Od urodzenia wieczny brak energii. Ciągłe uczucie zmęczenia.
Po aktywnościach umysłowych lub fizycznych (nawet bardzo krotkich) bardzo duże zmęcznie (jakby paliwo wyparowało). Od zawsze miałem uczucie nudy, nigdy nic mnie nie interesowało, chciałem miec jedynie swięty spokój. Nigdy nie miałem zainteresowań, zawsze unikałem kontaktów towarzyskich, całe życie przesiedziałęm w domu, nie chodzilem na imprezy, nie spotykalem sie z kumplami, wlasciwie nigdy nie wychodzilem z domu. Rzadko kiedy odczuwałem przyjemnosci.
Ciągle czułem brak energii do życia.
Wszystko jeszcze bardziej sie pogorszyło po kilku miesiacach brania SSRI, w trakcie brania których byłem tak senny i zmulony tak ze mialem problemy z utrzymaniem otwartych oczow. SSRI odstawilem ale objawy zostały. Dwadzieścia pare lat wegetacji , po SSRi wręcz wszystko jest bardziej pogłębione. Otępienie intelektualne wzrosło do niebotycznych rozmiarów. Od odstawienia tego gowna zwanego ssri minelo ponad rok, nic sie nie poprawilo (nie wrocilo do gownianego stanu sprzed ssri).
(Przy okazji: jestem mega fobikiem społecznym)
Wszystko wskazuje na genetyczny niedobor dopaminy. Potem branie SSRI jeszcze bardziej stłumiło dopamine (serotonina tłumi dopamine). I tak stałem sie żywym trupem. umysl wogóle przestał pracować. Jestem ciągle zmęczony. Nie mam na nic siły.
Chodziłem kilka miesięcy prywatnie do psychola ale ten nie chciał mi nic przepisywać na dopamine.
Co ja mam dalej zrobić, nie mam siły żyć, jestem żywym trupem.
Zmieniam nazwę wątku, będzie łatwiej znaleźć przez wyszukiwarkę. a.a.
Powód: .
Inni ludzie w porównaniu do mnie zachowują się jakby rano wciągnęli porządną dawke amfetaminy. Tak samo jak u ciebie, branie samych SSRI tylko pogarszało sprawe, przebywanie wśród ludzi było jedną z najgorszych rzeczy jakie mnie wtedy spotykało, kontakt wzrokowy był chyba rzeczą nieosiągalną, moje odpowiedzi brzmiały jakbym przedawkował jakąś benzodiazepine. Poprawe przyniosła wenlafaksyna brana z doxepiną oraz etylofenidatem, jednak nadal nie czuje się odpowiednio, przebywanie z ludźmi jest tylko koniecznością, nie czuje w żaden sposób uwalniania dopaminy przez mózg w sytuacjach w któch powinno się to dziać, coś takiego jak system nagrody u mnie nie istnieje, wszystko robie tylko po to żeby jakoś zleciał dzień, notoryczna nuda cały czas mnie otacza.
Nie próbowałem nigdy IMAO, myślę że np selegilina w połączeniu z np. metylofenidatem powinna dać odpowiednie efekty.
Wydaje mi się że problem leży głębiej, mam wrażenie jakby mój mózg zapomniał o dopaminie i nie uwalnia jej w sytuacjach do tego koniecznych.
BTW. są substancje po których będziesz czuł się świetnie, jednak uzależnienie i niszczące działanie na psychike dadzą bardzo szybko o sobie znać
Tak więc najpierw na rozruch za zleceniem lekarza psychiatry/neurologa lek stymulujący do działania(wybór jak wyżej).Po uzyskaniu względnej aktywności koniecznie należy się wdrożyć w aktywność życiową bez używek,praca,sport w sposób naturalny upregulują układ nagrody i jest to upregulacja jedynie słuszna!
Moim zdaniem ważny jest fakt, że Ty - jak sam napisałeś - masz ten problem od urodzenia. Kurczę, nie chciałbym siać defetyzmu, ale tutaj chyba same prochy nie załatwią sprawy (a raczej: nie załatwią sprawy w takim stopniu, jakim byś tego oczekiwał). Wszyscy różnimy się od siebie że tak powiem parametrami - towarzyskością, poziomem aktywności życiowej, czy nawet napięcia seksualnego - każdy wie, o co chodzi, nie będę tu truizmów opowiadał. O co mi chodzi? Jeśli ktoś urodził się flegmatykiem lub melancholikiem to za Chiny ludowe żadne prochy nie zrobią z niego sangwinika czy choleryka. Być może bycie człowiekiem ultratowarzyskim z wiecznym bananem na ryju wydaje Ci się być kuszącą opcją, ale to niestety nie jest norma, chociaż me(r)dia usilnie wmawiają nam na każdym kroku, że wszyscy musimy być piękni, młodzi i bogaci. Jeśli melancholik nie jest tak towarzyski i radosny jak sangwinik, to nie oznacza, że trzeba w niego od razu ładować eseseraje, zresztą i tak by mu one gówno dały, bo przecież on nie niedomaga psychicznie (tu nie mówię o Tobie - żeby nie było wątpliwości - nie znam Cię, więc nie mogę ferować wyroków). Rozpatrywanie wszystkiego (chodzi mi o cechy charakteru i różne ułomności ludzkie) tylko w kontekście chorób/zaburzeń psych. i co za tym idzie traktowanie człowieka tylko i wyłącznie jako biomaszyny (gdzie wprowadzając odpowiednie substancje chemiczne możemy niemal dowolnie sterować ludzkim zachowaniem) to droga donikąd. Ja wiem, że to jest taka fajna, spójna, holistyczna wizja, ale niestety nie ma ona zbyt wiele wspólnego z prawdą, bo są przecież jeszcze takie "detale" jak wrodzony charakter, wychowanie, czy bagaż życiowych doświadczeń.
