Więcej informacji: Ayahuaska w Narkopedii [H]yperreala
Zapewniam cie, ze wymioty na ogol przynosza ulge ( oczywiscie te naturalne ), a to, ze trip zrobil sie troche ciemniejszy moglo byc spowodowane zaburzeniem naturalnego przebiegu doswiadczenia ( przez wymuszanie )...nie boj sie rzygania. Nastepnym razem celuj w min 50g caapi - im jej wiecej, tym lepiej.
Co do samej podróży to nie ma właściwie co pisać. Za pierwszym razem przez lekkostrawne pożywienie graniczące może nawet z małą głodówką byłem bardziej wysubtelniony. Teraz...no było trochę inaczej. Po wypiciu caapi (około 28g) miałem wrażenie, że moje postrzeganie się właściwie nie zmieniło. Trzydzieści minut później po chalipondze (około 7g) też nie było żadnej gwałtownej zmiany. Po prostu leżałem w jakimś takim półśnie, jednocześnie będąc cały czas świadomy świata rzeczywistego. Nie rzygałem, w ramach rekompensaty dostałem sraczki. Jazda mi się nie skrzywiła ani na moment jak to miało miejsce za pierwszym razem.
Ciekawi mnie jedna rzecz, mianowicie to coś charakterystycznego kiedy... w ciele i głowie zaczyna się coś gwałtownego jakby jakieś apogeum (pewnie to ten moment wielu osobom daje wrażenie że umierają, ja byłem pewien że będzie wszystko dobrze jeżeli po prostu będę spokojnie trwał w tym doświadczeniu, choć przez głowę przewijały mi się myśli że zwariuję, nie ulegałem im, ale takie myśli pamiętam mi się przez głowę przewinęły), jak wy to widzicie ze swojej perspektywy? O ile dobrze pamiętam to po tym "apogeum" następuje jakby powracanie coraz bardziej do rzeczywistości. Na mój punkt kulminacyjny akurat przypadła mi ta muzyka https://www.youtube.com/watch?v=KXHarwKwXB0
Btw. Astral Projection- "Kabalah" przez moment nieźle pobudził moją wyobraźnię, ale po jakimś czasie się tym tak zmęczyłem że musiałem przełączyć muzykę.
Kolejną sprawą jest to, że 28g caapi to jest mała dawka. W tamty roku piłem podobną ilość co drugi dzień przez 3tyg. i po paru godzinach byłem w stanie prowadzić auto.
Nigdy nie produkuj osobnych wywarów. Oby dwa skłądniki gotuj razem - zaoszczędzisz czas i energię.
Apogeum o którym piszesz to jest peak doświadczenia. Mam podobne odczucia, gdy aya się załaduje. Wtedy wszystko włącza sie w jednej chwili... zaczyna się od narastających wibracji / dzwięku, następnie pojawiają się fraktale i całe środowisko przemienia się w inną rzeczywistość.
Jest to lekko szokujące, ale jedyne co możesz zrobić to zachować spokuj. Najtrudniejsze jest kilka pierwszych chwil zanim się zaklimatyzujesz. Pozniej już wszystko płynie.
22 marca 2017polytoxic pisze: Apogeum o którym piszesz to jest peak doświadczenia. Mam podobne odczucia, gdy aya się załaduje. Wtedy wszystko włącza sie w jednej chwili... zaczyna się od narastających wibracji / dzwięku, następnie pojawiają się fraktale i całe środowisko przemienia się w inną rzeczywistość.
Gotuj 5 -6 razy po 30 - 45min z małą ilością wody. Wszystko to, co uzbierasz , połącz razem a następnie odparuj do ilości 50 ml, może trochę więcej i będzie ok.
22 marca 2017drybler pisze:
Przemienia się w inną rzeczywistość, ale chyba pozostaje jakaś tam świadomość "normalnej" rzeczywistości? Nie chciałbym przesadzić i zostać przytłoczonym, bo wtedy o zachowanie spokoju byłoby raczej ciężko.
