam, ale żaden aktywny narkoman nie przyzna Ci tu racji. Ot, karma.
Mimo wszystko sam wierzę w sens pisania o tym, zawsze może ktoś chociaż pomyśli.
Ja sam jestem po 2-letnim ośrodku; ćpam dalej.* Znam swoje mechanizmy na pamięć. Miewam okresy niećpania, ale są one mega trudne. Przyczyną mojego ćpania są jazdy, które miałem wcześniej i zwykłem mówić, że narkotyki nie są moim głównym problemem. A przynajmniej dotąd nie były.

Gdy wyszedłem z ośrodka - nie radziłem sobie zupełnie ze światem zewnętrznym. Miliard zasad z leczenia, kompletnie nieprzystających do tego co na zewnątrz. Przykładowo, gdy przychodzisz do znajomych na kolację i oni stawiają na stole butelkę wina, to powinieneś nie tylko odmówić trunku, ale i doprowadzić do sytuacji, w której w zasięgu Twojego wzroku nie będzie butli ani kieliszków. I to nawet w sytuacji, gdy nigdy nie miałeś problemu z alkoholem, bo bardziej pasowały Ci inne używki.
Znajomi to jeszcze. A teraz spróbuj wytłumaczyć takie gówno komuś z pracy na imprezie firmowej, gdzie z zasady się chleje.
A więc albo unikasz 70% sytuacji towarzyskich, albo przed obcymi wychodzisz na odludka / gościa z przeszłością (jeśli tłumaczysz przyczyny - przez jakieś pół roku sam tak robiłem, bo wbili mi w głowę, że powinienem być dumny z tego, że ćpałem i przestałem). W głowę wbijano nam też, że jeżeli nie będziemy stosować się do chociaż jednej z zasad, prędzej czy później popłyniemy. Nie muszę chyba wyjaśniać zasady działania samospełniającej się przepowiedni.
Choć to mnie oczywiście nie tłumaczy.

Podsumowując, ośrodek dał mi naprawdę wiele, ale zostawił też ogromny balast, jak choćby totalny brak emocji przez jakiś rok po zakończeniu (Nie wkręcaj się w emocje, jak coś się dzieje, pobiegnij sobie trasę. Przejdzie. Przechodziło).
Oddział zaburzeń osobowości, który opisałem na poprzedniej stronie, pomógł odnaleźć mi siebie i swoje emocje, a także rozwiązać lub chociaż uświadomić sobie pewne problemy natury psychicznej (w czasach ćpania ukryte, a potem w czasie leczenia u. wbite na dno gdzieś jeszcze głębiej. Więcej chyba nie muszę tłumaczyć, bo czytam Cię Blu od dawna i widzę, żeś jest obcykany w temacie.

Uważam, że gdyby nie to, że jadąc do ośrodka byłem gówniarzem totalnie bez jaj i kompletnie nie umiałem zebrać się w sobie i zmobilizować do czegokolwiek, to lepiej i szybciej pomógł by mi rzeczony 7F. Sądząc po postach, Jacek_Kozicki takim szczylem nie jest i z tego co kojarzę to pali głównie trawę (nie umniejszam generalnie wagi problemu, ale mimo wszystko łatwiej niż choćby z kotem czy kodą). Ponadto ma - jak się zdaje - motywację płynącą z niego samego. Te okoliczności wystarczają IMO, aby taki oddział znacząco mu pomógł, jeśli oczywiście nie będzie w tym czasie niczego ćpał.

Możliwe, że jest przypadkiem raczej rzadkim, ale wyjątki istnieją, a spore sukcesy co najmniej kilkunastu ośrodków z autorskim programem nie mającym nic wspólnego z filozofią Monarowską IMO dobitnie świadczą o tym, że generalizowanie i zakładanie, że mechanizm uzależnienia jest u każdego niemal identyczny, a problemy to wymówki nałogu (u nas to robalem nazywali - personifikacja zawsze dobra, przynajmniej masz wroga; bez tego wrogiem jesteś sam, bo to w Tobie przecież siedzi), nie zawsze są jedyną drogą. Choćby dlatego, że teraz w ośrodkach większość to małolaty, które wymiękają w pracy albo przez frustrę i np. spierdalają, ale ponieważ rodzice stawiają im ultimatum - po tygodniu jadą w inne miejsce. Poznam bardzo wielu takich turystów. Niektórzy zwiedzają od wielu lat.

