Pochodne dwuazepiny, które produkowane są jako preparaty lecznicze.
Zablokowany
Posty: 11649 • Strona 198 z 1165
  • 983 / 15 / 0
OKSkarbazepina - http://pl.wikipedia.org/wiki/Okskarbazepina
Bez interakcji (poza zajebistym obciążeniem enzymu P450 którego nikt nie lubi :-D i jak mówię, że zajebistym to zajebistym, z 450mg z antka (+deks i inne kombinacje, ostatnio prawie przekręciłem się po takim wzmocnieniu...) zszedłem na 200 z neoazariny albo 300 z antoniego.
Spać się chce, to jest fakt ale nie muli bardziej niż klony, jak weźmiesz na noc i tylko 600mg to szybciej zaśniesz i tyle, poranna zamułka do zbicia kawą.
Wiem, że dają Depakinę(ewentualnie Lamitrin), bo jest tania, gdyby każdemu rzucali refundowany lek do którego muszą tyle dopłacać... poza tym 600mg to dawka wprowadzające wg. ulotki, ja biorę w zależności od tego jak się czuję, czasem więcej, czasem mniej.
I spokojnie można ćpać biorąc to tylko patrzeć na ten enzym, bo jest naprawdę mocno obciążony.
  • 2518 / 27 / 0
dzika pisze:

Dzielnicowy od jak dawna jesz klony? W jak długich ciągach i jakie odstępy robisz pomiędzy nimi?
W sierpniu 2010 roku zacząłem intensywniejszą znajomość z benzo. Praktycznie codziennie jadłem albo klony, albo alprazolam, z przewagą tych pierwszych. Ale na początku były to w miarę rozsądne ilości. Jak nie miałem chwilowo dostępu, to siłą rzeczy robiłem przerwę. Tak było do grudnia 2010roku, nie miałem jakiś specjalnych trudności z odstawieniem.
Koszmar zaczął się po nowym roku. Wtedy praktycznie uzyskałem nieograniczony dostęp do darmowych krzyży, tak że zupełnie się zatraciłem. Skończyło się na tym, że jadłem po 30mg klonazepamu dziennie. Następstwem były różne krzywe akcje, kleptomania i kompletna amnezja. Po odstawieniu na zimno po 10dniach dostałem ataku.

@bzdaddict

jednak wolę mieć za darmo depakine, przynajmniej mam za darmo. Jak by jeszcze dorzucili klony to bym się nie obraził :-D Kodeina niestety, albo i stety na mnie nie działa, lub działa słabo. Chyba tylko kilka razy poczułem się tak jak sobie wyobrażałem działanie opiatów. Nawet morfina mi nie daje eufori, o tramalu nie wspominając. Dobra koniec offtopu :cheesy:
  • 5299 / 104 / 0
lucifer_sam pisze:
ło kurna gdzie wy takie ceny macie, ja bym za 60 bral od razu, a wy za 30 macie hehe niezle
Za 60zł mam tusz do drukarki i co za tym idzie zapas klonów na jakieś kilka dobrych ciągów. Ale nie podpuszczam, jeśli chodzi o dworce to 2 paczki. Chyba, że na jakimś obrzydliwym ciśnieniu, jednak tak czy srak nie zapłaciłbym bez targowania się więcej jak 40zł. No bez jaj :nuts:
Spokój jest najwyższym szczęściem :*) Czanga tak bardzo
  • 1611 / 34 / 0
Troszku benzo w życiu jadłem, ale grubszą przygodę z klonami zaliczyłem dopiero ostatnio - 10 dniowy ciąg jako pomoc w odstawieniu tramalu oraz około tygodniowy prawie-ciąg na miksy i zejścia/zjazdy po fecie. Do dziś dzień w mojej kieszeni pełnej tabsów goszczą klony - lubię je, ale już uważam, boję, szanuję.

