Więcej informacji: Fentanyl w Narkopedii [H]yperreala
No i ta droga podania to zawsze strata pewnej ilości substancji, niezależnie od tego jak umiejętnie to robisz. Oczywiście im większe doświadczenie tym mniejsze straty, ale dla przykładu ja na przy pierwszych razach gubiłem coś koło połowy oparów albo spalałem część substancji zamiast zwaporyzować, co było nieco irytujące.
@Feelgood
Taka specyfika tej "rodziny" opioidów, jaką są fentanyle - mają naprawdę mocne pierdolnięcie, ale działają niebezpiecznie krótko, przez co wpaść w ciąg jest niezmiernie łatwo. Ale z tym pukaniem co pół godziny to trochę przesadziłeś, no chyba że poważnie po takim czasie nie czułeś już żadnego działania, ale w takim wypadku to coś jest nie tak. U mnie, kiedy byłem w ciągu, wyglądało to tak, że pukałem co dwie lub trzy godziny, czasem częściej, czasem rzadziej, ale średnio w ciągu dnia tak do pięciu razy.
Najlepiej jednak wspominam wieczory z czasów, kiedy jeszcze nie byłem fizycznie wjebany, więc nie musiałem ładować tego przez cały dzień, a mogłem sobie wieczorem zasiąść do stołu i z doborowym towarzystwem pukać F lub BF aż do momentu pójścia spać. Rano budziłem się, wbrew pozorom, całkiem rześki i bez większego ciśnienia, a przez cały dzień towarzyszyło mi ekscytujące uczucie oczekiwania i podniecenia na myśl o kolejnym takim wieczorze, kiedy zapomnieć można o każdym zmartwieniu, bo ma się przy sobie wszystko, co - jak mi się wtedy wydawało - wystarcza do szczęścia, czyli ukochaną osobę i ulubioną substancję ;)
Tak czy siak, chciałem tylko powiedzieć, że dzielenie BF na oko do podania i.v. jest naprawdę nieodpowiedzialne, żeby nie powiedzieć że wręcz głupie, i bardzo Was wszystkich przed tym przestrzegam. Roztwór wbrew pozorom nie jest aż taki nietrwały, jeśli trzyma się go w lodówce i ma on odpowiednie pH, a 10mg to na tyle mała ilość, że i tak jej nie wypukasz od święta - i tak jestem pod wrażeniem, że nie zużyłeś tego w ciągu jednego dnia; ja niemal od razu popłynąłem.
te 10 mg to było b. mało i jak po pierwszej próbie ca 2 mg nie zadziałało to już wiedziałem że mogę spokojnie sypnąć więcej a podawałem bardzo powoli
tak że żadne zejście mi nie groziło, a ostatni strzał to już nie był nawet na oko tylko wlałem do samarki trochę wody żeby się cała reszta rozpuściła
i stamtąd zaciągnąłem, jebło aż wstać nie mogłem :)
opio są dlatego kurewsko niebezpieczne bo najlepsze fazy są jak się wali na granicy przedawkowania
Tu niestety trzeba dobrać dawkę jeszcze przed podaniem, bo w trakcie naprawdę nie da się określić kiedy jest ten moment, że już wystarczy. Know your body, know your substance - to powiedzonko pasuje tu chyba nawet bardziej niż do psychodelików, moim zdaniem.
I jeszcze skomentuję jedną rzecz:
wlałem do samarki trochę wody żeby się cała reszta rozpuściła
i stamtąd zaciągnąłem, jebło aż wstać nie mogłem
Niedawno miałem podobną sytuację, gdy znalazłem jakąś resztkę w woreczku. Wyglądało to na mniej niż 2mg, jakieś naprawdę marne ilości, które zapewne nie pokazałyby się nawet na mojej wadze, więc z lenistwa nawet nie próbowałem zważyć - postanowiłem przepłukać samarkę i stamtąd zaciągnąć do strzykawki. Po podaniu połowy tegoż roztworu moja towarzyszka, mająca sporo większą tolerkę niż ja, była na granicy przedawkowania - gdybym to ja pukał pierwszy, zapewne kolejny raz straciłbym przytomność albo i gorzej. Biorąc pod uwagę ilości jakie nas robiły dobrze w tamtych czasach, można założyć, że w samarce okazało się być nie "jakieś 2mg", a 6-8mg, z tym że prawie wszystko poprzyklejane do ścianek, co sprawiało wrażenie że woreczek jest niemal pusty.