_____________________________________________________________________________________________________________
* A czemu dalej ćpam? Nie radziłem sobie ze sobą, nie zastosowałem się też do zalecenia kontynuowania terapii analitycznej po zakończeniu leczenia na 7F. Moja wina w pełni, niektóre rzeczy, których się tam nauczyłem - gdzieś poodpadały, jednak większa część została i - paradoksalnie - posiadłem lepsze metody, by czuć się ze sobą dobrze mimo świadomości wjebania.
Zapewne było by mi lepiej bez ćpańska, ale tak też mi dobrze. Poza tym znowu starania, ciśnienia, nerwobóle, znowu terapia, bo nieogar, pewnie jakieś a-depresanty a może nawet benzo... W chuj wysiłku, a efekt prawie ten sam. Nie czuję, by było warto; dla mnie jest w miarę ok.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bender

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  • 1971 / 222 / 0
Blu pisze:
Masa ludzi ma problemy psychiczne i jakoś nie ćpają i żyją. Każdy narkoman szuka usprawiedliwienia dla swojego nałogu a "leczenie" zaburzeń to bardzo wygodne usprawiedliwienie.
A jak zyją? Czy nie dążą do zmian, nie szukają ratunku? Ja znalazlem narazie jedna działajacą metodę, posiada skutkiuboczne, w celu uniknięcia niektórych z nich teraz przystopowalem z cpaniem i liczę sie z tym, ze wrócę do normalnego ćpania jak troche ogarne swoje życie. Bo nie chcę sobie życia zmarnować, chcę wlaśnie uratować z niego tyle ile sie da. Ty Blu nie znasz mnie, nie wiesz jak wyglądalo moje życie kiedyś i jak zmieniało się, gdy ćpałem. Wiesz, niedawno zlapalem kilkudniowy ciąg i jak znajomy, stary cpun mnie zobaczyl to nie mógl wyjsc z podziwu jak dobrze wyglądam. Mówil, ze w końcu wrócilo we mnie życie, ze widać we mnie trzeźwosć, ze na pewno od dlugiego czasu utrzymuję abstę i sie ogarniam, wychodzę na prostą. Nie wyprowadzalem go z błędu, niech se mysli, ze widzi trzeźwosć wymalowana na mojej twarzy :) Wczesniej rzadko ćpałem z nim opio, zwykle tylko 1 stuknięcie, później przez dluzszy czas stymulanty, na szczęście ze stymulantów wyszedlem, bo stracilem calkiem kontrole nad nimi. Wlaśnie mechanizmy samooszukiwania itd. widzialem u siebie w przypadku stymulantów, na szczęście ten epizod jest za mną, jestem z tego po częsci dumny, bo poplynąlem najbardziej z calej grupy moich znajomych, najgorzej ze mna bylo i wlaściwie niewielkie szanse mi dawali a jednak dałem rade i sie trzymam. jak mialem cisnienie to dla wjazdu trwajacego kilka minut po cyknie ciu zrobilbym wszytsko i sporo odjebalem. Tu własnie widziałem typowe cechy niszczacej narkomanii, tej z którą trzeba walczyć. Pierwsze 2 miechy absty byly koszmarem, ciagle glody, smy o ćpaniu, silna potrzeba przyćpania, zacisnałem poślady i poradziłem obie z tym balastem, to nie tylko nie było mi potrzebne ale również bardzo mi szkodzilo, nie tylko mi wlasciwie, moje otoczenie tez ucierpialo. aha, przy wychodzeniu ze stymulantw nie potrzebowalem pomocy terapeuty, zasad monarowskich jak zapierdalanie w polu 12h, wstawanie o 5 rano, niepalenie przed sniadaniem i niespanie w dzien. Jak dla mnie osrodek pomaga dlatego, ze to izolacja w której latwiej przetrwac najgorszy okres, co prawda zasady wyniesione z osrodka mogą dac poczucie posiadania tajnej broni do walki z nawrotami. Jeśli chodzi o terapię i ośrodkowe zasady to jestem negatywnie nastawiony, nie do wszytskich zasad, ale do wiekszosci. jak dla mnie walka z uzależnieniem to poukladanie sobie samemu pewnych spraw w glowie, ale każdy moze mieć inne zdanie, moje akurat jest takie.
Blu pisze:
Z ciekawości pytam - na czym ma polegać ta terapia?
Sam dokladnie nie wiem, nie wiem nawet na czym ma polegać terapia uzależnienia, tzn znam teorie, wiem o teoretycznie powinna dawac, ale w praktyce nie wiem który element mógłby w jakikolwiek sposób pomóc. na pewno na tej nowej terapii terapeutka ma podchodzić indywidualnie do pacjenta i terapia nie jest nastawiona na leczenie uzależnienia, ten lekarz sam zauważyl, że uzależnienie wcale nie jest moim najwiekszym problemem, choc oczywiscie problemem jest. W ogóle nie próbowalem rozmawiać z tym lekarzem o swoim nałogu, chodzę do niego już jakiś czas, poza tym on pracuje w psychiatryku u mnie w miescie na oddziale na których leżalem kilka razy z powodu depresji. przy którejs tam wizycie powiedzial jakie widzi u mnie perspektywy na przyszlosć, jaki mam wybór itd. wtedy powiedzialem mu o swoich doswiadczeniach z poprzednich terapii, powiedzial jak on to widzi i ze powinienem zaczac inna terapie. Oczywiscie nawet nie wiedziałem bgdzie takiej szukac, jako osoba wjebana sam z siebie moge sie dostac tylko na terapie uzależnien, na inne mnie nie przyjmą. Wtedy lekarz powiedzial, że jak bede chcial cos zmienic w swoim życiu, jak podejme przemyslana decyzje to on wykombinuje cos odpowiedniego. Minął z miesiac i sie zdecydowalem. Ale i tak boje się, ze tylko zmarnuję czas, wynik doświadczeń.