Oto spostrzeżenia:
1) - ciało

a) przede wszystkim spore zaskoczenie jeśli chodzi o działanie fizyczne - jest wyraźne odczuwalne. Czułem to bardzo kiedy napierdalały mnie mięśnie po odstawieniu opio - klony rozluźniały mięśnie, dawały autentyczną ulgę, szczególnie ramiona, barki i ogólnie plecy - czuć było lekkość i rozluźnienie.
Myślę, że poza wymienionym zastosowaniem, nadawałyby się też na nerwobóle.

b) działanie nasenne - wyśmienite, ale bez hardkorowych ciśnień że "muszę zasnąć". Na spanie to jedna z lepszych metod - ćwiartka dwójki pod język i można się kłaść - efekt - po 15 minutach słodko śpimy (tu mówię o "na trzeźwości" - do amfy brałem z reguły 2mg + alprazolam i właśnie:

c) świetne do miksu z alprazolamem - klon ssany działa niemal natychmiast i akuratnie się fajnie łączy z moimi Zomkami SR, które się powoli rozkręcają i działają długo - w ten sposób mam długie nieprzerwane działanie.

d) na początku paczki wzięte 2mg sprawiały, że już się zataczałem (a przecież biorę nałogowo alprę!), koordynacja siadała i zaczynała się niewyraźna mowa - kurwa mocne to gówno naprawdę i wzięte w złym momencie może być niebezpieczne - ciała nie opanujesz... języka zresztą też i ludzie mogą pomyśleć żeśmy pijani;p

e) urwane filmy, amnezje, niemożność dobudzenia, niesłyszenie budzika, nieporozumienia, obietnice bez pokrycia, złe decyzje - multum historyjek.

2) - psyche

a) total niekontrol - przez te 10 dni praktycznie każdą sferę życia doprowadziłem na skraj katastrofy - ciąg na klonie to jazda po bandzie bez hamulców, bez pamięci i bez sumienia. Nawet wpadłem na pomysł, że właśnie klony dają jedyny w pełni nieskrępowany stan wolności, przejawiającej się w odcięciu od sumienia, moralności, wmontowanych kulturowych konwenansów. Wolność i swoboda, nie-Ty - jakiś dziwny "on", a najgorsze: świadomość rejestruje zdarzenia dopiero po fakcie - budzimy się rano i dopiero rozkmina: "coś zrobiłem. okurwa - ja to zrobiłem, co ja zrobiłem :wall: " - nic nie myślimy o tym w momencie czynienia - po prostu się dzieje. Legendy o klonach są prawdziwe - to chwilowe zamienienie się w wariata, bezczelnego, pyskatego, wulgarnego, odważnego.

b) ale i spore plusy:
- rozrywkowe - jak dla mnie (tolerancja na początku bardzo mała, teraz mała) klony same w sobie dają fazę - lekko upierdalają, nawet troszkę euforyzują, ale to może być subiektywne i zależne od "setting"
- socjalnie też mogą pomóc - w pracy odwaga, pewność siebie, świetny kontakt z klientem i współpracownikami, o ile jednak ten pierwszy może mi gilgać rodzyna (bez krępancji nazywam ich "bydłem" :-D, o tyle z szefem kontakt świetny, ale jaka jest treść tego komunikatu! - beskitu - byłem całkiem blisko "przekroczenia granicy dopuszczalności" (tzn przekroczyłem ją, ale na szczęście krótkotrwale i nie na tyle żeby stracić robotę :-p

Więc w pracy w miarę - akurat mogę sobie pozwolić na luz, ale klony w kontaktach towarzyskich, szczególnie przyjacielskich to już niezbyt dobra opcja - wychodzi z nas zwierz, to nie jesteśmy prawdziwi my, a stracone przyjaźnie bolą bardziej niż robota. Większość znajomych/rodzinę "udało mi się" urazić/obrazić/być zbyt frywolnym. Po wszystkim przepraszałem właściwie wszystkich za moje zachowanie, bo było skandaliczne.

Większość z was i tak pewnie to wszystko wie - to są klony w pigułce, może skompillowane niusy się komuś przydadzą.

c) rewelacja do wszelkiego rodzaju miksów, szczególnie na zejście stymulantów i psychodelików (elegancko mi złagodził ostrość DOMa, uśpił po fecie czy pfpp. Klon ma największy ze znanych mi potencjał rozrywkowy, ale to przede wszystkim genialny lek - koło ratunkowe na zawsze "kiedy jest źle" (wyłączając depresanty ofkors).