Nie chcę, abyś opacznie zrozumiał mój post jako głos w stylu: "Ej, co ty p&^%$, weź się w garść. Jesteś taki jesteś i pogódź się z tym", bo w rzeczywistości jestem w opozycji do czegoś takiego. Jestem za tym, żebyś (oczywiście w porozumieniu z magikiem) eksperymentował z prochami (i mam nadzieję, że Ci pomogą, oby w jak największym stopniu). Sedno problemu tkwi jednak w tym, że - jak mi się wydaje (w końcu nie znam Ciebie, ciężko cokolwiek wnioskować po jednym poście) - Ty chyba wierzysz w mit o magicznej pigułce szczęścia, która sama z siebie zamieni Cię w super pewnego siebie, przebojowego, zarobionego kolesia. A jest tak jak napisał zrytyłeb - tu trzeba także fhooy pozafarmakologicznych metod: wyrzeczeń i pracy nad sobą, absolutnego bana na używki (może nawet włącznie z czymś tak pospolitym i "naturalnym" jak kofeina?), pewnie też jakiejś psychoterapii, itd.
Ale od momentu brania ssri wszystko tak sie nasiliło że stałem sie wręcz trupem, całe dni zmęcznoym, otępionych, nie mającym na nic siły, nie odczuwającym przyjemności.
Za bardzo to wszystkie sie układa w braki w dopaminie.
Osobiście po zamówieniu etylofenidatu w celach "leczniczych" już myślałem, że nic mi nie pomoże. Miałem stymulant a mimo to i tak nie zrobiłem nic konstruktywnego i cały zużyłem do opierdalania się. Myślałem, że może problem jest bardziej psychologiczny(na pewno jest w dużym stopniu) i trzeba się zmuszać i pójść na jakąś psychoterapie. Po kilku dniach brania fluanxolu nagle poczułem się wyraźnie lepiej, bo po prostu dobrze. Polecam spróbować. Aha i chciałem dodać, że w pracy od pierwszego dnia nie czuję żadnego stresu. Lekki niepokój przerodził się w lekkie konstruktywne podniecenie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/germancannaclubs.jpg)
Niemiecki ekspert: trudno dostrzec w legalizacji konopi cokolwiek pozytywnego
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut.jpg)
Biały popiół vs. czarny popiół: Prawda o wskaźnikach jakości konopi
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/passingjoint.jpg)
Do 3 gramów marihuany bez recepty? Poszło pismo z Sejmu do rządu
Legalizacja posiadania marihuany na własny użytek w ilości do 3 gramów - taka propozycja wpłynęła do sejmowej Komisji do spraw petycji. - Obowiązujące przepisy penalizują za posiadanie nawet niewielkiej ilości marihuany. Nie odpowiadają one współczesnym realiom społecznym i ustaleniom naukowym - argumentuje autor.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/musketamine.jpg)
Musk zażywał narkotyki w Białym Domu? Trump "ma nadzieję, że nie"
Donald Trump, komentując doniesienia "New York Timesa", wyraził nadzieję, że Elon Musk nie zażywał narkotyków w Białym Domu. Amerykański przywódca zdradził także, co zrobi z zakupioną od miliardera teslą. Od momentu odejścia Muska z administracji pomiędzy prezydentem a jego byłym doradcą trwa spór.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mystery-fungus-bp-corinne-hazel-1100x734.jpg)
Nowy gatunek grzyba produkującego alkaloidy sporyszu zidentyfikowany na WVU
Studentka mikrobiologii z Uniwersytetu Zachodniej Wirginii (WVU) dokonała przełomowego odkrycia, które może zrewolucjonizować rozwój farmaceutyków. Corinne Hazel, stypendystka programu Goldwater i specjalistka mikrobiologii środowiskowej, zidentyfikowała nieznany wcześniej gatunek grzyba, który produkuje związki chemiczne o działaniu zbliżonym do LSD – substancji wykorzystywanej w terapii depresji, zespołu stresu pourazowego (PTSD) i uzależnień.