Nie rozumiem tylko jednego. Napisałeś, że spodziewałeś się, iż będzie bardziej spidujący - a wielokrotnie już pisano tutaj, jeszcze nawet przed jego pojawieniem się na polskim rynku, że działaniem przypomina sam fentanyl, tyle że jest nieco mniej aktywny. Drobną, acz wartą wymienienia różnicą z oryginałem jest euforyczne wejście BFa przy podaniu i.v. oraz ogólnie nieco większa euforia przy mniejszej sedacji - jednak te dwie ostatnie kwestie są bardzo indywidualne, w dodatku jest to różnica tak subtelna, że niedzielny użytkownik jej nawet nie zauważy; odczuje ją zapewne dopiero ktoś, kto kto miał już wcześniej dłuższą styczność z fentanylem, a teraz może przynajmniej kilkukrotnie spróbować butyr-fentanylu.
Co do długości działania, to na początku swojej przygody z BFem wyraźnie czułem go przez około godzinę, po czym stopniowo, acz dość szybko uczucie to mnie opuszczało, aż do zupełnego zaniku na początku drugiej godziny. Zauważyłem też, że wielkość dawki wpływa nieznacznie na długość działania (czy może raczej na długość odczuwania działania), jednak nigdy w ten sposób nie udało mi się przedłużyć tego o więcej niż kilkanaście minut.
Kiedy wpadłem w ciąg, miałem wrażenie że realne działanie (euforia + sedacja) zanika po już 15-20 minutach. Wtedy też doszedłem do dawek nawet kilkunastu mg na strzał, co teraz wydaje mi się strasznym marnotrawstwem, które w dodatku nie przyniosło żadnego efektu prócz lepszego wejścia. No ale właśnie - to wejście stało się wtedy już kluczowe. Im dłużej byłem w ciągu, tym krócej zdawały się działać kolejne podania. Wtedy po raz pierwszy postanowiłem rzucić to i wreszcie się wyzerować. Oczywiście nic mi z tego nie wyszło, jedynie przez kilka dni zamiast BFa grzałem majkę i buprę, po czym, gdy te się skończyły, wróciłem znów do BFa. Okazało się jednak, że to wystarczyło, by tolerancja spadła mi znacząco i znów robiły mnie ilości 3-5mg. Z dnia na dzień zmniejszałem te dawki, próbując dojść do jak najmniejszej, jednak im mniej pukałem, tym częściej musiałem to robić - w końcu doszedłem do momentu, gdy w ciągu dnia waliłem po 6-7 razy dawki rzędu 0,5mg-1mg. Jednak i wtedy nie dałem rady odstawić tego zupełnie, bo skręt, po próbie niebrania przez kilka godzin, i tak był kurewsko mocny.
Dopiero teraz odstawiłem to zupełnie przechodząc najpierw na metadon, a potem na buprę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już niedługo wyzeruję się zupełnie :)
Ale wracając jeszcze do butyr-fenta, muszę powiedzieć, że czynnikiem, który uzależnia najbardziej jest jego wejście. Niezależnie jak małą dawkę się podaje, wejście zawsze czuć, ten nieziemsko przyjemny wjazd daje tyle euforii, że w pewnym momencie pukałem dawki 0,5mg co godzinę tylko po to, by to poczuć - a zauważyć trzeba, że w takich dawkach, kiedy w dodatku waliłem to non stop i dzień po dniu, to uczucie, które dawał wjazd, trwało nie dłużej niż 10 sekund. I dla tych właśnie paru sekund prułem sobie żyły kilkanaście razy w ciągu doby, po mniej niż minucie minucie nie czując już praktycznie żadnego działania prócz zaleczonego skręta. I to właśnie przez ten wjazd najciężej jest odstawić tę substancję, nawet kiedy zejdzie się do dawek progowych - paradoksalnie to właśnie wtedy, kiedy naiwnie redukowałem dawki i próbowałem zejść do zera, pukając coraz mniej, lecz coraz częściej, najbardziej się od tego uzależniłem. Nie po pierwszym ani drugim razie, nie w ciągu, nawet nie w chwilach zupełnego folgowania sobie i pukania chorych dawek, z których co druga powodowała utratę przytomności, ale właśnie w trakcie schodzenia i przy próbach odstawienia najmocniej i najgłębiej się w to bagno wjebałem. Bo euforyczne wejście przebijało wszystko, włącznie z postanowieniami odstawienia i rzadszego pukania, te kilka sekund - jakże krótki moment! - dawał najwięcej przyjemności z całego działania.