Reasumancja:
Klony same w sobie są przerażające - mocne jak SZATAN, ten zły co, nawija jelito na kołowrotek (The Cell), a nie śmieszny i kudłaty - to zło wcielone, i zło podwójne bo są tak łatwo dostępne, tanie (najdrożej udało mi się kupić 2zł/2mg co i tak jest warte), wydajne, a lekarze chyba o tym szatanie nie zawsze wiedzą. Zło potrójne: miks z alkiem :*)

PS: zastanawia mnie jak żyją ludzie chorzy na padaczkę, którzy to opierdalają? - przecież klony potrafią skierować życie na zupełnie inny tor w ciągu 2 tygodni, to jak musi wyglądać życie ludzi, którzy jedzą to na co dzień? - ciężko mi sobie wyobrazić równie chujowe i ekstremalne zarazem brzemię jak potrzeba ciągłego życia na klonach... nawet jak u tych ludzi klony stają się elementem "ja" i mogą oni z tym żyć, to czyż nie szkoda utracić "prawdziwe ja"? - zupełnie innego człowieka - czułego i wrażliwego, który potrafi zapłakać na "Królu Lwie", a nie wiecznie chodzić z poker face na ryju - innego ryja wtedy nie mają - always na poker face.
"To co nie zdarza sie nigdy dwa razy, niektórym nie zdarza się nawet raz".
aparat.relaksu@hyperreal.info

Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
  • 3169 / 363 / 0
Maskaradore pisze:
ciężko mi sobie wyobrazić równie chujowe i ekstremalne zarazem brzemię jak potrzeba ciągłego życia na klonach... nawet jak u tych ludzi klony stają się elementem "ja" i mogą oni z tym żyć, to czyż nie szkoda utracić "prawdziwe ja"? - zupełnie innego człowieka - czułego i wrażliwego, który potrafi zapłakać na "Królu Lwie", a nie wiecznie chodzić z poker face na ryju - innego ryja wtedy nie mają - always na poker face.
Dziwne słowa w ustach opiatowca. Tobie jakoś chyba nie szkoda "utracić prawdziwe ja" przez opio i chodzić z tramalowym / morfinowym "poker face na ryju"?

pozdro
  • 1611 / 34 / 0
Opio nie ingeruje tak bardzo w sferę percepcji i tożsamości, (na co dzień biorę maks 300mg trampka, które to nie zmienia mnie tak bardzo), za to klony zmieniają dużo dużo bardziej, i tak drastycznie, w złą stronę.
Dragi były dla mnie głównie wypełnieniem pustki w sercu, aktualnie pustka została wypełniona i tak jak miało się stać - odstawiam opio, nie drastycznie i nie do końca - na setkę trampka dziennie, tak, że na wieczór przy spotkaniu nie zostanie nic i będę 100% sobą... ale to tak nawiasem - dla Ciebie Blu.

Tak szczerze to ja nie chcę nic brać - miłość aktywna i aktywność duchowa sama w sobie dostarcza mi wystarczających doznań, ale wiem, że nie ze wszystkiego da się zrezygnować - tramal biorę przede wszystkim bo mam bóle, benzo biorę bo mam lęki (i w przeciwieństwie do wielu tutaj - ja mam ku temu powody niezależne ode mnie).

Mentalnie ja jestem kochankiem, podróżnikiem, Indianą Jones'em, James'em Bondem, pisarzem i poetą, dobrym człowiekiem, psychologiem - narkomania to po części efekt niespełnienia i w mniejszej części "z wyboru".
Chylę się teraz ku realizacji postawy wyznaniowej meine liebe - kilka mocnych tripów w roku - reszta to fajne i ciekawe życie wypełnione pozytywem :-)
"To co nie zdarza sie nigdy dwa razy, niektórym nie zdarza się nawet raz".
aparat.relaksu@hyperreal.info

Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
  • 3169 / 363 / 0
Maskaradore pisze:
Opio nie ingeruje tak bardzo w sferę percepcji i tożsamości, (na co dzień biorę maks 300mg trampka, które to nie zmienia mnie tak bardzo)
odstawiam opio, nie drastycznie i nie do końca - na setkę trampka dziennie, tak, że na wieczór przy spotkaniu nie zostanie nic i będę 100% sobą
Mentalnie ja jestem kochankiem, podróżnikiem, Indianą Jones'em, James'em Bondem, pisarzem i poetą, dobrym człowiekiem, psychologiem - narkomania to po części efekt niespełnienia i w mniejszej części "z wyboru
Teraz to mnie rozwaliłeś.
Przyśnił mi się sen, piękny sen, nie chciałem się budzić nigdy, chciałem był trwał na zawsze.