A ty Blu każdego ćpuna traktujesz tak samo, uważasz, ze każdy ma te same powody do ćpania, występują te same mechanizmy i nie dopuszczasz nawet wątpliwości, nie szukasz, nie próbujesz sie wjęcej dowiedzieć. Coć ci powiedziano na terapii, przyjąleś to bezkrytycznie i uważasz za pewnik. Moze dlatego terapia ci pomogla, ale jak już wyszedleś z nalogu możesz chyba otworzyć umysl i zobaczyc, ze każdy jest inny, oczywiscie pewne schematy moze i występują b. często, ale warto dopuszczac do glowy chociaz możliwość róznorodności.

A powiedz mi, naprawde wierzysz, ze terapia moze leczyć depresje? nie raz odmawiano mi leków zalecajac terapie, w koncu doprowadzalem sie do takiego stanu, ze wracalem do ćpania. Czasem szybciej i moje zycie sie ukladalo, osiagalem sukcesy, a czasem dopiero jak wszytsko traciłem i zostawalem wrakiem. Depresja zawsze powoli sie u mnie rozkręca. Chodzilem na terapię mającą na celu leczenie depresji, moja sugestia, ze terapeuci mogliby tak samo leczyć nowotwory nie byla przesadna, naprawdę uwazam, ze oba przypadki są tożsame. Żadna rozmowa nie wyleczy depresji, depresja sie po prostu pojawia. Na dobrą spraę to zawsze mam chocby lekki epizod depresji, ale tylko cieżkie objawy trakuję jako chorobę. Leki nie dają mi pelnej remisji, dają poprawę najwyzej. Tylko opiaty sprawialy, ze chcialo mi sie zyc. Bo ja naprawdę chcę, zeby chcialo mi sie zyć. I szukam cały czas rozwiazania tego problemu. Często sie poddaje w tych poszukiwaniach, ale zawsze sie podnoszę i próbuję jeszcze raz, bo naprawde chcę uratować reszte swojego życia. Dlatego nie pierdol mi, ze ratowanie sie narkotykami to samooszukiwanie, bo problem od którego chcę odpocząć jest jak najbardziej realny, to nie mój wymysl.