I zapewne takiego uczucia, jakie dawało mi to wejście, nie poczuję już niestety nigdy w żaden inny sposób - być może dlatego, że tak mnie to skrzywiło przez ten czas, a być może dlatego, że już od samego początku było to uczucie jedyne w swoim rodzaju, osiągalne tylko w ten jeden sposób.
Rozpisałem się niemiłosiernie. Zapewne zaraz mnie ktoś zjedzie za ten elaborat, nie czytając go nawet w połowie, no bo komu chciałoby się przedzierać przez tyle tekstu - i będzie miał rację, więc niech mnie zjedzie kto tylko zechce. Bo tyle się tego napisałem, ale przekazać tak naprawdę chciałem tylko jedno - najgroźniejszy i najbardziej uzależniający w tej substancji jest jej wjazd przy podaniu dożylnym. Strzeżcie się tego, bo gdy już stanie się on dla Was przyjemnością nie do zastąpienia, to nigdzie nie znajdziecie ratunku, a wybawić Wam wtedy będzie mogła tylko silna, ale to naprawdę bardzo silna wola i chęć odstawienia tego.
Chociaż jeśli jednak masz jakąś tolerancję, to wtedy sytuacja wygląda trochę inaczej, więc zacznij od tego, że zdradzisz nam, jak to jest z tą Twoją tolerką?
Normalnego fenta nigdy nie próbowałem, jedyny syntetyk który znam to tramadol i on jest dla mnie ideałem oraz punktem odniesienia a po dorzuceniu majki mogę pracować dzień i noc odczuwając bezgraniczne szczęście, nawet nast. dzień,
miałem nadzieję że BF jako syntetyk i silne opio zarazem zadziała jakoś ciekawiej ale to tylko chwila radochy podczas podania i kilkanaście minut po, żadnej euforii, zero nodów (a próbowałem z całych sił) może dorzucę go za jakiś czas na zwieńczenie fazy tramalowo/majkowej ale na razie zbijam tolerkę a samego BF już nie chcę bo wiem że bym go pukał do oporu mimo że mnie nie zachwyca
To jak polowa worka 10mg ? czy ile byś radził?W sumie super jak mi na dwa razy starczy.:)
Walnalem 4mg minelo 5 minut czuje czuje czuje ze juz jest za rogiem te jebniecie ale narazie tylko tyle...
@Szpak
Akurat tego nie zdążyłem przetestować, a też chciałem. Waliłem za to kilkukrotnie fetę z BF w jednej pompie - bardzo przyjemna sprawa, niestety tylko do czasu gdy czuć działanie opioidu, bo później faza momentalnie zamienia się w zwykłą zwałę (a jeśli kogoś skręca, to w zwałę połączoną ze skrętem).
Ale metkat wydawał mi się tutaj idealnym partnerem do takiego dziwacznego speedballa, ze względu na swój krótki czas działania, który pewnie pokryłby się z czasem działania BF.
Jak spróbujesz, to koniecznie daj znać - ciekaw jestem tego bardzo.
@edit
Po dzisiejszym strzale, który był 7 godzin temu, od czasu zakończenia działania substancji, czuję ogólne osłabienie organizmu i zmęczenie.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/b/bcbf3421-8070-46d5-91ca-7f1208a02183/xan-shooter.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250427%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250427T060602Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=47ccad4bac622e67a5b376c660894bb592f66d383c79a38751fba5a5b2998c1d)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/221176_r2_940.jpg)
Alkohol zabija 82 osoby dziennie. "W Radomiu jest więcej monopolowych niż w całej Szwecji"
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jrt-treated-cortical-neuron.jpg)
Nowa nadzieja dla pacjentów ze schizofrenią. Opracowano przełomowy lek inspirowany LSD
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis stworzyli nową cząsteczkę o nazwie JRT, która może zrewolucjonizować leczenie schizofrenii i innych chorób mózgu. Lek działa podobnie do LSD, ale nie wywołuje halucynacji. Dodatkowo, wykazuje silniejsze działanie niż stosowana obecnie ketamina.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cannabe-a.jpg)
W Sejmie dyskutowano o depenalizacji marihuany. Co wynika z najnowszego raportu?
W Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Depenalizacji Marihuany. Podczas spotkania zaprezentowano raport „Między potrzebą a kontrolą” dotyczący aktywnych użytkowników marihuany w Polsce. Temat wywołał sporo emocji.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.