Wkręć sobie że jesteś RDU - ćpaj do syta bez wyrzutów sumienia! Całkiem nieźle to sobie wykombinowałeś ;-) No ale to już nie moja sprawa więc pozostaje życzyć powodzenia w rychłym "odstawianiu".

Wracając do tematu to klony uważam za najgorszy narkotyk jaki w życiu brałem w sensie że najmniej daje najwięcej zabierając. Do tego robi to tak niepostrzeżenie że mijają całe lata zanim orientujesz się co tak na prawdę jest grane.
Ostatnio zmieniony 01 kwietnia 2011 przez Blu, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 272 / 2 / 0
Ale fakt faktem bardzo ładnie działanie klonów opisałeś Maskaradore. Fajnie się to czytało.

Się jeszcze chciałem zapytać. Czy jest prócz klonów jakieś benzo, które równie dobrze podrasowuje noody na helu ?
Uwaga! Użytkownik Thermogrip nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3169 / 363 / 0
Midazolam.
  • 983 / 15 / 0
Wpisałem w dziale o alprze ale myślę, że tutaj pasuje lepiej.
Jeżeli nie podnosisz dawek klona to poker face (no to może nie do końca) itp. zanikają po kilku miesiącach, co do wyrzutów sumienia i odpierdalania głupot nie odpowiem ci, bo nigdy nie miałem wyrzutów sumienia, a głupoty odpierdalałem na trzeźwo, wiadomo, na początku byłem prawie nieprzytomny (później wykorzystywałem ten fakt do wpierdalania dużych dawek kodeiny w szkole... byli przyzwyczajeni do zasypiania więc nikt słowem nie pisnął), jeżeli ktoś ma klony zapisane na padaczkę czy głowę to lekarz zazwyczaj nie podnosi dawek (no chyba, że mu otworzysz drzwi z kopa...) tylko sugeruje podnoszenie we własnym zakresie, w moim wypadku o 1mg, tylko wie, że ćpałem i ćpam kodeinę, mam skłonności do nadużywania leków itp. więc jak kiedyś powiedział "w związku z tym hobby posiadam pewną dodatkową wiedzę i nie boi się, że zejdę bo zżarłem 6 różnych tabletek na przeziębienie będąc jednocześnie na iMAO".
Nie wiem jakie ma podejście do innych pacjentów.

Wprowadzenie - mam problemy psychiczne poruszone tam na dole, klony dostałem przypadkiem, jestem od dawna na stabilnej dawce 4mg/dziennie.
Rekreacyjnie czuję działanie benzo tak po ok. 4mg alpry, rzadko dokładam więcej klonów, właściwie tylko jak wiem, że będę otoczony wkurwiającymi ludźmi przez cały dzień, jeżeli tylko kilka godzin to Xanax i nikt nie jest poszkodowany.
bzdaddict pisze:
Przede wszystkim oczekuj stabilizacji, chuj z problemami, benzo najczęściej biorą/ćpają chyba osoby z zaburzeniami różnego kalibru, benzo pomaga.
Ee, z tymi dziurami w pamięci to zależy, ja jestem leczony klonazepamem, nie muszę kombinować itp. pamiętam pierwszy miesiąc jak miałem te kolorowe 0,5 i później wskoczyłem na 1mg, zacząłem brać 2mg i było dobrze tylko z czasem pamięć siadała coraz bardziej praktycznie mam 3-4 miesiące "stopklatek" (a brałem tak jak miałem brać, wiedziałem co to jest itp. tylko stabilizacja pojebanej psychiki była ważniejsza, trochę dorzucałem na imprezach, no i alprę głównie wtedy nadużywałem - idiotyczne usprawedliwienie, klonów nie, bo one leczą, alprę tak, bo właściwie mam za dużo).
Później pamięć wróciła do stanu jakotakiego i mogę sobie szamać nawet ten wyklinany lorafen bez żadnych sensacji.
Pamięć teraz mogę poszarpać właściwie tylko jak walnę rano podwójną dawkę klonów i później 2-3 Xanaxy, alpra zejdzie i pamięć wraca.
Kiepsko przedstawia się tylko to, że długo będą mi krzyżyki towarzyszyć, aż będzie dostępne coś innego leczącego nieprzyjemności.