A jesli chodzi o to, ze nie powinienem sie odzywać w tym dziale, bo jestem zatwardzialym ćpunem to nie masz racji. Czy kiedykolwiek odradzalem komus leczenie? Wręcz pisalem, ze zawsze warto spróbowac. Nie wymagaj, zeby wszyscy pisali pozytywy nt metod leczenia uzależnionych, forum powinno być żetelnym źródlem informacji. Do wielu osób terapia nie dotrze, nie jets po prostu dla nich i to jest prawda. Wielu ludzi nie skorzysta z terapii, bo jest tylko jeden schemat terapeutyczny, poza tym większosc terapeutow ma wyjebane na cpuna, nie angażują się w pracę. Łapią sie wygodnej posady, praca lekka, bez odpowiedzialnosci, nie trzeba sie starac, tak większosc terapeutów podchodzi do pracy. Sporo z nich to też oszolomy, pewnie bywają też etrapeuci z prawdziwego zdażenia, którzy naprawdę są gotowi wysluchać pacjenta i spróbować mu pomóc, nie piszę, ze tak nie jest. Nie mozna też pisać, ze nie ma tych pierwszych. poza tym ktos kto chce sie leczyc nie uwierzy na pewno jak wyczyta same zajebiste opinie, każdy przeciez myśli.
  • 3182 / 369 / 0
miumin pisze:
W pełni się zgadzam, ale żaden aktywny narkoman nie przyzna Ci tu racji. Ot, karma.
Różnie to bywa, jest na forum kilku ostrych zawodników którzy zdają sobie sprawę że ćpają bo są po prostu uzależnieni i nie stosują wymówek i wykrętów typu leczę się albo świat jest zły. Do takich ludzi nie mam uwag.
miumin pisze:
Gdy wyszedłem z ośrodka - nie radziłem sobie zupełnie ze światem zewnętrznym. Miliard zasad z leczenia, kompletnie nieprzystających do tego co na zewnątrz.
Ja się przyznam że nie stosowałem się sztywno do tych zasad, wchodziłem na to forum, nie zerwałem kontaktów z ćpającymi znajomymi, okazjonalnie piłem alkohol (też nigdy od niego nie byłem uzależniony) ale wiedziałem że robiąc tak ryzykuję. Mi się udało, nie popłynąłem ale wielu którzy też nie stosowali zasad z leczenia właśnie z tego powodu wróciło do nałogu. Uważam że te zasady mają sens ale z drugiej strony trzeba włożyć naprawdę sporo wysiłku w ich przestrzeganie, mieć jasno określone cele i do nich dążyć. Nie każdy jest w stanie to zrobić.
miumin pisze:
Możliwe, że jest przypadkiem raczej rzadkim, ale wyjątki istnieją, a spore sukcesy co najmniej kilkunastu ośrodków z autorskim programem nie mającym nic wspólnego z filozofią Monarowską IMO dobitnie świadczą o tym, że generalizowanie i zakładanie, że mechanizm uzależnienia jest u każdego niemal identyczny, a problemy to wymówki nałogu (u nas to robalem nazywali - personifikacja zawsze dobra, przynajmniej masz wroga; bez tego wrogiem jesteś sam, bo to w Tobie przecież siedzi), nie zawsze są jedyną drogą.
Zgadzam się, dróg do wyjścia z nałogu jest wiele i to co zadziała na jednego na innego już nie tyko problem polega na tym że każdy chce wybrać te najłatwiejsze drogi i olewa te trudne a bardzo często te trudne są właśnie najskuteczniejsze.
I tak uważam że większość zależy od tego co dana osoba ma w głowie i jak sama ze sobą sobie poukłada pewne sprawy; szczegóły terapii mają mniejsze znaczenie, stanowią tylko podstawę, pierwszy krok we właściwym kierunku.
gazyfikacja plazmy pisze:
A powiedz mi, naprawde wierzysz, ze terapia moze leczyć depresje?
Tak, wierzę bo jestem tego żywym przykładem. Ale nie sama terapia tylko terapia + duży wysiłek pacjenta bo samo chodzenie na terapie nic nie da, trzeba jeszcze być w stanie wprowadzić ją w życie.
gazyfikacja plazmy pisze:
A ty Blu każdego ćpuna traktujesz tak samo
Staram się tego nie robić ale sądząc po tym że nie jesteś pierwszą osobą która na tym forum mi to zarzuca możliwe że nie zawsze mi się to udaje. Wiesz wszystkie ćpuny których znam z reala działają według tych samych schematów, to nie znaczy że są tacy sami tylko że choroba (uzależnienie) która ich dotknęła ma pewien ustalony przebieg i objawy. Ktoś powie że to generalizacja, ja uważam ze żeby do czegoś dojść to nie można mówić "ja jestem inny więc to czy tamto mnie nie dotyczy".
gazyfikacja plazmy pisze:
Dlatego nie pierdol mi, ze ratowanie sie narkotykami to samooszukiwanie, bo problem od którego chcę odpocząć jest jak najbardziej realny, to nie mój wymysl.
Przecież nigdzie nie neguję realności twojej depresji a jedynie twoją wiarę (która wynika z procesów samooszukiwania) w to że ćpanie w twoim przypadku jest słuszną i logicznie usprawiedliwioną decyzją.

