Wspomniałeś o innej perspektywie - dystansie - to najważniejsze (wgląd w samego siebie, lepsze poznanie).
Dodam, że na gandzi zajebiście odbiera się sztukę - głównie wizualną i dźwiękową - polecam na zbaku przejść się do muzeum, albo na fajną wystawę... i oczywiście na koncert - dobry jazzowy koncert (choć ja bardzo lubię też symfoniczne)... Niezapomniana będzie też wizyta w teatrze (najlepiej na współczesną komedię) albo na kabarecie.
aparat.relaksu@hyperreal.info
Nowy blog - tym razem dopracowany:)
https://junkiepump.wordpress.com/
Pytanie jego autora przypomina o impasie pomiędzy dwiema szkołami użytkowania MJ: jedna to hedoniści (w specyficznym, właściwym tylko dla omawianego zagadnienia rozumieniu hedonizmu, za moment wyjaśnię), druga to ideowcy, poszukiwacze, uważni obserwatorzy - jak zwał, tak zwał.
Niestety, kiedy przy jednym gwizdku spotkają się reprezentanci obu tych szkół - porozumienie jest niemożliwe a rytuał nieprzyjemny (bardziej nieprzyjemny dla poszukiwaczy, hedoniści załatwiają sprawę mówiąc "nie zamulaj / mów coś / śmiej się z nami").
Oczywiście hedoniści mają mnóstwo uzasadnień swojej ignorancji ("nie jestem przecież mnichem, żeby myśleć - ty się zadręczaj, jeśli chcesz, ja w tym czasie pozlewam ze Świata wg Kiepskich / poudaję jaszczurkę / wkręcę sobie coś").
Odpowiadając więc na pytanie Kvjon'a: np. ja palę dla czegoś więcej, niż rozrywki. Palę / wciągam / łykam, żeby być czujnym, żeby mojej uwadze nie uchodziło nic, co ujść nie powinno, żeby "widzieć więcej, wiedzieć więcej - tak to jest mniej-więcej". Celem, który mi przyświeca, jest poznanie.
Banał na banale, trąci Chaotką i jej podobnymi, ale taka-ż jest przypadłość banałów: często, mimo nieciekawego brzmienia, zawierają sedno tego, co chce się zawrzeć w wypowiedzi.
Chciałbym też podjąć nieśmiałą polemikę z opinią, jakoby częste palenie MJ czyniło ją mniej wartościową i w konsekwencji sprowadzało się do tępej zajebki. Na przykładzie własnym i moich znajomych zauważam coś innego: mózg przez długi czas utrzymywany w stanie odurzenia nawyka do działania w sposób typowy dla stanu odurzenia, pewne mechanizmy utrwalają się a potem działają również "na trzeźwo". W notorycznym palaczu sukcesywnie wykształcają się umiejętności, z których ów notoryczny palacz może po czasie korzystać niezależnie od stanu.
Ale po pierwsz nie zgadzam się z tym że trzeba reprezentować koniecznie jedna opcje. Lubie zapalić z przyjaciółmi(prawdziwymi, zaznaczam że nie nadużywam tego słowa) i wtedy nawet rozkminianie absurdow i śmianie do oporu sprawia intelektualna przyjemnosc. Ale nie mniejsza czesc czasu spedzonego pod wplywem traktuje jako stan ktory dostalem w prezencie od stworcy do rak wlasnych, zapakowany w rosline. :-) Ciekawym czy ktorys z was ma taka swiadomosc ze ktos zrobil nam prezent jak planowal swiat? Brzmi to pewnie troche jak z katechizmu. Wiec zaznaczam ze mam raczej luzne podejscie do kosciola, ale z drugiej strony malo rzeczy jest dla mnie tak pewnych jak istnienie Boga jakby go nie nazywać. A co do wpływu na postrzeganie reczywistosci na trzezwo do uwazam ze nie trzeba do tego palic czesto. Dla mnie rowniez raz na tydzien to optymalna czestotliwosc. Tyle ze trzeba staram sie by okolicznosci byly wyjatkowe. A jakie konkretne efekty zauwazacie w zyciu codziennym dzieki cannabis? Ja szeczegolnie zwrocilem uwage na optymizm i wogole kazda chwila jest piekna.
Sory że dopiero odpisuje ale mam kompa niesprawnego wiec moge znow jakis czas byc nieobecny. :-(
Oczywiście najlepiej jest robić to w samotności, przy ludziach ciężko jest się tak w siebie zagłębić.
Z drugiej strony czasem fajnie się złoży, że akurat rozmowa z towarzyszem palenia daje te oczyszczające duszę skutki. Można na swoje sprawy spojrzeć z większej ilości punktów widzenia - zarówno z perspektywy własnego jak i czyjegoś spalonego umysłu.
Mieszkałem, kiedyś z Jamajczykami, rastafarianami i dla nich palenie zioła to był sakrament. Nie tykali żadnych europejskich skunów, tylko kupowali sprasowany stuff, przemycony gdzieś na statkach ze swojej ojczyzny. Mocne, ale nie męczące, bardzo łagodnie wychodzące z organizmu i przede wszystkim nie zamulające mózgu, idealne właśnie do poszukiwań "czegoś więcej".
Ja jakis czas temu paliłem codziennie i to sporo własnie tak bardziej tylko dla "ubakania", co później kończyło się niesamowitą zamułą i złym nastrojem ...
Dziś palę rzadko, raz na 2 tygodnie i tylko wieczorami, ja lubie właśnie palic dla "wglądu w świat", to spojrzenie na siebie i ogólnie wszystkie sprawy z perspektywy "obok" - jest niesamowite !:)
odpowiednia muzyka też niesamowicie jest w stanie zpozytywizowac atmosferę :)
Po tym wszystkim doszedłem do sniosku żę wg mnie nie ma sensu palic codziennie gdyż mj traci swoje magiczne właściwości przy zbyt częstym zażywaniu :)
Pozdrawiam :)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.