Teraz właściwie już mnie to wali, biorę tego klona razem z resztą tabletek, nie myślę co i jak się tam będzie działo, stały się częścią życia ;/
Tylko trzeba przyznać, że naprawdę wiele rzeczy zmieniło się przez ten czas, mogę spać (chujowo i nie zawsze ale o niebo lepiej niż kiedyś), rozmowę prowadzę w miarę normalnie, bez agresji, bez szantażowania, bez wplatania innych tematów kłopotliwych dla rozmówcy.
Ludzie nie widzą, że się leczę (biorę Edronax na depresję, noradrenalina chyba szturcha mięśnie twarzy, nie ma opadniętych powiek, niedomkniętego pyska itp.), nawet przed Edronaxem uznawali, że jestem niewyspany po prostu.
Spokojnie mogę rozmawiać z nieznajomymi - wyglądam jak ćpun, już tak mam, ubranie, twarz i w ogóle, do tego jeszcze dochodziła ta agresja i reszta, nikt się nie palił do bliższych kontaktów (no prawie nikt, w sumie może i dobrze - zaprzyjaźniłem się z kilkoma wartościowymi osobami którym chuja różnicy robiło to jak zachowywałem się na początku, po chwili rozmowy i "zaakceptowaniu" byłem wspaniały i słodki, tak samo z dragami, kodeiny nie brali ale nikt mi nie wytykał).
Edronax poprawił mi tą ćpuńską gębę (właściwie każdy stymulant poprawia) więc jestem nie do wykrycia przez zwykłego człowieka.
Stres, załamanie (trudno mi sprecyzować, chodzi mi o takie przejmowanie się, nie potrafię, emocje odbieram bardzo słabo), strach u mnie nie występują nigdy, nie wiem nawet jakie to uczucie bać się tak umiarkowanie (albo nic albo napad lękowy) - rzeczy które ludzie leczą benzosami ja mam wyleczone. (i to jest chujowe, szczególnie wypłukanie z emocji).
Nikomu podobnych ciągów nie polecam ale spokojnie da się żyć i ogarniać wszystko biorąc tą alprę (raczej SR w takim wypadku) czy klony o ile nie przesadza się z dawkami - niepamiętam xD od kiedy biorę 4mg, w każdym razie przynajmniej pół roku i jest dobrze, nie czuję potrzeby podnoszenia dawki (co mogę zrobić bez problemu w każdej chwili, dostanę więcej recept i tyle, tylko mam nadzieję, że kiedyś nie będę musiał codziennie wpierdalać tabletek, a detoksy nie są fajne).
Heh, podnoszenie dawek przy braniu stałej jest zabawne, bo ten psychiczny skręt rozciąga się na dwa tygodnie, chodziłem okrutnie wkurwiony, awantury o byle drobiazg i cały czas żarłem alprę - było dobrze, połapałem się co się dzieje jak zaczęły się skurcze w nogach i napięcie mięśni.

Lekki oftop ale tak wena mnie wzięła.
Zablokowany
Posty: 11649 • Strona 198 z 1165
Artykuły
Newsy
[img]
Przemycają narkotyki w ciałach żywych jałówek. Eksport bydła z Meksyku do USA kwitnie

Meksykańskie kartele wykorzystują żywe bydło do przemycania narkotyków przez granicę USA. Narkotyki zaszywają wewnątrz zwierząt.

[img]
Ulubiona muzyka uruchamia układ opioidowy mózgu

Słuchając ulubionej muzyki odczuwamy przyjemność, niejednokrotnie wiąże się to z przeżywaniem różnych emocji. Teraz, dzięki pracy naukowców z fińskiego Uniwersytetu w Turku dowiadujemy się, w jaki sposób muzyka na nas działa. Uczeni puszczali ochotnikom ich ulubioną muzykę, badając jednocześnie ich mózgi za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej (PET). Okazało się, że ulubione dźwięki aktywują układ opioidowy mózgu.

[img]
Przemytnicy kokainy z Kolumbii skazani. Pachnące mentolem narkotyki przylatywały na Śląsk

Gliwicki sąd skazał sześciu członków grupy przestępczej, która drogą lotniczą przemyciła na Śląsk kilkadziesiąt kilogramów kokainy. Przewożona ją w paczkach z napisem "Rolls Royce".