W ogóle to nie przejmuj się moim gadaniem, nie znam cię, nic o tobie nie wiem, tylko się bez sensu przypierdalam, jak każdy monarowiec z wypranym mózgiem któremu na terapii na siłę wbili do głowy stek bzdur :-)
Ty wiesz lepiej, znasz siebie, wiesz co dla ciebie dobre a co nie. Pierdol to co piszę, wyjdzie ci na zdrowie.
Ostatnio zmieniony 09 sierpnia 2012 przez Blu, łącznie zmieniany 2 razy.
  • 1971 / 222 / 0
Blu pisze:
gazyfikacja plazmy pisze:
A powiedz mi, naprawde wierzysz, ze terapia moze leczyć depresje?
Tak, wierzę bo jestem tego żywym przykładem. Ale nie sama terapia tylko terapia + duży wysiłek pacjenta bo samo chodzenie na terapie nic nie da, trzeba jeszcze być w stanie wprowadzić ją w życie.
Ale co wprowadzac w życie, przecież na terapii rozmawiam z terapeutką wyłącznie o tym co u mnie słychac i po raz piećdziesiaty opowiadam z czym sobie nie radzę w nadziei, ze może zajmiemy sie tym problemem tak jak to w teorii wygląda, czyli rozlożymy go na czynniki pierwsze itd, do dziś nie wiem jak to powinno wyglądac. O tym też warto pomyślec, moze trzeba przeprowadzać jakiś rodzaj selekcji przy zatrudnianiu terapeutów, nie tylko skonczone studia. Bo naprawdę szkoda pieniędzy z NFZ dla terapeutów, którzy chcą odpocząć w pracy i wkurwiaja sie jak pacjent czegos od terapii chce. Moja terapia zawsze byla rozmową o dupie maryny, pierwsze spotkania to opowiadanie o sobie, póxniej zwykla rozmowa, z kolegą bym prowadzil ciekawsza. Nawet lekarz mi powiedzial, ze nie tak ma wyglądać terapia, ale jak ma wyglądac? nie sppotkalem sie z inną. Mialem do tej pory 4 terapeutów, nie wiem, czy to duzo czy nie, jak trafilem do jednego to staralem się uzbroić w spory zapas zaufania. Ostatnio powiedzialem terapeutce, ze nie wiem w czym terapia moze mi pomóc, bo tak samo mógłbym porozmawiać z kolegą i z e w moim życiu sie nic nie zmienia. Wtedy ona, ze to moja wina, bo nie chodzilem regularnie (kilka razy z różnych powodów opuścilem spotkanie i bylem raz zamiast 2 razy w ciągu tygodnia. Moze ze 4 spotkania opuścilem na jakieś 5 miechów terapii) i, ze nie bylem trzeźwy (przez 4 miesiace utrzymywalem abste, pare razy wypilem po 2 piwa, ale dajmy spokój, przynajmniej nie ćpałem). Nie wiem skad ona sobie wymyślila to, ze nie bylem trzeźwy, jak to mówila bylawkurwiona. Sama miala problemy z emocjami na moje oko. wcześniej kilka razy mnie okłamala, placenie takim terapeutom to marnajcja pieniędzy z NFZ, trzeba w koncu przestać lizać terapeutom dupę, nie każdy dobrze pracuje. Dobra, dosyc pierdolenia o mnie, napiszesz mi co robileś na terapii i czym jest ta praca pacjenta?