Jeśli będziesz wiedział jak na ciebie działają jej średnie / wyższe ilości, to sprawa będzie trochę prostsza. Chodzi o to, abyś poczuł pełną moc liany tzn. body load, wibracje, lekką dysocjację, może wymioty, ale bez tego efektu tryptaminowych wizji ( caapi także jest wizjonerskie, ale zupełnie inaczej niż DMT... to też jest ważne, abyś dostrzegł różnicę w dziłaniu tych dwóch ) . To pozwoli tobie zapoznać się z efektami i zaakceptować je, co ostatecznie ułatwi podróże na pełnych wywarach.
Wydaje się że trip po caapi, powiedzmy w średniej dawce 50 g, bez DMT, powinien być łatwiejszy, niż połączenie tych dwóch składników w niskich dawkach jak dotychczas stosowałem. Jak myślisz?
Muszę się przyznać, że do chalipongi podchodziłem/podchodzę z większą rezerwą. Nie wiem z czego to się bierze. Może ta informacja mówiąca o tym że chaliponga to narzędzie dla doświadczonych szamanów aż tak mi się wżarła w mózgownicę? Może zresztą całkiem niepotrzebnie...
Liany się nie boję, wydaje mi się przystępniejsza. Nawet jak gotowałem jedną i druga roślinkę to ayę traktowałem jako coś swojego, przyjacielskiego a chalipongę z dystansem. Tak jakbym z lianą był na cześć, wiedział instynktownie czego się po niej spodziewać a z drugą roślinką na dzień dobry.
I na koniec jakkolwiek górnolotnie mogłoby to zabrzmieć, polytoxic dzięki że jesteś i wspierasz dobrą radą.
Jeśli chcesz wyciągnąć maksa ze swoich roślin to polecam ci wiele zalań ( czas nie dłuższy niż podany powyrzej ) i jak najmniejsza ilość filtracji - wystarczy jedna, gdy przelewasz sumę wszystkich serii do innego gara, w celu ostatecznej redukcji. Chodzi o to, że w osadzie jest masa harmali i DMT. Osobiście sprawdzałem obydwa warianty i te przefiltrowane zbyt mocno były o wiele słabsze, niż te przefiltrowane tylko raz.
Tripy na caapi są znacznie lżejsze, co wcale nie znaczy, że można do nich podchodzić na luzie. Oczywiście 50g nie poskłada cię tak, abyś nie mógł się ruszać, ale zdecydowanie odczujesz jej działanie i fajny afterglow.
Ogólnie jest tak, że DMT wzmacnia caapi i vice versa, dlatego sama aya nigdy nie będzie tak mocna jak w połączeniu.
Ja także odczuwam szacunek do chali, ale tak samo szanuję mimose czy chacrunę. Myślę, że wynika to ze świadomości tego, że są mocno wizualne i czasami pokazują rzeczy, które wybiegają poza jakiekolwiek ramy.
Odnośnie aya mam podobne odczucia jak twoje. Zawsze sprawia wrażenie opiekuńczej i przyjaznej, nawet gdy jesteś totalnie obezwładniony przez jej obecność...
peace
Tak z ciekawości spytam się jeszcze jak często tripujesz? Czy używasz jakiejś muzyki do podróży i czy robisz sobie jakieś głodówki przed ceremonią?
Ostatnimi czasy trochę częściej używałem fenibutu także gdy sesja wypadała na weekend, łączyłem go z 1p-LSD albo 2cb-fly , bo jakby nie było feni do takich miksów jest stworzony imo / ime.
Teraz robię sobie dłuższą przerwę także będę miał okazję, aby bardziej skupić się na roślinach.
Muzyka to chyba podstawowy dodatek do tripowania na aya. Pomaga mi się nastawić i prowadzi doświadczenie w odpowiednie miejsca. Na przykład coś takiego https://www.youtube.com/watch?v=u9jlEvPi06k . Nie jestem zwolennikiem jakiejkolwiek zorganizowanej religii, ale jej muzyka odpala we mnie naprawdę boskie wymiary ( dosłownie ).
Głodówek raczej nie robię, chyba że przed kambo. Z wywarami jest tak, że do 15 - 16 mogę jeść normalnie, a dopiero ze 3-4h przed wypiciem odstawiam jedzenie. Oczywiście nie znaczy to, że jem byle co, bo nawet na codzień przywiązuje uwagę do diety.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.