Jeśli chodzi o próby przekonywania sie wzajemnie do swoich racji, fajnie, ze na siłe nie będziesz mnie przekonywal do swojego, ja też nie powinienem przekonywac cie, ze warto otworzyc umysl, szukać, dopuszczac wątpliwości, bo może być tak, ze twoja bezkrytyczna postawa pozwala ci utrzymywać abstę. Nie wiem, czy tak jest, ale istnieje taka możliwość, dlatego nie wolno mi odbierać tobie tego.

Jeszcze raz napiszę o sobie, otóż swojego zachowania nie traktuje jak samooszukiwanie, bo ciągle szukam skutecznego rozwiązania swoich problemów. W ciągu ostatniego roku moja najdluższa przerwato 4 miechy, przerwalem ćpanie, bo skutki uboczne przewyższaly korzysci. To chyba nie jest typowa ćpuńska cecha. Aktualnie również utrzymuję abstynencje. Gdy skutki uboczne płynace ze stosowania leku przewyższaja korzysci też sie ten lek odstawia. Oczywiście wjebany w taki typowy sposób też jestem, jak kady stosujacy leki o potencjale uzależniającym. A myślałeś o zasadności przepisywania benzodiazepin ludziom cierpiacym na lęki czy bezsenność? To też można określic jako samooszukiwanie, a lekarz ułatwia takim ludziom ćpanie. Ale to nic, ze ich życie sie poprawia, są cpunami i powinni odstawic swój lek, a choroby wyleczyc na psychoterapii :) No sory, ale ja tak to widzę :) Wiem, ze i tak nie skłonie cie do przemyśleń, ty też nie przekonasz mnie, że tym ludziom pomoże rozmowa z terapeutą o sposobie szczotkowania zębów a nie bzb, ale nie moglem sie powstrzymać :) W niektórych przypadkach narkotyki sa cennymi lekami i odrzucenie ich byłoby ogromną stratą. Oczywiście nie neguję niebezpieczeństw płynących ze stosowania narkotyków, bo to niezaprzeczalne fakty, jestem tylko przeciwny zamykaniu sie na jeden pkt widzenia.

I jeszcze cos, nierzadko odstawiam opio i moje życie wcale nie wygląda wtedy lepiej. Jak juz trochę ochlonę po ciągu, mam ze 2 miecy absty to przestaje mnie ciągnać do haju, w ogóle o nim nie myśle, nie śni mi się, jest przeszłoscia do której nie wracam. Mimo wszytsko pozostają inne problemy z którymi chcę sobie poradzić za wszelka cene, jakby ucięcie nóg albo np. kastracja :) miala je rozwiązac to bym sie zdecydowal, tak bardzo niszcza one moje życie. Po dłuższym czasie zaczynam myśleć o ćpaniu, bo to jedyne do tej pory dzialające lekarstwo. Nie pomaga jedna dawka, całodniowy haj, czy cos takiego. Pomagaja dopiero zmiany, które u mnie zachodzą po minimum tygodniu brania. Jestem pewien, ze jak poradze sobie z innymi problemami to będe w stanie zrezygnować z cpania. Dlatego tak jak autor tego tematu jestem gotów spróbować jedynie takiej formy leczenia, która będzie skierowana na inne niż ćpanie problemy jak np. radzenie sobie ze stresem tak jak w przypadku autora tematu. I rozmiem, ze tu nie chodzi o typowy, przeżywany przez każdego stres a o objawy bardziej nasilone, od których autor tematu chce uciec i jest tak zdesperowany, ze nawet wrócil do nalogu. Jakby ktos mógł odpowiednią metodę leczenia polecic, wytłumaczyc na czym ma polegac, dlaczego ma być skuteczna to bylbym wdzięczny. Bo naprawdę nie mam chocby cienia pomysłu co w takiej sytuacji można zrobic.
Ostatnio zmieniony 09 sierpnia 2012 przez gazyfikacja plazmy, łącznie zmieniany 2 razy.
  • 71 / 1 / 0
@Ugh, dzieki :*
Jak skończy się młyn związany z pracą (czyli tak we wrześniu), to z pewnością będę chciał skorzystać z Twojej pomocy.
@miumin i gazyfikacja plazmy, żeby było jasne: ja nie neguję monarowskich metod leczenia. Wręcz przeciwnie. Nie wyobrażam sobie, jak mógłbym wytrzymać trzeźwy, bez takiego zamkniętego ośrodka. Gdybym trafił do ośrodka funkcjonującego na innych zasadach niż monarowskie, zapewne zaćpał bym szybciej niż później.
W monarze byłem PRAWDZIWIE szczęśliwy. Nie licząc okresu dzieciństwa nigdy nie byłem tak szczęsliwy jak tam.
Oczywiście owo szczęście pojawić się może dopiero po około 6 miesiącach leczenia. Wcześniej nie jest lekko, choć znośnie.
Jednak monar, to według mnie, dopiero początek drogi. Monar nie koniecznie wszystkich pacjentów przygotowuje do zmagania się na trzeźwo z rzeczywistoscią.
Po zakończeniu terapii powinno się rozpocząć terapię leczącą przyczyny naszych skłonności do nałogów. I ja osobiście szukam właśnie takiej drogi.

Dodam jeszcze miumin, że ja się leczyłem z powodu uzależnienia od środków przeciwbólowych, nie od trafki. I rzeczywiście, stary chuj ze mnie. Bez pomysłu na życie zawodowe czy osobiste. To dodatkowo komplikuje moją sytuację :(
Ponadto z tą motywacją płynącą ze mnie też nie jest tak kolorowo. To cud, że jeszcze nie zaćpałem. klony traktuję jako zamiennik innych benzo i nie uważam ich za narkotyk. Przynajmniej tak sobie tłumaczę.
  • 20 / / 0
@gazyfikacja plazmy
Antydepresanty nie działały dobrze na Ciebie, czy jest jakiś inny powód dlaczego nie leczysz nimi depresji?
Uwaga! Użytkownik bugmenot2 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 19 • Strona 2 z 2
Newsy
[img]
Jak marihuana niszczy serce

Na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco wykazano, że przewlekłe używanie konopi - niezależnie od tego, czy są one palone, czy przyjmowane w jakimś jadalnym produkcie - wiąże się z istotnym ryzykiem dla układu sercowo-naczyniowego.

[img]
Ekspertka: nikotyna ma większy potencjał uzależnieniowy niż heroina

Nikotyna ma bardzo duży potencjał uzależnieniowy, jest on nawet większy niż w przypadku heroiny - powiedziała PAP prof. Dominika Dudek, psychiatra. Dodała, że jej używanie ma niekorzystne skutki zdrowotne. Wskazała też, że nikotyna działa silnie na układ nagrody powodując wydzielanie się dopaminy.

[img]
policjanci zabezpieczyli ponad 100 kg kokainy ukrytej w naczepie ciężarówki

Policjanci z Wałcza przejęli ponad 100 kilogramów narkotyków. Nielegalny towar przemycany był w ładunku, w którym były części samochodowe. W związku ze sprawą zatrzymane zostały dwie osoby. Są już po zarzutach i może grozić im nawet 20 lat pozbawienia wolności.